Browns zbroją się po same zęby

W Cleveland mieli sporo pieniędzy do wydania i zamiast trzymać je w skarbonce to postanowili ją rozbić i to od razu młotem pneumatycznym. Mimo tego, że do otwarcia free agency pozostało jeszcze 4 dni, front office Browns dokonał chyba najważniejszych ruchów przed draftem – a to wszystko w ciągu kilku godzin.

Wszyscy pamiętamy jeden z najlepszych filmów z futbolem w tle które nakręcono w ostatnich latach, czyli „Draft Day” – a jeżeli ktoś jeszcze nie oglądał, to niech to zrobi natychmiast, najlepszy sposób aby się wkręcić w offseasonowy klimat – gdzie główny bohater grany przez Kevina Costnera podjął się zadania podniesienia Browns z kolan. John Dorsey musiał brać stąd inspiracje garściami, gdyż sposób w jaki rozpoczął swoją kadencję w Cleveland, może budzić podziw.

Klub z Cleveland przed sezonem miał do rozdysponowania gigantyczną sumę 110 mln dolarów, a dodatkowo sporo wyborów w nadchodzącym drafcie, z czego po 2 w czołówkach 1 i 2 rundy. To tak jakbyś w spadku otrzymał gigantyczną fortunę i od ciebie zależałoby czy zrobisz z nią coś konkretnego (patrz obecny prezydent USA). A oto przepis na sezon 2018 w wykonaniu Cleveland Browns:

1. Wzmacniamy skrzydła niechcianą gwiazdą…

Jarvis Landry pomimo tego, że Dolphins nałożyli na niego wcześniej franchise tag, nie miał zamiaru pozostać w zespole z południowej Florydy. Sami Dolphins też nie chcieli go na siłę zatrzymywać, z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że pomimo przewodzenia lidze w odebranych podaniach, był tylko 17 pod względem zdobytych jardów. Landry operował głównie na krótkich dystansach i o ile co do jego klasy nie można mieć większych wątpliwości, to szefostwo ekipy z Miami nie miało zamiaru płacić tyle za takiego skrzydłowego. Tak na dobrą sprawę to nie mieli z czego, co jest tym drugim powodem – Dolphins są obecnie 3 miliony ponad capem. Te okoliczności, a także artykuł Armando Salguero opublikowany na łamach Miami Herald, który opisywał Landry’ego jako gościa z którym ciężko się współpracuje, spowodowały, że Browns dostali Jarvisa w zasadzie za pół darmo. Czwarta runda w tym roku i siódma za rok to niewygórowana cena za skrzydłowego tej klasy, który razem z Gordonem powinni zasiać terror w secondary przeciwników – o ile tylko ten drugi zdecyduje się zostać w Ohio.

2. … sprowadzamy solidnego rozgrywającego…

Tyrod Taylor, co by o nim nie mówić, przez 3 lata gry jako podstawowy QB Bills utrzymywał równą formę. Rok w rok wykręcał statystyki w okolicach 62% udanych podań, 3 tys. jardów  i stosunek TD-INT na poziomie około 17-5. Szału nie ma, ale od biedy można na nim polegać. Kiedy Bills byli niezadowoleni z jego postawy i zdecydowali się postawić na Nathana Perrimana, życie zweryfikowało to dość szybko i znów starterem był Taylor. Problem jest z nim jednak taki, że jest niesamowicie podatny na kontuzje – w każdym sezonie w Buffalo odnosił jakiś uraz, co nie czyni go długoterminowym rozwiązaniem dla ulubieńców „Dawg Pound”. Ale za cenę 3 rundy, pozyskać doświadczonego scramblera, który może przy okazji wiele nauczyć nowego w NFL rozgrywającego, który może dołączyć do drużyny po drafcie, można uznać za dobry układ.

3. … pozbyć się niechcianego QB, a w zamian wzmocnić secondary.

Deshone Kizer, pomimo pierwszych zachwytów, okazał się niewypałem i raczej nie będziemy go oglądać w przyszłości w roli innej niż signal caller. bilans 11 przyłożeń i 22 przechwytów mówi sam za siebie. Ponadto Browns chwilkę wcześniej pozyskali Taylora, więc Kizer raczej byłby trzecim QB – nikogo to nie interesowało, więc w Cleveland zaczęli szukać chętnych na młodego rozgrywającego. Okazało że z jakiegoś powodu chcą go pozyskać Packers i są skłonni wymienić się pickami z czwartej i piątej rundy, a także dorzucić do tego Damariousa Randalla, swojego podstawowego CB. Randall w swojej trzyletniej karierze 10 razy przechwycił piłke, z czego 2 INT zamienił na 6 punktów, a ponadto 32 strącał piłkę.

Gdy kończę pisać ten artykuł Browns finalizują wymianę Danny’ego Sheltona na pick uzupełniający. Browns nie próżnują i przeprowadzając małą rewolucję starają się aby nazwa ich drużyny przestała być synonimem żenady. A nawet jeżeli to im nie wyjdzie i po raz kolejny będą pośmiewiskiem futbolowego światka, zawsze mogą powiedzieć „At least we’re not Detroit”.

 

Kuba Tłuczek

About Kuba Tłuczek

Redaktor naczelny NFL24, fan futbolu od 11 lat, od początku kibicuje Delfinom z Miami. Pisze o NFL i CFL. Z portalem związany od kwietnia 2013 roku.

11 thoughts on “Browns zbroją się po same zęby

  1. Zmiana na pozycji redaktora naczelnego to swietne posuniecie. Nieco zmeczony na swojej pozycji Jakub Kaczmarek zostal zastapiony jak widac dynamicznym i perspektywicznym imiennikiem. Sezon 2018/19 bedzie piekielnie mocny w wykonaniu NFL24 🙂

  2. O co chodzi z tym Detroit?? Przecież Browns nie wygrali żadnego meczu w tym sezonie i to jest najbardziej żalosna drużyna w tej lidze a do Lions ich dzielą lata świetlne.Trochę słąbe to porównanie. I oczywiście, że im nie wyjdzie, mam nadzieję że nie wezmą tego biegacza w drafcie bo jeszcze go zmarnują jak wszystko co wpadnie im w ręce.

    • Widzi w nim tanią wersję Alana Brancha, który ma nadzięję wpasować się do systemu Pats.Pamietajmy, że Pats mają spory problem w tym roku z salary cap,

  3. Problem Patriots polega na tym, że ich cap space jest a tyle niski, że nie mogli utrzymać kluczowych zawodników, czyli Doli, Lewisa, czy też Soldera. Po ich odejściu zaoszczędzono trochę kasy. Jasne, że wyżej wymienione ekipy maja jeszcze większy problem, co nie zmienia faktu, że NE nie może konkurować w tym aspekcie z Jets, czy tez Browns.
    Tak na marginesie, to Eagles swoimi ruchami zaprzeczają jakoby mieli jakikolwiek problem z salary w tym roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *