Każdy draft w każdej zawodowej lidze w Stanach Zjednoczonych niesie za sobą „ryzyko” nieświadomego przeoczenia przez poszczególne zespoły utalentowanych zawodników. Raporty scoutów, lekarzy i psychologów to najczęściej najważniejsze źródła informacji o zawodnikach. Czasami jednak na przestrzeni lat okazuje się, że odnośnie konkretnych nazwisk zespół znawców dość mocno się myli. Zawodnik taki spada nisko w drafcie po to, by na przestrzeni lat stać się świetnym sportowcem i zyskać miano „stealu” – czyli zdobyczy przeoczonej lub odpuszczonej przez wyżej rozstawione zespoły.
Sport drużynowy za oceanem zna mnóstwo takich przypadków. Do najbardziej wyrazistych przykładów „stealów” zaliczany jest nie kto inny, jak bóg koszykówki Michael Jordan, który w 1984 został wybrany w drafcie przez zespół Chicago Bulls „dopiero” z numerem 3. Jakże potężne wyrzuty sumienia musiała mieć dwójka zespołów, która popularnego MJ’a w drafcie przeoczyła. O ile w przypadku Houston Rockets (wybrali z numerem 1 Akeema Olajuwona) te wyrzuty nie muszą być tak duże, bo ich wybór poprowadził zespół do dwóch mistrzostw NBA z rzędu, o tyle ekipa Portland Trail Blazers, która z „dwójką” wybrała niejakiego Sama Bowie’go może sobie mocno pluć w brodę, że zignorowała taki talent jak Jordan. NFL również zna mnóstwo takich nazwisk. Wystarczy wspomnieć Toma Brady’ego, Shannona Sharpe’a, Joe Montanę, Ronde’a Barbera czy Adaliusa Thomasa, by wiedzieć jak błędne opinie scoutów, ale też ciężka praca zawodników mogą pomieszać szyki wielu zespołów NFL, którzy swoją politykę personalną prowadzą głównie w oparciu o draft.
Warto przyjrzeć się i spróbować zgadnąć kto z tegorocznego grona zawodników wybranych poza pierwszą rundą draftu ma szansę stać się klasycznym „stealem” i za jakiś czas doprowadzić do szewskiej pasji tych, którzy pozostali ślepi na ich umiejętności i talent.
Dorial Green-Beckham
Wśród wszystkich zawodników to właśnie Green-Beckham wygląda na takiego, który już niedługo udowodni, że brak angażu w pierwszej rundzie draftu był błędem wielu generalnych menadżerów ekip NFL. Zespół Tennessee Titans, który wybrał Beckhama w drugiej rundzie, z ogólnym 40 numerem może być niesamowicie zadowolony ze swojego ruchu. Wybór z numerem 2 rozgrywającego Marcusa Marioty już wskazywał, że Titans otwierają nowy rozdział w swojej historii. Wzbogacenie zespołu o Mariotę już jest ogromnym krokiem naprzód, a jeśli do tego młodzieńca dodamy tak skuteczną i wszechstronną broń jak Green-Beckham to Titans mają jeden z najlepszych młodych duetów QB-WR w całej lidze. Wspomniana wszechstronność Beckhama to jego największy atut. To zdecydowanie idealny materiał na pierwszą opcję w ofensywie, a do tego idealne połączenie szybkiego skrzydłowego, który może biegać środkiem boiska, jak i mocno zbudowaną broń dalekiego zasięgu, która wydaje się być gotowa do walki na dalszych jardach z wysokimi i silnymi zawodnikami secondary.
Jaelen Strong
Spadek tego zawodnika poza pierwsze dwie rundy draftu był jednym z największych zaskoczeń. Dopiero przy okazji wyboru zawodnika z numerem 70 Houston Texans zdecydowali się zaangażować tego świetnie zbudowanego, silnego i szybkiego skrzydłowego, który może być idealnym zastępcą w Houston takiej gwiazdy jak Andre Johnson. Strong (jak same nazwisko wskazuje) już podczas NFL Scouting Combine zwrócił uwagę wielu obserwatorów. Przy dość pokaźnych gabarytach w biegu na 40 jardów zaliczył świetny rezultat 4.44 sekundy. Strong mimo kilku widocznych wad, które najprawdopodobniej stały się przyczyna spadku jego notowań ma wszelkie predyspozycje, by już w debiutanckim sezonie stać się zawodnikiem wyjściowego składu. Do wad należy zdecydowanie fakt, że Strong nie ma w nawyku wykorzystywania swojej wielkiej szybkości w każdym zagraniu. Jeszcze w NCAA bardzo często biegał w pojedynkach z obrońcami na „pół gwizdka”, co często stawiało go w przegranej pozycji. Jeśli ten nawyk zostanie zgubiony i Strong zawsze będzie polegał na swojej olbrzymiej dynamice, to Texans mogą stworzyć doskonały duet skrzydłowych ze Strongiem oraz DeAndre Hopkinsem, który pod nieobecność Johnsona wyraźnie wyrósł na podstawowego receivera. Póki co celem Stronga powinna być wygrana o miejsce w pierwszym składzie z Nate’m Washingtonem oraz z Cecilem Shortsem, co nie należy do zbyt trudnych zadań.
Tevin Coleman
Coleman został wybrany dopiero z 73 numerem przez team Atlanty Falcons. Po niezbyt udanym sezonie, który obnażył braki Falcons na pozycji biegacza Coleman wydaje się być świetnym lekarstwem na słabą grę dołem w wykonaniu Stevena Jacksona czy Devonty Freemana. Mimo tego że Coleman nosi etykietkę tzw. „one cut runnera” czyli biegacza, który swoje rajdy opiera zwykle na jednym zwodzie, a potem brnie z siłowym nastawieniem, nie brakuje w jego grze aktywnego szukania luk w ustawieniu obrony. Umiejętność widzenia wydarzeń wokół tego zawodnika to jego ogromna zaleta. Jeśli do tego dodamy fenomenalną prędkość możemy mieć okazję oglądania bardzo atrakcyjnej dla oka gry. Tym bardziej, że styl jaki prezentował uczelniany zespół Colemana z Indiany do złudzenia przypomina styl z jakiego znani są właśnie Falcons. Naprzemienne rozciąganie i zawężanie gry oraz wykorzystywanie running backa jako dodatkowy cel podań rozgrywającego sprawiają, że Coleman w „Sokołach” może poczuć się jak ryba w wodzie. A jeśli dodamy do jego talentu wsparcie wspomnianego Freemana to w Atlancie problem biegaczy może zostać rozwiązany na bardzo długo.
Derron Smith
Smith to wybrany z numerem 197 przez Cincinnati Bengals safety z uczelni Fresno State. Smith to według wielu analityków szósty safety w całej puli zawodników tegorocznego draftu. Zalety jakimi dysponuje ten obiecujący zawodnik to niesamowita płynność w grze i balans pomiędzy grą w kryciu przeciwnika jak i w walce o piłkę. 15 przechwytów podczas kariery uczelnianej to wynik godny podziwu. Bengals w tym graczu otrzymują to czego w ich poczynaniach z ostatnich sezonów bardzo brakuje. Tylni defensorzy z Cincinnati – delikatnie mówiąc – nie zawsze wykonywali dobrze swoją pracę. Braki jakimi wyróżniali się tacy zawodnicy jak George Iloka czy Dre Kirkpatrick w przyszłym sezonie mogą okazać się znów trudne do zaakceptowania. W tym momencie pojawia się miejsce dla Smitha, który w parze z niezawodnym Reggie’m Nelsonem może stworzyć bardzo skuteczny duet, zwłaszcza w akcjach, gdy przeciwnik wykorzystuje więcej niż dwóch skrzydłowych. Tak drastyczny spadek w rankingach Smitha spowodowany był kłopotami ze zdrowiem. Dolegliwości związane z przepukliną sprawiły, że podczas Pro Day we Fresno Smith pobiegł 40 jardów w czasie ponad 4.60. To przelało czarę goryczy i Smith wylądował w drafcie dopiero w szóstej rundzie z numerem 197. Oby jednak ze zdrowiem było już wszystko w porządku. Jeśli tak się stanie Bengals mogą liczyć na bardzo duże wzmocnienie.
- PODSUMOWANIE DZIĘSIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 10 listopada 2015
- NFL 2015: ZAPOWIEDŹ WEEK 9 I MNF - 7 listopada 2015
- ZAPOWIEDŹ DZIESIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 7 listopada 2015
- PODSUMOWANIE DZIEWIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 3 listopada 2015
- ZAPOWIEDŹ PIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 3 października 2015