Trwać w nadziejach jak najdłużej

Dwie ekipy z szansami na postseason, lecz tak iluzorycznymi, że aż niemożliwymi. Zaskakujący w tym sezonie Jets stanęli naprzeciw rozczarowujących Cowboys, a przegrany żegnał się z playoffs. Kto wyszedł z tego pojedynku zwycięsko?

Jeszcze trzy kolejki zostały nam do rozpoczęcia utęsknionych playoffs, co wywiera na drużynach jeszcze większą presję i odpowiedzialność. Jeszcze do niedawna kluby mogły kalkulować i po każdej porażce starać się uspokajać kibiców, którzy wściekali się na kolejne porażki. Teraz każdy musi liczyć na siebie, a każda przegrana eliminuje z walki o postseason. Tak też było w tym przypadku. New York Jets przyjechali na AT&T Stadium, aby zachować – choć prowizoryczne – szanse na ‚dziką kartę’, o czym z lekkim przymrużeniem oka chowano nadzieje również i w Dallas. Nawet Tony Romo starał się zachować dobrą minę do złej gry mówiąc po meczu z Patriots do Brady’ego, aby szykował się na niego w lutym. Tak jak wtedy wyśmiewaliśmy te słowa, tak dziś można go posądzić o herezję. Pierwszy rozgrywający ekipy Jasona Garretta nie ma szczęścia do swoich backupów, bo z 24 meczów jakie musieli rozegrać wygrali tylko 7, podczas gdy 17 z nich przegrali. W tym momencie wiara w sukces drużyny, bez Tony’ego na boisku, jest pojęciem względnym na AT&T Stadium.

Szczególnie, gdy jego miejsce zastępuje Matt Cassel, czyli fałszywa, choć wymuszona nadzieja, który im bardziej chce tym gorzej mu to wychodzi. Ten mecz również nie odbiegł od normy. Już na samym początku będąc kilkanaście jardów przed polem punktowym rywali, mając odkrytego Deza Bryanta, który wyjątkowo wyrwał się spod krycia D. Revisa, rzucił zbyt szybko i zbyt mocno, przez co automatycznie stracił szansę na przyłożenie, które przy tak bliskim spotkaniu było na wagę złota. Szalę goryczy przelał na koniec pierwszej kwarty, kiedy zauważając krytego skrzydłowego, do którego chciał podać piłkę, spanikował i próbując odwrócić się do przeciwnej strony boiska stracił kontrolę nad swoim ciałem i w bezmyślny sposób rzucił ją do… Darrelle Revisa.

„Kończ waść, wstydu oszczędź!”

Od tego momentu na boisku oglądaliśmy Kellena Moore’a, czyli debiutanta, który choć zaczął w kiepskim stylu (kolejne interception), to w miarę upływającego czasu czuł się co raz pewniej i wyglądał o niebo lepiej niż jego starszy kolega z ławki. Potrafił nawet wykorzystać swojego playmakera, czyli Deza Bryanta, którzy przez wcześniejszy okres czasu był zaniedbywany i jego walki z CB gości ograniczały się tylko do gier słownych (a przecież głównie przez ten pojedynek ten mecz miał jakąś wartość!). Pomimo słabych trzech kwart, w których mogło się wydawać, że tylko defensywa gospodarzy chce te spotkanie wygrać, to goście znaleźli wystarczającą ilość determinacji, aby w ostatniej odsłonie meczu zadać decydujące ciosy. Kluczowym momentem było przebudzenie Ryana Fitzpatricka, który przez cały mecz musiał ratować się przed blitzami przeciwników i świetną linią defensywną, która bez najmniejszych problemów forsowała linię ofensywną. Na szczęście w decydującym momencie rozgrywający gości zrobił to co do niego należało i na co go przecież stać. W tym sezonie wykręca niesamowite statystyki, o których nie sposób nie przypominać:

      • Pierwszy raz w 11-letniej karierze wygrał 9 spotkań,
      • Mając na koncie 26 przyłożeń brakuje mu tylko trzech do pobicia klubowego rekordu Vinny Testaverde’a,
      • W notowaniach statystycznych plasuje się na 13. miejscu przed takimi zawodnikami jak: Alex Smith, Cam Newton, czy Eli Manning.

   O tym, że to nie przypadkowe liczby przekonał nas na minutę przed końcem spotkania:

Tym samym Jets wciąż zachowują szansę na postseason, lecz w dalszym ciągu są od nich baaardzo oddaleni. Muszą wygrać wszystkie swoje spotkania – a te nie będą łatwe, bo przeciwko Patriots i Bills – i liczyć na potknięcia Kansas City Chiefs, jak również Pittsburgh Steelers. Jeśli nie poprawią swojej gry z dzisiaj (nierównej, nieprzewidywalnej, wadliwej), to jakikolwiek awans nie jest możliwy, a tym bardziej wygrana z aktualnymi mistrzami z apetytami na drugi z rzędu Super Bowl.

Jets potrzebują Ryana Fitzpatricka z czwartej kwarty na cały mecz, jak również o wiele lepiej dysponowanego kickera, który, dzisiejszej nocy, pozbawił swoją drużynę aż siedmiu punktów. Nawet nie wspomnę o linii ofensywnej, która została całkowicie zdominowana przez Cowboys, podczas gdy najlepszy DL gospodarzy zawiódł już na początku spotkania dając przebiec przeciwnikowi 55 jardów (choć przez trzy ostatnie mecze pozwolił tylko na 110 jardów). Sumując: praktycznie w każdym aspekcie gry ekipa z Nowego Jorku musi poprawić swoje błędy, które w walce o postseason są nie do zaakceptowania. Nie można odebrać im potencjału, który bez wątpienia w nich drzemie, lecz klucz w tym, ażeby go wykorzystać.

Z kolei w Dallas mogą już przygotowywać się do przyszłorocznego Draftu i Free Agency, bo te dwa wydarzenia będą dla nich kluczowe w perspektywie kolejnego sezonu. Ten pokazał, że bez Tony’ego Romo i Deza Bryanta ta drużyna nie ma prawa bytu. Matt Cassel udowodnił, że jest niekompetentnym rozgrywającym, a Kellen Moore może i jest dobrym materiałem, ale potrzebuje jeszcze kilku sezonów, by móc zaistnieć. Pomimo wykorzystania, aż czterech rozgrywających (pierwszy raz od 2001 roku) Cowboys kończą swój sezon w marnych nastrojach, choć przed sezonem mieli ambitne plany. Czasem wstajesz, czasem upadasz. Czasem idzie świetnie, a czasem wręcz przeciwnie. Nie było by w tym nic dziwnego, gdybyśmy nie mówili o Cowboys… Shame on you…

Najciekawsze zagrania meczu:

 

 

 

 

 

  • Przechwyt Marcusa Williamsa na wagę zwycięstwa

 

Wynik: New York Jets 19:16 Dallas Cowboys

Kuba Kaczmarek

About Kuba Kaczmarek

Z futbolem amerykańskim związany od 2006 roku. Redaktor NFL24 od 2013 roku, a od 2014 redaktor naczelny portalu. Kibicuje New England Patriots, jak również ma sympatię do St. Louis Rams. Zawodnik poznańskiego klubu futbolu amerykańskiego - Patriotów Poznań oraz redaktor portalu PiłkarskaPrawda.pl. Miłośnik wszelakich sportów.

2 thoughts on “Trwać w nadziejach jak najdłużej

  1. Szkoda tego sezonu bo z taką defensywą ze zdrowym Romo i Bryantem można było powalczyć spokojnie o min. Conference Title. Teraz najważniejsze dobrze rozegrać free agent. Trzeba przedłużyć kontrakt z Hardym, McClainem, Wilberem, Crawfordem. Mincey,Clairborne czy Leary- nad nimi można trzeba pomyśleć bo w tym sezonie słabo grali ale głębia składu zawsze będzie. Hanne też trzeba będzie przedłużyć bo
    Escobar kontuzjowany a po Swaimie nie wiadomo czego się spodziewać. Podobno talent na miarę Wittena ale trzeba będzie go sprawdzić. Trzeba będzie zakontraktować jakiegoś RB. Nie wiadomo w jakiej formie wróci Dunbar a McFadden raczej nie wytrzyma kolejnego sezonu na takim obciążeniu. Jest paru ciekawych graczy z kończącym się kontraktem. Co do draftu myślę,że w pierwszej rundzie będzie wybrany DT lub ktoś z secondary. Jeśli będzie dostępny Ramsey to na 95% to on zostanie zawodnikiem Dallas.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *