NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football

Na Lucas Oil Stadium pożegnamy najbardziej znienawidzony wieczór przez zawodników występujących w najlepszej, futbolowej lidze na świecie, NFL. Jednocześnie, ostatni raz będziemy mogli cieszyć oczy wyjątkowymi uniformami, przygotowywanymi specjalnie na to jedno spotkanie. Czy Indianapolis Colts oraz Denver Broncos sprawią, że po jutrzejszej nocy będziemy tęsknić za TNF?

Na samo wspomnienie o Thursday Night Football większość zawodników dostaje gęsiej skórki. Jednakże to nie są dreszcze zachwytu i uwielbienia a odrazy oraz uprzedzenia. Jedynymi osobami, które cieszą się z nadchodzącego czwartkowego wieczoru (a dla nas piątkowej nocy) są tak naprawdę włodarze, którzy mogą później odcinać kupony. Powoli już nawet kibice odnoszą się sceptycznie wobec tego wydarzenia, a to przez fakt mało interesujących rywalizacji. Jak wyliczyło Sports Illustrated, od 2012 roku średni margines zwycięstw przez cały okres trwania sezonu regularnego wynosi 11,5. Natomiast gdyby sporządzić takie dane biorąc pod uwagę tylko mecze w ramach TNF, wówczas wyjdzie odpowiednio: 13,5; 8,9; 16,4; 9,6; 13,1; 10,7. Co więcej, nawet przewaga własnego boiska nie ma większego znaczenia, bowiem gospodarze wygrali niewiele ponad połowę wszystkich dotychczasowych spotkań.

tweets

Po zeszłotygodniowym meczu w Seattle, gdzie niemalże doszło do bójki pomiędzy Quintonem Jeffersonem a jednym z fanów Seattle Seahawks, ten po całym zajściu powiedział: „Jestem istotą ludzką, jak my wszyscy. Nie pozwolę by ktoś okazywał wobec mnie brak szacunku rzucając we mnie piwem. Tylko dlatego, że gram w futbol – nadal jestem człowiekiem.” Choć sytuacja ta nie ma żadnego związku z jutrzejszym spotkaniem, to jednak wypowiedziane słowa można podpiąć pod podjęty problem. Czy w Thursday Night Football naprawdę chodzi o sport – prawdziwą istotę tego, czego oczekujemy emocjonując się przed telewizorami? Czy przypadkiem nie zaciera się granica w pojmowaniu istoty sportowca, który powoli staje się produktem?

Pomiędzy ostatnią kolejką a rozpoczęciem następnej jest zaledwie cztery dni. Biorąc pod uwagę współczesne realia futbolu, dynamikę gry, zwiększoną fizyczność i osiągi jakie uzyskują poszczególni zawodnicy, praktycznie niemożliwa jest pełna regeneracja, a co dopiero odpowiednie przygotowanie, odpowiednia ilość sesji treningowych, itp. Najczęściej, o końcowym sukcesie decydują detale, których my nie jesteśmy w stanie zauważyć gołym okiem. To wszystko może prowadzić do poważnych kontuzji, czego dowód mieliśmy w momencie, kiedy z sezonem musiał pożegnać się Richard Sherman (z powodu zerwania ACL), a jeszcze wcześniej, gdy ofiarą stał się J.J. Watt. Jaka będzie przyszłość TNF? Tego nie wie nikt, lecz wydaje się, że dopóki przynosi zyski, dopóty będzie trwać. Bo przecież sami zawodnicy nie mają prawa głosu…

Godne zwieńczenie Thursday Night Football (?)

Chciałbym móc podpisać się pod powyższymi słowami, ale… skłamałbym. Choć nie wiadomo jak głęboko analizowalibyśmy składy poszczególnych drużyn i ich cały sezon, to nie wiele dobrego moglibyśmy o nich powiedzieć. Jedyną dobrą wiadomością jest fakt, że wraca Sky Cam! Po raz kolejny będziemy mogli oglądać mecz z lotu ptaka i czuć się jak za sterami własnej drużyny w popularnej grze „Madden NFL”.

sky cam

Dzięki Cleveland Browns oraz New York Giants, Indianapolis Colts nie są najgorszą drużyną w tegorocznej edycji rozgrywek. To nie zmienia jednak faktu, że gospodarze jak i goście są już poza wyścigiem do fazy playoffs. Chuck Pagano niemal na pewno po sezonie pożegna się z zespołem, który nadal znajduje się w procesie odbudowy pod kierownictwem nowego menadżera generalnego, Chrisa Ballarda. Nieznana jest nawet przyszłość Eli Manninga, o którym pełno plotek jakoby miał szukać nowego pracodawcy. Ani zwycięstwo ani porażka nie zrobi drużynom większej różnicy. W obecnej sytuacji porażki wręcz pomogą im wspiąć się na wyższe miejsce wyboru w przyszłorocznym Drafcie, który może być kluczowym na drodze powrotu do świetności w następnym sezonie. Nadszedł czas, aby Ballard zobaczył, z jakim młodym talentem przyjdzie mu współpracować oraz powoli zarysowywał sobie wstępne szkice na Draft 2018.

Pamiętacie jak przed sezonem Broncos byli wymieniani jako jeden z głównym faworytów do wygrania dywizji AFC West? Osiem porażek z rzędu i brak rzetelnego rozgrywającego może dramatycznie zaniżyć notowania. Podobnie jak w przypadku Colts, kolejne, ewentualne zwycięstwa jedynie będą zmniejszać szanse Broncos na zdobycie jak najlepszego futbolowego adepta wiosną 2018. Ale jak przypomina nam Herm Edwards: „Gracie, aby wygrać mecz” … chyba że chcecie wybrać któregoś z pięciu najlepiej zapowiadających się talentów.

Najważniejsze, by odnaleźć motywacje

Podczas gdy zwycięstwa nie są już aż takim priorytetem dla obu zespołów, jednym z zawodników, który może to siemianwykorzystać jest Trevor Siemian. Po wygraniu pierwszego miejsca w składzie rok temu, 2017 rok miał być potwierdzeniem jego wartości. Zamiast tego dwukrotnie stracił miejsce za swoim centrem, grając przez większość sezonu głównie z powodu kontuzji i rzucając więcej przechwytów niż przyłożeń. Ta tendencja nieco odwróciła się przed tygodniem, kiedy to zdobył dla drużyny 200 jardów, przyłożenie i uchronił się przed niewymuszonymi stratami posiadania. Co więcej, skuteczność jego podań wyniosła 60%, po raz pierwszy od 22 października, kiedy to Broncos wyraźnie wygrali z New York Jets 23:0. Ciekaw jestem jaki pomysł ma Vance Joseph na poprowadzenie swojego zawodnika, mając na uwadze kontuzję kostki Paxtona Lyncha. Jeśli Trevor zapewni klubowi kolejne zwycięstwo lub dwa i sprawi, że jego bilans zyska trochę na szacunku, to nie wykluczone, że zapewni sobie pracę na kolejny rok.

Gdy tylko okazało się, że Andrew Luck nie wyjdzie na boisko w tym sezonie, wszyscy byli zgodni co do faktu, że jest to z góry przegrany rok dla Indianapolis. Oczywiście, dyrektor generalny Chris Ballard musiał sprawić, by wyglądało na to, że Colts nadal będą walczyć o ambitne cele, więc przejął rozgrywającego Jacoby’ego Brissetta przez wymianę z New England Patriots tuż przed rozpoczęciem sezonu. I choć próbował z całych sił utrzymać drużynę w ryzach, bałagan pozostawiony przez byłego GM Ryana Grigsona był po prostu zbyt wielki, by Ballard mógł stworzyć coś bardziej użytecznego. Luck powinien być zdrowy wiosną przyszłego roku, kiedy to wróci z rehabilitacji, której podejmuje się w Europie. Wówczas byłoby miło, gdyby rozgrywający mógł wrócić bez obawy o własne zdrowie, bo aktualnie, z tak grającą linią ofensywną, może skończyć z większą ilością operacji niż wygranych w fazie playoffs. Colts w tym roku dopuścili do największej ilości powaleń własnego rozgrywającego niż jakakolwiek drużyna (52), a klub sklasyfikowany na drugim miejscu nawet nie jest blisko ich osiągnięcia (Arizona Cardinals, 44). I to w momencie, kiedy Jim Irsey przed sezonem zapewniał, że ten element zespołu został naprawiony… Połączmy te problemy z faktem, że Colts zmierzą się z Von Millerem, jednym z najlepszych pass rusherów w historii NFL… to może być długa, długa noc dla drużyny gospodarzy.
Dla Broncos sytuacja z rozgrywającym jest największym znakiem zapytania. Brock Osweiler nigdy nie był odpowiedzią i wątpię by wrócił za rok, Siemian nadal ma szansę na wykazanie swoich umiejętności, a dyrektor generalny John Elway wciąż nie ma pojęcia, czego może oczekiwać po Lynchu. Jeśli ta pozycja kiedykolwiek się ustabilizuje, Broncos wciąż pozostaje kilka drobnych detali, szczególnie w ataku, by wrócić na szczyt AFC West.
Colts to zupełnie inna historia. Poza Luck’iem, którego długotrwałe zdrowie wciąż jest problemem, z czym jeszcze muszą się uporać? Patrząc na aktualny skład i wszystkie jego wady, trudno jest powiedzieć coś pozytywnego. Korpus defensywny jest całkowicie jałowy, tworzący najgorszą jednostkę w lidze, a która jest absolutnie niezbędna dla klubu w 2018 roku. W ataku nie wygląda to dużo bardziej optymistycznie. Na linii wznowienia akcji panuje totalny bałagan, T.Y. Hilton jest niekonsekwentny, a Frank Gore prawdopodobnie dąży do przejścia na emeryturę.
Życie w NFL nigdy nie jest pewne, ani dla żadnego gracza ani trenera. To niebezpieczna gra z poważnymi konsekwencjami, gdzie wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, na lepsze lub gorsze, szczególnie dla zawodników. Bez względu na aktualny bilans zespołów, większość zawsze pracuje na kolejną wypłatę aby zadbać o siebie i swoje rodziny. Jest to wystarczająco dobry powód, żebyśmy mogli zasiąść przed telewizorami i komputerami by zawiesić na niego oko, bez względu na to o jak niską stawkę będzie się rozgrywać. Kto wie, czy nie będziemy świadkami kolejnego takiego widowiska jak niegdyś: Oakland Raiders vs. Kansas City Chiefs czy Los Angeles Rams vs. San Francisco 49ers…
A011
Kuba Kaczmarek

About Kuba Kaczmarek

Z futbolem amerykańskim związany od 2006 roku. Redaktor NFL24 od 2013 roku, a od 2014 redaktor naczelny portalu. Kibicuje New England Patriots, jak również ma sympatię do St. Louis Rams. Zawodnik poznańskiego klubu futbolu amerykańskiego - Patriotów Poznań oraz redaktor portalu PiłkarskaPrawda.pl. Miłośnik wszelakich sportów.

11 thoughts on “NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football

  1. Mecz bez historii. Obejrzałem 40′ skrót. Rzeczywiście sky cam jest fajna. Można zobaczyć jak trudna jest praca QB i jak zawodnicy się ustawiają.

    Co do TNF, to było kilka perełek np. KC- Okland, NO – ATL, SF – LA Rams. Na pewno lepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie tego na piątek albo sobotę. Ideałem byłby jeden mecz w piątek i jeden w sobotę, ale są jeszcze licealiści i studenci… Pytanie czy da się wypracować lepsze rozwiązanie.

    Co do kontuzji Shermana, to prawdopodobnie nie powinien on grac w tym meczu, bo sztab szkoleniowy wiedział o tum przed meczem, więc raczej to nie wina TNF. Prawda jest taka, że wielu zawodników gra z kontuzjami licząc, że się nie pogłębią i różnie z tym wychodzi.Ale to jest ryzyko tego sportu i sztabu szkoleniowego. Tylko jak tu nie ryzykować, gdy sezon ma tylko 16 meczów i czasem jedna porażka może spowodować brak gry w post season.

    • Oglądałem tyle co Ty, a szersze podsumowanie zamieścimy po niedzieli z resztą 😉 Nie mniej forma Osweilera mogła zaskoczyć, lecz jedyny pożytek z tego taki, że Elway będzie miał po sezonie całkowity mętlik w głowie. Siemian – według mnie – kompletnie się nie sprawdził, za bardzo panikuje i obiera cel przed snapem nie reagując na wydarzenia boiskowe. Osweiler – jedynie przebłyski, nic więcej, brak stabilności. Paxton – niewiadoma przez kontuzje. Mając trzech QB żal brać kogoś w Drafcie mając problemy jeszcze w innych formacjach, z drugiej strony zapowiada się dobry rocznik…

      Co do dyskusji o TNF: Tak jak mówisz, zawodnicy po niedzieli doznają mikro urazów, które mogą szybko stać się poważne, jeśli nie zregenerują się do końca. Dlatego, tym bardziej, po co zmuszać trenerów i zawodników do takich dyskusji – grać czy nie grać? Jak sam zauważyłeś każdy mecz w NFL jest ważny. Już po 3-4 przegranych meczach często zaczynają się rozmowy o szansach na playoffs, co pokazuje na jak mało pomyłek można sobie pozwolić. Zawodnik nie jest w stanie wyleczyć mikro urazów, przy tak kontaktowym sporcie jak futbol amerykański, w trzy dni (bo trzeba liczyć wyjazdy, dojazdy i treningi, które również obciążają, czego dowodem jest Watson). NFL jakby na siłę chciało dorównać do NBA, NHL, lecz to całkowicie inne sporty, inna specyfika, inne obciążenia. Nie da się tego wytłumaczyć inaczej, jak traktowaniem zawodników jak zwykłej maszynki do robienia pieniędzy (czyt. produktu). Jestem pewien, że przy meczach w sobotę i niedzielę sezon byłby o wiele ciekawszy, wykluczyłby dużą część kontuzji, a co za tym idzie, nie wypaczałby wyników.

        • A kiedy gra NCAA i liceum? Zdaję się, że to jest problem. Zwłaszcza liceum i ludzie na stadionie oglądający swoje dzieci. NCAA też jest niezłym produktem. Może niekomercyjnym, albo nie aż tak komercyjnym jak NFL…

  2. Moim zdaniem TNF to całkowita pomyłka, chociaż w tym roku zdarzały się dobre mecze to przeniósł bym to na sobotę, nawet zrobił taki doublehaeder – chyba wszyscy byliby zadowoleni.

  3. Mecz w 40′ na game pass to nie jest skrót tylko cały mecz pozbawiony wszelkich przerw. Co do TNF to jest kompletna porażka ale wydaje i się że NFL ma większy problem z brakiem dobrych szkoleniowców.

    • Dla mnie mecz w 40′, to skrót. Nie da się poczuć komentarzy, zdania potrafią się urwać. Kolega mówi, że to taka sucha relacja i się z nim zgadzam. Jak jest fajny mecz, to można obejrzeć pełną relację rano. Najlepiej jak jest bez reklam.
      Fajnie też w UK transmitują ze studio. Dużo analiz.Szkoda, że NFL w gamepass tego nie udostępnia

  4. Akurat liga licealna nie ma większego znaczenia dla NFL. Natomiast NCAA, to faktycznie problem. Wiąże się z tym nie tylko czas, co transmisje meczów, studia, programy w największych stacjach telewizyjnych w USA (CBS, FOX, ESPN). Meczom poświęcona jest cała sobota, więc nie ma nawet godziny, w którą można by wpleść choćby jedno spotkanie. W grę wchodzi tu tylko piątek i poniedziałek (może warto zrobić dwa, trzy mecze w poniedziałek lub piątek?). Nie mniej, my możemy tylko debatować i spekulować, ale decyzja należy tylko i wyłącznie do Goodella oraz – w jakimś stopniu – włodarzy poszczególnych klubów 😉

    • Liga licealna ma to znaczenie, że ludzie chodzą oglądać swoje dzieci na stadion, poczuć lokalną społeczność. Poniedziałek, niedziela, piątek byłyby idealne. Można by też rozszerzyć ligę o dodatkowy tydzień albo / i dać bye week kolejkę przed dla drużyn grających w TNF. Kibice by się ucieszyli, choć to pewnie duża zmiana dla ligi.

  5. Burza w szklance wody. Profesjonalnych graczy traktujemy jak amatorów. Piłkarze grają co 2-3dni, koszykarze i codziennie jak i hokeiści i nawet biorąc pod uwagę że to inna dyscyplina i inne obciążenia to nie wierzę, że pracuje tam banda amatorów od przygotowania fizycznego, ktora nie potrafi przygotować drużyny na jeden mecz w sezonie W Czwartek !!!. Kontuzje są i będą, czy to w czwartek, niedzielę, Poniedziałek, wtorek itd.

    • Motoryka sportu jest inna. Może czas czystej gry jest krótszy, ale zderzenia to rekompensują. W piłce nie będzie na Tobie leżeć 5-6 graczy, z których każdy waży ponad 100 kg.

      Po prostu jest to inna dyscyplina. Lekarze są z najwyższej półki, ale przy tej liczbie meczów każdy ma / może mieć znaczenie w kontekście walki o PO. Dlatego poziom ryzyka jest inny.

      Obciążenia przenoszą się na nogi. W sobotę masażysta / trener rozwoju tłumaczył mi kwestie ACL, jako konsekwencje startu do biegu. Porównał to ze sprinterami i oni nie ważą ponad 100 kg. Dlatego tak się zrywają.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *