NFL 2014: Podsumowanie week 9

Week 9 obfitował w wiele emocjonujących meczów, jak również zaskakujących wyników. Cowboys grali bez Tony’ego Romo, RGIII powrócił do Redskins, a Peyton Manning musiał grać w niesprzyjających dla siebie warunkach. Zapraszam na podsumowanie wczorajszej niedzieli z NFL.

Falstart RGIII

Decyzja o powrocie Roberta Griffina III na boisko budziła przed meczem wiele kontrowersji. Osobiście zastanawiałem się, czy naprawdę warto tak szybko sięgać po najlepszego rozgrywającego Redskins, narażając go tym samym na kolejną kontuzję. Sezonu dla ekipy z Waszyngtonu i tak nie da się już uratować, więc rozważnym posunięciem byłoby wyleczenie i przygotowanie Roberta w 100% na kolejny sezon. Tym samym zacząć go „z przytupem”, a i Colt McCoy zwiększyłby swoje doświadczenie grając w kolejnych meczach. Jednak sztab szkoleniowy i sam rozgrywający wiedzą najlepiej i postanowili już teraz przywrócić RGIII na swoją pozycję, choć ciekawe informacje przewijały się w mediach, jakoby to nie trener zadecydował o powrocie rozgrywającego, a GM klubu… Jeśli okazałoby się to prawdą, to nie do końca można tę decyzję uważać za rozważną i mądrą.

Już sam przyjazd zawodników do Minneapolis był pechowy, a to z powodu wypadku drogowego. Obecni na miejscu zdarzenia dziennikarze opisali go następująco: Autobus z zawodnikami i trenerami stanął, po czym uderzył w nich drugi bus drużyny. Policja, która eskortowała owe autokary bierze na siebie pełną odpowiedzialność za zdarzenie. Na szczęście nikomu nic się nie stało i mecz odbył się bez żadnego kłopotu.

18/28 celnych podań, 251 jardów, 1 TD i 1 INT – to statystyki popularnego RGIII, który ostatni raz rozgrywał piłki podczas drugiej kolejki rozgrywek. Nie był to zły mecz w jego wykonaniu, biorąc pod uwagę jego dłuższą nieobecność. W ostatnim posiadaniu mógł zachować się lepiej (za długo trzymał piłkę przy sobie), jednak nie wińmy go do końca za tą porażkę, gdyż i tak wykonał kawał dobrej roboty. Ewidentnie dodaje ofensywie dużo możliwości, dzięki czemu ta jest bardziej agresywna i stwarza duże zagrożenie. Jego zdolności do odtwarzania kolejnych zagrywek są ogromne, jednak w najważniejszych momentach wychodzi brak doświadczenia. Linia ofensywna również nie daje mu za dużo czasu do namysłu, bo nadal popełnia błędy w utrzymaniu „pocket” (potwierdzeniem tego są dwa sacki), ale trenerzy przynajmniej wiedzą nad czym jeszcze trzeba popracować.

robert-griffin-iii-nfl-washington-redskins-minnesota-vikings-850x560

Pozytywnym zaskoczeniem był znakomity mecz w wykonaniu Alfreda Morrisa, który bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem ofensywy Washington Redskins. Oczywiście duża też w tym zasługa RGIII, który dawał tą możliwość swojemu biegaczowi, a ten wybiegał 92 jardy (na 19 prób) i 2 TD. Bez wątpienia potrzeba więcej takich meczów w wykonaniu tego zawodnika, który w poprzednim sezonie był motorem napędowym „Czerwonoskórych”.

Co do samych gospodarzy, trzeba wyróżnić Matta Asiatę, który wybiegał aż trzy przyłożenia, potrzebując do tego jedynie 10 prób i 26 jardów. Tym samym stał się jedynym RB w lidze, który na swoim koncie ma 3 przyłożenia w dwóch meczach. Do wygranej równie mocno przyczynił się Teddy Bridgewater, który w najważniejszych momentach nie zawodził. W ostatnim – jakże ważnym i decydującym – posiadaniu zachował zimną krew i dokładnymi podaniami do Jariusa Wrighta oraz Chase’a Forda dał Vikings wygraną. Sam zanotował mecz na poziomie 26/42 celnych podań oraz 268 jardów. – Czasami wchodzisz w mecz powoli, ale wszystko sprowadza się do tego, jak kończysz, a nie jak zaczynasz – mówił młody rozgrywający po meczu.

Matt Asiata był pewnym punktem w ofensywie Vikings

Matt Asiata był pewnym punktem w ofensywie Vikings

Mecz w Minneapolis pozostawał otwarty do ostatniej minuty, ale to bardziej ograny Bridgewater pokonał „wielkiego” RGIII stosunkiem 29-26. Za tydzień zarówno Vikings, jak i Redskins, będą odpoczywać. Ci pierwsi na pewno w lepszych nastrojach, natomiast drudzy mają jeszcze sporo do poprawy przed kolejnym spotkaniem.

Pada śnieg…

10339765_10153306317102538_6860189951275733443_n

Nie od dziś wiadomo, że Peyton Manning za zimnem nie przepada. Jego bilans w meczach przy takiej aurze wynosi 8-7, podczas gdy Tom Brady może pochwalić się dużo lepszymi liczbami, bo 32-4. Tym samym od razu widać, że Brady po prostu jest przyzwyczajony do takiej pogody. Było to widoczne od początku tego spotkania. Osobiście uważam, że Patriots zagrali najlepszy mecz w tym sezonie, za to Denver Broncos – najgorszy.

Piekielnie dobrą robotę zrobili liniowi ofensywni gospodarzy. Nate Solder i Sebastian Vollmer perfekcyjnie zamykali ataki Vona Millera i DeMarcusa Ware’a. Równie dobrze zaprezentował się środek, dając skuteczne bloki przy screenach, czy biegach Vereena (2.6 jardów na próbę) lub Gray’a (2.8 jardów na próbę).

Jeśli chodzi o skrzydłowych, czyli Edelmana, LaFella i Amendolę, to najlepszą robotę wykonał ten pierwszy. Julian był pewnym odbiorcą piłek egzekwowanych przez Toma Brady’ego (nie pomijając oczywiście Gronkowskiego). Do niego również należy najefektowniejsza akcja tego meczu, kiedy przebiegł 84 jardy przy akcji powrotnej, kończąc bieg w end zone rywali. Tym samym pobił rekord klubu, mając na koncie cztery przyłożenia z akcji powrotnych.

Rob Gronkowski kontynuuje swoją świetną passę i nadal budzi postrach wśród defensywy rywali. Również popisał się kapitalną akcją łapiąc piłkę jedną ręką (!) dokładnie jeden jard przed przyłożeniem. Na całe szczęście zdobył je w późniejszej akcji, bo to mu się po prostu należało. Gronk stał się po tym meczu czwartym zawodnikiem w historii ligi, który na swoim koncie uzbierał 50 przyłożeń w trakcie swoich pierwszych pięciu sezonów. Mówiąc krótko: On po prostu dominuje.

Jeśli chodzi o zawodników Broncos, to wyróżniłbym przede wszystkim Emmanuela Sandersa i Demaryiusa Thomasa, którzy są jedynymi skrzydłowymi w NFL mającymi na koncie przynajmniej 100 jardów w pięciu meczach z rzędu. Nie mieli jednak okazji do przyłożenia, bo fantastycznie zagrała secondary Patriots. Manning uzbierał na swoim koncie jedynie 438 jardów, a jego dwa INT kończyły się przyłożeniem. Jego honor uratowali Julius Thomas oraz Ronnie Hillman, którzy zdobyli po przyłożeniu.

Był to już 16 pojedynek pomiędzy Peytonem Manningiem i Tomem Brady’m. Tego wieczoru bezkonkurencyjnym okazał się rozgrywający z Nowej Anglii. Cztery przyłożenia i po raz kolejny powyżej 300 jardów w meczu poddaje pod dyskusję jego osobę, co do MVP sezonu. „Brady is on fire” – mogą głosić nagłówki gazet, bo od pięciu meczów pozostaje niepokonany. Bez wątpienia chce sięgnąć po swój czwarty tytuł i jeśli Patriots utrzymają taką formę, to będzie to realne marzenie. Jak ten pojedynek skwitował Manning? „To nie był mój najlepszy mecz. Mogłem zagrać lepiej”.

Denver Broncos vs New England Patriots, NFL

Sunday Night Football by „Big Ben”

Ten mecz tak naprawdę rozpoczął się w drugiej kwarcie, kiedy swoje “armaty” odpalił Ben Roethlisberger. Z 7-0 po pierwszej kwarcie zrobiło się 22-10 w drugiej. Wszystko za sprawą dwóch „turnovers” i zamiany ich w przyłożenie. Przy podwyższeniu zaryzykowali nawet fake’iem, który im się opłacił, bo zapunktowali podwójnie! W całym meczu wielki „Big Ben” zanotował 340 jardów i aż 6 przyłożeń, tym samym ustanawiając nowy rekord NFL – najwięcej przyłożeń w kolejnych meczach. Oczywiście duża w tym zasługa skrzydłowych, Antonio Browna – który nadal plasuje się na pierwszym miejscu wśród skrzydłowych w NFL – Markusa Wheatona i Le’Veon Bella. W obecnej chwili jest to jedna z najgroźniejszych ofensyw w lidze.

Również na plus zagrał LB James Harrison, który zanotował dwa sacki i najwidoczniej w ostatnich tygodniach przechodzi „drugą młodość”. Jarvis Jones powoli wraca po kontuzji, ale jeśli Harrison wciąż będzie w takiej formie, to może nie oddać swojego miejsca w podstawowym składzie.

Jeszcze dwa tygodnie temu skłonni bylibyśmy powiedzieć, że Ravens panują nad swoją dywizją, jednak aktualnie to stwierdzenie jest bardzo odległe od rzeczywistości. Ostatnimi czasy sporym problemem dla „Kruków” jest utrzymanie piłki w rękach. W dwóch meczach przez stratę piłki stracili 24 punkty, co również było ich „gwoździem do trumny” w tym meczu. Pod względem secondary, to był chyba najgorszy mecz w całym sezonie. Od początku kolejki pozwolili jedynie na siedem przyłożeń, a ofensywie Steelers przepuścili aż sześć w jednym meczu! Dużym problemem były również kary. Zawodnicy z Baltimore byli karani aż 10 razy, tracąc przy tym 108 jardów, co również jest najgorszym wynikiem w tym sezonie.

O tym meczu John Harbaugh na pewno chciałby jak najszybciej zapomnieć. Natomiast Ben Roethlisberger jest w niesamowitej formie. Kolejni rywale powinni przed nim drżeć, bo każdy mecz w wykonaniu tego rozgrywającego to kolejne rekordy. Czy tak będzie następnym razem? W meczu z New York Jets możemy spodziewać się wszystkiego. Natomiast kibice, jak i zawodnicy z Baltimore, będą mieli okazję na poprawę swoich humorów mierząc się z Tennessee Titans.

hi-res-f3385db0a55f4846ebca080acd42f463_crop_north

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę:

– A. J. Green zanotował całkiem niezły powrót po swojej kontuzji. Złapał trzy podania na 44 jardy i zdobył jedno przyłożenie. Jego drużyna również wygrała z Jaguars 33-23.

– Dallas Cowboys nie istnieją bez Tony’ego Romo. Brandon Weeden nie zastąpił godnie swojego kolegi z drużyny i zanotował jedno przyłożenie oraz dwa INT. CB Patrick Peterson kompletnie wyłączył z gry Deza Bryanta i Cardinals pewnie pokonali Cowboys 28-17. Czyżby rozpoczynał się „czarny okres” dla drużyny z Dallas?

– Mark Sanchez pojawił się na boisku po raz pierwszy od grudnia 2012 roku. Nick Foles musiał opuścić murawę z powodu kontuzji ramienia. Jak się później okazało, rozgrywający Eagles złamał obojczyk. Nie wpłynęło to jednak na grę drużyny, bowiem Sanchez zanotował dwa przyłożenia i poprowadził drużynę do wygranej 31-21 nad Houston Texans. – Myślę, że Mark wykonał kawał świetnej roboty. Co prawda zanotował dwa przechwycenia, ale on sam dobrze wie, jakie błędy popełnił. Liczy się wygrana” – powiedział po meczu Chip Kelly.

– To był okropny wieczór dla Phillipa Riversa i San Diego Chargers. Chyba nikt nie spodziewał się wygranej Miami Dolphins w stosunku aż 37-0. Tak czy inaczej, dla gospodarzy był to wymarzony mecz i na pewno chcieliby takich więcej.

– Defensorzy St. Louis Rams będą śnili się po nocach rozgrywającemu 49ers. Colin Kaepernick był sackowany aż 8 razy (w tym sześć w pierwszej połowie)! Cały mecz został przegrany 13-10, choć 10 sekund przed końcem mieli szansę na wygraną będąc 1 jard od pola punktowego.

Wyniki wszystkich spotkań:

Jacksonville Jaguras 23-33 Cincinnati Bengals

Tampa Bay Buccaneers 17-22 Cleveland Browns

Arizona Cardinals 28-17 Dallas Cowboys

New York Jets 10-24 Kansas City Chiefs

San Diego Chargers 0-37 Miami Dolphins

Washington Redskins 26-29 Minnesota Vikings

Philadelphia Eagles 31-21 Houston Texans

St. Louis Rams 13-10 San Francisco 49ers

Denver Broncos 21-43 New England Patriots

Oakland Raiders 24-30 Seattle Seahawks

Baltimore Ravens 23-43 Pittsburgh Steelers

 

 

 

Kuba Kaczmarek

About Kuba Kaczmarek

Z futbolem amerykańskim związany od 2006 roku. Redaktor NFL24 od 2013 roku, a od 2014 redaktor naczelny portalu. Kibicuje New England Patriots, jak również ma sympatię do St. Louis Rams. Zawodnik poznańskiego klubu futbolu amerykańskiego - Patriotów Poznań oraz redaktor portalu PiłkarskaPrawda.pl. Miłośnik wszelakich sportów.

2 thoughts on “NFL 2014: Podsumowanie week 9

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *