Witam w kolejnej części moich rozważań na temat salary cap. Dziś omówię drugą ze wschodnich dywizji, w której, jak przeczytacie poniżej, języczkiem u wagi będą Qbs. Podobnie jak poprzednio, rozpoczniemy od zespołu, który zakończył sezon z najgorszym bilansem, więc teoretycznie ma najwięcej do nadrobienia.
New York Giants
Cóż, nie rozpieszczał ten poprzedni sezon kibiców w Big Apple. Jets zaprezentowali się słabo, ale raczej można było się tego spodziewać. Wśród niebieskiej części kibiców spodziewano się jednak sezonu lepszego niż 5-11. Na marne pocieszenie powiedzieć można, że Giants kończą sezon mając ok $7M wolnego miejsca, które przejdzie oczywiście na kolejny sezon. Powinno dać im to w rezultacie wolne środki na poziomie ok. $32M. Pamiętajmy, że zakończenie rule of 51 i dodanie nowej rookie class uszczupli to pewnie o co najmniej $11-12M, wiec przyjmijmy, ze realnie patrzymy na ok. $20M, a jeszcze trzeba z kilka milionów odłożyć na nieprzewidziane wydatki w sezonie. Dodatkowo, istotne jest, że powyższa kwota do rozdysponowania zawiera kontrakty jedynie 38 zawodników czyli zdecydowanie poniżej pełnego rosteru. Czy Giants, mając tak duże dziury w rosterze, mogą zbudować za to zespół, który powalczy o playoffs? Na początek spójrzmy na ich wolnych agentów. Tam zdecydowanie wybija się Landon Collins. Gościu, który ma na koncie genialne sezony, mocno spuścił z tonu w ostatnim roku. Bardzo możliwe, że sam gracz chciałby zmienić środowisko. Wg mnie Giants zrobią jednak co mogą by go w składzie zatrzymać i to z nałożeniem na niego franchise tag włącznie. Podobnie kilka lat temu potraktowali JPP, tylko po to by zyskać więcej czasu na negocjacje nowego kontraktu. Pamiętajmy bowiem, że gracz, na którego nałożono exclusive tag, nie może negocjować z innymi zespołami. Tag na sezon 2018 wynosił dla safety $11.3M, więc na przyszły rok pójść może jedynie w górę. Poza Collinsem wśród wolnych agentów jest także m.in. kicker Rosas, który zanotował świetny sezon. Giants mogą go jednak zatrzymać na tenderze dla ERFA, co będzie ich kosztowało pewnie poniżej $1M – będą to z pewnością jedne z lepiej wydanych środków w całej ekipie. Poza tymi dwoma graczami Giants mają całe grono graczy, których pewnie z chęcią widziano by w teamie z powrotem, o ile zgodzą się podpisać odpowiednio tanie umowy.
Jasno widać więc, że z $20M, którymi dysponują Giants, grubo ponad połowa przeznaczona może zostać na zatrzymanie swoich wolnych agentów. Jeśli Dave Gettleman, GM Giants, myśli więc o kolejnych wzmocnieniach, to musi przewietrzyć lekko szatnię. Ok, przejdźmy od razu do tego słonia w pokoju, jak mawiają po angielsku. Eli Manning – jeśli ktoś ma pomysł co Giants mogą z nim zrobić, to śmiało piszcie w komentarzach. Przedstawmy najpierw fakty – przyszły sezon, to ostatni rok obowiązywania jego starej umowy. Cap hit na poziomie $23.2M oznacza, że będzie on 10 wśród Qb pod względem cap hitu. Biorąc pod uwagę produkcję jaką ekipa wyciąga ze swego Qb, można wręcz rzec, że cena będzie naprawdę wysoka. Gdyby Giants zdecydowali się obciąć go, to w księgach zostanie im $6.2M dead money, ale oszczędzą aż $17M. Zostaje jednak drobny szczegół – kto będzie ich Qb w przyszłym roku? Kyler Murray, który dopiero co zadeklarował, że weźmie udział w drafcie? Giants równie dobrze mogą też umowę Manninga przedłużyć o jeden rok, a przy okazji obniżyć jego cap hit w 2019 roku o ok. $4M. Eli byłby więc Qb także w sezonie 2020, a na ławce bardzo prawdopodobnie szykowałby się już rookie z fenomenalnie zapowiadającego się rocznika.
Wśród innych graczy, którzy powinni się obawiać o swoje posady wybijają się nazwiska Oliviera Vernona, Aleca Ogletree i Janorisa Jenkinsa. Pierwszy nijak nie przypomina gracza, któremu Giants zaoferowali ogromny kontrakt w 2016 roku. Obcięcie kosztowałoby Giants $8M w dead money, ale oszczędzało aż $11.5M. Jenkins i Ogletree także jak na razie zawodzą, a ich obcięcie pozwoliłoby oszczędzić łącznie ponad $14M przy $12.25M dead money. Widać więc jasno, że jest sporo balastu, który można łatwo zrzucić i przełknąć dead money w ostatnich latach Manninga lub bez niego, przy okazji tankując i zbierając picki by za dwa sezony walczyć o wyższe cele.
Ciekawe jak na ewentualną przebudowę reagował będzie OBJ, który do najłatwiejszych w obsłudze graczy nie należy. Widzieliście na pewno gdzie nie gdzie plotki o tym, kto powinien starać się go wyciągnąć z Nowego Jorku. Powiem Wam jedno – w 2019 na pewno nic z tego nie wyjdzie. Pamiętajcie, że trade działa dokładnie tak samo jak obcięcie gracza, więc cały niezamortyzowany bonus dosłownie rozniósłby salary cap Giants w drobny mak. Spójrzcie na liczby – $35.5M dead money, a cap hit Giants w 2019 wzrósłby aż o $14.5M. To w zasadzie finansowe samobójstwo i nikt przy zdrowych zmysłach tego nie popełni, obojętnie jak głośno lamentowałby Odell. Trade w 2020 oznaczałby niemal $15M dead money, a ledwie 3.5M oszczędności w 2020. Jak przewiduję, będzie to też być może rok, gdy Giants wybiorą swego nowego Qb, więc jak te puzzle ułożą się w Nowym Jorku nie wie nikt.
Washington Redskins
Nie owijajmy tu w ładne papierki – Redskins po kontuzji Smitha znaleźli się w konkretnym bagienku – i sportowo, i finansowo. Smith, jako ich najlepiej opłacany gracz, jest absolutnie nie do ruszenia w 2019 roku. Jego obcięcie równałoby się dodatkowe $16.2M cap hit. Wg pogłosek, Redskins mieli w jego kontrakcie swego rodzaju polisę ubezpieczeniową, która może im dać jakiś bliżej nieokreślony kredyt w salary cap. Nie widziałem potwierdzenia tego z rzetelnego źródła, a nawet jeśli takie coś by istniało, bo były już takie przypadki, to ewentualny kredyt i tak nie byłby dostępny już w 2019. Mówimy tu najpewniej o 2020 lub nawet 2021. Widziałem też bardzo ciekawą dyskusję dotyczącą tego, czy Redskins nie powinni polecieć po prawdziwej bandzie i zrestrukturyzować kontrakt Smitha, zostawiając na 2019 i 2020 absolutne minima i pchnąć wszystko na lata późniejsze. Po co mieliby to robić? A no liczyliby, że negocjacje w sprawie nowego CBA, które ustaliłoby zasady ligi począwszy od roku 2021, będą szły jak po grudzie. Tak właśnie zdarzyło się przy negocjacji poprzedniej umowy i rok 2010 był tzw. rokiem nielimitowanym (uncapped year), co pozwoliło pewnym ekipom wyprostować swe finanse. Inne zespoły z kolei wpadły wtedy o dziwo w jeszcze większe kłopoty.
Jak pewnie każdy z Was, życzę Smithowi jak najlepiej. Będąc realistą muszę jednak wspomnieć, że szanse jego powrotu na boisko nie są przez ludzi znających się na rzeczy oceniane wysoko. Niezależnie od tego co Redskins postanowią po 2019 roku zrobić ze Smithem, potrzebują w przyszłym roku Qb, a jeśli chcieliby powalczyć o coś więcej niż kolejny średni sezon, to musiałby to być Qb dość dobrze opłacany. Z 2018 przeniosą na kolejny sezon ok $5M, co powinno dać im łącznie do dyspozycji na ten moment ok $22M. Zróbcie szybkie „wyczyszczenie” tego w głowie o Rule of 51, rookie class, adjustmenty i bum – realnie zostaje pewnie z $10M albo i mniej. Zdecydowanie za mało by znaleźć solidnego Qb. Ba, pewnie za mało by zatrzymać w zespole swych najlepszych wolnych agentów – A. Petersona, J. Crowdera, P. Smita czy Clinton-Dixa.
2019 zapowiada się więc jako naprawdę chudy rok w stolicy i myślę, że mądrze byłoby go wykorzystać na pozbycie się przepłacanych weteranów. Na pierwszy ogień pójść może Josh Norman, którego gra coraz mniej usprawiedliwia cięty język, a jeszcze mniej niemal $15M cap hitu. Obcinając go, Czerwonoskórzy mogą zaoszczędzić aż ponad $9M, reszta wyląduje w dead money. Do obcięcia szykowani też pewnie są Zach Brown (zwłaszcza po tym jak klub zakontraktował R. Fostera) oraz wiekowy już Vernon Davis. Obcięcie obu to ponad $10M oszczędności, a ledwie $4.5M w dead money. Pod dogłębną ocenę pójdzie pewnie też kontrakt Jordana Reeda, który będzie miał w 2019 roku niemal $10M cap hitu. Świetny gracz, ale historia jego kontuzji jest zatrważająca. Jego kontrakt wygasa dopiero w 2021, ale nie ma w nim już żadnej kasy gwarantowanej, a niezamortyzowany bonus jest naprawdę niski. Myślę, że Redskins mogą próbować przepchnąć tu umowę z roster bonusami, które będą gwarantowane tylko w przypadku przejścia testów medycznych. Ze swoją kartoteką medyczną, Reed może mieć problem by dostać na rynku pensję rzędu $8M, więc może być zmuszony pójść Redskins na rękę.
Tankowanie nie jest powodem do wstydu w tak wyrównanej lidze jak NFL. Wiele z zespołów obecnie znajdujących się na szczycie przeszło ten etap, bo czasem naprawę warto zrobić krok czy dwa w tył by w końcu pójść do przodu. Redskins mają trochę ciekawej młodzieży, na której można budować zespół. W perspektywie naprawdę chudziutki rok, ale stołeczni mogą wyjść z niego z pickiem gwarantującym im wybranie świetnie zapowiadającego się Qb w 2020 oraz co najmniej kilkudziesięcioma milionami do rozdysponowania na inne wzmocnienia.
Philadelphia Eagles
Mieszkając w Philly jestem niejako zmuszony być na bieżąco z tym, co tu w trawie piszczy. A piszczy tam głównie debata Wentz vs Foles. Kogo powinni zatrzymać? W 2019 już naprawdę finansowo niemożliwe jest zostawienie ich obu w zespole. Na chwilę obecną, Eagles są ponad przyszłorocznym sufitem aż o $13M i to pomimo przeniesienia $6M niewykorzystanych w 2018 roku. Cap hit Folesa to $20.6M. Wentz z kolei gra na ostatnim roku swojego kontraktu i jego hit to ok. $8.5M i jest w pełni gwarantowany. Pamiętajmy, że Eagles mają prawo skorzystać z opcji 5 roku i zatrzymać Wentza na kolejny rok. Coś co jeszcze niedawno wydawało się oczywistością, dziś jest przedmiotem coraz gorętszej debaty. Młody Qb miał genialny poprzedni sezon i dobry obecny. Obu jednak nie dokończył przez poważne kontuzje. Paradoksalnie kaliber gracza, do jakiego Wentz z pewnością aspiruje, w zasadzie wyklucza, że Eagles mogliby w nowej umowie zawrzeć zapisy, które warunkowałyby mu wypłaty zależne od jego zdrowia. Potencjalna lista ekip, które z chęcią by u siebie go widziały jest na pewno długa, więc oferta Philly po prostu musi być konkurencyjna i musi zawierać gwarantowaną dużą kasę. W czyje ręce powinny więc Orly na dobre oddać swój zespół? Czas na decyzję mają do miesiąca przed rozpoczęciem nowego roku ligowego, bo wtedy wygasa ich opcja by podjąć kontrakt Folesa. Jeśli więc spełni się to, o czym codziennie muszę słuchać w pracy, i Big Di** Nick znów poprowadzi ich do zwycięstwa w Super Bowl na początku lutego, to Eagles na decyzję będą mieć raptem tydzień, bo nowy rok ligowy rusza w połowie marca.
Jeśli Howie Roseman – GM Eagles wybierze Folesa, to konsekwencją tego będą naprawdę ostre cięcia w innych miejscach i niechybne szybkie extension dla Qb, które pozwoliłoby nieco obniżyć hit w 2019 roku. Jeśli z kolei wybór padnie na Wentza, to oddając Folesa do innego zespołu Eagles oszczędzają aż $18.8M, więc znajdą się znów pod sufitem swojego salary cap. Te kilka milionów pod capem nijak nie pozwoli im jednak podpisać nowych kontraktów z rookies, dodać graczy po zakończeniu Rule of 51, a już na pewno nie pozwoli zatrzymać w zespole lepszych ze swych wolnych agentów.
Wśród nich kilku ciekawych graczy, których z pewnością kibice chcieliby znów oglądać na Lincoln Financial Field : Darby – bodajże najlepszy CB w ekipie, Brandon Graham – DE i jeden ze starterów obrony, Jay Ajayi – RB, za którego rok temu Eagles oddali 4-rundowy wybór, Sproles – również RB, wiekowy ulubieniec miejscowych, Jake Elliott – młody kicker. Poza tym wolnymi agentami będzie aż trzech WR Golden Tate, Mike Wallace (w tym roku kontuzjowany) i Jordan Matthews. Ich strata zostawiłaby naprawdę sporą dziurę w ataku, więc na pewno będą próbować zatrzymać choćby jednego z nich. Oczywistym wyborem wydaje się Tate, za którego raptem 2 miesiące temu oddali wybór w 3 rundzie. Wszystko jednak rozbije się salary cap.
Gdzie poza Folesem Eagles mogą szukać oszczędności? Opcji jest kilka i naprawdę każda z nich wydaje się dość bolesna. Dla przykładu mogą nie skorzystać z opcji 5-tego roku w kontrakcie Agholora i oszczędzić niemal $10M. Czy mogą jednak stracić kolejnego WR, gdy wolnymi agentami jest już wspomniana wyżej trójka? Mogą obciąć Michaela Bennetta lub/i Chrisa Longa. Obaj weterani są jednak bardzo ważnymi składowymi ich pass rushu, więc znów łatwo nie będzie. Obcięcie Bennetta to $7M oszczędności i 0 dead money, a zakończenie kontraktu Longa może z kolei dać $5.3M oszczędności przy ledwie 0.3M dead money. Obaj weterani mogą być więc na wylocie, a Eagles polować na pass rushera w 1 rundzie draftu. Duże oszczędności, bo aż $8M może dać też wypowiedzenie opcji kontraktu Jasona Petersa, bardzo wiekowego już LT, który jednak wciąż gra na niesamowicie wysokim poziomie. Wystarczy spojrzeć jak radził sobie z Mackiem kilka dni temu. LT też niechybnie trafia na listę potrzeb w draftcie. Ledwie wczoraj pojawiły się dość poważne pogłoski, że zakończenie kariery planuje Jason Kelce czyli jeden z lepszych C w całej lidze. Przypominam, że zakończenie kariery przez gracza ma dokładnie takie same konsekwencje jak obcięcie go przez zespół. Jeśli w księgach wciąż wisi jakiś nierozliczony bonus, to sprawa niechybnie skończy się w sądzie arbitrażowym i jest to tzw. Barry Sanders rule, o której wspominałem w pierwszym artykule serii. Kelce nie ma jednak już gwarantowanej kasy w swoim kontrakcie, a wszystkie bonusy zostały już przez Eagles rozliczone, więc jego emerytura nie wiąże się z żadnym dead money dla klubu. Wręcz przeciwnie, pozwoliłoby to im zaoszczędzić aż $6.5M, ale chyba marne to pocieszenie, bo za tę kwotę nie znajdą gracza, który byłby w stanie zastąpić Kelce na boisku i jako lidera w szatni. Eagles pozbyć się też mogą dwóch graczy, którzy spisują się poniżej oczekiwań jakie nakłada na nich ich wysoki cap hit – Timmy Jernigan (hit na poziomie $13M) i Rodney McLeod (niemal $10M hit). Obcięcie obu dałoby ok $12M oszczędności, ale zostawiłoby też sporo dead money ($10M). Biorąc pod uwagę jednak, że wolnym agentem jest w tym roku Ngata, ewentualne obcięcie Jernigana zostawiłoby w środku DL w zasadzie osamotnionego Fletchera Coxa.
Skoro przy nim już jesteśmy ,to jego umowa zasługuje na szczególną uwagę. Lider obrony Eagles podpisał w 2016 roku ogromny kontrakt, który zrestrukturyzował w 2018 by dać Eagles więcej pola do manewrowania w 2018, a przede wszystkim by obniżyć jego pierwotny cap hit w 2019 roku aż o $10M. Jego nowy cap hit w 2019 wyniesie $11.9M, co wydaje się niebywałą promocją. Począwszy jednak od 2020 jego cap hit wystrzeliwuje dosłownie do niemal $23M i utrzyma się na tym poziomie aż do 2022.
Przed front office Eagles stoi więc ogromna decyzja i wyzwanie w postaci zmiany środka ciężkości drużyny z dobrze opłacanych weteranów na ich młodsze i tańsze zamienniki. Truizmem będzie stwierdzenie, że Eagles potrzebują „trafić” najbliższy draft, ale w ich sytuacji finansowej naprawdę jest im to bardzo potrzebne.
Dallas Cowboys
Mistrzowie NFC East z 2018 roku. Nie pałam wielką sympatią do Cowboys, ale to zdanie jakoś dobrze mi się wypowiada – zwłaszcza w pracy, gdy koledzy znów zaczynają wzajemne pompowanie balonika o kolejnym trofeum dla Eagles. Co ciekawe, sukces na boisku poprzedził sukces w finansach, bo za taki należy uznać fakt, ze Cowboys będą mieć w końcu miejsce do większego manewrowania. Oba te sukcesy maja jednak jeden wspólny mianownik – draft. Cowboys po prostu trafiają ważne wybory rok po roku. Jerry Jones – właściciel i GM drużyny, może być obiektem drwin, ale facet naprawdę w ostatnich latach nie uginał się pod presją, gdy zegar odliczał czas na wybór gracza Kowbojom. Z uporem maniaka dokładał kolejne klocki do niesamowicie silnej OL, nawet gdy media społecznościowe rozgrzane były do czerwoności w oczekiwaniu na to, że JJ wybierze Manziela. On spokojnie wybrał Guarda Zacka Martina, zebrał solidną porcje gwizdów, po czym poprawił wyborem Demarcusa Lawrence’a w drugiej rundzie. Obaj dziś są niekwestionowanymi gwiazdami na swych pozycjach. Rzucając okiem na skład Cowboys, liderzy są wciąż bardzo młodzi, a część z nich gra wciąż na swych pierwszych kontraktach. W perspektywie salary cap największym szokiem jest to, ze cap hit ich Qb Prescotta wynosi ledwie 0.8M. Ok, rożne sż zdania na temat jego gry i potencjału. Nie da się jednak nie stwierdzić, że gość jest co najmniej solidnym starterem a kosztuje Cowboys przysłowiową czapkę gruszek.
Kowboje kończą 2018 rok z niewykorzystanymi niemal $9M, co dodane do 2019 roku dam im łącznie ok. $55M do rozdysponowania. Kwota robi wrażenie, ale od razu odnotujmy, że kolejka po podwyżkę jest naprawdę długa. Pierwszy w drzwiach stoi wspomniany już Lawrence, który w 2018 roku grał na franchise tagu wartym $17M. Na pewno zasłużył na nową umowę, a jego zatrzymanie powinno być dla Cowboys absolutnym priorytetem. Większe kontrakty podpisywane w NFL w ogromnej większości przypadków kładą finansowy akcent na dalsze lata kontraktu. Nie wiem jednak czy w przypadku Lawrencea’ korzystniejsze nie byłoby dla Cowboys wrzucenie większego cap hitu na początkowe lata kontraktu, gdy mają więcej dostępnego miejsca. Tuż za nim bowiem w kolejce stoi Amari Cooper, za którego Jones dopiero co oddał 1-rundowy wybór. Jego kontrakt kończy się po przyszłym sezonie i na pewno nowa umowa będzie solidnych rozmiarów. Jerry Jones gra tu już naprawdę ostro, bo oddaje pick, który kosztowałby go pewnie w okolicach $3M rocznie za ustabilizowaną gwiazdę, której trzeba będzie sporo zapłacić.
Za Cooperem w kolejce przepychają się w zasadzie Prescott i Zeke Elliott. Umowy obu kończą się po sezonie 2019, ale jako że Zeke był wybrany w 1 rundzie, to Cowboys mają prawo skorzystać w jego przypadku z opcji 5-tego roku. Sam gwiazdor jednak coraz głośniej mówi, że chciałby usiąść do negocjacji już teraz. Gdzieś za nimi w kolejce jest też Cole Beasley i Byron Jones, ale nimi Jerry raczej teraz nie zaprząta sobie pewnie głowy na dłużej.
Przed Kowbojami seria trudnych negocjacji, ale przy odpowiednim wzajemnym zbilansowaniu umów, zespół jest jak najbardziej w stanie utrzymać największe gwiazdy. Tym bardziej, że zawsze w razie potrzeby można przyciąć to i owo. Dla przykładu, pozbycie się Hurnsa da $5M oszczędności przy ledwie $1.25M dead money. Czy moralne jest pozbywanie się gościa, który doznał kilka dni temu koszmarnej kontuzji ? W lidze Not-For-Long nie ma miejsca na skrupuły.
Inną opcją może być dla Dallas przedłużenie umowy z LB Seanem Lee, którego kontrakt także wygasa po sezonie 2019. Często kontuzjowany gracz wciąż przydaje się w ekipie, ale jego $10 milionowy cap hit należałoby trochę obniżyć. Przedłużenie umowy wydaje się tu więc idealne, by zatrzymać weterana może już nie w roli lidera obrony, ale bardziej mentora dla Vander Escha i Jaylona Smitha.
Sytuacja w NFC East wygląda niezwykle ciekawie. Przyszłoroczny sezon zapowiada się znów jako rywalizacja dwóch wielkich rywali z Philly i Dallas. Giants i Redskins z kolei wydają się być w idealnych sytuacjach by zbudować naprawdę mocne zespoły już w 2020. Ta dywizja może więc być za 2-3 lata naprawdę arcyciekawa.
Kolejne stacje naszego finansowego tournee to Cincinnati, Cleveland, Pittsburgha i Baltimore, a więc AFC North.
Mariusz Chodubski
- Da Bears 1985, czyli jak Grabowscy i ich wąsy podbili USA - 11 maja 2019
- Draft 2017 i Draft Fest w Baltimore - 12 kwietnia 2019
- Od zera do Bohatera - 11 kwietnia 2019
- Problemy techniczne!!! - 1 kwietnia 2019
- NFC North – analiza salary cap - 12 marca 2019