Chicago Bears to ekipa z tradycjami, która wraz z Arizoną Cardinals historycznie założyła ligę NFL. Ostatnich lat organizacja nie może jednak zapisać po stronie udanych. Czy sezonem 2016 uda się odwrócić złą kartę? Na co mogą liczyć ich kibice? Zapraszamy na analizę Łukasza Dudki i Karola Potaś!
Gdy w 2015 roku ekipa z Wietrznego Miasta pokonywała Green Bay Packers na Lambeau Field 17-13, dla kibiców „miśków” była to radość podobna do tej, którą daje wypicie większej ilości wina najgorszej jakości. Z jednej strony na początku nie było czym się zachwycać, lecz z lampki na lampkę, smak goryczy był coraz mniej odczuwalny. Efekt finalny „degustacji” był jednak zadowalający, butelka została opróżniona i można było w spokoju położyć się spać (czyt. wygrana Bears). Jednak o poranku następnego dnia znowu budziliśmy się z bolącą głową i złym samopoczuciem (bilans końcowy to 6W-10L). Okazało się, że było to jedyne w ubiegłym sezonie zwycięstwo Niedźwiedzi z rywalami z NFC North. Czy jedno, prestiżowe zwycięstwo może „wybielić” cały przeciętny sezon? Czy uczucie „kaca” jest tożsame z tym, co czują po minionym sezonie fani Bears? Jak prezentuje się potencjał ekipy na rok 2016? Zapraszamy na tekst na życzenie jednego z kibiców Chicago Bears.
Analizę składu Bears zaczynamy od pozycji rozgrywającego. Pierwszym ”miotaczem piłek” w sezonie 2016 będzie Jay Cutler. Wychowanek Vanderbilt to rozgrywający, który w poprzednim sezonie znacznie podwyższył swoją klasą sportową. Co takiego stało się, że z poziomu przeciętniaka i niechcianej gwiazdy Bears tak wzrósł? Wielu mówi, że to dzięki temu, że ciąży na nim mniejsza presja związana z wysokim kontraktem. Inni zaś są zdania, że za tą przemianę odpowiada koordynator ofensywy Adam Gase. Widać ją było w ogólnym stylu gry, a także na papierze, o czym mówią statystyki poprzedniego sezonu, zaczynając od 21 podań na przyłożenie. Był to 4. najlepszy sezon w historii startów Cutlera. Lepsze wyniki w tej kategorii osiągnął w roku 2008 (tu jeszcze w barwach Denver Broncos), 2009, 2010 i 2014, lecz należy pamiętać, jakim uszczuplonym wachlarzem dysponował pod nieobecność Alshona Jeffery’ego i Kevina White oraz potęgującego z miesiąca na miesiąc obrażenia na cały świat Martellusa Bennetta. Dodatkowo unikał jak ognia klasycznych i typowych tylko dla niego „Big plays” do defensorów przeciwników – tylko 11, czyli najmniej w karierze gdy grał pełny sezon. Malkontenci twierdzą nawet, że była to tak naprawdę jedyna zmiana w grze Jaya Cutlera i że oprócz mniejszej liczby przechwytów grał dokładnie tak samo jak wcześniej. Przemianę było jednak widać w jego zachowaniu na boisku i za to odpowiada zapewne nowy trener główny Bears, doświadczony 13-letnim – na tamtą chwilę – stażem w NFL, John Fox. Jak może wyglądać przyszłość? Wydaje się, że tylko lepiej. Co prawda Adam Gase już nie jest koordynatorem ofensywy, ale zastąpił go członek sztabu i trener rozgrywających z poprzedniego sezonu Dowell Loggains, który podobno świetnie dogaduje się z obecnym pierwszym rozgrywającym. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ten rok może być dla Cutlera tylko lepszy, a wielu mówi, że w przyszłym sezonie pokona, jako pierwszy rozgrywający w historii Chicago Bears, barierę 4000 jardów podaniowych. Warto jednak w przyszłorocznym drafcie sprawdzić możliwość pozyskania jakiegoś młodego prospekta, by ławka Bears, przy ewentualnej niedyspozycji Cutlera, wyglądała solidniej niż w tej chwili. Jedyny na liście płac backup Cutlera to David Fales, o którym wiemy tylko tyle, że ma podobne nazwisko to rozgrywającego LA Rams.
Czas na otoczenie rozgrywającego, a odpowiadać za nie będzie linia złożona z Bobby’ego Massie, Matta Slausona, Kyle’a Longa, Charlesa Leno oraz Hronissa Grasu (na zdjęciu po prawej stronie). Wydaje się, że nie wymaga wielkich wzmocnień i pierwsze wybory draftu warto skierować w inne potrzeby. Do Dolphins odszedł LT Jermon Bushrod, który został sprowadzony kilka lat temu z Nowego Orleanu i niemal z miejsca mianowany zbawcą na pozycji Left Tackle. Niestety dla Bears – nie spełnił pokładanych w nim nadziei, a w zeszłym roku, przez kontuzję, prawie cały sezon nie był nie dostępny do gry. W tym roku kontrakt kosztowałby Bearsów bardzo dużo, więc decyzja by go „obciąć” ze składu – przy jego niestabilności – jest jak najbardziej zrozumiała. Teraz zastąpi go najprawdopodobniej Charles Leno, który w zeszłym sezonie spisywał się wyjątkowo dobrze, jak na jego wczesne prognozy o niskim potencjale. Na pewno pomoże mu doświadczenie Matta Slausona, który na tą chwilę wydaje się jednym z lepszych Left Guards w lidze, a w razie konieczności może zostać świetnym centrem. Jeżeli chodzi o obsadę środka linii ofensywnej, to nie wiadomo jak będzie wyglądała przyszłość Willa Montgomery’ego. Na tą chwilę pozostaje on jeszcze w składzie Bears, lecz dużo mówi się o jego zwolnieniu. Gdy został sprowadzony z Denver Broncos, to przez dłuższy czas był świetny, lecz w połowie sezonu złamał nogę i został zastąpiony przez Hronisa Grassu, a po jego kontuzji przez Matta Slausona. Grasu, zawodnik z rumuńskimi korzeniami, jest dobry technicznie, ma wolę walki, lecz jego problemem są warunki fizyczne, a szczególnie to, że jest stosunkowo niski i lekki jak na pozycję Centra. Mimo to szykowany jest jako zawodnik przyszłościowy i jeżeli solidnie przepracuje okres przygotowawczy i zwiększy masę mięśniową, to spekuluje się o tym, że może zająć miejsce Centra w ofensywie Bears na lata. Pozycję RG zajmie Kyle Long. W zeszłym sezonie przygotowywał się również do gry jako Right Guard, ale w ostatniej chwili został przesunięty na pozycję Right Tackle, co spowodowało gorszy dyspozycję w sezonie. Mimo to, w oczach kibiców i tak zdołał sobie wywalczyć „bilet” na Hawaje, co najdobitniej świadczy o jego klasie. W sezonie 2016 ma wrócić do swojej naturalnej pozycji RG i z miejsca staje się od razu – ew. w przeciągu dwóch lat – najlepszym zawodnikiem RG w lidze NFL. Jest liderem linii ofensywnej na boisku i w szatni, można zaryzykować, że to najważniejszy zawodnik całej organizacji. Lokalnie mówi się o tym, że to świetna informacja, iż wraca do swojej naturalnej pozycji, bo linia ofensywna potrzebowała takiej „kotwicy”. Za to pozycję RT zajmie sprowadzony w ostatnim czasie z Arizona Cardinals Bobby Massie. Ściągnięty za stosunkowo nieduże pieniądze. Powodem tego było m.in. to, że złapano go w zeszłym roku na kierowaniu samochodu pod wpływem alkoholu, przez co też w konsekwencji był zawieszony na dwa pierwsze spotkania. Cała sytuacja wyglądała tak, że – wg jego wypowiedzi – przez dłuższy okres był pod sporą ilością dawki alkoholowej. Dodatkowo, był świadomy tego, iż jest pijany wsiadając do samochodu. Nie wiedział co z sobą zrobić, gdzie się zatrzymać, więc przyjechał na parking pod siedzibę klubu Cardinals by tam bezpiecznie się przespać. Ochroniarz, który tamtej nocy miał dyżur, zgłosił informację o zaparkowanym samochodzie na policję. Kiedy funkcjonariusze zauważyli śpiącego ciemnoskórego człowieka, to kazali natychmiast dmuchnąć w alkomat i w ten sposób okazało się, że Bobby jest pijany. Cardinals prawdopodobnie w normalnych okolicznościach by go nie wypuścili z organizacji, lecz to, że mieli zawodnika na jego zastępstwo wybranego w drafcie, jak i – przede wszystkim – sytuacja z zatrzymaniem spowodowały, że nie chcieli już z nim „walczyć”. Mimo tego Bears dali mu szansę, dzięki czemu pozycja RT jest już zaklepana i organizacja może, ale wcale nie musi jej uzupełniać wyborem w drafcie. Tak więc podsumowując, linia ofensywna na papierze wygląda bardzo dobrze i wszystko wskazuje na to, że nie będzie powodem rozczarowań kibiców z Chicago. Co prawda najgorzej wygląda sytuacja z pozycją LT, ale mówi się, że Charles Leno „ma papiery” na dużą karierę w NFL.
W korpusie skrzydłowych na rok 2016 pozostał wspominany wcześniej Alshon Jeffery, który podpisał Franchise Tag. Towarzyszyć mu będzie doświadczony 8-letnim stażem w NFL Eddie Royal, ale to nie on będzie grał drugie skrzypce jako odbierający. Wszystko wskazuje na to, że to miejsce zajmie Kevin White, nareszcie zdrowy i gotowy do gry. Mikro złamanie Kevina to kontuzja, która pojawia się u zawodników, którzy zbyt mocno trenują i wręcz się przetrenowują, co może o nim dobrze świadczyć. Nikt też nie ukrywał, że dołączył jako zastępstwo Brandona Marshalla – mianowanego „złym duchem” szatni. Kevina należy traktować jako rookie, ale takiego, który ma za sobą wyjątkowo długi okres przygotowawczy. Przez cały sezon mógł pracować z drużyną, był na wszystkich konferencjach i cały czas wdrażał się w system ofensywy Johna Foxa. Wielu przed draftem uważało, że jest prospektem równym poziomem – a może nawet wyższym – z Amari Cooperem. Mrzonki? Dowiemy się zapewne po pierwszych obozach przygotowawczych. Wydaje się, że przyszły sezon na pozycji skrzydłowego będzie obsadzony mocniej niż w poprzednim roku.
Pozycja Tight End w poprzednim sezonie rozczarowała, szczególnie względem Martellusa Benneta, który również nie pajał w ostatnim czasie miłością do Bears i chciał jak najszybciej odejść. Teraz wiemy, że miał otwarty konflikt ze sztabem, który wybuchł tuż przed spotkaniem rozgrywanym przeciwko Green Bay Packers w Thansgiving Day. Od tego momentu jego występy na boisku można zaliczyć do koniecznych epizodów. Dzisiaj już nie ma go w składzie i na tej pozycji widzimy Zacha Millera, który świetnie spisywał się w poprzednim sezonie i właśnie podpisał nową dwuletnią umowę. Obecnie drugim w hierarchii zawodnikiem na pozycji jest przeciętny Robert Housler, więc nie zdziwimy się gdy w najbliższym czasie organizacja podpisze jeszcze jakiegoś zawodnika (chociażby Vernona Davisa, którego z pracy w SF zna Vic Fangio), bądź wybierze kogoś w drafcie. Chwilowo potencjał Bears – na tej pozycji – wyraźnie spadł względem sezonu 2015.
Wśród biegaczy nastąpiła jedna duża zmiana. Ikona ofensywy ostatnich lat, Matt Forte, opuścił szeregi Bears, ale mimo to wydaje się, że akurat na tej pozycji spadek siły Niedźwiedziom tak mocno nie grozi. Jeremy Langford pokazał – kiedy tylko miał okazję – że jest bardzo dobrym zastępcą Forte i zasługuje na szansę pociągnięcia gry biegowej przez cały sezon. Czy się sprawdzi? Pierwsze wnioski będziemy mogli wyciągnąć po spotkaniach preseason. Mówiło się za to o tym, że do składu może dołączyć CJ Anderson, co raczej wzięło się z faktu iż Fox wiedział doskonale jak trenuje i na co stać biegacza, którego miał okazję trenować w Denver. Ostatecznie jednak wiemy, że w przyszłym sezonie będzie grać na stadionie na Wysokości Mili. Czy ktoś jeszcze dołączy do ekipy? Langford i Ka’Deem Carey mogą nie udźwignąć całego sezonu i widać wyraźnie, że sztab poszukuje uzupełnienia/wzmocnienia, więc możemy się spodziewać, że przynajmniej jeden dodatkowy biegacz zamelduje się jeszcze w składzie.
Przechodząc do defensywy zaczynamy od trzech zawodników z pierwszego frontu, a zapewne będzie to sprowadzony w ostatnim czasie z Patriots, defensive end Akiem Hicks. Kolejny to ostoja linii defensywnej Eddie Goldman, wybrany w 2015 roku w drugiej rundzie draftu. Za to trzecie nazwisko poznamy zapewne już w dniach 28-30 kwietnia, kiedy to przypuszcza się, że Bears wybiorą jednego, a może nawet dwóch, zawodników na tą pozycję. Wiele wskazuje na to, że nawet w pierwszej rundzie. Co prawda pozostaje jeszcze w składzie Jarvis Jankins, lecz widać wyraźnie, że nie pasuje do obecnego systemu 3-4. Podobinie Lamarr Houston, który wydaje się już mieć swój najlepszy okres za sobą, a przynajmniej w nowym systemie, do którego wydaje się, że zupełnie nie pasuje. Gdy dwa lata temu przychodził w świetnej formie z Oakland Raiders, to był najdroższym zawodnikiem z tych, którzy byli pozyskani w tamtym roku przez ekipę z Chicago na rynku wolnych agentów. Kluczowa dla niego jednak była zmiana sztabu szkoleniowego. Opcją awaryjną jest jeszcze Willie Young, który został sprowadzony dwa lata temu z Detroit Lions. Przez dłuższy czas zawodził w organizacji, ale w momencie, gdy Jared Allen przeszedł do Carolina Panthers, zdecydowanie poprawił jakość swojej gry i po dobrze przepracowanym okresie przed sezonem może „z tylnego siedzenia” po cichu wskoczyć do pierwszego składu.
Czas na linebackerów, którzy wyglądają zdecydowanie lepiej niż w sezonie 2015. Dlaczego? W zeszłym roku „QB defensywy” był Shea McClellin, który kompletnie nie spełnił oczekiwań. W jego miejsce organizacja już pozyskała Danny Trevatana, którego Fox doskonale znał i pamiętał z Denver Broncos. Doskonale spisywał się w tym systemie, był liderem drużyny jeżeli chodzi o liczbę tackli i świetnie spisywał się przeciwko grze biegowej. Już teraz możemy się też domyślać, że to jego rolą będzie podawanie zagrywek defensywnych dla całej formacji. Jego doświadczenie i opanowanie zdecydowanie pomoże w kluczowych momentach spotkań. Jedyny niepokój może jednak budzić fakt, że o ile wszyscy z Denver mówią, że jest doskonałym zawodnikiem, to miał też problemy ze zdrowiem, a kontuzja kolana, której nabawił się dwa lata temu, groziła nawet końcem kariery. Lekarze przeszczepili mu jednak fragment kości, wszystko wygląda już w porządku i miejmy nadzieję, że te problemy to już przeszłość. Kolejne świetne nazwisko po prawej stronie to Parnell McPhee, pozyskany okazyjnie w zeszłym roku z Baltimore Ravens. Trzecie nazwisko, które najprawdopodobniej przywitamy w tej linii w pierwszej kolejce sezonu 2016 to ściągnięty z Colts Jerrell Freeman. Co ciekawe Freeman jeszcze niedawno grał w Kanadzie. Wydraftowali go Tennessee Titans, ale obcięli od razu ze składu i wylądował w lidze CFL. Po udanym okresie za północną granicą USA, wrócił do NFL za przyczyną Indianapolis Colts i po czterech sezonach został „zagrabiony” przez Bears, głównie ze względu na trenera Foxa. Do tego tercetu czwarty zawodnik zostanie najprawdopodobniej wybrany w drafcie, bo na tą chwilę ciężko wskazać kogoś, kto ma duże szanse na pierwszy skład. Raczej na pewno nie będzie to też Christian Jones, który ma niesamowite warunki fizyczne, ale przychodząc do Chicago jako zawodnik nie wybrany w drafcie, nigdy nie mógł przekonać sztabu do swoich umiejętności. Świadczyć to może o tym, że to nie jest jednak duży talent, taki by dać mu 100%-towe miejsce w składzie. Nawet w chwili gdy miał plac gry i szansę by się wybić, to nie wyróżniał się odpowiednio na tle linii. Wielu też mówi, że defensywa od czasu gdy karierę skończył Brian Urlacher i Charles Tillman nie miała zawodnika, który miałby możliwości tak jak oni wręcz wybijać piłki z rąk przeciwników. Chicago Bears nie mając takich wykonawców brakuje przechwytów i dużej ilości sacków. Mimo tego organizacja z 30 miejsca w lidze, pod kierownictwem Vica Fangio przesunęła się na 19 miejsce w NFL. Brak sacków i przechwytów nie przeszkodził im też zająć miejsce w pierwszej piątce najlepszych ekip w passing defense. Podsumowując, schemat jest odpowiedni, cześć wadliwych „puzzli” już wymieniona na nowe i wszystko wskazuje na to, że nic nie stoi na przeszkodzie, by defensywa Bears znalazła się po sezonie 2016 w pierwszej dziesiątce w lidze NFL.
Podstawowymi cornerbackami będzie tercet Tracy Porter – który podpisał 9 marca nową trzyletnią umowę – Kyle Fuller i Sherrick McManis. Tracy Porter przed sezonem 2015 przeszedł z Jacksonville Jaguars za możliwie najmniejsze pieniądze, jako zawodnik z którym nie wiązano wielkich nadziei. Po sezonie okazało się jednak, że był całkiem produktywny i zasługuje na nowy kontrakt, którym właśnie został nagrodzony. Drugi w hierarchii CB to Kyle Fuller, którego organizacja wzięła w drafcie 2014 roku z numerem 14. Wszyscy spodziewali się, że prospekt będzie wielką gwiazdą na swojej pozycji, ale na razie tego zupełnie nie widać. O ile sezon debiutancki może zaliczyć do stosunkowo udanych, o tyle ostatni rok zdecydowanie rozczarował. Możliwe, że wpływ na to miała zmiana systemu defensywnego na 3-4, który zdecydowanie zmienił rolę zawodników grających jako CB i Safety. W poprzednim schemacie 4-3, grali obronę strefową i w zasadzie musieli obserwować rozgrywającego i patrzeć na jego zachowanie. Za to w tej chwili, po zmianie systemu muszą grać men – to – men i zajmować się zawodnikami indywidualnie. Nie przykładać wagi do tego co robi rozgrywający, a zdecydowanie analizować ruchy skrzydłowych i dostosowywać się do ich zachowania, a każdy zawodnik dostaje „swojego” do pokrycia. Przechodząc już do samego Fullera, prawdopodobnie właśnie ta zmiana mentalności i systemu gry sprawiła, że potrzebuje czasu na odpowiednie przystosowanie. Za to niezwykle istotnym zawodnikiem staje się trzeci, jednak nie odstający od reszty zawodnik na tej pozycji. Wszystkie drużyny grają coraz więcej podaniami i pewnie w około 50-60% akcji ofensywnych znajduje się na boisku pełna talia CB, a schodzi jeden z LB. Na tą chwilę jest to Sherrick McManis, ale nie jest to zawodnik przekonujący i stabilny, więc ewentualne wzmocnienie w drafcie – w nowych czasach – na tej pozycji jest całkiem prawdopodobne.
Największe problemy będą z dwoma pozycjami Safety. Obecnie zajmują je Antrel Rolle i Adrian Amos. Rolle to stary wyjadacz, doświadczony wieloma urazami. Ma się czasami wrażenie, że rozpoczął on już ten etap w swoim życiu, kiedy odcina się kupony od kariery. Dodatkowo w poprzednim sezonie bardzo szybko złapał kontuzję i drugą część sezonu mógł sobie spokojnie spędzić poza boiskiem. Nie neguje się jego klasy sportowej, bo jeśli jest całkowicie zdrowy to jest odpowiednim gościem na zajęcie miejsca safety, ale szanse na to są nikłe, równe tym jakie ma Cleveland Browns na awans do fazy playoffs. Adrian Amos to młody zawodnik, który jednak w debiutanckim sezonie 2015 nie pokazał umiejętności i pewności na boisku, która predysponowała by go do pewnego miejsca w składzie. Wszystko wskazuje na to, że Safery to pozycja, która w obecnej chwili wymaga najwięcej wzmocnień i śmiało można ją nazwać największą „piętą achillesową” drużyny z Wietrznego Miasta.
Formacja specjalna będzie należeć do kickera Robbie Goulda i puntera Pata O’Donnella. Zaczynając od Goulda, który jeszcze kilka lat temu był najskuteczniejszym w historii NFL zawodnikiem na swojej pozycji. Obecnie zatracił swoją celność i w zeszłym sezonie kilka razy poważnie zawiódł, przez co przyczynił się do przynajmniej dwóch porażek Bears. Czy wróci do dawnej formy? Trenerom bardzo trudno jest go szkolić i mu doradzać, bo dzięki swojemu doświadczeniu Robbie doskonale wie co źle zrobił i jak ma to poprawić. Wszyscy w Chicago mają nadzieję, że podobny sezon już mu się nie powtórzy. Za to punter, Pat O’Donnell, który został wybrany w 6-tej rundzie draftu w 2014 roku charakteryzuje się mocnym kopnięciem, ale należy się po nim spodziewać jeszcze dużego postępu w związku z coraz większym doświadczeniem w NFL. Wtedy też zapewne poprawi mu się czucie piłki i technika, która do tej pory czasami go zawodziła.
Jeśli chodzi o akcje powrotne to należy spodziewać się, że po zmianie przepisów będą one rzadkością, a drużyny będą chciały jak najprecyzyjniej uderzać piłkę, by ta wypadała na 4-5 jard, a nie w pole punktowe przeciwników. Dodatkowo, akcje powrotne od czasu gdy nie ma już PR Devina Hestera nie mają się najlepiej, a na pozycji jest duża rotacja i wyraźny brak jakości. Na 90% w pierwszych spotkaniach zawodnikiem, który będzie odpowiadał za te akcje będzie najprawdopodobniej Marc Mariani. Mariani w zeszłym sezonie zdecydowanie nie zachwycił, kilka razy zdołał za to przyprawić kibiców o palpitacje serca. Ma się wrażenie, że regres nastąpił w chwili gdy trenerem formacji specjalnej przestał być Dave Toub – po lewej, obecnie trenuje formację w Kansas City Chiefs. W przyszłym sezonie wydaje się jednak, że różnica pomiędzy pozostałymi zawodnikami – z założenia uczącymi się NFL, odstającymi od pierwszego składu – nie powinna być tak duża jak jeszcze w ostatnich latach i to może zagrać na korzyść Bears. Siłą organizacji – jeżeli chodzi o analizowaną formację – wydaje się, że będzie bardziej obrona przed przeciwnikiem niż produkowana korzyść po akcjach powrotnych.
Na koniec kilka słów o personach, które firmują każdy krok organizacji. Rodzina McCaskey nie przeszkadza w prowadzeniu drużyny, a jednocześnie nie boi się zwalniać osoby, które nie pasują do filozofii ekipy – przykładem może być bardzo kosztowne dla nich finansowo zwolnienie Lovie’go Smitha, czy Marka Trestmana, który okazał się kompletnym niewypałem. Tu nie ma miejsca na sytuacje podobne do tych, które dzieją w Cleveland Browns, gdzie to właściciel podejmuje główne decyzje i miesza się w to kto znajduje się na boisku. Sprawa druga, Ryan Pace – obecnie jeden z najmłodszych menadżerów generalnych w lidze. Przyszedł z Nowego Orleanu, gdzie mógł pochwalić się pierwszymi sukcesami. Obecnie w Chicago widać, że do tej pory nie przepłaca na rynku wolnych agentów jak np. Giants. Wydaje pieniądze z umiarem, co można było zauważyć już rok temu. Trzecia głowa organizacji John Fox. Wydaje się, że to jeden z najwłaściwszych person do tego, by zbudować silną organizację niemal od podstaw, co pokazał m.in. z Carolina Panthers, gdzie w dwa lata po objęciu stanowiska trenera wprowadził ich do Super Bowl. Za to z Denver Broncos wszedł do fazy posezonowej z Timem Tebow jako rozgrywającym. Nic nie wskazuje na to, by w Chicago miał mu się ten plan nie udać. Jego największą zaletą jest to, że w bardzo dobry, ułożony sposób dobiera sobie współpracowników m.in. Adama Gase. Teraz tego koordynatora ofensywy zabraknie w sztabie, ale jego funkcję przejmuje awansem wspominany wyżej Dowell Loggains – do tej pory trener rozgrywających, przez wielu analityków oceniany filozoficzną kopią Gase’a.
Podsumowując, wszyscy z kierownictwa Chicago Bears powtarzają, że chcą odmłodzić drużynę. Jeszcze dwa lata temu byli w ogonie ligi jeśli chodzi o średnią wieku, a obecnie są w pierwszej piątce tej klasyfikacji. Ten fakt powinien zaprocentować albo w sezonie 2016, albo w kolejnym następnym, bo ta przemiana nie odbiła się wyraźnym spadkiem jakości w drużynie. Przyszły rok to też o wiele mniejsza presja na Jay’u Cutlerze. Będzie miał spokojniejsze życie na linii, zniknie ciężar wysokiego kontraktu, a kibice nabrali do niego zdecydowanie więcej szacunku z racji tego, że wiele ekip zazdrości im rozgrywającego o stosunkowo wysokich umiejętnościach. To zdecydowanie może tylko go napędzić do dobrej gry. Co może zaszkodzić takiemu scenariuszowi? Oczywiście kontuzje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, chodź i tak skład drużyny wydaje się głębszy i bardziej wyrównany względem poprzedniego sezonu. Drugie ewentualne „zagrożenie” to osoba Alshona Jeffery, który podpisał franchise tag, ale będzie w trakcie sezonu domagać się długoletniego, wysokiego kontraktu. Dodatkowo, coraz częściej dowiadujemy się, że Alshon jednak chętnie pożegnałby się z organizacją i wylądował na południu, na terenach gdzie się wychował i gdzie jest cała jego rodzina, np. w Atlancie czy Nowym Orleanie. Jest to niebezpieczny „zapalnik”, który dla organizacji jest niezwykle ważny. Nie tylko notując świetne wyniki, ale i będąc mentorem dla Kevina White. Za to liderem na boisku i w szatni będzie Kyle Long, który będzie dbał o to by takie „zagrożenia” tlić w zarodku i by poziom koncentracji nie spadał nawet na chwilę w trakcie meczu. Pomagać mu będzie Pernell McPhee, który ma duże doświadczenie w lidze i już w zeszłym roku był bardzo aktywny – jeżeli chodzi o aspekt mentalności ekipy z Chicago. Oczywistym mentorem może być też Jay Cutler, ale on raczej będzie skupiać się na innych aspektach np. konkretnych wynikach, które mogą napędzać, bądź wrzucać „piach” w tryby dobrze budowanej i naoliwionej futbolowej maszynki. Za to zawodnikiem, który może najbardziej zaskoczyć kibiców swoją pozytywną przemianą może być obrońca Willie Young, jeżeli tylko dostanie odpowiednią szansę od sztabu szkoleniowego organizacji.
Nasz typ na miejsce w dywizji i możliwy bilans:
- Green Bay Packers
- Chicago Bears (9W-7L)
- Minnesota Vikings
- Detroit Lions
Autorzy: Łukasz Dudka i Karol Potaś
- Da Bears 1985, czyli jak Grabowscy i ich wąsy podbili USA - 11 maja 2019
- Draft 2017 i Draft Fest w Baltimore - 12 kwietnia 2019
- Od zera do Bohatera - 11 kwietnia 2019
- Problemy techniczne!!! - 1 kwietnia 2019
- NFC North – analiza salary cap - 12 marca 2019
„Pozycja Tight End w poprzednim sezonie rozczarowała, szczególnie względem Michaela Benneta, który również nie pajał w ostatnim czasie miłością do Bears” – wydaje mi się, że chodzi o Martellusa Bennetta a nie o Michaela 🙂 Mała poprawka. Niemniej jednak dobry artykuł.
Wiadoma sprawa. Już poprawione. 🙂
Bardzo fajny artykuł. Jako kibic NYG bardzo proszę o podobny o giants.
Z góry bardzo dziękuje.
„Chicago Bears to ekipa z tradycjami, która wraz z Arizoną Cardinals historycznie założyła ligę NFL” Z Arizoną? ARIZONĄ???
Fakt, że byli to Cardinals i to nawet ci sami co teraz opalają się na południu USA. Ale gdy powstawała liga, grali w Chicago.
Dokładnie. Chodzi o franszyzę. Pozdrawiam! 🙂
Dobry artykuł, ja też proszę o Giants:)
Pingback: UK Chat Rooms
Pingback: resource
Pingback: Digital Marketing in Canada
Pingback: binance exchange
Pingback: Caco-2
Pingback: DMPK Services
Pingback: exercise bike
Pingback: Free Teen Chat
Pingback: useful site
Pingback: cpanel hosting
Pingback: branding marketing peterborough
Pingback: proprofiles.ca
Pingback: Top online Casinos in New Zealand with No Deposit Bonus
Pingback: uniccshop tor
Pingback: GVK bio sciences nacharam
Pingback: GVKBIO company information
Pingback: Wideodomofon Genway
Pingback: modne torebki tanie
Pingback: GVK bio sciences pvt ltd
Pingback: International Moving Companies
Pingback: nj dryer vent cleaning
Pingback: daftar di sini situs judi qq gabung di sini situs judi online daftar poker qq
Pingback: agen poker
Pingback: firma przeprowadzkowa kraków
Pingback: situs online judi terbaik
Pingback: https://www.nzozrevita.pl
Pingback: CBD Pain
Pingback: How To Self Host a website
Pingback: Event Photographers In West Vancouver
Pingback: adblock
Pingback: website