PODSUMOWANIE TRZYNASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

Mimo niezbyt atrakcyjnie zapowiadającego się programu, trzynasty tydzień rozgrywek NCAA nie zawiódł pod żadnym względem. Nie zabrakło spektakularnych zwycięstw, rozczarowujących porażek, kolejnych w tym sezonie rekordów i skandali. Krótko mówiąc, futbol akademicki w pełnym wymiarze.

Arizona Wildcats – Utah Utes 42:10

Ten mecz był najciekawiej zapowiadającą się konfrontacją trzynastego tygodnia rozgrywek w lidze akademickiej. Sklasyfikowani na piętnastym miejscu w rankingu Top 25 Arizona Wildcats podejmowali siedemnastych Utah Utes. Mała różnica pomiędzy tymi dwoma zespołami mogła dość mocno rozpalić oczekiwania co do atrakcyjności tego meczu. Mający nóż na gardle Wildcats, którzy teraz potrzebują samych zwycięstw, by zaliczyć ten sezon do udanych, nie dali szans swoim przeciwnikom i dość gładko ograli Utes 42:10. Od początku spotkania to właśnie zawodnicy trenera Richa Rodrigueza przejęli inicjatywę i z akcji na akcję spokojnie ogrywali swoich rywali, systematycznie budując nad nimi przewagę. Pierwsze punkty w meczu Wildcats zdobyli pod koniec pierwszej kwarty. Rozgrywający Anu Solomon po wznowieniu na jedenastym jardzie wykorzystał tzw. „read option”. Po otrzymaniu piłki poczekał chwilę, by przekonać się jak na symulującego bieg running backa zareaguje obrona Utes. Solomon zauważył lukę w ustawieniu defensyw i po krótkim biegu dość łatwo dostał się do pola punktowego swoich przeciwników, notując pierwsze przyłożenie w tym meczu. Dobra pracę w tym zagraniu wykonał biegacz Nick Wilson, absorbując uwagę liniowych obrońców. Ten sam zawodnik pod koniec drugiej kwarty sam zdobył kolejne punkty dla swojej drużyny w niemal bliźniaczo zaplanowanej akcji. Siedemnaście jardów przed końcem boiska Solomon także próbował zaobserwować ruch obrońców. Ci byli jednak słabo zorganizowani. Rozgrywający oddał piłkę w ręce nadbiegającego partnera z drużyny, a ten spokojnym biegiem zdobył punkty omijając z lewej strony całą formację obronną ekipy z Utah. Trzy minuty później było już 21:0. W akcji biegowej running back Utes po uderzeniu obrońcy zgubił piłkę. Ta tocząc się po murawie wpadła w ręce defensive tackle’a Widcats Dana Pettinato, który przebiegając 31 jardów podwyższył wynik spotkania. Po trzech przyłożeniach zespołu z Arizony i przy dość nieporadnej grze Utes w ofensywie, szybko stało się jasne, który zespół z tej rywalizacji wyjdzie obronną ręką.

Nick Wilson wiele razy doprowadzał przeciwników do rozpaczy

Nick Wilson wiele razy doprowadzał przeciwników do rozpaczy

Utes jednak nie wolno odmawiać ambicji. Kontaktowe punkty zdobyli oni jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Rozgrywając z Utah Travis Wilson posłał krótkie podanie do Westlee Tongi, a ten mógł swobodnie wbiec w pole punktowe, zapewniając swojej drużynie pierwsze punkty w tym meczu. Najmniej atrakcyjną częścią spotkania była bez wątpienia trzecia odsłona. W niej jedynymi punktami zdobytymi przez obie drużyny było kopnięcie ekipy Utes wykonane przez Andy’ego Phillipsa. Jednak tego czego kibice nie zobaczyli w trzeciej odsłonie, w ostatniej kwarcie było pod dostatkiem. To właśnie w tej części meczu Wildcats najdobitniej udokumentowali swoją niezaprzeczalną przewagę nad drużyną z Salt Lake City. Głównym autorem był ponownie Wilson, który tym razem zaliczył najbardziej widowiskową akcję spotkania. Running back w pierwszym punktowym zagraniu czwartej kwarty przebiegł aż 75 jardów. Bardzo źle podczas tej akcji ustawieni byli linebackerzy oraz secondary Utes. Po przedostaniu się przez dziurawą linię obrony Wilson przed sobą miał już tylko pole punktowe. To świadczy o brakach w defensywie gospodarzy tego meczu. Jakby tego było mało kilka minut później Wilson znów podkreślił swoją obecność w tym meczu bardzo dobrym zagraniem. Tym razem na krótszym dystansie urządził sobie mały slalom pomiędzy swoimi przeciwnikami, podwyższając wynik meczu na 35:10. Rezultat punktowy starcia Wildcats zamknęli zagrania defensywnym. Tym razem w roli głównej wystąpił safety Tra’Mayne Bondurant, fantastycznie odczytując intencje rozgrywającego przeciwników. Bondurant, który odrobinę zgubił krycie w tym zagraniu świetnie skorygował swój wcześniejszy błąd, końcówkami palców zabierając piłkę sprzed dłoni skrzydłowego Utes. To zagranie przypieczętowało bardzo dobrą postawę w obronie ekipy Wildcats, jednak to atak w tym meczu okazał się mieć największe znaczenie. W nim prym wiódł jeden gracz – Nick Wilson.

USC Trojans – UCLA Bruins 20:38

Drużyna UCLA Bruins staje się powoli największą niespodzianką tego sezonu. Popularne „Niedźwiadki” mimo, że w tym roku nie mierzyli się ze zbyt wymagającymi przeciwnikami, to jednak w bardzo ciekawy sposób zaznaczyli swoją obecność na futbolowej mapie Stanów Zjednoczonych. Mecz przeciwko USC Trojans był tego kolejnym i bardzo wyraźnym przykładem. Spotkanie to pomimo tego, że wygrane, wcale nie zapowiadało się na łatwe, a i początek meczu potwierdził, że tego dnia UCLA nie będzie miało łatwej przeprawy. Wynik meczu otworzyła drużyna USC i zrobiła to w najbardziej upokarzający dla przeciwników sposób. Na początku kwarty przy piłce byli Bruins. Rozgrywający Brett Hundley otrzymał piłkę tuż przy własnym polu punktowym. Dobre ustawienie obrony USC nie pozwoliło wykonać Hundleyowi poprawnego podania. Ten przyciśnięty presją liniowych obrońców posłał podanie na prawe skrzydło, co jednak było sporym błędem. Zamiary quarterbacka UCLA szybko odczytał Anthony Sarao. Potężnie zbudowany linebacker błyskawicznie pojawił się przed adresatem podania i jeszcze szybciej chwycił lecącą w jego stronę piłkę. Po chwili frunął już w kierunku pola punktowego i w efekcie zdobył pierwsze punkty dla Trojans. To nie był dobry początek dla rozgrywającego gospodarzy. Zaledwie 3 minuty gry i przechwyt to nigdy nie jest zadowalająca sytuacja. Bruins jednak ostatnie, co mogli w tej kwestii zrobić to się załamać. Nie zrobili tego i 4 minuty później Hundley zrehabilitował się wykonując krótkie punktowe podanie do Devina Lunciena. Hundleyowi jednak było mało. 40 sekund po tej akcji posłał on podanie na 57 jardów do Thomasa Duarte, dzięki czemu Bruins objęli prowadzenie 7:14 i takim wynikiem zakończyła się też pierwsza kwarta. W niej swoją niesamowita ambicję potwierdził rozgrywający gospodarzy. W dalszej części meczu wcale nie było gorzej. Zanim jednak UCLA pokazali, że są wyraźnie lepsi tego dnia, na początku drugiej kwarty stan meczu wyrównał rozgrywający USC Cody Kessler do spółki z Justinem Davisem.

Brett Hundley miał w sobotę mnóstwo powodów do radości

Brett Hundley miał w sobotę mnóstwo powodów do radości

Stan 14:14 to jednak ostatni znak wyrównania poziomów obu ekip w tym dniu. Od tej chwili UCLA zaczęło pokazywać swoją niesamowitą siłę. Najpierw 3 punkty zdobyte kopnięciem z pola, a to była jedynie uwertura do prawdziwego koncertu, jaki później dali zawodnicy Jima Mory. Performance rozpoczął po raz kolejny Hundley, obsługując bardzo dokładnym podaniem Eldridge’a Massingtona, który oprócz przyłożenia dopisał tym zagraniem 13 jardów do swojej meczowej zdobyczy. Po rozpoczęciu czwartej kwarty szturm UCLA kontynuował Paul Perkins. Solidny running back dał Bruins kolejne punkty, przebiegając 10 jardów. Swój bardzo dobry mecz biegowym przyłożeniem przypieczętował Hundley, pokonując odległość 15 jardów i lądując w polu punktowym przeciwników. Honor USC uratował w ostatnim zagraniu Javorius Allen, zaliczając przyłożenie po krótkim biegu.
Po meczu Hundley nie krył radości. Podkreślał także, że gdyby nie fakt, że w bardzo spokojny sposób odebrał własną stratę piłki na początku spotkania, nie byłby w stanie tak skutecznie poprowadzić swojego zespołu do dobrej gry. Wtórował mu w tym linebacker Eric Kendricks, który także podkreślał istotę spokojnego i bardzo chłodnego potraktowania początkowej straty piłki. Ten mecz pokazał także, że plany gry w NFL w przyszłym roku nie są tak odległe jak jeszcze niedawno mogłoby się wydawać. Hundley pracując z trenerem Morą wyrósł na naprawdę solidnego rozgrywającego. Sportowe umiejętności opanował w bardzo dobry sposób, a charakter oraz zdolności analizy gry od dawna były jego mocnymi stronami. Według Jima Mory Hundley już teraz gotów jest wejść na naprawdę wysoki poziom profesjonalnej gry. Godne podziwu jest to, jak systematycznie ten zawodnik się rozwijał i to jak łatwo realizował swoje mniejsze i większe sportowe założenia i plany. To był jego mecz. Mecz w którym Hundley nie spanikował po słabszym początku, w którym z zagrania na zagranie budował swoją pewność siebie, a partnerów boiskowych obdarzał przy tym sporym zaufaniem. Bez udziału kolegów rozgrywającemu trudno byłoby zagrać na tak dobrym poziomie. Wszystko jednak się udało, a UCLA – trzeba przyznać – dość niespodziewanie stali się drużyną formatu top 10, co w obecnej NCAA jest mimo wszystko trudnym zadaniem. Tradycja uczelni jednak mocno zobowiązuje. UCLA to od dawna sportowe centrum rozwoju graczy w wielu dyscyplinach sportowych.

Boston College Eagles – Florida State Seminoles 17:20

Mało, naprawdę mało brakowało, a przez ten mecz aktualni mistrzowie NCAA wypadliby z grona zespołów aspirujących do gry o kolejny tytuł. Mecz z bardzo przeciętnym zespołem z Bostonu kosztował mnóstwo nerwów cały zespół Seminoles. Nie wszystko co złe dla Noles leżało w tym meczu po ich stronie. Sporo do życzenia pozostawiała praca sędziów, która mocno podgrzała i tak już gorącą atmosferę podczas tej rywalizacji. Zawody rozpoczęły się zgodnie z zakładanym przez większość planem. W połowie pierwszej kwarty wynik otworzyli Seminoles, a konkretnie running back Karlos Williams, przedzierając się przez słabo ustawioną linię defensywną złożoną z zawodników z Bostonu. Eagles nie grali tego meczu na wysokim poziomie, jednak po wymianie punktowych kopnięć zdobyli oni przyłożenie, wyrównując stan meczu na 10:10. Bardzo dobrze w tej punktowej akcji spisał się wide receiver z Bostonu Shakim Pillips, który uciekł kryjącym go obrońcom i gdy łapał długie podanie od rozgrywającego Tylera Murphy’ego miał przed sobą już tylko strefę końcową. W tej akcji na solidną burę zasłużyli tylni defensorzy z FSU, którzy kompletnie zawiedli w kryciu dynamicznego Phillipsa. FSU nie mogło w tym meczu odskoczyć swoim niżej notowanym przeciwnikom. Wydawało się, że gdy pod koniec drugiej kwarty Jameis Winston otworzył drogę do zdobycia punktów Nickowi O’Leary’emu, Seminoles znajdą odpowiedni sposób, żeby pokazać swoją przewagę.
Eagles mimo wyniku 10:17 nie poddawali się łatwo. Bardzo dobrze grali w obronie, raz po raz powstrzymując ofensywne zapędy Winstona i spółki. Dobra gra przyniosła Bostończykom bardzo pożądany efekt, dzięki któremu podczas tego meczu zapachniało sporą niespodzianką. Rozgrywający gości Tyler Murphy biegiem na 21 jardów wyrównał stan spotkania na 17:17, przez co w szeregach zespołu Jimbo Fishera zrobiło się trochę nerwowo. Zwycięstwo jednak uratował kicker Noles, który swoimi 3 punktami na 3 sekundy przed końcem dał swojemu zespołowi wymęczone zwycięstwo.

Pogoda, sędziowie. Nie wszyscy byli po stronie Jameisa Winstona w meczu z Boston College Eagles

Pogoda, sędziowie. Nie wszyscy byli po stronie Jameisa Winstona w meczu z Boston College Eagles

Ten mecz był jedną z dziwniejszych konfrontacji tego tygodnia. Seminoles znów grali tak jak w kilu ostatnich meczach. Znów postanowili zafundować swoim kibicom emocjonująca końcówkę w starciu z niżej notowanym zespołem. To nie jest dobry znak dla Seminoles. Od kilku tygodni mają oni bowiem wyraźne kłopoty z mobilizacją. W tym zespole nie brakuje talentu, nie brakuje pomysłów na widowiskową grę, ale zatrważające jest to dziwne lekceważenie swoich meczowych obowiązków. Przez takie właśnie podejście Noles przestali być przekonujący. To spory problem dla trenera Fishera, gdyż wielkimi krokami zbliżają się rozgrywki play-off i jeśli Noles mają się w nich znaleźć, muszą znaleźć lekarstwo na te dziwne symptomy. Pozbycie się tych wad pozwoli im na pewno na wskoczenie na poziom, do którego przyzwyczaili swoich fanów.
Mimo dobrej gry Eagles rozczarowania nie krył ich trener, który zdecydowanie miał apetyt na o wiele bardziej okazały łup po tym meczu. Steve Addazio musi pamiętać jednak, że to nie tylko dobra gra jego zespołu byłą kłodą pod nogami faworyzowanych Seminoles. Praca sędziów w tym meczu była skandaliczna i w większości bardzo niekorzystna dla drużyny Florida State. Przewinienia gwizdane w absurdalnych sytuacjach kilkukrotnie pozbawiały FSU prawidłowo zdobytych punktów. Na dodatek przez nieuwagę sędziego z boiska wyleciał Jameis Winston, który dość przypadkowo popchnął źle ustawionego sędziego. Ten zareagował bardzo emocjonalnie i wyrzucił gwiazdę FSU z boiska. Mimo protestów sędzia zdania nie zmienił, a w mediach rozgorzała dyskusja na temat błędów arbitrów w tym meczu, która ewidentnie nie pomagała w dobrej i skutecznej grze mającym swoje własne problemy Seminoles.

Ole Miss Rebels – Arkansas Razorbacks 0:30

To największa niespodzianka tego tygodnia rywalizacji. Drużyna Rebels, która jeszcze niedawno była w ścisłej czołówce najlepszych drużyn, nie zdobyła ani jednego punktu w meczu przeciwko przeciętnym zawodnikom z Arkansas. Ofensywa Ole Miss została w tym meczu totalnie stłamszona i nie pomogła dość dobra gra rozgrywającego Rebels Bo Wallace’a. Ten, mimo zdobytych ponad 200 jardów nie potrafił jednak w decydujących chwilach dać czegoś więcej od siebie, by umożliwić swoim kolegom zdobywanie punktów. Słabsza forma skrzydłowych i biegaczy Ole Miss była spowodowana głównie przez naprawdę porządną grę obronną Arkansas. Świetna dyspozycja liniowych i linebackerów przy powstrzymywaniu krótkich podań oraz gry biegowej była znakiem rozpoznawczym Razorbacks. Gdy Wallace próbował innymi zagraniami obejść świetne dwie pierwsze linie obrony Arkansas, zaczynali dawać o sobie znać tylni obrońcy. Największe wrażenie spośród nich zrobił Rohan Gaines, który po jednym z przechwytów podania Wallace’a przebiegł równo 100 jardów zdobywając spektakularne przyłożenie. Ta akcja stała się wizytówką tego meczu i bezradności ofensywnej Ole Miss przy dobrej grze w obronie ich przeciwników. Oprócz defensorów, ojcami zwycięstwa byli dwaj biegacze Arkansas Josh Williams i Alex Collins, a o wyższości gry defensywnej nad ofensywną świadczą bardzo mizerne statystyki obu rozgrywających gospodarzy. Brandon Allen i Austin Allen wykonali wspólnie jedynie 8 poprawnych podań.

Pozostałe ciekawe wydarzenia:

* To dziwne, ale Mervin Gordon nie jest już autorem rekordu na największą ilość jardów zdobytych biegiem w jednym meczu. Running back z Wisconsin cieszył się tym osiągnięciem równy tydzień, bo w sobotę zdetronizował go biegacz Ohlahoma Sooners Samaje Perine, który w meczu przeciwko ekipie z Kansas zanotował aż 427 jardów!

* Gordon jednak nie pozostał w tym tygodniu z pustymi rękami. Wpadł w nie bowiem kolejny rekord. Gordon wyrównał najlepszy wynik konferencji Big Ten w ilości jardów zdobytych w jednym sezonie. Teraz Gordon dzierży ten rekord do spółki z byłym graczem swojej uczelni Rondem Dayne’em.

* Do grona rekordzistów dołączył także najlepszy zawodnik całej NCAA w tym sezonie Marcus Mariota. Rozgrywający Oregon Ducks pobił rekord konferencji Pac-12 w ilości przyłożeń zdobytych po rzutach i biegach. Mariota na dzień dzisiejszy ma ich aż 42.

* Do ciekawej sytuacji doszło podczas meczu Yale z ekipą z Harvardu. Dwie uczelnie słynące z bardzo dobrego kształcenia nie posiadają zbyt dobrych zespołów futbolowych. Ich mecz nie stał na wysokim poziomie, a największą sensację wzbudził kicker drużyny z Harvardu Andrew Flesher, który na boisku występował w tradycyjnych okularach. Cóż, poziom uczelni zobowiązuje.

4

 

* Najbardziej widowiskową akcją spotkania popisał się zawodnik Georgia Bulldogs Chris Conley. Wide receiver w iście atletyczny sposób złapał podanie od swojego rozgrywającego czym wzbudził zachwyt zarówno kibiców jak i komentatorów.

5

 

6

Wojciech Lehmann

About Wojciech Lehmann

Futbolem amerykańskim zaineteresowany od 2003 roku. Od tamtej pory mocno rozczarowany kibic zespołu Tampa Bay Buccaneers. Pasjonat gry formacji defensywnych, zwłaszcza zawodników z pozycji cornerback i safety. Futbolowi idole to Ray Lewis, Lawrence Taylor, Deion Sanders i Rod Woodson. Aktywnie zaangażowany także wydarzenia z aren koszykarskich i siatkarskich.

2 thoughts on “PODSUMOWANIE TRZYNASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

  1. Lubię Seminoles ale wygrywają z coraz większym trudem. Dosłownie czołgają się w stronę play-off. Winston nie ma już szans na Heismana moim skromnym zdaniem. Za dużo INT

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *