Philadelphia Ducks czyli Kelly i jego pomysł na Eagles.

Obecny offseason jest jednym z najbardziej dynamicznych w ostatnich latach. Wiele trade-ów, nowych – wręcz spektakularnie wysokich – kontraktów, a w centrum tego całego „zamieszania” niemal codziennie są Eagles. Co to może wróżyć ich kibicom? Nad tym postaram się zastanowić i przelać na papier w bardzo luźnym tekście, pod którym jak zawsze zapraszam do dyskusji i wyrażania swoich opinii.

Były czasy lepsze i gorsze, ale era sprzed „Oregon Time” w Eagles wyglądała bardzo różnie. Czarą goryczy był ostatni sezon Andy’ego Reida na stołku HC skończony bilansem 4-12. To w jakiej sytuacji znalazły się wtedy Orły najlepiej obrazuje fakt, że w sezonie 2012 ich bilans punktowy w 16 spotkaniach wynosił 280 zdobytych do straconych 444. Problemem było zdobywanie punktów, ale jeszcze większym gra w defensywie (29. w lidze). Trzeba było szukać rozwiązań, które mogłyby jak najszybciej wpłynąć na poprawę gry zespołu. Ostatecznie po sezonie zwolniono Reida i zastąpiono go kimś, kto w tym czasie święcił wielkie chwile w Oregon – Chippem Kellym.

Jego pierwsze decyzje, czyli zmiana systemu w defensywie z 4-3 na 3-4 oraz odpowiednie zmiany osobowe – zarówno w składzie jak i sztabie – doprowadziły do natychmiastowej poprawy gry drużyny. Sezon skończony bilansem 10 – 6 (442 pkt do 382 straconych) pokazywał, że praca nowego HC nie idzie na marne. W kolejnym bilans końcowy się powtórzył (punktowy 474 do 400), ale tym razem nie dał nawet Wild Card Game. Czegoś zabrakło, choć w statystykach wszystko wyglądało bardzo obiecująco. Co prawda w trakcie sezonu kontuzji doznał podstawowy QB Nick Foles, ale Sanchez przecież rozgrywał swoją życiówkę, a i to mimo wszystko ostatecznie nic nie dało i trzeba było w grudniu kończyć sezon.

Myśląc o przyszłym 2015 roku można było się spodziewać, że Eagles będzie czekać mniejsza czy większa rewolucja, związana po pierwsze z dużą gotówką w salary cap, a może po drugie możliwością dołączenia Markusa Marioty (byłego podopiecznego Chippa Kelly’ego w Oregon). W momencie gdy powstawały pierwsze „Mock Draftowe” spekulacje wielu ekspertów widziało Mariotę w TOP 3 każdego draftu (w zależności kiedy się na niego zdecyduje). Z biegiem czasu część „znawców” ligi jednak zaczęła mieć wątpliwości co do jego umiejętności i przychodziło im do głowy zwątpienie czy naprawdę zasługuje aż na taką „elitarność”. Wielu obecnie sądzi, że mógł grać dobrze tylko w Oregon, czyli w tamtym systemie ligi uniwersyteckiej. W momencie gdy dołączy do NFL nie da sobie rady z otaczającą go presją oczekiwań oraz linią defensorów, którzy w lidze zawodowej swoimi umiejętnościami mogą znacząco ograniczyć swobodę jego zagrywek. Stanie się przeciętnym QB, który będzie miał problem z odnalezieniem się w jej wymaganiach. Paradoksalnie na takie opinie i sądy tylko czeka główny HC Eagles i m.in. dzięki nim ściągnięcie byłego zawodnika Oregon staje się coraz bardziej realne. Jego marzeniem jest, by system „hurry up offense” przenieść do NFL i okazję, by zrobić to w pełni ze „swoim QB” może mieć teraz wielką i przy okazji ostatnią. Wielu sądzi – w tym oddani Eagles – że przez swój system i możliwości jakie daje mu klub zachowuje się w tym offseason (szczególnie jeżeli chodzi o „wzmocnienia” w formacji ofensywnej ) jak szaleniec. Moim zdaniem jak rasowy pokerzysta (nie mylić z hazardzistą).

Czy Mariota znowu założy zielone barwy, tym razem Eagles?

Na podstawie Andrew Robl – „Discusses Six Characterstics of a Great Poker Player” (www.pokernews.com) można wyróżnić wspólne cechy dobrego pokerzysty i HC Kelly’ego, które w pewien sposób mogą wyjaśnić przynajmniej część jego zachowań. Najważniejszą z nich jest doświadczenie – w lidze zawodowej ciągle je zwiększa, jak dotychczas z bardzo obiecującym skutkiem. Kolejną wspólną cechą jest inteligencja – zarówno na poziomie NFL – jak i w samej dywizji – Eagles nie mogą spodziewać się wysokich wyników znanych Kelly’emu z pracy w collegu. Blowout-y są tu bardzo rzadkie, składy drużyn umiejętnościami bardzo wyrównane i tylko to, jak szybko będziemy potrafić zdefiniować słabości przeciwnika pozwoli nam z nim wygrać. Następną jest chęć nauki. To cecha dzięki której pozostaje się „w obiegu” z najnowszymi trendami i nowinkami w ciągle rozwijającym się futbolu. W NFL jest to o tyle proste, że trenerzy – w tym Chipp – mają dostęp do wielu statystyk, kamer – a przez to obserwacji – dzięki którym łatwo rozszerzać na bieżąco swoją wiedzę. Inną jest kontrola emocji. Pozwala na zachowywanie się w pełni racjonalnie w momentach, które są bardzo trudne, np. przy szybkim rozgrywaniu kolejnych prób w związku z „wyznawanym” systemem gry. Jeszcze inną są umiejętności społeczne, czyli w przełożeniu na ligę zawodową osobiście „potraktuję ją” jako – po prostu – kontakt ze swoimi podopiecznymi. Od jakiegoś czasu nie słyszy się o „gwiazdorzeniu” w mediach przez jego zawodników, ich niesubordynacji, awanturach czy problemach w szatni. Kelly potrafił zapanować nad nimi. Wpoić im filozofię, dzięki której każdy skupia się na wyniku „drużyny” i nie chce jej rozbijać (np. frustracją z racji rzadkiego uczestniczenia w spotkaniach). Ostatnią cechą jest żyłka hazardzisty, która z jednej strony pozwala nam – fanom ligi – emocjonować się wielkimi wymianami (McCoy na Kiko Alonso), ale z drugiej strony na podpisywanie kontraktów z Bradfordem, przy jednoczesnym pozbywaniu się Folesa. W hazardzie jest ona ważna, bo wg. Robi „czasami jest to jedyna droga do tego by stać się lepszym pokerzystą. Ale uważaj, bo to czasami droga do bankructwa”. Tego najbardziej się obawiam w posunięciach obecnego – od 2 stycznia rozumiem GM Philadelphii – czy to czasem nie jest droga do „bankructwa”. Część jego ruchów jest mniej lub bardziej zrozumiałych przez kibiców czy ekspertów, a inne zupełnie nie. O ile potrafią wyjaśnić zakontraktowanie Ryana Mathewsa, DeMarco Murray’a, o tyle nie potrafią zwolnienia Folesa przy jednoczesnym przedłużeniu kontraktu z Sanchezem. Ja sam rozumiem jakoś powód podpisania kontraktu z Bradfordem – w celu skuszenia którejś z czołowych ekip tegorocznego draftu i pozyskania ich wyboru w wymianie – lecz jest to strategia bardzo ryzykowna (tak jak granie jedną niską parą w rozdaniu – nawiązując do pokera). Mam wrażenie, że w ostatnich dniach Kelly zaczął powoli sobie z tego zdawać sprawę, dlatego zaprosił na wizytę Tima Tebow, który miałby mu pomóc w realizowaniu „swojej gry” w przypadku niepowodzenia w drafcie z Mariotą. Podobnie – wydaje mi się – może dziać się w najbliższym czasie, by ewentualnie sprawdzić opcję C czy nawet D na przyszły sezon i rozgrywających, którzy są bardziej mobilni od byłego rozgrywającego Oklahomy (np. w stylu Pryora przy jednoczesnym słabym rzucie – podobnie jak u Tebowa).

Czy Sam Bradford okaże się wystarczającą kartą przetargową?

Osobiście w swoich działaniach na dzień dzisiejszy absolutnie popieram Kelly’ego. Bronią go przede wszystkim wyniki i do póki będą wyglądać przynajmniej tak jak dotychczas, dopóty nie będę krytykować jego posunięć. Najważniejsze dla niego jest to, że ma pełne poparcie i to zarówno wśród osób decyzyjnych w organizacji, jak też u swoich zawodników, a kroki jakie podejmuje nie są przez nikogo kwestionowane. Co prawda od czasu zakończenia ubiegłego sezonu wiele się zmieniło, teraz przejął także stanowisko GM i ciężko aby ktoś z nim oficjalnie się sprzeciwiał, no ale już nie raz słyszeliśmy w przypadku innych klubów o „anonimowych” tajemniczych donosach z szatni. Zresztą już podsumowując, przypomniała mi się analogia do sytuacji opisywanej przez samego Vinca Lombardiego, dotycząca „oddania” się swojemu „coachowi”. Mianowicie pewnego dnia poprosił swoich zawodników, by ustawili się wzdłuż linii końcowej i powiedział, aby „powierzyli się w nadchodzącym sezonie jego opiece trenerskiej”. Mówił „Chłopcy, Bóg wyznaczył mi rolę waszego trenera, a ja przyjmuję to z radością. Jeśli to akceptujecie i zamierzacie stosować się do moich wskazówek, to proszę, żebyście na znak swojego zobowiązania przekroczyli tę linię” (fragm. autobiografii Phila Jacksona „11 pierścieni”, pisanej wspólnie z Hugh Delehanty, Wyd. SQN, Kraków 2014), a oni zawsze to robili. Jedność i klimat w zespole to podstawa, a Kelly – mimo tylko dwóch sezonów w NFL – potrafił zapracować sobie na szacunek. Mam tylko nadzieję, że wspomniana wcześniej „żyłka”, tylko żyłką pozostanie, a tylko to jest gwarantem dalszych sukcesów w karierze trenerskiej Eagles i samej lidze NFL.

Karol Potaś

About Karol Potaś

Pasjonat futbolu amerykańskiego od 2009 roku i SB XLIII. Oddany Oakland Raiders. Zawodnicy których ceni szczególnie to K. Warner, L. Fitzgerald i C. Woodson. Lubi trudne tematy i wyzwania, a w życiu kieruje się się zasadą "odważni nie żyją wiecznie, ale ostrożni nie żyją wcale".

2 thoughts on “Philadelphia Ducks czyli Kelly i jego pomysł na Eagles.

    • Tu nie chodzi o to, że się „zaciął”, a raczej by wątek nie był rozbijany. Tekst jest pisany wg. schematu, który wydawał mi się jak najlepiej czytelny i zrozumiały. Ale dzięki za uwagę, pozdrawiam 🙂

Pozostaw odpowiedź Szarlatan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *