Get loud!

W dzisiejszym felietonie zajmę się zespołami, które na swoim obiekcie potrafią stworzyć prawdziwe piekło dla drużyn przyjezdnych. Od zawsze wiadomo, że podstawą dokładnej zagrywki jest odpowiednio dobra komunikacja pomiędzy QB i zawodnikami formacji ofensywnej. Dlatego też zorganizowani i głośni kibice są bardzo pomocnym dla defensywy gospodarzy elementem i powodują, że swój „domowy” stadion staje się prawdziwą twierdzą. Tak więc klasyfikację TOP 3 „Get loud” czas zacząć!

Pierwsze miejsce należy się bezwzględnie Kansas City Chiefs. Arrowhead Stadium zbudowano w 1968 roku, a ostatnią modernizację ukończono w roku 2010. Obecnie jego pojemność wynosi 76416 miejsc siedzących, co plasuje go na piątym miejscu w NFL. Dzień historyczny dla tego obiektu to 29 września 2014 roku, podczas którego w spotkaniu z Patriots kibice stworzyli hałas zmierzony na 142,2 dB, czym zapisali się do Księgi Rekordów Guinessa. Jak wielki był to krzyk może opisać to, że przy starcie myśliwca wytwarzane są około 140 dB, a kolejna bariera – wydająca się nieosiągalna – to już eksplozja petardy (ok. 160dB). Słyszalność między zawodnikami przyjezdnymi w takich warunkach jest bardzo ograniczona, a trenerzy często zmuszeni są do wcześniejszego wykorzystania „time out – ów”, by cokolwiek przekazać swoim podopiecznym. Poza tym, stosunkowo częste sytuacje meczowe to „delay of game” – czego mogliśmy doświadczyć też w spotkaniu ostatniej kolejki z Seahawks – czy po prostu „fumble”, sprokurowane nieporozumieniem Centra z QB.

chiefs

Tuż za liderem ze swoimi 137,5 dB plasują się Seattle Seahawks. Obiekt CenturyLink Field otworzono 28 lipca 2002 roku. Pojemność stadionu to około 67000 miejsc, która w specjalnych okolicznościach może być powiększona o 5 tysięcy. Jego magiczna konstrukcja i położenie sprawiają, że tuż po wejściu kibice (zwani 12th Man) mogą czuć „wielkość” Seattle, a sami walczą od kilku lat z Chiefs o prymat najgłośniejszego stadionu, kilkukrotnie notując świetne wyniki. Nie mam wątpliwości, że stoją oni w jakimś stopniu za ostatnimi sukcesami zespołu, a kto wie, czy też nie są częściowym powodem dlaczego Scherman w ostatnich dwóch latach złapał swoje 5 z 9 INT na własnym stadionie. Do tego samo położenie Seattle często powoduje, że spotkania odbywają się w ciężkich warunkach meteorologicznych, z którymi nie radzą sobie przyjezdni. W połączeniu z „12th” tworzy to twierdzę ciężką do zdobycia. W sezonie po Super Bowl Seahawks mają duże problemy w notowaniu zwycięstw, dlatego ich domowe spotkania stają się niezbędne w walce o PO – co na razie im się udaje – i ich bilans domowy wynosi 4-1, zostawiając w pokonanym polu m.in. Packers, Broncos czy Giants.

12th man

Klasyfikując TOP 3 najtrudniejszych stadionów nie można pominąć twierdzy Green Bay, legendarnego Lambeau Field. Obiekt w Wisconsin nazwany w 1965 na cześć byłego trenera Curly Lambeau ze swoimi 80735 miejscami jest trzecim co do wielkości w NFL. Miejsce to charakteryzuje bardzo niska temperatura podczas spotkań, co zupełnie nie przeszkadza w mobilizacji kibiców „Serowych”, którzy oprócz tego, że są bardzo głośni i zorganizowani, to jeszcze charakteryzują się jedną z najbarwniejszych grup w NFL. Atmosfera wytwarzana na obiekcie powoduje, że fani tłumnie chcą uczestniczyć w wydarzeniu i by kupić bilet trzeba liczyć na wielkie szczęście. Sami Packers świetnie odwdzięczają się fanom za wielkie oddanie tym, co cieszy ich najbardziej, czyli efektowną grą i wygranymi (bilans domowy z 2014 r. to 5-0, ze średnią zdobytych punktów równą 43,8). Ciekawostką jest też to, że od wielu lat na Lambeau Field dla kibiców organizowana jest Packers Family Night, z zawsze świetnym pokazem fajerwerków, na który ściągają do miasta tłumy z całego świata, co nie tylko jest dobrą okazją żeby docenić swoich kibiców, ale także doskonałą reklamą klubu i samego obiektu w odbiciu globalnym.

packers

Za to bezwzględnym liderem w najmniejszym, najbrzydszym, zdecydowanie odstającym od dzisiejszych czasów i jednym z najcichszych stadionów w NFL jest O. co Coliseum (obecny obiekt Oakland Raiders). Od wielu lat Najeźdźcy mają problem z wypełnieniem stadionu w stopniu takim, który zadowalałby zarówno sterników ligi jak i samych Raiders. Sama konstrukcja nie pomaga w organizacji dni meczowych i przede wszystkim drużyna swoją postawą nie zachęca do przyciągania nowych fanów na obiekt. Raiders Nation to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i znaczących grup kibicowskich na całym świecie – biorąc nawet pod uwagę wszystkie dyscypliny sportowe, z czego są dumni i często się chwalą – dlatego z nadzieją liczę na przeniesienie franszyzy w nowe miejsce (ostatnie plotki mówią o San Antonio) i poprawę obecnej sytuacji, bo Oakland na pewno tego już im nie zagwarantuje.

raiders

Na pewno jest też wiele innych obiektów, na których atmosfera jest równie gorąca, ale moim zdaniem TOP 3 nie podlega żadnej dyskusji. Podsumowując, kibice tworzący atmosferę (czyt. hałas) na stadionie mają obecnie bardzo duży wpływ na przebieg spotkania. Nie gwarantują zwycięstw bez odpowiednich wykonawców na boisku, ale są wielkim wsparciem w spotkaniach domowych. Należy też podkreślić, że to przede wszystkim zawodnicy grają dla kibiców, a Ci za to w nagrodę za oddanie i barwy próbują „pokroić” się za nich. To buduje atmosferę i klimat, dzięki któremu łatwiej jest pokonać każdy kryzys – spowodowany np. kontuzjami, czy nieporozumieniami wewnątrz szatni, często sprokurowanymi adrenaliną meczową. Skutkuje tym, że ogromne masy ludzi wciąż garną się do futbolu, zarówno na trybuny, jak też i bezpośrednio na boiska treningowe, a popularność i rozpoznawalność marki NFL na świecie ciągle rośnie.

Karol Potaś

About Karol Potaś

Pasjonat futbolu amerykańskiego od 2009 roku i SB XLIII. Oddany Oakland Raiders. Zawodnicy których ceni szczególnie to K. Warner, L. Fitzgerald i C. Woodson. Lubi trudne tematy i wyzwania, a w życiu kieruje się się zasadą "odważni nie żyją wiecznie, ale ostrożni nie żyją wcale".

1 thought on “Get loud!

  1. Co do Lambeau Field i fanów GB dodałbym jeszcze, że gdy Packers są w posiadani piłki, na stadionie jest niesamowita cisza na co nie raz uwagę zwracali komentatorzy. Dyscyplina przy wspieraniu swojego rozgrywającego godna uwagi.

    Zastanawia mnie inna rzecz. Doping piłkarski w Europie jest dużo bardziej zorganizowany niż za oceanem. Kibice w Turcji nie cichną nawet na moment. Trochę nie rozumiem jak w takim Kansas jest głośniej niż w Stambule (na stadionie Galaty został ustanowiony piłkarski rekord głośności), tym bardziej, że areny do piłki nożnej mają odpowiednio wyprofilowane dachy, które nie pozwalają hałasowi uciekać w niebo. Może chodzi o to, że w USA walą czym popadnie, a kibice piłkarski ograniczają się wyłącznie do swoich gardeł?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *