Nie zdążyły jeszcze zamilknąć echa dziesiątego tygodnia rozgrywek NCAA, a za pasem już kolejna seria spotkań. Zbliżająca się wielkimi krokami decydująca faza sezonu z tygodnia na tydzień zwiększa napięcie oczekiwania na wyniki kolejnych starć. W jedenastym tygodniu rywalizacji nie zabraknie zatem pojedynków o bardzo dużym ładunku emocji i prawdziwej walki. Oto rzut oka na najciekawsze mecze oraz na szereg innych, interesujących kwestii, które uczynią śledzenie nadchodzącego tygodnia rywalizacji ciekawszym i przyjemniejszym.
Szansa dla Crimson Tide.
Zespół Alabama Crimson Tide póki co nie znajduje się w czwórce najlepszych zespołów w kraju. Jednak patrząc na olbrzymi potencjał tej drużyny, ten stan rzeczy bardzo szybko może ulec zmianie. Najbliższy mecz z LSU Tigers będzie dla Crimson Tide początkiem bardzo wymagającego marszu do play-off. Ekipa z Alabamy doskonale zna swoje możliwości, swoją siłę i nagromadzenie talentu w szeregach swojego zespołu. Nic więc dziwnego, że wielu ludzi z otoczenia zespołu pod koniec tego sezonu celuje w naprawdę poważne osiągnięcia. Mecz przeciwko LSU ma być początkiem trudnej drogi do wyznaczonego celu. Niewielu wątpi w powodzenie tej misji i słusznie, gdyż Alabama to w tym sezonie wyjątkowy zespół. Spotkania z LSU dla Crimson Tide od dawna należą do tych z gatunku bardzo trudnych i tym razem nie może być inaczej. Tigers po raz kolejny rozgrywają dość ciekawy sezon i znowu nie zamierzają ustępować wyżej notowanym przeciwnikom. Oba zespoły zatem mierzą w wygraną. Zwłaszcza, że podchodzą do tej konfrontacji po tygodniu przerwy w rozgrywkach. Zeszłotygodniowa przegrana Ole Miss z Auburn otworzyła Alabamie furtkę, by ci mogli sami zadbać o swój los, nie patrząc na poczynania przeciwników. Zawodnicy Crimson Tide są tym faktem bardzo podekscytowani, zwłaszcza defensive end Jonathan Allen, który niezmiernie cieszy się z faktu, że dalszy bieg rozgrywek jego zespołu zależy tylko od niego i jego kolegów.
Jednak podekscytowanie to jedno, a szara rzeczywistość to drugie. Rywalizacja LSU z Crimson Tide nabrała bowiem w ostatnich latach prawdziwych rumieńców. Alabama wygrała trzy ostatnie mecze z Tigers licząc od 2011 roku, co stawia ich w roli faworyta. Pamiętać jednak należy, że zarówno Alabama, jak i LSU podejdą do kolejnego meczu po trzech kolejnych wygranych. Sądzić zatem należy, że obie ekipy mają się wzajemnie czym straszyć. O randze spotkań z LSU i o ich wyjątkowym klimacie doskonale zdaje sobie sprawę trener Crimson Tide Nick Saban. Według niego mecze jego zespołu z najbliższym przeciwnikiem zawsze były nacechowane atletyzmem i należały do naprawdę twardych. Saban doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że tym razem nie będzie inaczej i by wygrać, jego zawodnicy będą musieli pozostawić na boisku naprawdę dużo. Zdanie Sabana podziela cornerback z LSU Jalen Collins, idąc nawet o krok dalej, twierdząc, że rywalizacja dwóch ekip z roku na rok jest coraz bardziej intensywna. Trudno Collinsowi nie przyznać racji. Przed spotkaniem nawet dookoła campusu uczelnianego LSU dało się wyczuć napięcie panujące przed tym prestiżowym meczem. To wyraźny znak tego, że nie tylko zawodnicy traktują poważnie nadchodzący pojedynek, ale także kibice. Oczekiwania wobec Tigers są spore. Zespół co prawda przegrał dwa mecze z tegorocznymi potentatami (Auburn i Mississippi State), aczkolwiek w pozostałych meczach potrafił udowodnić jaką wartość reprezentuje. Spotkanie to będzie miało jeden bardzo ciekawy sportowo aspekt. Tigers to absolutni miłośnicy gry biegowej, którzy w tym sezonie notują średnio ponad 225 jardów w tym elemencie. Na dodatek ostatnie dwa mecze potwierdzają dobitnie przywiązanie do tego typu zagrań. Tigers zanotowali w nich w sumie aż 567 jardów, z czego aż 264 przeciwko świetnie spisującej się w obronie biegowej ekipie z Mississippi. Podobny poziom obrony biegowej co Mississippi mają także gracze z Alabamy. Crimson Tide pozwalają swoim przeciwnikom na średnią meczową zdobycz na poziomie tylko 78 jardów i w żadnym meczu do tej pory nie pozwolili ani jednemu running backowi przekroczyć bariery 100 jardów. Ta statystyka robi potężne wrażenie. Antidotum na świetną defensywę Alabamy ma w nadchodzącym meczu być Leonard Fournette, który po słabym początku sezonu w każdym kolejnym meczu udowadnia swoją przydatność w zespole. Formę Fournette’a będzie można porównać do dyspozycji gwiazdy Crimson Tide T.J. Yelduna, który powraca do pełnej dyspozycji po kontuzji łydki odniesionej w meczu z Tennessee Volunteers.
Solidna defensywa, konserwatywny atak.
Tym lekko zabarwionym politycznie zdaniem można podsumować zapowiedź bardzo ciekawego meczu pomiędzy Ohio State Buckeyes, a Michigan State Spartans. Plasujący się na siódmym miejscu w rankingu Top 25 Spartans, podejmą trzynastych w tym zestawieniu Buckeyes. Zwycięzca tego meczu otworzy sobie drogę do triumfu we Wschodniej Dywizji i zostanie jedynym niepokonanym zespołem w konferencji Big Ten. Będzie miał również poważne podstawy, by myśleć o udziale w fazie play-off. Ciekawostką statystyczną jest sposób w jaki oba zespoły dotarły do tego momentu sezonu. Tuż przed wzajemną konfrontacją Ohio State notują średnio 45.6 punktów na mecz, Michigan State z kolei są tylko o 0,1 punktu gorsi i to pokazuje jak podobną ścieżkę przeszły oba zespoły do momentu spotkania w najbliższą sobotę. Jednak faworyt spotkania to zdecydowanie ekipa Spartans, która od 2 lat nie przegrała spotkania z rywalem ze swojej konferencji.
Zespół z Michigan już w zeszłym roku pokazał się z bardzo dobrej strony i wypracował sobie solidną pozycję na krajowym podwórku. To wówczas powstał stereotyp, jakoby Spartans wykształcili w swoim zespole naprawdę porządne formacje obronne. Jednak obok defensywy, atak również stał się znakiem rozpoznawczym ekipy z Michigan. Na tyle dobrym, że w tym sezonie już pięć razy ekipa Spartans przekraczała barierę 45 punktów. Skok jakościowy jest spory, bowiem ta sztuka zespołowi z Michigan State udała się w ostatnich dwóch sezonach tylko raz. Ohio State także nie próżnuje w ofensywie, zdobywając w pięciu z ostatnich sześciu meczów powyżej 50 punktów. To wynik bardzo dobry, biorąc pod uwagę, że podstawowy rozgrywający Buckeyes Braxton Miller wypadł ze składu z powodu poważnej kontuzji ramienia. Zajmujący jego miejsce J.T. Barrett spisuje się ponadprzeciętnie i w dużej mierze to jego zasługą są tak dobre statystyki ofensywy z Ohio State.
Podczas meczu zawodnikiem wartym szczególnej uwagi będzie gracz Spartans Jeremy Langford. Running back z Michigan State od pięciu spotkań regularnie łamie barierę 100 zdobytych jardów, a na dodatek jego zdobycz to lwia część jardów osiągniętych biegiem przez całą ekipę „Spartan”. W grze dołem Michigan State jest na odrobinę lepszej pozycji niż ich najbliżsi przeciwnicy i to właśnie gra running backów może okazać się decydującą płaszczyzną. Jej zdominowanie będzie kluczem do wygranej w całym – jakże ważnym dla obu drużyn – spotkaniu.
Ciekawostką tego meczu jest fakt, że będzie on pierwszym rozgrywanym w nocy na stadionie w East Lansing. Późna pora oraz jesienna pogoda może mieć spory wpływ na dyspozycję zawodników, a adaptacja do nowych warunków może zająć sporą część pierwszej kwarty meczu.
Pierwsze potrzeby zespołów NFL przed Draftem już znane.
Półmetek sezonu NCAA, który już jest za nami, rodzi pierwsze pytania, którzy kończący po tym sezonie uniwersytecką karierę gracze mogą trafić wiosną przyszłego roku do NFL. Lista zawodników, którzy wezmą udział w najbliższym drafcie oczywiście jeszcze nie jest znana, ale można być pewnym, że kilka grających ostatni rok w NCAA nazwisk obejrzymy wiosną na przedsezonowych obozach przygotowawczych. Niektóre zespoły NFL już powoli zdradzają na jakich pozycjach będą szukać wzmocnień wśród młodych zawodników i trzeba przyznać, że pierwsze prognozy są szalenie interesujące. I tak zespół Oakland Raiders może pokusić się o ściągniecie zawodników na pozycji wide receivera. W tym przypadku warto wymienić nazwisko Ty’a Montgomery’ego z uczelni Stanford, który byłby bardzo dobrą inwestycją dla „Najeźdźców”. Z kolei drużyna New York Jets może podjąć radykalny krok i zacząć rozglądać się znów za nowym rozgrywającym. Osoba Bryce’a Petty’ego z Baylor byłaby w tym przypadku naprawdę godna polecenia. Dla Jacksonville Jaguars priorytetem może okazać się pozyskanie Ameera Abdullaha. Najlepszy obecnie running back w NCAA mógłby spełniać w Jacksonville taką rolę jak niegdyś Maurice Jones-Drew. Zatem Abdullah to łakomy kąsek i kto wie, może nawet nr 1 Draftu 2015. Tampa Bay Buccaneers także powinni pozyskać w tym naborze głośne nazwisko. Idealnym wyborem byłby cornerback Oregon Ducks Ifo Ekpre-Olomu. Na jego błyskotliwej grze zespół Lovie Smitha mógłby wreszcie oprzeć porządną grę defensywną. Jednak coraz głośniej mówi się o udziale Marcusa Marioty w nadchodzącym drafcie i to na tego gracza największą chrapkę mają popularni „Bukanierzy”. Na wymienionych zawodników warto w ten weekend zwrócić uwagę.
Kary dla Maryland.
Nie milkną echa afery jaką rozpętali zawodnicy zespołu Maryland Terrapins, którzy postanowili nie podawać rąk przeciwnikom podczas tradycyjnego powitania oraz wywołać przedmeczową bójkę z ekipą Penn State Nittany Lions. W związku z tymi dwoma incydentami, zarząd konferencji Big Ten postanowił wydać szereg kar za niesportowe zachowanie. I tak wide receiver z Maryland Stefon Diggs został zawieszony na jeden mecz za rozpoczęcie bójki, a trener zespołu Randy Edsall otrzymał publiczną naganę za brak woli kontrolowania swoich nadpobudliwych podopiecznych. Słono w mediach tłumaczył się także dyrektor sportowy zespołu Terrapins Kevin Anderson, który przepraszał kibiców, a także zawodników, trenerów i zarząd ekipy Penn State.
Pierwsze prognozy co do play-off.
Oregon Ducks, TCU Horned Frogs, Alabama Crimson Tide, Michigan State Spartans. Tak według wielu analityków NFL będzie wyglądać grupa zespołów, które w tym roku powalczą o tytuł najlepszego zespołu NCAA. To dość sensacyjne prognozy, ale także bardzo prawdopodobne. Największą sensacją jest brak w tych przewidywaniach zespołu Florida State Seminoles. Ominięcie Ole Miss i Mississippi State także budzi kontrowersje. Tak czy inaczej powyższe zestawienie stworzy bardzo ciekawe podłoże ostatecznej rywalizacji o tytuł i kto wie, czy nie byłoby to najlepsze rozwiązanie dla całego futbolu uniwersyteckiego.
Lattimore’owi na ratunek.
Były już zawodnik San Francisco 49ers Marcus Lattimore już wkrótce może znaleźć nową pracę. Na ratunek trapionemu przez kontuzje zawodnikowi przyjść ma jego alma mater. Trener zespołu South Carolina Gamecocks wyraził nadzieję, że dla Lattimore’a powinno znaleźć się miejsce w sztabie szkoleniowych jego byłej drużyny. Trener Steve Spurrier będzie zapewne ostro walczył o pracę dla swojego byłego podopiecznego i trzeba przyznać, że dla byłego gracza 49ers taka opcja byłaby całkiem kusząc
A oto lista najciekawiej zapowiadających się spotkań z udziałem krajowej czołówki:
Clemson-Wake Forest UT-Martin-Mississippi St. Virginia-Florida St. Texas A&M-Auburn Oregon-Utah Alabama-LSU Kansas St.-TCU Ohio St.-Michigan St. Notre Dame-Arizona St. Presbyterian-Ole Miss Baylor-Oklahoma UCLA-Washington Colorado-Arizona Georgia-Kentucky Duke-Syracuse West Virginia-Texas Wisconsin-Purdue Georgia Tech- NC State- PODSUMOWANIE DZIĘSIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 10 listopada 2015
- NFL 2015: ZAPOWIEDŹ WEEK 9 I MNF - 7 listopada 2015
- ZAPOWIEDŹ DZIESIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 7 listopada 2015
- PODSUMOWANIE DZIEWIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 3 listopada 2015
- ZAPOWIEDŹ PIĄTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA - 3 października 2015
Go Buckeys!