PODSUMOWANIE JEDENASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

Małe niespodzianki w Auburn i East Lansing, popis gry defensywnej Geroda Hollimana, stały kurs Marcusa Marioty. Pod znakiem tych wydarzeń stał jedenasty tydzień rywalizacji w uniwersyteckiej lidze futbolu. Nie zabrakło także mniej sensacyjnych, ale równie pasjonujących futbolowych faktów.

 

Alabama Crimson Tide – LSU Tigers 20:13

Miał być hit i był. Nikt z postronnych obserwatorów nie powinien czuć się zawiedziony po spotkaniu odwiecznych rywali z Alabamy i Louisiany mimo tego, że główni aktorzy tego spektaklu nie wspięli się w tym mecz na wyżyny swoich umiejętności. Na tym właśnie jednak polega budowanie swojej siły, właśnie w takich warunkach, gdy przeciwnik maksymalnie utrudnia ofensywne poczynania, wówczas klasowy zespół ma okazję potwierdzić swój wysoki poziom. To właśnie w meczu z LSU zrobiła drużyna Alabama Crimson Tide. Nie sztuką jest bowiem zwyciężać gdy wszystko układa się po myśli, sztuką jest stać się lepszym od przeciwnika gdy okoliczności robią wszystko by nie sprzyjać w osiągnięciu sukcesu. Swój trudny marsz do tego zwycięstwa ekipa z Alabamy rozpoczęła od straty 7 punktów. W pierwszej kwarcie rozgrywający Tigers Anthony Jennings otworzył drogę do pola punktowego czternastojardowym podaniem Malachiemu Dupre. Była to jedyna zdobycz punktowa obu zespołów w premierowej odsłonie meczu. Na odpowiedź zawodnicy trenera Nicka Sabana czekali aż do połowy drugiej kwarty. Gwiazdor ligi Amari Cooper złapał bardzo precyzyjne podanie od Blake’a Simsa i wyrównał stan spotkania na 7:7.

1

Szczęśliwy Nick Saban po zwycięstwie swych podopiecznych

Koniec drugiej kwarty i początek trzeciej to dwa punktowe field goale obu ekip. Podobnie z resztą wyglądała końcówka spotkania gdy na 50 sekund przed końcem obie drużyny potrafiły wykorzystać bliską odległość do punktowego pola przeciwników i zdobyć po 3 punkty by tym samym doprowadzić do przewidywanej dogrywki w tym meczu. Dogrywka mimo że wyglądała niemal tak samo jak całe spotkanie przyniosła bardzo widowiskowe rozstrzygnięcie. W ostatniej akcji meczu ofensywa Alabamy wyprowadziła w pole swoich przeciwników. Po wznowieniu gry sześć jardów przed polem punktowym LSU Sims szybko dojrzał uciekającego prawym skrzydłem DeAndrew White’a. Wide receiver Crimson Tide szybkim ruchem uwolnił się spod opieki obrońcy i pewnym chwytem złapał posłaną przez quarterbacka futbolówkę. White upadając na ziemię z piłką ręku uciszył fanatyczną publikę zespołu Tigers. Ostatnia akcja tego meczu mogła zrekompensować wszystkie ofensywne braki tego meczu. Nie jest bowiem tajemnicą, że ten mecz był pokazem siły jeśli chodzi o obronę. Obie ekipy znają się bowiem na pamięć, tworząc jedną z najbardziej zaciętych rywalizacji uczelnianych drużyn w całym kraju. Nic więc dziwnego, że ofensywna taktyka była w tym meczu tak skutecznie tonowana przez obie strony. Lekkiej frustracji spowodowanej tak skuteczną gra defensywną LSU nie krył trener Saban. Szkoleniowiec Crimson Tide doskonale wiedział, że tego dnia jego maszynka do zdobywania punktów w kilku miejscach może się poważnie zaciąć. Saban się nie pomylił. Defensywa LSU spełniła swoje zadanie. Maksymalnie ograniczony w swoich wyborach był Sims, jednak mimo statystycznie dość przeciętnego spotkania zebrał kilka pochwał od swojego coacha. Saban chwalił swojego rozgrywającego zwłaszcza za umiejętność zdobywania ważnych jardów wówczas gdy istniała ku temu największa potrzeba. Sims po prostu nie zawodził w kluczowych partiach poszczególnych odsłon, dzięki czemu Alabama utrzymywała kontakt z niebezpiecznie rozpędzonymi przeciwnikami.

LSU w tym meczu z kolei mogło bardzo mocno polegać na własnej grze biegowej. Tutaj swoją pracę bardzo dobrze wykonywała para Leonard Fournette – Anthony Jennings. Ten ostatni jako rozgrywający pewnie będzie chciał o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Jennings rzutami zdobył jedynie 76 jardów. Ten bardzo niski wynik to kolejny dowód na bardzo solidną postawę defensywy z Alabamy. W szeregach Crimson Tide liderami byłi tradyjnie T.J. Yeldun, który w 15 próbach uzyskał biegiem 68 jardów oraz Amari Cooper, który złapał 8 podań na łączną długość 83 jardów oraz zaliczył jedno przyłożenie. W kolejnej serii rozgrywek Alabamę czeka szlagier przeciwko Mississipi State Bulldogs, a LSU Tigers zmierzą się z Arkansas Razorbacks. Dla Alabamy kolejny mecz będzie bardzo istotny w kontekście potencjalnego występu w play-off. Przegrana może wyeliminować ten zespół z walki o tytuł, wygrana z kolei postawi ich w bardzo wygodnej sytuacji. Przyszły tydzień dla kibiców Crimson Tide zapowiada się zatem niesamowicie interesująco, a meczu z Bulldogs już dziś określany jest mianem konfrontacji roku.

Ohio State Buckeyes – Michigan State Spartans 49:37

Najciekawiej zapowiadający się mecz tej serii spotkań dostarczył naprawdę wielu emocji. Faworytem, nawet zdecydowanym był zespół Spartans. Niespodziewanie jednak to drużyna z Ohio State wyszła z tej konfrontacji zwycięsko. Przez pierwsze dwie kwarty spotkanie to było nieustanną wymianą potężnych ofensywnych ciosów. Całą zabawę rozpoczął zespół Michigan State. Na piętnastym jardzie ekipy Buckeyes rozgrywający Spartans posłał krótkie podanie do uciekającego prawą stroną Keitha Mumphery’ego. Tuż po złapaniu piłki na jego drodze pojawił się Gareon Conley. Wydawało się, że jest już po akcji i Spartans rozpoczną kolejne zagranie 5 jardów przed polem punktowym przeciwnika. Mumphery jednak wykorzystał swoje świetnie warunki fizyczne i siłą rozpędu rozbił obronę cornerbacka z Ohio State wpadając w end zone i zdobywając pierwszą zdobycz punktową tego meczu. Buckeyes odpowiedzieli błyskawicznie. Minutę później bowiem na tablicy wyników widniał remis. Zadanie wyrównania wyniku wziął na siebie rozgrywający J.T. Barrett, tak ustawiając akcję by po wznowieniu na piątym jardzie cała linia ofensywna wraz z running backiem i fullbackiem przekierowała się na prawą stronę boiska.

2

Spartans tym razem nie stanowili monolitu

Barrett po chwycie piłki momentalnie zaczął uciekać na bok i wykorzystując dobrą pracę swoich partnerów zdobył pierwsze dla swojego zespołu przyłożenie w tym spotkaniu. Dwie minuty później jednak Buckeyes zostali pokonani swoją własną bronią. Przy akcji biegowej piłkę otrzymał Jeremy Langford. Świetna praca naprzeciwko running backa dwójki ofensywnych liniowych otworzyła Langfordowi bardzo szeroko drogę do zdobyczy punktowej. Tym zagraniem Spartans obnażyli słabość linii defensywnej bo jednym manewrem potrafili wyprowadzić swoich rywali w pole jednocześnie wychodząc na prowadzienie 7:14. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza kwarta meczu, bardzo mocno rozbudzając apetyty kibiców licznie zgromadzonych na Spartan Stadium w East Lansing. Druga odsłona zaczęła się od wyrównania stanu meczu. Po raz kolejny J.T. Barrett wziął sprawy w swoje ręce. Barrett tym razem jednak nie bawił się w taktyczne sztuczki i po rozpoczynającym akcję chwycie wbił się z całym impetem w stojącą na granicy pola punktowego formacje obronną „Spartan”. Wymiana ciosów zatem trwała w najlepsze. Bliźniaczym zagraniem popisał się Langford po raz wtóry wpisując się na listę punktującym w tym meczu. Jednak ekipa Buckeyes długo nie pozostała dłużna i zdecydowała się podtrzymać gorącą sportową atmosferę tej rywalizacji. Zrobiła to w najlepszy z możliwych sposobów. Barrett szybko i krótko podał na swoją lewą stronę do Michaela Thomasa. Thomas po chwycie zauważył, że blisko nie ma żadnego obrońcy, który miałby kryć go w tej akcji. Szybko to wykorzystał wbiegając między dwóch zaskoczonych defensorów i pomknął w kierunku końca boiska notując kolejne przyłożenie dla swojego zespołu.

Wydawało się, że końca tej wymiany punktowych zagrań nie będzie końca. Tak byłoby fantastycznie dla widowiska, jednak kibice szybko stali się świadkami długo oczekiwanego przełamania. Ekipa Buckeyes, która do tej pory stale „goniła” swoich przeciwników na 56 sekund przed końcem drugiej kwarty przełamała meczową tendencję i po raz pierwszy w tym meczu wyszła na prowadzenie. Po fantastycznym długim podaniu Devina Smitha drużyna Buckeyes znalazła się na właściwej ścieżce do wygranej w tym szalonym meczu. Po tej akcji wynik meczu brzmiał 28:21 i to co udało się Buckeyes było zarówno początkiem końca Michigan State w tych zawodach. Od tego momentu Buckeyes zdobyli trzy przyłożenia. Dwa z nich były autorstwa Ezekiela Elliotta. Spartans odpowiedzieli tylko dwoma tego typu zagraniami ustalając wynik meczu na 49:37. Wspomniany Elliott był bohaterem wieczoru. Running back z Ohio State zanotował w całym meczu aż 154 jardy i 2 przyłożenia. Bardzo dobre spotkanie zanotowali także obaj skrzydłowi zespołu Buckeyes. Devin Smith i Michael Thomas zagrali o klasę lepiej od swoich przeciwników z tych samych pozycji. Co prawda Spartans byli bardziej wydajni w grze górą, jednak nie potrafili znaleźć lidera w tej grze. Rozgrywający Connor Cook posyłał dużo podań, jednak zbyt długo szukał tego odpowiedniego adresata, na którym mógłby oprzeć całą grę ofensywną. Brawa natomiast na pewno należą się Jeremy’emu Langfordowi, autorowi 3 przyłożeń i 137 jardów.

Texas A&M Aggies – Auburn Tigers 41:38

To miał być stosunkowo łatwy mecz dla będącej na fali drużyny Auburn Tigers. Niestety dla fanów „Tygrysów” ich przeciwnicy w tym spotkaniu postanowili zrobić wszystko by maksymalnie utrudnić im życie . Udało się całkowicie zrealizować ten plan. Jak się okazało nie pomógł nawet fantastyczny mecz w wykonaniu gwiazdy Auburn Camerona Artisa-Payne. Już początek pierwszej kwarty zwiastował sporą niespodziankę w tym meczu. Podchodząc do tego meczu zespół z Texasu miał na koncie trzy bolesne porażki z zespołami z czołówki, odpowiednio z Mississipi State, Ole Miss i Alabamą i nie wiele wskazywało by ta tendencja mogłaby ulec zmianie. A jednak. Już po niecałych czterech minutach skazywani w tym meczu na porażkę Aggies prowadzili 14:0. Wszystko za sprawą rezerwowego rozgrywającego Kyle’a Allena, który dwoma podaniami otworzył swym skrzydłowym drogę do zdobycia punktów. Najpierw Allen obsłużył Malcome’a Kennedy’ego, a półtorej minuty później ten sam manewr powtórzył z Joshem Reynoldsem. Auburn jednak jeszcze w tej samej partii zdołało doprowadzić do wyrównania. Przyłożenie dwukrotnie zdobył wspomniany na początku Artis-Payne. Najpierw z minimalnej odległości, by po kilku chwilach popisać się widowiskowym, ponad trzydziestojardowym biegiem. Na tym jednak kontakt Tigers z przeciwnikiem w tym meczu się skończył. W drugiej kwarcie Aggies powtórzyli wyczyn z pierwszej odsłony i na samym początku zdobyli szybkie dwa przyłożenia. Zagrania autorstwa Ricky’ego Sealsa-Jonesa i ponownie Josha Reynoldsa dały Aggies prowadzenie 28:14. Ekipa z Teksasu tej przewagi nie oddała już do końca spotkania. Auburn rozpaczliwie próbowali szukać punktów.

W drugiej kwarcie udało im się jednak zdobyć jedynie 3 punkty po skutecznym field goalu. Tigers na sekundy przed końcem pierwszej połowy próbowali raz jeszcze zniwelować swoja stratę punktową przy pomocy skutecznego kopnięcia. Traf jednak chciał, że zamiast łatwych 3 punktów to ekipa Aggies zdobyła kolejne przyłożenie. Wszystko przez zablokowane kopnięcie, przechwyt piłki, rajd o długości 65 jardów i przyłożenie autorstwa Deshazora Everetta. To zagranie było punktem zwrotnym tego spotkania. Wynik 35:17 nie wróżył nic dobrego ekipie Auburn, a drużyna z Teksasu była w tym momencie w szalenie komfortowej sytuacji. Na tyle komfortowej, że niewiele brakowało, a pewne zwycięstwo wymknęłoby się im z rąk. Na szczęście Aggies wytrzymali presję która wobec szaleńczej pogoni tak bardzo im dokuczała. I mimo że od stanu 35:17 zdobyli oni tylko 6 punktów (przy 21 ekipy Auburn) zdołali doprowadzić ten mecz szczęśliwie do końca przy bardzo korzystnym wyniku. Prawdziwym bohaterem meczu był wspomniany Allen, który pod nieobecność Kenny’ego Hilla doskonale wywiązał się z roli boiskowego lidera. Allen był autorem aż czterech punktowych podań. Co prawda jedno podanie wylądowało w dłoniach Jermaine Whiteheada, cornerbacka Tigers, jednak w ogólnym rozrachunku Allen może sobie pogratulować dobrego występu i przede wszystkim zwycięstwa. Allen także miał duży wpływ na postawę wide receivera Malcome’a Kennedy’ego. To dzięki swojemu rozgrywającemu Kennedy łapiąc tylko 4 podania skompletował aż 118 jardów i przyłożenie. Po stronie pokonanych na potężną owacją zasłużył wspomniany Artis-Payne.

3

Cameron Artis-Payne dwoił się i troił, jednak jego świetny występ to za mało na powstrzymanie dobrze dysponowanych przeciwników

Jeden z najlepszych biegaczy tego sezonu zanotował fenomenalne 221 jardów i 2 przyłożenia. Payne był tak naprawdę jedynym zawodnikiem Tigers, który w tym meczu stanął na wysokości zadania. Cała formacja biegowa z Paynem na czele zagrała dwukrotnie bardziej wydajnie niż biegacze przeciwników. To jednak zbyt mało by można było myśleć o pokonaniu dobrze dysponowanych tego dnia Aggies. Dla Tigers ten mecz był prawdpodobnie pożegnaniem z marzeniami o play-off i w konsekwencji z tytułem najlepszej drużyny w tym sezonie ligowym. Porażka z Aggies może mieć przede wszystkim konsekwencje psychologiczne. Teraz gdy liczy się każdy mecz taka porażka nigdy nie zadziała dobrze na zmotywowanych zawodników. Przeciwnie, wpłynie na nich bardzo destrukcyjnie, a kalendarz pozostałych do rozstrzygnięcia gier nie napawa optymizmem. Już za tydzień Tigers zmierzą się z bardzo niewygodnym zespołem z Georgii, a dwa tygodnie później na ich drodze stanie zawsze groźna i zawsze zmotywowana drużyna Crimson Tide z Alabamy. Prognozy mówią jasno, to Crimson Tide zajmą miejsce Auburn w Top 4, pytanie czy okoliczności dla Tigers będą na tyle sprzyjające by ostatni mecz sezonu regularnego przeciwko Crimson Tide był meczem o życie dla jednych i drugich. Dziś, po porażce z Texas A&M wszyscy w Auburn się o to modlą.

Oregon Ducks – Utah Utes 51:27

Ten mecz miał jednego aktora i na tego aktora były zwrócone oczy wszystkich, a im bliżej było końca meczu tym te oczy stawały się coraz większe z zachwytu. Tak. Marcus Mariota potrafi zaimponować i zrobił to po raz kolejny w fantastycznym stylu. Tym razem rozgrywający Oregon Ducks znowu udowodnił że jest rozgrywającym dwojga twarzy. Nie dość, że młody gwiazdor zanotował 239 jardów i 3 przyłożenia w akcjach górą, to dołożył do tego aż 114 jardów i przyłożenie biegiem czym udowodnił jak szeroki wachlarz umiejętności posiada. Takich rozgrywających jest dziś jak na lekarstwo nawet w NFL,a Mariota tym występem znów nie pozostawił wątpliwości któremu zawodnikowi należy się po tym sezonie trofeum Heismana. W meczu z Utes Mariota nie był osamotniony w swoich bardzo dobrych statystykach. Dzielnie wspierali go running back Royce Freeman i szereg skrzydłowych na czele z Devonem Allenem oraz Byronem Marshallem. Radość ze zwycięstwa zmąciła odrobinę kontuzja podstawowego centra drużyny Hronissa Grasu. To głównie dzięki niemu zespół z Utah nie był tak skuteczny jak zwykle w powalaniu rozgrywającego. Po zejściu Grasu z boiska Utes zanotowali aż 3 sacki, co wyraźnie podkreśla rolę kontuzjowanego zawodnika.

Pozostałe ciekawe wydarzenia:

* Gerod Holliman z Louisville Cardinals nie przestaje zadziwiać. Safety w ostatnim meczu przeciwko Boston College Eagles zaliczył aż 3 przechwyty i obecnie z trzynastoma tego typu zagraniami przewodzi całej lidze. Jakby tego było mało Holliman potrzebuje wyłapać jeszcze jedno podanie rozgrywającego drużyny przeciwnej by wyrównać rekord przechwytów w sezonie należący do Ala Worleya. Worley jako zawodnik drużyny Washington Huskies ustanowił ten rekord w 1968 roku. Panie Worley, Pana czas minął. To idzie młodość.

* Kaelin Clay to nie jest zawodnik do naśladowania. Wide receiver drużyny Utah Utes „popisał” się przedziwnym zagraniem, na tyle przedziwnym, że po tym zagraniu nawet tabela wyniku meczu Oregon Ducks – Utah Utes po prostu oszalała. Clay po złapaniu podania od swojego rozgrywającego miał otwartą drogę do zdobycia przyłożenia. Jednak jak to wśród młodzieży bywa zawodnik Utes biegnąc po swoje 6 punktów niechlujnie zaczął świętować zdobycz dobre dwa metry przed strefą punktową wypuszczając piłkę z rąk i rozpoczynając swój manifest radości. Tuż po tym zagraniu na tablicy wyników pojawiło się kolejne 6 punktów po stronie Utes. Przyłożenia jednak nie było, sędziowie nie unieśli dwóch rąk ku górze, więc gracze Ducks niewiele się namyślając złapali toczącą się po boisku upuszczoną piłkę i pobiegli w kierunku pola przeciwników. Zajęci świętowaniem Utes nie bardzo wiedzieli co dzieje się w danej chwili na boisku. Ducks zdobyli przyłożenie a tablica wyników dopisała kolejne punkty, tym razem Ducks, nie kasując jednak 6 punktów wcześniej niesłusznie przyznanym ekipie Utah. Gdy wszyscy zorientowali się co tak naprawdę miało miejsce na tablicy wprowadzono poprawny rezultat, a Kaelin Clay został antybohaterem całego weekendu rozgrywek.

* Tuż po tym jak analitycy NCAA ogłosili listę najbardziej zawodzących zawodników tego sezonu, defensive end ekipy Texas Longhorns Cedric Reed, który znalazł się na tej liście postanowił udowodnić co tak naprawdę jest wart i co potrafi sobą zaprezentować. W meczu przeciwko West Virginia Mountaineers Reed zaprezentował w pełni swoje nieprzeciętne umiejętności notujący 3 sacki i wymuszając stratę piłki. Na dodatek swoją postawą sprawił, że jego koledzy z defensywy Longhorns także pokazali się z bardzo dobrej strony. To dotyczy zwłaszcza cornerbacka Johnathana Graya, który skutecznie wyłączył z gry gwiazdę Mountaineers Kevina White’a.

* 161 jardów bez ani jednego złapanego podania. To wyczyn wide receivera Georgia Bulldogs Isaiaha McKenziego. Filigranowy gracz rodem z Miami wszystkie jardy zdobył po powrotach podczas mecz z Kentucky Wildcats. Szykuje się nowy Trindon Holliday.

* To nie był udany weekend dla Everetta Golsona. Rozgrywający zespołu Notre Dame Fighting Irish, który jeszcze kilka tygodni temu był poważnie brany pod uwagę przy rozmowie o trofeum Heismana zanotował dramatycznie słabe spotkanie przeciwko Arizona State Sun Devils. Golson zaliczył w tym meczu aż 4 przechwyty. Na jego nieszczęście wszystkie 4 straty przeciwnicy zamienili na punkty i wygrali spotkanie 55:31. Gorzej być nie mogło.

* Zawodnik UCLA Golden Bears Myles Jack potrafi zaskoczyć. Grający na dwóch pozycjach linebackera i running backa w meczu przeciwko Thompson’s Huskies Myles zanotował przyłożenie podczas akcji biegowej, a także walnie przyczynił się do dobrej gry obronnej swojego zespołu. Myles jako profesjonalista zamierza grac jako linebacker, jednak umiejętności nabyte w grze w ataku mogą uczynić z niego unikatowego obrońcę.

* Leon Orr defensive tackle ekipy Florida Gators opuścił swój zespół przed meczem z Vanderbilt Commodores. Powód? Brak jego nazwiska w wyjściowym składzie. Orr obraził się na sztab szkoleniowy i wyjechał autobusem ze zgrupowania swojej ekipy. Mający na swoim koncie ponad 30 spotkań w barwach Gators zawodnik prawdopodobnie nie zagra już w drużynie z Florydy, taką karę bowiem za opuszczenie zgrupowania przewidział dla niego trener Will Muschamp.

Wojciech Lehmann

About Wojciech Lehmann

Futbolem amerykańskim zaineteresowany od 2003 roku. Od tamtej pory mocno rozczarowany kibic zespołu Tampa Bay Buccaneers. Pasjonat gry formacji defensywnych, zwłaszcza zawodników z pozycji cornerback i safety. Futbolowi idole to Ray Lewis, Lawrence Taylor, Deion Sanders i Rod Woodson. Aktywnie zaangażowany także wydarzenia z aren koszykarskich i siatkarskich.

2 thoughts on “PODSUMOWANIE JEDENASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

  1. Connor Cook zagrał zbyt słabo żeby załatwić Ohio. O dziwo QB Buckeyes zagrał ze Spartanami o niebo lepiej niż Braxton Miller w zeszłym sezonie kiedy to przegrali w finale konferencji. Tak więc moi ulubieni Ohio State wracają do gry o najwyższe cele. Kończące mecze nie wyglądają na zbyt trudne. Wielka szkoda tej porażki z Virginią ale teraz jest coraz lepiej i będzie wspaniała walka do końca. Go Buckeyes!

  2. Warto jeszcze dodać, że w tym momencie mamy już tylko 3 niepokonane zespoły. Florida State, Mississippi State oraz…Marshall. Za tydzień mega-hit czyli ostateczny test dla Miss State czyli mecz z Bamą. Oj będzie się działo:) Ja tradycyjnie jestem przeciwko Alabamie:)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *