W minionych dniach byliśmy świadkami czterech niesłychanie ciekawych spotkań, w których niestety jedną z głównych ról ponownie odegrali sędziowie. Na swój setny artykuł zaprasza Kuba Tłuczek.
Not in our house!
Przed meczem wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że jeżeli ktokolwiek z AFC mógłby zatrzymać New England Patriots, byliby to właśnie Ravens. Odkąd do Nowej Anglii zawitał Tom Brady, w posezonowych meczach na Gillette Stadium Patrioci mają bilans 12-3. Jednakże 2 z 3 porażek odniesionych na domowym obiekcie, doświadczyli właśnie w potyczkach z krukami. Mimo to, każdy w roli faworytów stawiał Patriots.
Jednakże ci, którzy odważyli się postawić pieniądze na Ravens od początku spotkania mogli mieć nadzieję na niemałe pieniądze (kurs wynosił 3.60). Kruki bez żadnych kompleksów radziły sobie z defensywą gospodarzy, a szczególni z secondary, która na początku meczu próbowała grać strefą. Wychodziło to tragicznie i poskutkowało szybkimi dwoma przyłożeniami gości. W chłodnym Massachusetts powoli zaczynało robić się gorąco.
Tuż przed końcem drugiej kwarty gospodarze włączyli piąty bieg. Najpierw TD dołem zdobył Brady, następnie po emocjonującym drive, przyłożenie zdobył świetnie dysponowany w sobotę Danny Amendola. Spójrzcie zresztą sami. Mecz stał się w końcu wyrównany, a Ravens do swojego dorobku przed przerwą dołożyli jeszcze jedno przyłożenie na 10 sekund przed końcem. Wynik do przerwy był idealnym odwzorowaniem stanu na murawie.
Zaraz po przerwie znów mieliśmy obraz dominujących Ravens, którzy łapali takie piłki. Dało się odnieść wrażenie, że „suszarka” Billa Belichicka nie podziałała na zawodników Pats. Świetnie grająca ofensywa gości, na czele z Justinem Forsettem (129 jd dołem i złapane TD) i koordynowana przez Gary’ego Kubiaka doprowadziła do two posession game w połowie trzeciej kwarty. Lecz czym jest dla Toma Brady’ego 14 punktów do nadrobienia? Pats zrobili to z nawiązką, a ozdobą pościgu był ten trick-play Juliana Edelmana. Dwa przechwyty w czwartej kwarcie pogrążyły Ravens i mimo tego, że przeważali niemal całe spotkanie, to dwie chwile słabości dały zwycięstwo gospodarzom.
Gdyby Joe Flacco zachował trochę zimnej krwi i nie stracił tych dwóch posiadań, jestem pewny, że Finał konferencji grany byłby w Indianapolis. Patrioci doskonale wykorzystali wszelkie, choćby najmniejsze potknięcia Ravens. Nadal jednak uważam, że Flacco to najlepszy QB na playoffy. W sezonie zasadniczym gra, powiedzmy, tak sobie. W postseason daje z siebie wszystko i to powoduje, że wart jest pieniędzy, które gwarantuje mu kontrakt.
Zabawa w kotka i myszkę
Tak w skrócie można opisać w zasadzie jedyny mecz, który wartkością akcji nas nie porwał. Cała pierwsza połowa to gra punt za punt i popis obu formacji defensywnych. Jedynie na przełomie dwóch pierwszych kwart mogliśmy oglądać punkty – wszystkie zostały zdobyte górą. Najpierw 6 oczek zainkasował Doug Baldwin, następnie wyrównał Kelvin Benjamin, zaś jako ostatni przed przerwą w endzone zameldował się Jermaine Kearse.
Wspominałem o formacjach defensywnych – secondary Seahawks pokazało, że jest bezapelacyjnie najlepsze w lidze. Co prawda przechwyt Shermana do trudnych nie należał (piłka dość długo wisiała w powietrzu), jednak skutecznie zatrzymywali Pantery na trzecich próbach, pokrywając skrzydłowych z Charlotte w mistrzowski sposób. Mistrzowski jest także timing Kama Chancellora. Przy próbie kopnięcia z pola Grahama Gano, dwa razy z rzędu przeskakiwał nad linią ofensywną, przy czym ani razu kopnięcia nie zablokował. Dwukrotnie rzucana była flaga i dopiero za trzecim razem (już bez zagrożenia ze strony Chancellora) Gano ustalił wynik pierwszej połowy na 14:10 dla gospodarzy.
Demony pierwszej połowy wróciły w czwartej kwarcie. Znowu oglądaliśmy grę punt za punt, a gra ruszyła dopiero w czwartej odsłonie spotkania. Być może porównanie może się wydać dziwne, ale ten mecz przypominał mi szczepienie – najpierw Seahawks delikatnie wbili igłę w ciało , następnie odczekali chwilę, a dopiero pod koniec wstrzyknęli całą zawartość strzykawki, usypiając Pantery na nieco ponad pół roku. Najpierw podanie na TD od Wilsona odebrał Wilson (Luke, tight end), a następnie ten wyczyn powtórzył Cam Newton podając do… Kama Chancellora. To pick six było gwoździem do trumny ekipy z Charlotte i nawet późniejsze przyłożenie Benjamina niewiele dało.
Seahawks po raz kolejny awansowali do NFC Championship i tym razem są zdecydowanymi faworytami, jeżeli Aaron Rodgers nie zdąży wyzdrowieć. Czy to wykorzystają? Przekonamy się za tydzień.
Ice Bowl II
Szumnie zapowiadany jako „remake” słynnego meczu z 1967 roku, mecz Cowboys-Packers wydawał się być daniem głównym w menu Divisional Round. Ten matchup wydawał się najbardziej wyrównany – z jednej strony najlepsza O-Line w lidze, przez którą niesłychanie trudno się przebić, z drugiej zaś kontuzjowany Aaron Rodgers. Kowboje mieli coś do udowodnienia po niesamowitym sezonie zasadniczym, jednak ich droga do Phoenix wiedzie przez mroźne Wisconsin, gdzie zwycięstwo gościom nie przychodzi łatwo.
Obie drużyny spotkanie zaczęły z wysokiego C. najpierw w endzone wbiegł Andrew Quarless, następnie zrobił to Clutts, mimo że przez ostatnie 3 lata złapał raptem 2 piłki na 5 jardów. Wtedy zaczęła rysować się niewielka przewaga Kowbojów – Aaron Rodgers grał słabiej, widać było że dokucza mu kontuzja nogi. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 14:10 dla gości, a całe Lambeau Field martwiło się o formę swojego rozgrywającego. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Rodgers na drugą połowę wyszedł zupełnie odmieniony, prowadząc „serogłowych” do zwycięstwa 26:21. Największe kontrowersje wzbudziła jednak ta akcja.
Czwarta próba, 4 minuty do końca, Romo rzuca daleko do Deza Bryanta. Ten łapie piłkę w powietrzu, spada na ziemię i podczas tego spadania nie do końca kontroluje piłkę. Koniec końców ląduje na murawie, z piłką w dłoniach jak należy. Cowboys cieszą się z tego, że są zaledwie jard od pola punktowego i zaraz zapewne zdobędą ważne przyłożenie. Tymczasem McCarthy rzuca czerwoną flagę. Sędziowie sprawdzają i przyznają rację HC Packers – uznają to zagranie za incomplete pass i przyznają piłkę gospodarzom, którzy mądrze „spalili” zegar do końca i odnieśli zwycięstwo.
W mediach społecznościowych wrze, a sędziów wyzywa się od złodziei. Po pierwsze: sędzia to policjant, stoi na straży przepisów, nie ustala ich. Poza tym, jak to przedstawił niezawodny Mike Pereira – zgodnie z przepisami Bryant tej piłki nie złapał:
Jedyne pretensje kibice Cowboys mogą kierować do władz ligi. Osobiście uważam ten przepis za idiotyczny, jednak gramy według zasad i trzeba ich przestrzegać, jak głupie by nie były.
Wracając do samego meczu – gdyby nie O-Line, Cowboys nie zbliżyliby się nawet do Packers. To jak linemani blokują w second level, jest ucztą dla oczu, kompletna czołówka NFL. DeMarco Murray jest świetnym RB, jednak bez swoich kolegów z linii niewiele by zrobił. Tony Romo przez pewien czas (podobnie jak Rodgers) utykał na jedną nogę, co przyprawiło o palpitację serca niejednego kibica ‚Boys. Kto by rok temu pomyślał, że Romo, atakowany z każdej strony, stanie się jednym z głównych architektów sukcesu Kowbojów?
Packers za tydzień zmierzą się z Seahawks, a defensywa z Seattle już tak łatwo „wybrakowanemu” Rodgersowi nie odpuści. Jeżeli on nie wyzdrowieje, nie ma co myśleć o zwycięstwie.
Abdykacja?
Ostatnim spotkaniem fazy Divisional była potyczka Colts i Broncos. Starcie Peytona z jego poprzednią drużyną zawsze jest pełne podtekstów i nie inaczej było tym razem. Dodatkowo na starszym z braci Manningów ciążyła ogromna presja związana z tym, że w Playoffach mu zazwyczaj nie idzie, a Broncos ściągnęli go po to, by zdobyć trzecie trofeum . Napompowany balon, a także słaba forma działały na niekorzyść gwiazdy Broncos. Była natomiast motorem napędowym dla Źrebaków z Indianapolis.
Jako faworytów nadal stawiano Broncos i ich pierwszy drive napawał optymizmem. Sprawnie przeprowadzony zakończył się na wbiegnięciu Demariyusa Thomasa w strefę końcową. Jednak z posiadania na posiadanie, w siłę rośli Colts, natomiast Broncos grali coraz gorsze zawody. Piłki posyłane przez Peytona były wyjątkowo nieprecyzyjne, a nawet gdy sięgały celu, odbierający je wypuszczali. Na to zaproszenie Colts odpowiedzieli bardzo szybko.
Przyłożenia Herrona, Allena i Nicksa zostawiały gospodarzy daleko w tyle, a im bliżej końcowego gwizdka, tym bardziej kibice zgromadzeni na Sports Authority Field uświadamiali sobie, że ten mecz przegrają. Tak też się stało i Peyton Manning został wygwizdany, wg mnie absolutnie niesłusznie. Rozumiem frustrację kibiców z Denver – obiecano im gruszki na wierzbie i teraz są zawiedzeni brakiem swej drużyny choćby w Finale Konferencji.
Wczoraj na twitterze napisałem (trochę dla żartu), żeby Peyton przeszedł do Nashville. Przespałem się z tym i powiem, że nie jest to wcale taki głupi pomysł. Grał przecież dla Volunteers, mógłby zakończyć futbolową karierę tam gdzie ją rozpoczynał. To tylko gdybania, ponieważ nie wiadomo czy w ogóle Peyton Manning jeszcze kiedykolwiek w NFL zagra. Wiele mówi się o tym, że mecz z Colts mógł być ostatnim w jego bogatej, sportowej karierze. Na pewno był to ostatni mecz Johna Foxa w roli HC – od dzisiaj musi szukać nowego pracodawcy.
Tymczasem Colts za tydzień jadą do Foxborough i uważam że tam także mogą postarać się o niespodziankę. Jest to drużyna wysoce nieobliczalna, z rozgrywającym, którego (moim skromnym zdaniem) możemy już śmiało zaliczać do elity.
* * *
Tak jak wspomniałem na wstępie, jest to mój setny artykuł dla NFL24. Chciałbym więc z tej okazji podziękować kolegom z redakcji, wszystkim którzy mi przez ten czas pomogli, a przede wszystkim wam, czytelnikom. Dzięki wam z tekstu na tekst staję się coraz lepszy i dla was będę nieustannie doskonalił swój warsztat 😉
- Najbardziej europejska część Stanów - 2 lutego 2019
- Cisi bohaterowie Super Bowl - 30 stycznia 2019
- Zapowiedź Pro Bowl - 27 stycznia 2019
- Zapowiedź TNF – Jaguars @ Titans - 6 grudnia 2018
- Zapowiedź TNF – Dolphins @ Texans - 25 października 2018
Czemu przepis łapania i kontroli piłki uważasz za idiotyczny? Po prostu pytam z ciekawość bo interesuje mnie twój pogląd. Co do meczów jestem strasznie rozczarowany Manningiem. Nie wiem co się z nim dzieje ale chyba czas odchodzić bo dobra forma w regular season i tak nikogo niezadowoli jeśli tak bedzie grał w post season. Jestem jedno wielbicielem ale to co wyprawia w playoffach niestety pokazuje ze albo ma słaba psychikę albo czuje się zbyt pewnie i to go gubi. Jak jest cieżko mi powiedzieć. Liczyłem na potknięcie NE i było blisko. Flacco nie potrzebnie ryzykował długie podanie w końcówce. Mógł zagrać coś krótszego i być może to kruki wyszłyby zwycięsko. Ale nic to wygrali lepsi i tyle.
Chodzi o to, że musi opanować piłkę do końca tzw. „pocesu spadania na ziemię” a w momencie upadku piłka mu na moment wyleciała, więc według przepisów podanie jest niekompletne. Jest tylko jedno ale: jeżeli między złapaniem piłki a upadkiem na ziemię wykonuje tzw. football move ( jakikolwiek ruch, który przybliża go do osiągnięcia korzyści z gry) to podanie powinno być zaliczone. W tym przypadku było to zrobienie dwóch kroków i skoczenie w kierunku touchdown zone z piłką trzymaną pewnie w jednej ręce. Sędziowie nie zaliczyli tego jako football move, tylko jako część procesu spadania na ziemię i o to jest cały dym. Moim zdaniem złapał a piszę to jako zagorzały fan Packersów.
A Manning podobno grał z kontuzją….
Pozdrawiam.
Będę musiał obejrzeć te akcje jeszcze raz juz tak na spokojnie 😉
Dla mnie to wyglądało bardziej na łapanie równowagi, chodzi mi o te kroki o których piszesz. Ale sędziowie przy tej akcji mieli możliwość interpretacji w dwie strony,trochę zagmatwany ten przepis. Z drugiej strony jakby zostało uznane to kibice GB mieliby pretensje.
Football Move to jakiś konkretny ruch, a nie tylko postawienie dwóch stóp na ziemi (to działa tylko w przypadku wylatywania poza boiso, a i tak trzeba potem jeszcze piłkę w rękach utrzymać). Gdzieś granica musi być między złapanie, a niezłapaniem piłki. Moim zdaniem liga wyznaczyła ją mozliwie najlepiej czyli tam gdzie widać czy piłka została złapana czy nie.
Ja będę przeciwko Packers w następnym meczu bo dla mnie było complete obiektywnie mówię bo nie kibicuje ani Packers ani Cowboys. Jak chodzi o Manninga to z całym szacunkiem-Game is over Payton pora na emeryturę