Czas przybliżyć historię wielkiej organizacji, która w tym sezonie stacza się na dno ligi. Dlaczego tak to wygląda? Postaram się odpowiedzieć nawiązując do ich przeszłości i jednocześnie wybiec w niedaleką przyszłość. Zapraszam!
Na zachodnim wybrzeżu ekipa San Francisco 49ers była pierwszą w NFL. Została założona w 1946 roku i trzeba podkreślić, że przez cały czas „życia” lokowała się w jednym mieście, np. w przeciwieństwie do „sąsiadów” Raiders. Przez ten fakt, fani drużyny są bardzo związani z jej barwami, często pokoleniowo. Do dzisiaj – nawet na nowym obiekcie – serwuje się tam wino, choć nie da się ukryć, że może brać się to również ze specyfiki samego San Francisco, które – co ciekawe – charakteryzuje się największą populacją gejów w USA. Poza tym, ludzie tam mieszkający często rozpoznają się po akcencie podczas rozmowy, specyfice swoich zachowań, charakteru itp., co może być związane m.in. z klimatem w jakim mieszkają.
San Francisco 49ers to organizacja z niesamowitą historią, szczególnie jeżeli chodzi o właścicieli, którzy nadali jej charakter. Założycielem był Tony Morabito, który umarł podczas meczu drużyny z Chicago Bears w 1957 roku. Jego zawodnicy przegrywali pierwszą połowę, lecz gdy dowiedzieli się, że ich właściciel zmarł to odwrócili wynik meczu i wygrali to spotkanie zdobywając 14 punktów bez odpowiedzi przeciwnika. Dwadzieścia lat po tym zdarzeniu w 1977 roku organizację kupiła rodzina DeBartolo – mająca firmę, która kupowała ziemię i budowała duże budynki. Były one podzielone na pomieszczenia, a w nich prowadzono nawet 7 różnych przedsiębiorstw (w skrócie – kupowali ziemię, by ją później wynajmować różnym podmiotom). W ten sposób zarabiali pieniądze, a „ojciec” rodziny pewnego dnia miał „kaprys” by kupić swojemu synowi Eddie’mu drużynę NFL. Gdy ten już przejął 49ers to okazał się najlepszym właścicielem ekipy w historii. Wszyscy zawodnicy grający w latach 80-tych i na początku 90-tych zgodnie powtarzali, że drużyna nie miała problemów, a gdy tylko czegoś potrzebowali to właściciel, niemal natychmiast im to zapewniał. Jako pierwsi w lidze m.in. przemieszczali sie wynajętymi samolotami, a nie „zwykłymi” rejsowymi. Dodatkowo Eddie inwestował w infrastrukturę, przez co gra dla tego klubu to był zaszczyt i – w tamtym momencie – niemal wygrana na loterii. To też jego zasługa, że liga NFL spisała w pewnym momencie wszystkie „obostrzenia” dotyczące właścicieli drużyn. Wszystko jak w bajce? Niestety jest i druga strona medalu, która pokazuje poważną skazę w życiorysie właściciela. Eddie był gangsterem i m.in. na początku lat 90-tych przyznał się do przekupstwa Gubernatora Luiziany. Pod koniec dziesięciolecia FBI udowodniła mu, że przekazał gubernatorowi 400 tysięcy dolarów w zamian za uzyskanie licencji na budowę kasyna w tym stanie. Przed „akcją” z Gubernatorem miał też na swoim koncie np. wymuszenia. Przez te wszystkie „aktywności” i problemy z prawem w konsekwencji został na siłę usunięty z zarządu SF 49ers. Wtedy też przekazał ster władzy swojej córce Denise DeBartolo i jej mężowi Johnowi York. (na zdjęciu John po lewej, Denise w środku)
To była – jak się okazało później – fatalna zmiana dla organizacji. John kompletnie nie znał się na prowadzeniu drużyny futbolistów i nawet przez to dochodziło do tego, że na meczach domowych zawodnikom nagle brakowało wody do picia, co wg. wielu było już szczytem skąpstwa. Przez to z najlepszej drużyny dla zawodników stali się najgorszą, a to przekładało się na ich postawę na boisku. Gdy w 2002 roku odszedł trener Steve Mariucci organizacja zatrudniała niezwykle „kolorowych” trenerów, na czele z Dennisem Ericksonem, czy Mikem Singletary – zasłynął tym, że w szatni ściągnął spodnie, po czym dodał zawodnikom, że „grają tak jakby mieli dupę na wierzchu”. Zupełnie nie radzili sobie z prowadzeniem drużyny NFL. Pewnie przez te „trudności” drużynę przekazano w kolejne ręce – syna właścicieli. Od tej chwili był nim Jed York i stał się w tym momencie najmłodszym w całej lidze NFL.
„Młokos” zatrudnił m.in. w 2011 roku Jima Harbaugh i ten, mając podwaliny stosunkowo udanych draftów – dołączył m.in. Frank Gore i trzon linii defensywnej na czele z Patrickiem Willisem – w końcu, na tym dobrym gruncie, zbudował silną drużynę. W międzyczasie zdarzyła się też inna ciekawa historia. W 2005 roku drużyna z San Francisco mając pierwszy pick w drafcie wybrała Alexa Smitha. W tym samym roku kolejnym wybranym zawodnikiem na pozycji rozgrywającego był Aaron Rodgers, ale to nie wszystko o czym chciałem wspomnieć. Aaron Rodgers urodził się w północnej Kaliforni i jako fan SF 49ers grał w University of California i marzył by trafić właśnie do „swojej” drużyny. Tuż przed ogłoszeniem pierwszego wyboru draftu 2005 wszyscy kibice i eksperci zastanawiali się, który rozgrywający zostanie wybrany z pierwszym numerem, bo mieli niemal pewność, że będzie to ktoś z tej dwójki. Kogo wybrała drużyna z pierwszym numerem? Dzisiaj już wiemy, że Alex m.in. nie rzuca długich podań przez słabe ramię, lecz w momencie wyboru – lub tuż przed nim – ciężko było wyciągać takie wnioski. Jedna decyzja, która „prawdopodobnie” mogła pchnąć ekipę do elity NFL.
Czas zająć się teraźniejszością i tym co może się wydarzyć w najbliższych tygodniach.
Jak ważny jest kontrakt Kaepernicka w związku z tym co się dzieje z drużyną?
Wydaje się, że zupełnie nie ma wpływu. W obecnej formie jest on bardzo „przyjazny” dla organizacji, w przeciwieństwie np. do wysokiego kontraktu Cutlera w Bears. Tego zaś umowa jest tak skonstruowana, że nie opłaca się go „obciąć” z listy zawodników, bo ma tam tyle bonusów i „haczyków”, które mogłyby z dużą dozą prawdopodobieństwa doprowadzić budżet zespołu do ruiny. Innym przykładem podobnie złego dla organizacji kontraktu może być umowa Alexa Smitha z Chiefs, czy Roberta Griffina III z Redskins. Wracając do pytania, w przypadku Kaepernicka mamy tu w zasadzie serię jednorocznych kontraktów, dodatkowo niegwarantowanych. Wysoka kontraktowa „cyfra” w ogólnym rozrachunku jest osiągalna dopiero wtedy, gdy Colin będzie grał w Pro Bowl, bądź drużyna będzie wysoko w play-offach, oczywiście z uwzględnieniem specjalnego „dodatku” za zdobycie Super Bowl. Bez tych wszystkich „haczyków”, umowa wychowanka Nevady wygląda bardzo ubogo i niebezpiecznie dla samego zawodnika. Według niej może być zwolniony w każdym momencie, choć teoretycznie obowiązuje go aż do końca sezonu 2020.
Czy znaczenie ma „przeprowadzka” do Santa Clara?
Moim zdaniem zupełnie nie ma znaczenia. Jednakże nie da się ukryć, że ich kibice mają teraz stosunkowo długą drogę do przebycia, co nie zmienia faktu, że licznie go wypełniają i w większości są to „stare” grupy z Bay Area.
Co czeka drużynę w następnym roku?
Mówi się o tym, że Kaepernick ma teraz problemy – co ciekawe – nie fizyczne, a mentalne. Szczególnie o tym, że nie ma już pewności siebie i stracił kontrolę nad swoimi „kompanami” z drużyny. Podobno też kilku zawodników atakowało trenera Jima Tomsulę za to, że zbyt długo trzymał rozgrywającego na boisku w tym sezonie. Są informacje, że izoluje się od innych zawodników w szatni, nie rozmawia z konkurentami na pozycji rozgrywającego itp., a to może znaczyć bliskie rozstanie. Poza tym, rozczarowuje postawa Tomsuli, którego charakter nie pasuje do roli trenera głównego. Daje sobie narzucać zdanie innych, dodatkowo nie potrafiąc jednoczyć. W NFL liczy się przede wszystkim praca z ludźmi, a nie to jak jesteś „bogaty” w futbolowej wiedzy. Przez takie zachowania przewiduję, że to będzie pierwszy i ostatni sezon – jako trener główny – Tomsuli w SF 49ers. Przed sezonem w orbicie medialnych zainteresowań był m.in. obecny offensive coordinator Chicago Bears Adam Gase. Dlaczego medialnych? Wydaje się po czasie, że była to zwykła „szopka”, a trenerem miał i tak zostać Jim Tomsula. Może – jeśli byłby do wyjęcia z Chicago – to mogło by być jakieś rozwiązanie? Jak dobry jest to trener widać dziś na przykładzie Cutlera. W pół roku zrobił z niego QB, który naprawdę świetnie prezentuje się w tym sezonie w Wietrznym Mieście.
Podsumowaniem sytuacji w San Francisco było to co działo się przed obecnym sezonem. To nieprawdopodobne jak wielu kluczowych zawodników nagle skończyło karierę. Oficjalne powody mieli bardzo różne, a jaka była prawda? Niech odpowiedzią będzie fakt, że niektóre źródła mówią, że do 49ers chciałby wrócić Patrick Willis – wciąż organizacja ma do niego prawa – bo ten „niespodziewanie” zdążył już zatęsknić za drużyną. Wcale bym się nie zdziwił gdyby miało to związek z ew. zwolnieniem bądź pozostaniem na stanowisku trenera Jima Tomsuli.
Za pomoc przy tekście chciałbym specjalnie podziękować Łukaszowi Dudce.
- Pick Six #54 - 3 lutego 2017
- Witamy w Houston - 30 stycznia 2017
- Pick Six #53 - 26 stycznia 2017
- Pick Six #52 - 20 stycznia 2017
- Pick Six #51 - 13 stycznia 2017
Fajnie się czytało, lubię takie ciekawostki z historii NFL.
Pingback: CZY DLA NICH JESZCZE WYJRZY SŁOŃCE? CZ.2 | NFL24.PL
Pingback: horse game
Pingback: PK screening CRO
Pingback: Tam Coc Tours
Pingback: m.lequipe.fr foot
Pingback: Free Teen Chat
Pingback: 互助
Pingback: Newer Movies
Pingback: bitcoin hosting
Pingback: Pharmacokinetics Outsourcing
Pingback: nicjob.com
Pingback: 배터리게임|배터리게임주소|바둑이사이트
Pingback: voxeliqstudios.fogbugz.com
Pingback: GVK bio sciences pvt ltd
Pingback: gvk bio hyderabad company
Pingback: auto skup warszawa
Pingback: gvkbiology compant
Pingback: gvkbio
Pingback: International Removers
Pingback: animal disease models
Pingback: daftar di sini situs judi qq gabung di sini situs judi online daftar poker qq
Pingback: judi poker
Pingback: http://dewocjonalia-roza.pl
Pingback: گربه پرشین
Pingback: Skrota bilen
Pingback: Hemp CBD
Pingback: ibine sarp
Pingback: decentralized content sharing
Pingback: cultural
Pingback: adblock
Pingback: personalised gifts
Pingback: B&B roma
Pingback: repelis
Pingback: receive sms online