Bardzo często krytykuje się właścicieli klubów za to, że nieporadnie nim kierują. Zły sztab, zawodnicy czy cokolwiek innego, to wina właściciela. Po części to być może prawda, ale to właśnie oni mają chęć łożyć pieniądze na futbol i bez nich po prostu nie byłoby klubu. Część z nich żyje prawie wyłącznie futbolem jak np. Charles Bidwill. Zapraszam.
Ligę NFL założono w 1920 roku, jednakże na początku pozyskanie sponsorów było bardzo trudne, a sponsorzy są nieodzownym elementem zawodowego sportu. Z tym samym problemem borykali się Chicago Cardinals, jednakże w 1933 roku wybawił ich Charles Bidwill. Pochodził z bogatej rodziny – jego ojciec był urzędnikiem miejskim, starszy brat był prezesem sądu w Chicago, a młodszy senatorem. Sam Bidwill był prawnikiem, który w Chicago walczył ze znanym wszystkim Alem Capone.
W 1932 roku na przyjęciu na luksusowym jachcie państwa Bidwillów – The Ren-Mar, ówczesny właściciel Cardinals – David Jones, rozmawiał z Charlesem Bidwillem i jego żoną Violet o futbolu i o tym, w jak słabym stanie jest jego klub. Wtedy Violet pół żartem, pół serio zapytała się Jonesa dlaczego nie sprzeda klubu jego mężowi, zaś Jones odpowiedział jej że sprzeda wszystko jeżeli cena będzie dobra. Negocjacje skończyły się na 50 tys. dolarów i Charles „Charley” Bidwill stał się szczęśliwym posiadaczem Chicago Cardinals.
Chicago Cardinals dołączyli do NFL w 1920 płacąc wpisowe 100 dolarów (!). Już w ciągu pierwszych pięciu sezonów udało im się zdobyć mistrzostwo. Niestety potem nastąpiły lata posuchy. Cardinals przegrywali na wszystkich frontach, zarówno sportowych jak i finansowych. Z dołka wyciągnął ich dopiero Bidwill.
„Charley” jako zapalony fan sportu był lekkoatletą w czasach szkolnych i pasjonował się wyścigami konnymi oraz futbolem. Jak mówił, jego jedynymi celami w życiu było wygranie gonitwy „Kentucky Derby” i zdobycie mistrzostwa NFL. Bidwill zanim został właścicielem Cardinals, był wice-prezydentem Bears i ich zagorzałym kibicem. Tak zagorzałym, że w 1941 roku, gdy Bears potrzebowali zwycięstwa z Cardinals do tego by znaleźć się w playoffach, nagle w ostatniej minucie ze stanu 24:20 dla Cards, zrobiło się 24:34 dla Bears. Przypadek? Nie sądzę.
Klubem rządził dobrze, jednak do wybuchu wojny z Japonią nadal nie zdobył trofeum. Lata wojny to czas stracony z perspektywy sportowej nie tylko dla Cardinals, ale także dla całej ligi, gdyż większość zawodników dostała wezwanie do wojska. Po wojnie liga chciała utworzyć w Chicago trzeci klub futbolowy – Rockets, jednak stwierdzono, że Chicago jest za małe na trzy profesjonalne drużyny. Dlatego też „zasugerowano” Bidwillowi by przeniósł się do innego miasta. „Charley o takim rozwiązaniu nie chciał słyszeć i został w Chicago. Był zdeterminowany do tego stopnia, że podkupił Rockets All-Americana – Charleya Trippiego za niedorzeczną wówczas sumę 100 tys. dolarów.
Trippi wraz z Paulem Christmanem, Marshallem Goldbergiem i Patem Harderem stworzyli „Dream Backfield” które zawodło Cardinals do mistrzostwa w 1947 roku. Niestety, nasz dzisiejszy bohater nie doczekał się triumfu swojej drużyny w NFL. Wkrótce po zatrudnieniu Trippiego, Charles „Charley” Bidwill zmarł na zapalenie płuc, a stery Cardinals objęła jego żona Violet, która w 1960 roku przeniosła Cardinals do Saint Louis. Po jej śmierci klub objął syn Bill, który z kolei przeniósł klub do Phoenix i rządzi nim do dziś. Tylko Bears i Giants są dłużej w rękach jednej rodziny niż Cardinals.
Charles Bidwill był człowiekiem który marzył i miał środki na to, by to marzenie zrealizować. Podczas tego offseason zmarło dwóch właścicieli: William Ford z Lions i Ralph Wilson z Bills. Warto docenić właścicieli chociażby za to, że to oni opłacają naszą ulubioną grę
Kuba Tłuczek
- Najbardziej europejska część Stanów - 2 lutego 2019
- Cisi bohaterowie Super Bowl - 30 stycznia 2019
- Zapowiedź Pro Bowl - 27 stycznia 2019
- Zapowiedź TNF – Jaguars @ Titans - 6 grudnia 2018
- Zapowiedź TNF – Dolphins @ Texans - 25 października 2018