Ostatni mecz sezonu 2014/15 za nami. Był to piękny, emocjonujący i pełen zwrotów akcji wieczór, który bez wątpienia jest idealnym zwieńczeniem tegorocznych rozgrywek. Żaden kibic futbolu amerykańskiego nie mógł poczuć się zniesmaczony, a jedynie uradowany i szczęśliwy. Zapraszam na ostatnie podsumowanie w tym sezonie.
Radość i wzruszenie pomieszane ze smutkiem – tak można by opisać emocje jakie towarzyszyły fanom Patriots – choć myślę, że i reszcie kibiców NFL też – na koniec tego spotkania. Z jednej strony upragnione mistrzostwo zostało wywalczone, ale z drugiej sezon dobiegł końca i na kolejne emocje związane z najlepszą futbolową ligą świata trzeba poczekać kolejne 7 miesięcy. Wróćmy jednak do samego meczu, który zapewnił nam prawdziwą „kolejkę górską” emocji i wrażeń.
Początek spotkania nie zapowiadał się widowiskowo, a jedyne czego mogliśmy być pewni to fakt, że ten mecz będzie o wiele bardziej interesujący niż rok temu. Po obu stronach widać było trochę nerwowości, a każdy zawodnik potrzebował lekko stonować emocje towarzyszące mu w trakcie kolejnych akcji. Nawet Tom Brady zachowywał się jak nie on, czego dowodem jest ta akcja i pierwsze INT podczas Super Bowl w jego karierze:
Rozgrywający wyraźnie spanikował pod presją obrońców i rzucił piłkę przed siebie, jak świeżak bez 15-letniego doświadczenia w NFL. Jeremy Lane, który pojawił się na ustach każdego kibica i dziennikarza długo niestety nie pograł. Akcja którą mogliśmy oglądać była ostatnią w jego wykonaniu, ponieważ zawodnik doznał kontuzji i musiał opuścić plac boju. Jego miejsce zajął Tharold Simon, co było jednym z kluczowych momentów meczu. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 0-0, a wnioski jakie można było po niej wyciągnąć brzmiały następująco: Bryan Stork wyraźnie nie radzi sobie z Michaelem Bennettem, a Vince Wilfork jak zwykle bryluje. Jak widać wszystko sprowadzało się do linii defensywnych obu ekip. Szczerze trzeba przyznać, że pierwsza odsłona Super Bowl XLIX była średnią przystawką na kolejne dania, jakie nas czekały w postaci kolejnych kwart.
Druga była już zdecydowanie lepsza. Patriots nareszcie zagrali drive na miarę swoich możliwości. Brady podał do Edelmana, który zdobył 23 jardy, a w sytuacji red zone idealnie podał do LaFella wykorzystując słabość Simona w kryciu:
To wyglądało tak prosto. Brandon LaFell poszedł w prawo, dostał podanie i tylko wbił się w end zone. #NFLpl
— Jakub Rojek (@SceNtriC_) luty 2, 2015
Dalsza część spotkania to odkrycie nowej gwiazdy zespołu z Seattle. Panie i Panowie, Chris Matthews!
Kto to kurwa jest Chris Matthews ? #NFLpl
— Michał Parnowski (@mparnowski) luty 2, 2015
Powyższy tweet w skrócie opisuje reakcje wszystkich oglądających ten mecz. Zawodnik, który przez całą karierę w NFL nie złapał ani jednego podania, a teraz ta sztuka mu się udaje i to w jaki sposób!
To podanie było początkiem dobrego dla Hawks, ponieważ sam drive został zakończony zdobyczą siedmiu punktów i doprowadzeniem do remisu. Kto zdobył przyłożenie? BEAST MODE!
Spotkanie nam się nieco otworzyło i w kolejnym drivie Patriots znów mogliśmy oglądać przyłożenie. Rob Gronkowski, który wyraźnie zniknął nam z pola widzenia przez obrońców Seahawks, zaznaczył swoją obecność mocnym akcentem. K. J. Wright nie miał nic do powiedzenia w tym pojedynku:
30 sekund do końca pierwszej połowy i wydawać by się mogło, że nic już nie może zagrozić ekipie z Bostonu. Problem w tym, że oni chyba też tak pomyśleli i słono za to zapłacili. Na sześć sekund przed zejściem do szatni przypomniała nam się gwiazda tego wieczoru, czyli nie kto inny jak… Chris Matthews! Pierwsze przyłożenie w karierze, podczas Super Bowl, na wagę remisu, 6 sekund przed przerwą – NOT BAD!
W końcu nadszedł czas na jakże oczekiwany przez wszystkich fanów moment.. HALFTIME SHOW! Miło było odetchnąć i ostudzić emocje patrząc na jakże efektowny występ Katy Perry z gościnnym występem Lenny’ego Kravitza i Missy Elliott. Nie mnie oceniać czystość wykonania, czy muzyczne aspekty tego występu, jednak jak sama nazwa wskazuje to ma być SHOW. A ono samo w sobie było niezapomniane i jedne z najlepszych w historii.
http://https://www.youtube.com/watch?v=KAtKlixxnTg
Tak jak nie lubię twórczości Katy, tak to był najlepszy HS jaki widziałem #nflpl
— Kuba Tłuczek (@KubaTluczek) luty 2, 2015
Po tej krótkiej i jakże miłej dla oka przerwie muzycznej ze spokojem mogliśmy wrócić do głównego dania tego wieczoru, czyli spotkania pomiędzy Seattle Seahawks i New England Patriots.
Przyłożenie do szatni wyraźnie dodało skrzydeł drużynie Pete’a Carrolla. Otwierający drugą odsłonę meczu drive zakończył się 3-punktową zdobyczą dla Hawks, a Tom Brady rozpoczął od drugiego INT.
Brady był pod ciągłą presją i jego podania były niedokładne. Wewnętrzna część linii ofensywnej nie była w stanie się przeciwstawić linii defensywnej, przez co wszyscy kibice byłych mistrzów ligi czuli zapach wygranego Super Bowl. Zapach ten wzmocniło kolejne przyłożenie po akcji Wilsona i Baldwina. Trzeba jednak przyznać, że kluczową postacią w tej akcji był… sędzia, który został wykorzystany przez skrzydłowego Seahawks jako blokujący, na którego wpadł Darrelle Revis, a Richard Sherman miał powody do śmiechu. Patriots wyraźnie byli zagubieni i zdezorientowani całą sytuacją, a Pete Carroll i spółka podekscytowani i pełni werwy. Twitter wówczas głosił i sądził:
Chyba już po meczu, Seahawks mogą stworzyć dziś kartę historii!! #NFLpl
— Mr. Maciej (@CarbonTK) luty 2, 2015
Jednak dla Billa Belichicka i Toma Brady’ego czasu było nadal sporo. Mieliśmy przed sobą całą czwartą kwartę, w której rozgrywający Patriots rozpoczął swój mistrzowski comeback. Dobra postawa w defensywie pozwoliła ofensywie na skuteczny drive, choć nie łatwy, pełen sprzecznych emocji. W pierwszej akcji sack zaliczył Bruce Irvin, tę stratę zniwelowało 21 jardowe podanie do Edelmana i po karze dla Earla Thomasa, Patriots byli już w red zone. Całość zakończyła się przyłożeniem po podaniu do Amendoli:
24-21, a więc Nowa Anglia wraca do gry. 8 minut do końca, na boisko wchodzi ofensywa prowadzona przez Russella Wilsona, a drive kończy się puntem bez przejścia chociażby jednej pierwszej próby. Takiej okazji Tom Brady nie mógł nie wykorzystać. W trakcie kolejnych czterech minut i pięćdziesięciu sekund Brady podawał ośmiokrotnie i – co najważniejsze – za każdym razem celnie. Patriots powrócili do atakowania Simona i częściej podawali do skrzydłowych na pozycji slot. Całość zakończyła akcja podaniowa do Edelmana, który świetnie uwolnił się z krycia, a Brady’emu nie pozostało nic innego jak celnie podać.
Jeśli myślicie, że to zakończyło emocje w tym spotkaniu, to grubo się mylicie. Seahawks mieli olbrzymią szansę na wygranie spotkania, a wizytówką ostatnich minut spotkania był niewiarygodny catch autorstwa Kearse’a!
Ten chwyt Kearse przejdzie do historii NFL. #NFLpl
— Jakub Rojek (@SceNtriC_) luty 2, 2015
Byłaby to chyba najpiękniejsza i najbardziej efektowna wygrana w Super Bowl, gdyby tylko Pete Carroll nie popełnił błędu, do którego po spotkaniu przyznał się od razu. Będąc jeden jard od pola punktowego, zamiast wypuścić w bój Marshawna Lyncha ten postanowił zagrać podaniem, które zostało przechwycone przez Malcolma Butlera i zakończyło mecz.
Po takim meczu na usta cisną się tylko jedne słowa: WHAT. A. GAME! Po zeszłorocznej porażce obie ekipy zaszczyciły nas niewiarygodnie rewelacyjnym spotkaniem i zakończyły ten sezon najlepiej jak tylko mogły. MVP powędrowało w ręce Toma Brady’ego, ale bohaterów w tym meczu mieliśmy o wiele więcej. Chris Matthews – człowiek widmo, którego teraz wszyscy bardzo dobrze znają, Julian Edelman – zawodnik, który dzięki ciężkiej pracy doszedł do takiej perfekcji i był jednym z filarów mistrzowskiej drużyny, Malcolm Butler – autor najważniejszego INT w historii New England Patriots i tak by można wymieniać bez końca. Jednak mimo wszystko ten mecz dla Toma Brady’ego był wyjątkowy pod wieloma względami. Przede wszystkim wygrał swoje czwarte Super Bowl w karierze. Co więcej, podawał w tym meczu na cztery przyłożenia i tym samym poprawił wyczyn swojego idola Joe Montany, który w meczach finałowych zaliczył 12 podań na TD, a teraz Brady ma na swoim koncie 14.
Aż się łezka w oku kręci, że to ostatni mecz i teraz musimy czekać kolejne 7 miesięcy… Mi nie pozostaje nic innego jak podziękować wam za ten cały sezon, który obfitował w genialne spotkania, zagrania, ale też nie obyło się bez afer. Przed nami bardzo interesujący offseason, który na pewno nas nie zanudzi. Zachęcam do ciągłego śledzenia naszej strony, ponieważ dla nas sezon trwa przez cały czas 🙂
- Super Bowl LIII: Historia pewnej znajomości… - 1 lutego 2019
- Super Bowl LII: U.S. Bank Stadium, czyli architektoniczna perełka - 30 stycznia 2018
- NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football - 14 grudnia 2017
- NFL 2017: Cowboys jakich znamy i pamiętamy - 1 grudnia 2017
- NFL 2017: Eagles nadal na czele, hit kolejki spełnił oczekiwania - 29 listopada 2017
Wilson tym podaniem przegrał mecz dla Seahawks był Lynch i miał 3 próby na to żeby zdobyć przyłożenie a Lynch ze swoją siłą mógł się przebić po TD cóż. Ja bym dła MVP Edelmanowi dla mnie zasłużył jak mało kto i żałuje, że on nie dostał.
Mówi się, że walka o tytuł MVP sezonu między Rodgersem a Wattem była pasjonująca i wyrównana, ale napewno w kategorii debil roku walka Carrolla z Offensive Coordinator Darrellem Bevellem bije ich na głowe.
PS. Fajny artykuł, jeden z lepszych SB:)))
Ma ktoś może linka do obejrzenia/ściągnięcia całego meczu?
http://www.cda.pl/video/179732b6/SuperBowl-XLIX-Wersja-skondensowana
To był piękny finał 🙂
Jak widać cuda nie zdarzają się dwa razy pod rząd.
Wygrana w finale konferencji oraz catch Kearse’a wyczerpały zapasy szcześcia Seattle. Zresztą ze świacą szukać zepołu, który miałby go tyle ile Seahawks w tym sezonie.
To było coś. W końcu do Patriots uśmiechnęło się szczęście. Dzięki Carroll za tą fatalną decyzję. Brady GOAT.
Po prosty wygrali lepsi
GO Pats