Tak mocnego początku sezonu niewielu się spodziewało. Pomimo dopiero pierwszego tygodnia rozgrywek większość meczów czekało na rozstrzygnięcie do ostatniej chwili, a i nie obyło się też bez dogrywki. Co zapamiętamy z pierwszej niedzieli z futbolem w najlepszym wydaniu?
Wydawać by się mogło, że to dopiero pierwsza kolejka i drużyny dopiero będą nabierały swojego, optymalnego rytmu meczowego, powoli zgrywając się jako drużyna. Ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu niektóre mecze miały przebieg niczym w ostatnich tygodniach sezonu, gdzie drużyny walczą o być albo nie być w playoffs. Zacznijmy zatem od najważniejszych wniosków ze spotkania, które było jednym z najchętniej oglądanych w polskim świecie fanów futbolu amerykańskiego, czyli Green Bay Packers vs. Jacksonville Jaguars.
Na brak emocji w tym meczu kibice narzekać nie mogą, gdyż do ostatniej chwili obie ekipy drżały o rezultat końcowy. Do składu Packers po kontuzji wrócił Jordy Nelson i to na niego od początku spotkania kierowały się oczy wszystkich kibiców, ale ostatecznie, niewiele dobrego możemy powiedzieć o jego występie. Współpraca między nim a Rodgersem nie działała tak jak tego oczekiwaliśmy, co też przełożyło się na statystyki rozgrywającego. Aaron zagrał fantastyczną pierwszą połowę, choć przeplatał genialne zagrania z takimi po których widać, że jego współpraca ze skrzydłowymi nie układa się jeszcze po jego myśli. Co ciekawe, jego akcje były lepsze, kiedy defensywa Jags decydowała się na blitz, a niżeli jego linia dawała mu komfort mocnego, szczelnego pocket. Tak też urodziła się jego akcja meczu, kiedy to rookie, DB Jalen Ramsey przedarł się przez linię i już powalał go na ziemię, gdy wtem Rodgers podał piłkę w taki o to sposób…
Rodgers was being pulled to the ground…
But that was NOT stopping him.Crazy throw. Crazy catch. @Packers TD! https://t.co/fAEcLqELri
— NFL (@NFL) 11 września 2016
Wielu kibiców ekipy z Wisconsin z niepokojem patrzyło na linię ofensywną, szczególnie, gdy klub pozbył się swojego etatowego guarda Josha Sittona, lecz wczoraj swoją obecność i gotowość do gry wyraźnie zaznaczył T.J. Lang, który – pomimo mało efektownej pozycji na boisku – zagrał najlepszy mecz spośród wszystkich swoich kolegów. Imponował zarówno w run blocking, jak i pass protection nie przepuszczając żadnego z blokowanych przez siebie zawodników w 41 akcjach podaniowych. Abstrahując od reszty, Rodgers może być spokojny o swoją linię, która z meczu na mecz powinna być jeszcze mocniejsza i bardziej zgrana, choć już imponuje formą.
Zanim przejdziemy do ekipy z Jacksonville wspomnijmy jeszcze o defensywie, która w porównaniu z poprzednim rokiem wyraźnie wzmocniła się w akcjach przeciwko zagrywom biegowym. Najlepszym zawodnikiem w tej formacji okazał się drugoroczniak DB Damarious Randall, który na boisku był niemal wszędzie. Fantastyczny przeciwko biegom, a i świetny w drugiej linii, gdzie blokował kluczowe piłki (przepuścił tylko dwie na łączną odległość 13 jardów). O ironio, najgorzej w defensywie prezentował się… Clay Matthews, który tylko dwa razy wywarł presję na przeciwniku i zepsuł dwa tackle (najwięcej w zespole), a przecież wrócił na swoją nominalną pozycję – outside linebacker. Oby to były dla niego niemiłe, miłego początki.
Po drugiej stronie barykady świetny początek sezonu zanotował Blake Bortles, który wykręcił 320 jardów i rating na poziomie 68.4, a jego przyłożenie po podaniu do Juliusa Thomasa to piękna zapowiedź tego co może nas czekać w tym sezonie w jego wykonaniu.
Perfect.
That’s really the best way to describe this @BBortles5 TD pass.👌 #GBvsJAX https://t.co/kt85qOYMNA
— NFL (@NFL) 11 września 2016
Warto też spojrzeć dokładniej w jego statystyki, które mogą zrobić wrażenie. Jedyne czego brakowało ofensywie Jags to gry biegowej, która wspomogła by rozgrywającego i nie uzależniała sukcesu formacji od samych, tzw. big plays.
Wielu też oczekiwało efektywnej gry ze strony tria: Allen Robinson – Allen Hurns – Marqise Lee, lecz to nie był najbardziej produktywny mecz z ich strony. 12 złapanych podań na 169 jardów w 23 podaniach – oczekujemy więcej! Ale myślę, że to tylko kwestia czasu, gdy ta trójka odpali i zachwyci w przeciągu całego sezonu.
Jeśli chodzi o defensywę – solidny występ, choć nie potrafili wywrzeć na Rodgersie stałej presji. Mimo, że najlepsze recenzje i oceny dostał Jared Odrick, to i jemu nie udało się wywrzeć choć jednej presji z 24 kolejnych akcji. Podobnie jak Dante Fowler Jr., który może i zatrzymał dwa kolejne biegi, ale włączając w to pierwszą akcję w meczu.
Największy comeback w historii klubu dla…
Na Arrowhead Stadium po pierwszej połowie spotkania, pomiędzy miejscowymi Chiefs i przyjezdnymi z San Diego, nikt nie spodziewał się, że sytuacja na boisku może ulec zmianie. Chargers prowadzili 3-21, a świetną grą popisywał się Melvin Gordon, który zdobył dwa przyłożenia dla swojej drużyny. Josh Lambo również ma za sobą niezłe zawody, gdyż zapunktował aż pięć razy, co w sumie dało zespołowi dziewięć oczek. Na drugą część starcia gospodarze wyszli odmienieni, niczym za pomocą czarodziejskiej różdżki, choć w dziewiątej minucie trzeciej kwarty stracili kolejne punkty.
Zza chmur wyjrzało słońce, gdy debiutujący Tyreek Hill przemknął przez linię defensywną rywali i wywalczył przyłożenie, a następnie Cairo Santos podwyższył wynik. Strata wciąż była ogromna, ale Andy Reid oraz jego podopieczni nie zamierzali odstąpić od wygranej. I tak oto 73 238 par oczu ujrzało najprawdziwszy futbol, waleczność, której tak często brakuje w NFL, kiedy zawodnicy gubią się w pieniądzach z wysokowartościowych kontraktów. Wspomniany wcześniej Santos – podobnie do swojego pozycyjnego odpowiednika w drużynie Chargers, Lambo – również zdobył dziewięć punktów dla klubu z Kansas, choć dodatkowo doprowadził do dogrywki, ponieważ zdobył Extra Point po przyłożeniu Spencera Ware’a, który też stał się liderem zespołu po przebiegnięciu jednej z najefektowniejszych akcji w meczu na odległość 70-ciu jardów. Po przeszło minucie dogrywki wspaniały spektakl zakończył rozgrywający Alex Smith, czym niezwykle uradował swoich fanów. Całe spotkanie mogło przyprawić wielu kibiców o mdłości, ale nikt nie powie, że nie było warto zaliczyć największego powrotu w historii klubu.
https://www.youtube.com/watch?v=D519BF6IF0A
Przedwczesny kandydat do najlepszego meczu w sezonie?
Emocji nie zabrakło również w Nowym Orleanie. Tutaj spotkanie było wyrównane od samego początku. Wynik spotkania otworzył Polak – Sebastian Janikowski, po blisko trzech minutach gry, a w sumie w przeciągu całego spotkania zdobył siedem punktów. Nie mylił się również Will Lutz, który dla Świętych zdobył o trzy punkty więcej od naszego rodaka. Druga kwarta należała w pełni do gospodarzy i skończyła się rezultatem 14-0. Później, przebieg spotkania kontrolowali Saints, co wywołało niepokój wśród kibiców Raiders.
Czwarta kwarta tego spotkania, na Mercedes-Benz Superdome, była wszystkim, co najlepsze w futbolu. Pula zdobytych w niej punktów wyniosła 32, z czego 22 uzyskali zawodnicy z Oakland. Wyglądało to podobnie do pojedynku bokserskiego, drużyny wymieniały między sobą ciosy, jednak przyjezdni wykorzystywali dwupunktowe podwyższenia, choć przy pierwszym się pomylili. Michael Crabtree ulżył fanom Raiders, równocześnie przyprawiając ich o zawał serca, gdy zdobył podwyższenie w ostatnich sekundach gry. Mecz skończył się wynikiem 34-35, choć ostatnią kwartę goście rozpoczęli z jedenastopunktową stratą, co pokazuje, że w sporcie – a tym bardziej w futbolu – wszystko jest możliwe.
Rozgrywający „last minute” z biletem na dłuższy pobyt?
Na koniec warto też pochylić czoła przed Carsonem Wentzem z Philadelphii Eagles. Co prawda za sobą ma 4 lata w lidze FCS, a na początku jego kariery na boiskach NFL przyszło mu się zmierzyć z Cleveland Browns, czyli… drużyną zbliżoną do i tej Ligi. Nie mniej i takie mecze trzeba nauczyć się wygrywać, a Carson zrobił to najlepiej jak potrafił. 278 jardów i 2 przyłożenia mówią wiele, jak i też sam wynik – 29:10. Jeszcze przed samym spotkaniem wielu mogło mieć obawy o swojego rozgrywającego, który przecież na początku obozów przygotowawczych nie był stawiany w roli faworyta do objęcia pozycji startera, a o fakcie dowiedział się zaledwie sześć dni przed niedzielnym meczem. Będąc na boisku nie tracił czasu i już pierwszym zagraniem dał znać trenerowi i kibicom, że nie pożałują tego wyboru. Pierwsza seria ofensywna w jego wykonaniu to 9 akcji na 75 jardów zwieńczona cudownym przyłożeniem, po podaniu do Jordana Matthewsa na 19 jardów. Browns wyglądali jak biegające dzieci we mgle, a Wentz całą serię zakończył tylko jednym nieudanym podaniem.
The FIRST TD pass of @CJ_Wentz‚s NFL career…
BEAUTIFUL. 😍 #CLEvsPHI https://t.co/GpHJ2oIGn5
— NFL (@NFL) 11 września 2016
Prawdopodobnie jedyną osobą, która nie była tym zaskoczona był sam Doug Pederson, który w ostatniej chwili zaryzykował wymianą Sama Bradforda i wychodzi na to, że wiedział co robi. O tym zresztą mówił na konferencji pomeczowej. Dla porównania: Sam Bradford rozegrał w swojej karierze tylko dwa spotkania na poziomie statystyk Wentza, a ten zdobył je już w swoim debiucie!
Kibice w Cleveland musieli przecierać oczy ze zdumienia i gryźć paznokcie ze zdenerwowania oglądając to, co wyrabiają ich zawodnicy. Co więcej, przecież ich włodarze po Drafcie mówili, że nie wzięli Wentza, bo ten nie wydawał im się „dobrym wyborem”… No, cóż… Jeśli do Twojej drużyny nie pasuje rozgrywający, który wbija Ci 19 punktów, to masz sporo do poprawy…
Zaniepokojeni mogą też być kibice Los Angeles. Jeśli Wentz będzie się rozkręcał i co najmniej utrzyma poziom, to Rams mogą żałować, że wzięli z pierwszym wyborem Jareda Goffa, ale na takie wnioski jeszcze zbyt wcześnie, więc o niczym nie przesądzajmy.
Tak, czy inaczej najlepiej wyszli na tym sami Eagles, którzy prawdopodobnie znaleźli, to czego szukali – stabilność na pozycji rozgrywającego, który może ich poprowadzić przez kolejne lata.
Flashback z pozostałych meczów:
– Przyznać się, kto nie wierzył w Jimmy’ego Garoppolo? New England Patriots nie tylko wygrali na wyjeździe z jedną z najlepszych ekip w swojej dywizji i być może nawet i całej lidze, ale zrobili to bez Toma Brady’ego, Roba Gronkowskiego, Roba Ninkovicha, Nate’a Soldera, Jonathana Coopera i dodajmy też Sebastiana Vollmera oraz Diona Lewisa. Sam Jimmy popisał się również imponującymi statystykami (24 / 33, 264 jardów, 1 TD), co kibiców ekipy z Bostonu może pozytywnie nastrajać przed pozostałymi trzema meczami bez swojego elitarnego rozgrywającego. Natomiast Cardinals zaliczyli solidny false start sezonu.
– Chcecie usłyszeć zabawną ciekawostkę? Seattle Seahawks wygrali 12-stoma punktami na swoim koncie. Abstrahując od faktu, że ich fani nazywają się „dwunastym zawodnikiem”, kiedy trzy lata temu zdobywali Super Bowl, mecz inaugurujący sezon wygrali właśnie z tą samą liczbą zdobytych punktów 😀
– Nie dajcie zwieźć się za każdym razem końcowemu wynikowi. A mowa o meczu Tampy Bay Buccaneers, która chyba jest jedną z nielicznych ekip, która cieszy się będąc 1-0 po 1. kolejce, po raz pierwszy od 2012 roku. Nie mniej, Tampa zdominowała mecz do trzeciej kwarty, wygrywając 31:13, a najlepszym na boisku był Jameis Winston, który rzucił 281 jardów i 4 przyłożenia. Winston > Mariota.
– Po pierwszej kolejce wychodzi na to, że Lamar Miller w Houston odnajdzie swoją formę, na którą nie pozwalały mu Delfiny. Jednak największą bronią Texans w ofensywie wydaje się być Will Fuller. Brock Osweiler? Jego pierwszy rzut to… interception. Z czasem złapał rytm i zdobył 2 przyłożenia. Co z Bears? Trudno jest zdobywać punkty, gdy w Twojej ofensywie na poziomie gra tylko jeden zawodnik – Alshon Jeffery, a druga połowa to katastrofa w Twoim wykonaniu (otwarcie drugiej połowy w wykonaniu Chicago było, mniej więcej, takie: interception, punt, punt, punt, punt i punt).
– Rex Ryan po pierwszej kolejce wywindował swoje notowania w zakładach o pierwszego trenera, który może się pożegnać ze swoim zespołem w trakcie sezonu. Ofensywa Bills wyglądała… dobra, nie wyglądała. Tylko trzy razy wychodzili z sytuacji third downs, a mieli ich 13, a cała formacja ofensywna nie zdobyła nawet 200 jardów.
– Najgorszy mecz? Naszym zdaniem Minnesota Vikings vs. Tennessee Titans. Wynik lepszy niż gra, choć trzeba wziąć poprawkę na to, że Vikings zostali bez rozgrywającego tydzień przed meczem. Mimo wszystko wygraną zawdzięczają przebłyskom defensywy, która zdobyła dwa przyłożenia (Eric Kendricks po biegu na 77 jardów oraz Danielle Hunter po fumble na 24 jardy). A Titans? Marcus Mariota najchętniej spaliłby kasetę z nagraniem tego spotkania.
Wyniki wszystkich spotkań:
Tampa Bay 31, Atlanta 24
Baltimore 13, Buffalo 7
Houston 23, Chicago 14
Green Bay 27, Jacksonville 23
Kansas City 33, San Diego 27, OT
Oakland 35, New Orleans 34
Cincinnati 23, Jets 22
Philadelphia 29, Cleveland 10
Minnesota 25, Tennessee 16
Seattle 12, Miami 10
N.Y. Giants 20, Dallas 19
Detroit 39, Indianapolis 35
New England 23, Arizona 21
Kuba Kaczmarek i Patryk Segda
- Da Bears 1985, czyli jak Grabowscy i ich wąsy podbili USA - 11 maja 2019
- Draft 2017 i Draft Fest w Baltimore - 12 kwietnia 2019
- Od zera do Bohatera - 11 kwietnia 2019
- Problemy techniczne!!! - 1 kwietnia 2019
- NFC North – analiza salary cap - 12 marca 2019
CHARGERS PROWADZILI 3 – 21 A NIE 3 – 31 PO PIERWSZEJ POŁOWIE .
Seattle wygrali mecz różnicą 2 punktów a nie 12…
Good point! Oczywiście chodziło mi o zdobyte punkty, a nie różnicę 😉 Wszystko poprawione, dzięki!
Arizona jest w innej dywizji niż NE
Pingback: Caco 2 Assay
Pingback: Digital Marketing Company
Pingback: swingers madrid
Pingback: horse love
Pingback: redes informática
Pingback: lequipe tennis
Pingback: Free Teen Chat
Pingback: 當日撥款
Pingback: look at this website
Pingback: find out
Pingback: perfect money hosting
Pingback: shepherds huts for sale
Pingback: Orleans homes
Pingback: Nonclinical PK Screening
Pingback: GVK BIO EU information
Pingback: GVK Bio