Gdy Alan „The Horse” Ameche zdobywał przyłożenie po 1-jardowym biegu, Weeb Ewbank wzniósł ręce w geście tryumfu. W jednym momencie stał się godnym następcą swojego mentora Paula Browna.
Gdy w 1954 roku Weeb Ewbank przejmował stery przeciętnych Baltimore Colts, pochodzący ze stanu Indiana trener nie czuł się pewnie. Doświadczenie miał olbrzymie, ale nawet lata spędzone pod batutą Paula Browna nie mogły go nauczyć jednego: jak się prowadzi drużynę. W latach 1949-1953 był jednym z pięciu asystentów legendarnego szkoleniowca Cleveland. Ewbank przejął od swojego mentora wiele cech, ale nawet najtwardszy z trenerów zawsze musi stanąć przed dylematem. Kogo zgłosić do rozgrywek, a komu podziękować?
Zięć załatwił mu robotę
Ewbank dostał się do Baltimore dzięki Charliemu Winnerowi, swojemu zięciowi. Winner, weteran II WŚ, który brał udział w 17 misjach bombowcem B-17, grał po wojnie dla swojego przyszłego teścia w Washington University, a następnie był skautem Cleveland Browns. Winner odbywał wiele podróży, podczas których prowadził mniej lub bardziej oficjalne rozmowy. Tak jak z Donem Kellettem, generalnym menedżerem Baltimore Colts. Źrebaki zwolniły po debiutanckim sezonie w 1953 roku Keitha Moleswortha i nie było żadną tajemnicą, że poszukują trenera. Winner wykorzystał moment i szepnął kilka ciepłych słów na temat teścia, który był prawą ręką Paula Browna, ale od zawsze marzył o prowadzeniu swojego zespołu. Niedługo później zarówno Ewbank, jak i Winner wylądowali w Baltimore, gdzie Weeb natychmiastowo wypalił, że „Colts wygrają mistrzostwo w ciągu pięciu najbliższych lat”. Pucołowaty i niski, nieco przypominający Mike’a Holmgrena czy Andy’ego Reida, Ewbank w jednej chwili urósł w oczach wielu fanów spoglądających raczej w stronę bejsbolistów Baltimore Orioles. W końcu to były czasy, gdy liga NFL była w najlepszym wypadku półzawodowa, a więcej widzów oglądało futbol akademicki, boks, gonitwy oraz przede wszystkim bejsbol.
Spadkobierca Paula Browna szybko wprowadził swoje porządki. Wierzył w dyscyplinę i powtarzalność. – Zagrywki i playbook nie muszą być skomplikowane. Ważne, żeby opanować do perfekcji swoje założenia, wtedy żaden przeciwnik nie ma szans. Nawet jeśli będzie dokładnie wiedział co chcemy zrobić – twierdził.
Nowy trener Colts stworzył system oceniania, jaki znamy ze szkoły. Każdy gracz za dane zagranie dostawał oceny od zera do pięciu, gdzie zero oznaczało totalne dno, a piątka istniała tylko w teorii. Weeb nagradzał agresywnych zawodników, którzy szybko zrozumieli, że nawet nieuzasadniona przemoc może podwyższyć ich ocenę. Właśnie dlatego podczas jednego z meczów tackle Tom Finnin zatrzymywał już po gwizdku Joe Perry’ego. – O co Ci chodzi? – spytał zaskoczony futbolista San Francisco 49ers. – Zbieram punkty – z rozbrajającą szczerością odpowiedział Finnin.
Studia na kierunku zawodowy futbol
Wilbur Ewbank przyszedł na świat w małej miejscowości w stanie Indiana. Jego ojciec był właścicielem sklepu spożywczego, dlatego jedzenia w domu nigdy nie brakowało. Młody Weeb (przechrzczony ze względu na młodszego brata, który nie potrafił wymówić jego imienia) od samego początku chciał związać swoją karierę z futbolem. Już w szkole średniej grał na pozycji rozgrywającego, co powtórzył na Uniwersytecie Miami Ohio, gdzie jego zmiennikiem był Paul Brown. Weeb uprawiał także bejsbol i koszykówkę, co pozwoliło mu na otrzymanie stanowiska trenera szkoły średniej w Oxfordzie w stanie Ohio, gdzie pracował z bejsbolistami, koszykarzami i futbolistami. Po II Wojnie Światowej z sukcesami prowadził Brown University oraz Washington University w St. Louis. W końcu kumpel z drużyny akademickiej Paul Brown zatrudnił go w Cleveland.
Paul Brown był futbolowym bogiem. Jego Browns w latach 1946-1949 zdobyli wszystkie cztery mistrzostwa w krótko istniejącej lidze All-America Football Conference. Jednak futboliści z Nowego Jorku czy Chicago nie wierzyli w wielką siłę Cleveland grających gdzieś na rubieżach Ameryki. Podopieczni Browna swoją siłę pokazali już w swoim pierwszym sezonie w NFL, gdy nie mieli sobie równych i znów zdobyli tytuł mistrzowski. Zwycięskie sezony wytworzyły wokół Browna aurę nieomylności.
Ewbank, tak jak jego mentor, wierzył w przygotowanie i studiowanie gry. Wiedział, że jako zawodnik bez wielkiej kariery oraz warunków fizycznych, swoje niedoskonałości można nadrobić tylko niezwykle ciężką pracą. Zawsze starał się znaleźć idealne rozwiązanie, dlatego potrafił skrytykować swojego zawodnika, który właśnie zdobył przyłożenie. Bo ścieżka jaką pobiegł nie była idealna.
Ewbank wzorem Beara Bryanta nigdy w czasie treningu nie pozwalał zawodnikom na picie wody. Liczne odwodnienia i sążniste wulgaryzmy kierowane pod nosem w stronę trenera były na porządku dziennym. Jim Parker, lider linii ofensywnej Baltimore, za jeden z wybryków jakim było wypicie szklanki wody musiał zapłacić 500 dolarów, co na tamte czasy było sporą kwotą. Najlepsi zawodnicy drużyny jak Raymond Berry czy Gino Marchetti zarabiali 10-12 tys. dolarów rocznie. Dobry dom na przedmieściach kosztował 20 tys. dolarów. Mimo, że pięć stów na drzewie nie rosło, Parker przyznał po latach, że to były najlepiej zainwestowane pieniądze w jego życiu.
Skurczybyk i oszust
Ewbank nie rozstał się z Paulem Brownem w przyjaźni. Zdaniem legendy Cleveland Weeb nie był przygotowany do samodzielnego prowadzenia drużyny, co oczywiście rozmijało się z marzeniami ambitnego asystenta. W dodatku Brown oskarżył go o wykorzystanie wiedzy wyniesionej ze stanu Ohio podczas draftu. W 1955 roku Colts w 20. rundzie draftu sięgnęli po niskiego i szczupłego skrzydłowego Raymona Berry’ego. Źrebaki niczym nie ryzykowały – w końcu późno wyselekcjonowanych zawodników często traktowano jak mięso armatnie. Jeśli trenują, to w porządku. Jak ich nie ma – to trudno. Berry stał się jednym z najlepszych zawodników w dziejach NFL, co Brown skrzętnie wykorzystał twierdząc, iż to Cleveland przyglądało się zawodnikowi z przeciętnej uczelni Southern Methodist. To było oczywiste oszczerstwo. Nikt nie bronił Browns sięgnąć po niego wcześniej.
Ewbank początkowo czuł się niepewnie. Przejął kiepską drużynę, która wygrała zaledwie trzy z dwunastu meczów. W zespole brakowało dyscypliny i woli walki. Większość zawodników traktowała futbol jako możliwość wyżycia się i dorobienia do pensji. W latach 50. futbol był dodatkiem, a wielu graczy pracowało na etacie jako sprzedawcy ubezpieczeniowi czy nauczyciele. Protoplasta lewego ofensywnego liniowego Jim Parker na boiskach nosił przydomek „Bulwar”. Liniowy był tak szeroki jak sprzedawane przez niego nagrobki.
Ewbank musiał długo pracować na zaufanie podopiecznych. Zwłaszcza po takich występach jak ten z 1954 roku podczas zgrupowania w Pikesville Armory w Baltimore. Po serii treningów świeżo upieczony head coach stanął przed nie lada dylematem: kogo wysłać do domu? Ewbank miał sześciu kandydatów, z czego klub musiało opuścić trzech. 47-latek postanowił wysłużyć się szatnią i wprost zapytał futbolistów kto powinien odejść.
W szatni zapadła grobowa cisza. Odezwał się jedynie kicker oraz defensive back Bob Rechichtar. Pozostali byli zdumieni i niedowierzali. Przecież nie ma nic gorszego od publicznego piętnowania kolegów z zespołu, którzy każdego dnia wylewali razem z Tobą litry potu. Jeden z najważniejszych zawodników w zespole i późniejszy członek Galerii Sław Art „Fatso” Donovan uznał Ewbanka za „podłego drania”. Ważącemu 154 kg ofensywnemu liniowemu, który walczył w czasie II Wojny Światowej pod Iwo Jimą do głowy nie przyszło, żeby oficer wymierzał sprawiedliwość ręką szeregowca. Ewbank już na zawsze pozostał „podłym draniem”. Nawet wtedy, gdy doprowadził Colts do mistrzostwa w „najlepszym meczu w historii”.
Ewbank sięgnął po tytuł jeszcze raz w 1959 roku (trzy lata później został zwolniony, gdy Colts zakończyli sezon z bilansem 7-7). Sukces powtórzył także w 1968 roku podczas Super Bowl III. Tak jak 10 lat wcześniej, Weeb prowadził zespół skazywany na porażkę. Jego New York Jets z Joe Namathem w składzie pokonali niezwykle faworyzowanych… Baltimore Colts, gdzie rozgrywającym był legendarny Johnny Unitas, a trenerem jego podopieczny Don Shula. To właśnie Ewbank uwierzył w zwolnionego z Pittsburgh Steelers szczupłego i pokracznego Unitasa. Johnny U odpłacił mu się fantastyczną grą, która zaprowadziła go do Galerii Sław.
Jets wygrali stając się pierwszą drużyną z ligi AFL jaka zdetronizowała klub NFL w nowoczesnej erze Super Bowl. Tego dnia rozbłysła także gwiazda playboya i celebryty Joe Namatha, który tuż przed meczem wypowiedział jedno z najsłynniejszych zdań w dziejach AFL/NFL: „Wygramy ten mecz. Gwarantuję to.”
Hall of Famer
Weeb Ewbank trafił do Galerii Sław w 1978 roku, chociaż jego statystyki nie są imponujące. Prowadzeni przez niego Colts i Jets wygrali w sumie 130 spośród 266 pojedynków. Niemniej obie drużyny weszły na szczyt. I to pod wodzą niepokornego Ewbanka, który jest jedynym trenerem w dziejach futbolu amerykańskiego, jaki zdobył mistrzostwa z klubami NFL i AFL.
Od tych sukcesów minęło kilkadziesiąt lat, ale jego duch w NFL jest ciągle żywy. Spod jego skrzydeł wyszli m.in. Don Shula, Chuck Knox, Bud Ryan, Raymond Berry czy Charley Winner. Ewbank zostawił po sobie wielu naśladowców.
Piotr Bera
- Da Bears 1985, czyli jak Grabowscy i ich wąsy podbili USA - 11 maja 2019
- Draft 2017 i Draft Fest w Baltimore - 12 kwietnia 2019
- Od zera do Bohatera - 11 kwietnia 2019
- Problemy techniczne!!! - 1 kwietnia 2019
- NFC North – analiza salary cap - 12 marca 2019