ZAPOWIEDŹ TRZYNASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

Dwunasty tydzień rozgrywek w NCAA przyniósł sporą ilość emocji, sensacji i dość dużo zaskakujących wydarzeń. Mimo, że kolejna, trzynasta seria gier nie zapowiada się na aż tak atrakcyjną jak jej poprzedniczka, to warto przyjrzeć się kilku faktom i sytuacjom na uniwersyteckim podwórku. I tym razem nie powinno zabraknąć tego, co kibice lubią najbardziej, pomimo mniej hucznych prognoz.

Najciekawiej w Salt Lake City.

Ze względu na brak bezpośrednich starć drużyn z krajowej czołówki najbardziej atrakcyjnie zapowiada się spotkanie pomiędzy Arizona Wildcats, a Utah Utes. Mecz tych dwóch ekip ma kolosalne znaczenie dla końcowej klasyfikacji w konferencji Pac-12. Jednak oprócz bezpośredniego zwycięstwa w tym meczu, zarówno Wildcat jak i Utes potrzebują pomocy innych zespołów, które muszą osiągnąć korzystne dla wyżej wymienionych wyniki. Tak czy inaczej, zawody zapowiadają się na bardzo ciekawe, bowiem na przeciwko siebie staną piętnasty (Arizona) z siedemnastym zespołem w ogólnokrajowej klasyfikacji Top 25. Uczestnicy zbliżającego się spotkania dają do zrozumienia, że ten mecz to jedynie część planu, który należy wykonać by wygrać konferencję. Na pozostałą część żaden z teamów nie ma wpływu. Trzeba liczyć na inne zespoły, by te osiągały korzystne dla rozwoju sytuacji rezultaty. I tak zespół Arizona Wildacts oprócz zwycięstwa nad Utah Utes potrzebuje zwycięstwa zespołu UCLA nad ekipą USC oraz przegranej UCLA ze Stanford tydzień później. Trzeba przyznać, że przy tak skomplikowanym i dość nieprawdopodobnym scenariuszu aż dziw bierze, że ekipa Wildcats żywi jeszcze nadzieje na pomyślne zakończenie tego sezonu. Nadzieja jednak umiera ostatnia i dopóki piłka jest w grze wszystko na boisku ma prawo się wydarzyć. Wildcats wychodzą z takiego założenia, co niestety nie najlepiej wpływa na stan mentalny zawodników. Mickey Baucus – offensive lineman z Arizony przekonuje, że podczas przygotowań do następnego meczu z tyłu głowy każdego z zawodników tkwią myśli o prawdopodobnym scenariuszu, jaki może się wydarzyć, by wszystko poszło po myśli Wildcats. Jednak zdając sobie sprawę, że nie wszystko jest w rękach Baucusa i jego kolegów jest im stosunkowo łatwiej skupić się na własnej grze, a ta do końca sezonu zasadniczego musi stać na bardzo wysokim poziomie. Podobne nastroje panują w obozie zespołu z Utah. Ten jednak ma o wiele bardziej skomplikowaną sytuację. Na dodatek największym kłopotem Utes są mecze z wyrównanymi końcówkami. Utes mają bardzo mało zwycięstw w tego typu meczach, a wydaje się, że stalowe nerwy na tym etapie rozgrywek to rzecz niezbędna. Zdaje sobie z tego sprawę trener Utes Kyle Whittingham, który mimo wszystko pozostaje dobrej myśli przed emocjonującą końcówką sezonu.

Kyle Whittingham wie jaki zbieg okoliczności może uratować jego ekipę w tym sezonie

Kyle Whittingham wie jaki zbieg okoliczności może uratować jego ekipę w tym sezonie

Z ostatnich meczów Wildcats i Utes to zespół z Arizony wychodził obronną ręką. Wiele wskazuje na to, że tym razem może być podobnie. Wielkie nadzieje w Arizonie pokłada się w młodym rozgrywającym Anu Solomonie. Quarterback Wildcats gra w tym sezonie na dość wysokim poziomie. Notuje sporo podań i w znacznym stopniu wpływa na wizerunek gry Wildcats. Zadyszkę jednak złapał podczas zeszłotygodniowej serii spotkań, kiedy po raz pierwszy od dłuższego czasu nie zaliczył w meczu punktowego podania, dorzucając do tego kilka przechwyconych rzutów. W Arionie wierzą, że taki wybryk Solomonowi więcej się nie powtórzy i poprowadzi on zespół do ważnej wygranej. Mimo atrakcji jaką bez wątpienia jest gra młodego rozgrywającego największą uwagę przykuwa pojedynek dwóch liderów defensywnych obu ekip. Linebacker Wildcats Scooby Wright III oraz defensive end Utes Nate Orchard to jedni z najlepszym ligowych specjalistów od sacków. Orchard jest liderem tej klasyfikacji z 16.5 sackami w całym sezonie. Wright III jest gorszy o 3.5 sacka, jednak ze swoimi statystykami plasuje się na trzeciej pozycji w tym rankingu. Jeśli obaj zawodnicy podtrzymają swoją dobrą dyspozycję z całego sezonu, możemy zostać świadkami bardzo interesującej rywalizacji. W tym miejscu pojawia się bardzo istotne zadanie dla linii ofensywnych obu ekip. Mianowicie, jeśli chce myśleć się o skutecznej grze w ataku, trzeba zarówno Wrighta III jak i Orcharda trzymać z dala od obu rozgrywających. Nie będzie to łatwe zadanie, bo obaj defensorzy to specjaliści w swoim fachu i nie raz wyprowadzali w pole swoich ofensywnych przeciwników. Warto także przyjrzeć się stylowi gry Scooby’ego Wrighta III, który bardzo często przedziera się przez linię ofensywną z pozycji środkowego linebackera, co jest bardzo cenną umiejętnością, świadczącą o bardzo dobrym wyszkoleniu siłowym i technicznym tego gracza. Postawa Wrighta może być kluczem do zwycięstwa, gdyż ofensywa Utes bywa naprawdę dziurawa.

Kolejny rekord zagrożony?

Nazwisko runninga backa Wisconsin Badgers Melvina Gordona od kilku dni jest na ustach wszystkich analityków i kibiców futbolu w całych Stanach Zjednoczonych. Bez wątpienia to efekt fenomenalnego meczu jaki Gordon rozegrał podczas ostatniej serii spotkań NCAA. Biegacz z Wisconsin w przeciągu trzech kwart pobił należący do LaDainiana Tomlinsona rekord ilości jardów zdobytych biegiem w jednym meczu. Mimo swojej sensacyjności wynik ten powoli odchodzi w zapomnienie. Powód? Melvin Gordon mierzy w kolejny rekord, również należący do wielkiego zawodnika Barry’ego Sandersa – megagwiazdy Detroit Lions. Sanders, członek futbolowej Galerii Sław, wciąż dzierży aż 28 rekordów ligi akademickiej. Najbardziej znanym wyczynem jest zdobycie w 1988 roku 2628 jardów biegiem w całym sezonie regularnym. To naprawdę okazała zdobycz, a jej nieosiągalność potwierdza czas jaki kolejnym zawodnikom NCAA zajmuje pobicie tego rekordu. Wydaje się jednak, że jedno z największych osiągnięć Sandersa jest lekko zagrożone. Wspomniany Melvin Gordon ma na swoim koncie obecnie 1909 jardów. Do Sandersa brakuje mu 719 jardów. Wydaje się, że to za dużo jak na dwa pozostałe do rozegrania mecze. Analitycy są jednak zgodni, że jeśli Gordon był w stanie zdobyć ponad 400 jardów w meczu, to tym bardziej jest w stanie pobić rekord słynnego zawodnika Lions. Zadanie to wydaje się być w zasięgu zawodnika z Wisconsin, ponieważ w kolejnych meczach jego drużyna nie będzie mierzyła się z wymagającymi zespołami.

Melvin Gordon lepszy od samego Barry'ego Sandersa? Całkiem możliwe

Melvin Gordon lepszy od samego Barry’ego Sandersa? Całkiem możliwe

W najbliższą sobotę Badgers zmierzą się z Iowa Hawkeyes. Defensywa biegowa Hawkeyes sklasyfikowana jest dopiero na 46 miejscu w całej lidze. To już daje nadzieje na to, by Gordon pokazał swoje najlepsze sportowe oblicze przeciwko niezbyt wymagającym rywalom. Analitycznie patrząc, Gordonowi brakuje 719 jardów. Mecze z Iowa oraz z Minnesota Golden Gophers, których obrona biegowa plasuje się również na dalekim, bo 53 miejscu dają nadzieję na pobicie rekordu. Jednak jeśli Wisconsin wygra oba te mecze, a Gordon zagra na swoim wysokim poziomie otrzyma jeszcze jedną szansę na poprawę swojego jardowego dorobku. Mowa tutaj o meczu o tytuł najlepszej drużyny konferencji Big Ten, który także będzie wliczany do statystyk. Zatem jeśli Gordon myśli o pobiciu rekordu Sandersa, muszą mu w tym pomóc jego koledzy. Średnio 240 jardów na 3 mecze to nie jest nierealny wynik. Wiele zatem wskazuje, że koniec rozgrywek sezonu zasadniczego będzie bardzo ciekawy na wielu płaszczyznach. Jedną z nich na pewno będzie postawa gwiazdora z Wisconsin.
Gordon swoją grą wzbudza spore dyskusje i masę porównań. Wielu już dziś porównuje go do takich zawodników jak Jamal Charles z Kansas City Chiefs, LeSean McCoy z Philadelphia Eagles czy Andre Ellington z Arizona Cardinals. Największy komplement jednak padł z ust Gila Brandta, byłego czołowego działacza drużyn NFL, który Gordona porównał do Tony’ego Dorsetta, byłego gracza NFL, zdobywcy Super Bowl z Dallas Cowboys oraz członka Galerii Sław. To chyba najbardziej śmiałe, ale jednocześnie najdobitniej pokazujące talent Gordona. Sam Gordon wzbudza sporą konsternację swoją grą w kontekście przyznania trofeum Heismana. Gdy wszyscy mówią o Marcusie Mariocie, Daku Prescotcie czy Ameerze Abdullahu, Gordon także głośno i mocno puka do drzwi komisji przyznającej ten bardzo prestiżowy tytuł. Jeśli temu graczowi uda się pobić ten słynny już rekord, to dużym błędem byłoby odpuszczenie jego kandydatury dla tegorocznego najlepszego zawodnika akademickich rozgrywek. Pierwszy sprawdzian dyspozycji Gordona już w sobotę przeciwko Iowa Hawkeyes. Jeśli Wisconsin zwyciężą, a Gordon zdobędzie blisko 300 jardów, można się spodziewać wielkich rzeczy w kolejnych tygodniach sezonu zasadniczego.

Gators rozglądają się za nowym trenerem.

W zeszłym tygodniu media obiegła wiadomość o zakończeniu pracy przez Willa Muschampa w roli trenera Florida Gators. Muschamp przestanie pełnić tę funkcję z końcem obecnego sezonu, a powodem rozstania z zespołem z Gainsville są złe wyniki sportowe. Mimo wszystko wiele wskazuje na to, że Muschamp długo nie pozostanie bezrobotny, bo już dziś wiele zespołów jest zainteresowanych współpracą z tym nieprzeciętnym trenerem. O wiele więcej uwagi jednak poświęca się potencjalnym następcom Muschampa w roli coacha Gators. Posada trenera tego zespołu to jeden z najbardziej łakomych kąsków w akademickim futbolu, tym bardziej teraz, gdy zespół posiada wielu utalentowanych zawodników. Oprócz tego Gators korzystają z niesamowitej głębi młodych graczy w szkołach średnich w całym stanie Floryda co pozwala im na rekrutowanie naprawdę świetnych młodych graczy, którzy w przyszłości stanowić będą siłę zespołu akademickiego. To naprawdę atrakcyjne środowisko pracy dla wielu trenerów. Gators słyną także z jednego z najlepszych zapleczy technicznych i organizacyjnych. Jeśli do tego dołoży się całoroczną fantastyczną pogodę, to w efekcie mamy raj na ziemi. Nic więc dziwnego, że o wielu trenerach już dziś mówi się w kontekście potencjalnych zastępców Muschampa. I przyznać trzeba, że niektóre nazwiska wymieniane w dyskusji o nowym coachu Gators robią wrażenie. Pierwszym kandydatem, o którym się mówi jest obecny trener Mississippi State Bulldogs Dan Mullen. Gators potrzebowaliby w tym przypadku 1.4 mln dolarów jako kwoty odstępnego od istniejącego kontraktu Mullena w Mississippi, ale projekt jest warty przemyślenia.

Will Muschamp miał ostatnio w Gainsville mnóstwo kłopotów

Will Muschamp miał ostatnio w Gainsville mnóstwo kłopotów

Biorąc pod uwagę szeroki wachlarz potencjalnych młodych kandydatów do gry w Gators, Mullen nadawałby się idealnie. Powód? Znakomity instynkt rekrutacyjny tego trenera. Mullen w tak bogatym futbolowo obszarze jak Floryda czułby się jak ryba w wodzie, zresztą kiedyś już pracował na tej uczelni jako koordynator ofensywy. Pytanie tylko czy lubi wracać na stare śmieci? Kolejna kandydatura to Dan Quinn, obecny koordynator defensywy zespołu Seattle Seahawks, który podobnie jak Mullen, także w przeszłości pracował w zespole Gators. Quinn na dzień dzisiejszy wydaje się najpoważniejszym kandydatem do objęcia ekipy Gators. Pytanie tylko, czy po sezonie zechce opuścić szeregi aktualnych mistrzów NFL. Plotki głoszą, że jeśli Seahawks nie uda się zakwalifikować do play-off to po sezonie kilku członków sztabu trenerskiego zostanie wymienionych. Seahawks zatem mogą zrobić sporą przysługę Quinnowi i umożliwić mu powrót do futbolu uniwersyteckiego. Zresztą on sam w szeregach ekipy ze Seattle uznawany jest za największego fachowca od pracy z młodymi i perspektywicznymi zawodnikami. Richard Sherman, Kam Chancellor i Earl Thomas i ich niesamowita transformacja w pełnowartościowe gwiazdy NFL są tego najlepszym przykładem. Innym ciekawym nazwiskiem jest Lincoln Riley, obecny członek sztabu zespołu East Carolina Gamecocks. Ten zaledwie 31-letni trener już dziś uznawany jest za jeden z największych talentów trenerskich w zakresie gry ofensywnej. Jego zatrudnienie przez Gators oznaczałoby jednak długofalową pracę i związane z nimi procesy zmian systemu szkolenia. Pytanie tylko czy na tym właśnie zależy zarządowi z Florydy? Patrząc na ostatnie, dość chude lata, Gators raczej mają ochotę w przyszłym sezonie mocno zaznaczyć swoją obecność w ligowej rzeczywistości, a z młodym trenerem może to okazać się trudne. Lepszym wyjściem byłoby zatrudnienie kogoś doświadczonego, zaprawionego w szybkim budowaniu mocnej ekipy, tym bardziej że budulca w Gainsville jest naprawdę mnóstwo. Pozostałe nazwiska będące w orbicie zainteresowań to: Adam Gase z Denver Broncos, Kirby Smart z Alabama Crimson Tide, Jim McElwain z Colorado State Rams, David Cutcliffe z Duke Blue Devils oraz Mack Brown – były trener zespołu Texas Longhorns.

Trenerzy – bogacze.

Amerykański dziennik USA Today opublikował listę najlepiej zarabiających trenerów w akademickiej lidze. Pierwszy na liście jest coach Alabama Crimson Tide Nick Saban, który za rok pracy inkasuje 7 160 187 dolarów. Drugą pozycję z kwotą 5 636 145 dolarów zajmuje szkoleniowiec Michigan State Spartans Mark Dantonio, kolejną Bob Stoops z Oklahoma Sooners z kwotą 5 058 333 dolarów. Na czwartym miejscu jest opiekun Texas A&M Aggies Kevin Sumlin, który za rok pracy otrzymuje 5 006 000 dolarów. Piątą pozycję okupuje Charlie Strong z Texas Longhorns z roczną pensją w wysokości 5 000 270. Urban Meyer z Ohio State Buckeyes znajduje się na szóstym miejscu zarabiając 4 536 640 dolarów. Kolejny jest Les Miles z LSU Tigers z pensją w wysokości 4 369 582 dolarów. Na ósmej pozycji znajduje się coach Penn State Nittany Lions z zarobkami rzędu 4 300 000. Ostatnie dwie pozycji w rankingu Top 10 zajmują Kirk Ferentz z Iowa Hawkeyes (4 075 000 dolarów) oraz Steve Spurrier z South Caroline Gamecocks (4 016 900 dolarów). Jak widać niektórym powodzi się bardzo dobrze. Nic więc dziwnego, że niewielu trenerów akademickich szuka pracy w NFL. NCAA także umie wynagrodzić swoje gwiazdy, ale tylko i wyłącznie trenerskie.

Gigantyczne tarapaty w Tennessee.

Dwójka defensorów zespołu Tennessee Volunteers, linebacker A.J. Johnson i defensive back Michale Williams wpadła w gigantyczne tarapaty. Obaj zawodnicy zostali oskarżeni o gwałt, a uczelnia w związku z tymi zarzutami zawiesiła ich obu. To spore osłabienie obrony Volunteers, ale przede wszystkim wielka plama na dość poprawnym wizerunku uczelni z Tennessee.

 

A oto lista najciekawiej zapowiadających się spotkań z udziałem krajowej czołówki:

W. Carolina-Alabama

Colorado-Oregon

Boston College-Florida St.

Vanderbilt-Mississippi St.

Indiana-Ohio St.

Oklahoma St.-Baylor

Mississippi-Arkansas

Charleston Southern-Georgia

Southern Cal-UCLA

Rutgers-Michigan St.

Washington St.-Arizona St.

Samford-Auburn

Arizona-Utah

Wisconsin-Iowa

Kansas-Oklahoma

Missouri-Tennessee

Georgia St.-Clemson

Minnesota-Nebraska

Louisville-Notre Dame

Wojciech Lehmann

About Wojciech Lehmann

Futbolem amerykańskim zaineteresowany od 2003 roku. Od tamtej pory mocno rozczarowany kibic zespołu Tampa Bay Buccaneers. Pasjonat gry formacji defensywnych, zwłaszcza zawodników z pozycji cornerback i safety. Futbolowi idole to Ray Lewis, Lawrence Taylor, Deion Sanders i Rod Woodson. Aktywnie zaangażowany także wydarzenia z aren koszykarskich i siatkarskich.

1 thought on “ZAPOWIEDŹ TRZYNASTEGO TYGODNIA ROZGRYWEK NCAA

  1. Może i problemem Utah są wyrównane końcówki ale wszak wygrali ostatnio po dwóch dogrywkach. W meczu moich ulubionych Buckeyes problemów nie przewiduję. Ok! Z Minnesotą było ciężko ale Indiana jest o wiele słabsza. Pytanie jak wysoko wygra Ohio State co może być istotne w kontekście play offu (liczę,że się załapią ale ostatnie mecze muszą być wyraźnie demolujące rywali)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *