Choć już pierwszym gwizdkiem starcie Baltimore Ravens z Miami Dolphins nie wzbudzało większych emocji, to chyba nikt nie spodziewał się takiej różnicy w prezentowanej jakości. Goście okazali się dla gospodarzy nic nie znaczącą konkurencją, którą zapamiętamy głównie przez jedną akcję z udziałem Joe Flacco.
NFL nadal ma problem z orzekaniem kar w trakcie spotkania, które dotyczą mocnych uderzeń – tak brzmi kluczowa puenta z dzisiejszego spotkania. Choć liga cały czas podkreśla, że będzie coraz bardziej bezwzględna wobec zawodników, którzy nie będą panowali nad siłą swoich bezkompromisowych uderzeń, to rzeczywistość nadal brutalnie ją weryfikuje. Przykład tego mieliśmy minionej nocy, kiedy Kiko Alonso nie ostudził swoich emocji i bezlitośnie potraktował Joe Flacco. Oszołomiony natychmiast został przetransportowany poza linię boczną boiska, wpisany do protokołu powstrząsowego, podczas gdy obrońca gości został ukarany jedynie żółtą flagą.
Kiko Alonso should be done for at least 2 games.. #TNF #Flacco #Alonso pic.twitter.com/zpnNFzc265
— 🅱️ryan Hogan (@BryanPWHogan) 27 października 2017
–Joe ma wstrząs oraz przecięte ucho – mówił na konferencji pomeczowej trener Harbaugh – Lekarze nie musieli podawać mu znieczulenia, to twardy facet, ale tylko taką wiedzą dysponuję na tę chwilę.
Na litość boską, co jeszcze musiałby zrobić, aby zostać wyrzuconym z boiska?! Kara 15 jardów za szkody wyrządzone Ravens, ale co najważniejsze narażenie zdrowia Flacco, jest mocno nieproporcjonalna do wykonanego czynu. Zapewne Roger Goodell nałoży teraz na Alonso zawieszenie (innej możliwości nie widzę), ale czy to coś zmieni, skoro to nie pierwsza taka sytuacja w tym sezonie?
Na szczęście dla Kruków, Joe nie był tej nocy niezbędny. Gospodarze pewnie i bez najmniejszych problemów rozprawili się z Delfinami, wygrywając aż 40:0. Przy okazji, Alex Collins udowodnił, że potrafi poruszać się z piłką notując rekordowe 113 jardów, a defensywa wykorzystała mnożące się problemy rywala zdobywając dwa przyłożenia po 50- oraz 63-jardowych przechwytach.
Bałagan w Miami
Jeszcze przed tym spotkaniem Dolphins mieli najlepszy bilans ostatnich 17 meczów sezonu regularnego (13-4), co klasyfikowało ich obok takich potęg jak New England Patriots (14-3) oraz Kansas City Chiefs (13-4). Jednak dzisiejszej nocy Delfiny były, co najwyżej, wrakiem dotychczasowego pociągu, a Deion Sanders w przerwie przepraszał Jay’a Cutlera za obwinianie go za problemy w Miami. Ma rację – problem usadowiony jest zdecydowanie głębiej. Matt Moore i jego zespół nie zrobili NIC przez całe spotkanie. W pierwszej kwarcie uzbierali 38 jardów, z czego 21 zdobył Ajayi w akcji otwierającej spotkanie, a drugie 20 Kenny Stills po podaniu Moore’a. Macie rację, coś tu się nie zgadza, 20+21=41, ale nie pomyliłem się. Przez resztę czasu, ofensywa gości straciła 3 jardy po beznadziejnych decyzjach rozgrywającego o wypuszczeniu w bój swojego biegacza, który ledwo co odebrał piłkę, a już leżał na murawie.
Tutaj duża zasługa Brandona Williamsa, który był motorem napędowym defensywy z Baltimore oraz całej obrony, która grała na swoim najwyższym poziomie przez całą noc. Co jednak nie oznacza, że przyjezdni, po prostu, byli beznadziejni. Ciężko nawet znaleźć akcję, która byłaby warta uwagi. No, chyba, że ta! (Komentarz Tony’ego Romo – bezcenny!)
If this cat has a passport, 100 percent chance the Browns trade for him tonight & start him on Sunday in London #TNF pic.twitter.com/JoaGHLwU1z
— John Breech (@johnbreech) 27 października 2017
Wyjątkowo rzadko zdarza się, że w NFL jesteśmy świadkami takiej różnicy klas, gdzie jedna drużyna jest zdecydowanie bardziej utalentowana fizycznie od drugiej. Tak jak Dolphins nie mieli problemów, żeby notować zwycięstwo za zwycięstwem, tak w Baltimore ciąży nad nimi jakieś fatum, z którego wracają całkowicie skompromitowani. Czyżby John Harbaugh przejął stery nad myślami Adama Gase’a? Choć Flacco skończył swój występ już w drugiej kwarcie, to wcale nie zwolniło Kruków od zdobywania punktów. 14 z nich należało do defensywy, a konkretnie C.J. Mosley’a oraz Jimmy’ego Smitha.
It’s a Pick-6!@TreyDeuce32RTR with the incredible INT return! #RavensFlock #MIAvsBAL pic.twitter.com/WamypbZ4R7
— NFL (@NFL) 27 października 2017
Another @Ravens Pick-6!@RealJimmySmith takes it to the HOUSE. #MIAvsBAL #RavensFlock pic.twitter.com/OfkGqWp9r6
— NFL (@NFL) 27 października 2017
Przyznacie chyba, że nie potrzebowali do tego specjalnych umiejętności… Nawet w momencie, kiedy gospodarze próbowali być wrogami sami dla siebie, to i tak wychodzili z tego obronną ręką:
.@realbuckallen fumbles into the end zone…
And the @Ravens recover!Touchdown, #RavensFlock. #MIAvsBAL pic.twitter.com/QwsWDR43vd
— NFL (@NFL) 27 października 2017
Głosić slogany w stylu: „powrót Ravens!” byłoby sporym nadużyciem. Największy wniosek po takim występie? Brandon Williams w linii defensywnej to zdecydowanie wartość dodana dla formacji obronnej. Gotów byłbym zaryzykować stwierdzeniem, że może to być prawdziwy „X-factor” Kruków. Ofensywa będzie musiała walczyć ze swoimi ograniczeniami, ale biorąc pod uwagę fakt, że aktualnie nie ma w stawce idealnych drużyn, to defensywa może utrzymywać Ravens w walce o fazę play-off.
Panie i Panowie, Alex Collins!
Jak wspomniałem, atak Kurków nie należy do najlepszych, ale występ Collinsa każe nam się zastanawiać, dlaczego wszedł do gry dopiero teraz. Piątorundowy wybór Draftu 2016 włodarzy Seattle Seahawks, pokazał nam się jako ciężki biegacz z umiejętnością wysokiej eskalacji przeciwnika i świetną pracą nóg. W tym ostatnim nic dziwnego, gdyż były biegacz uniwersytetu Arkansas potrafi świetnie… tańczyć po irlandzku. Wielokrotnie opowiadał w wywiadach, jak wielką jest to dla niego pasją i motywacją do pracowania nad szybkością pracy swoich nóg.
Oglądając jego grę dało się zauważyć entuzjazm połączony z agresywnym zdobywaniem kolejnych jardów. Wyglądał jak szczuplejsza wersja swojego vis-a-vis, Jay’a Ajayi, korzystający z lepszych bloków swoich kolegów. To pozwoliło mu, aby w zaledwie 18 biegach (przy dodatkowym podziale obowiązków z J. Allenem) przekroczyć barierę 100 jardów, po raz pierwszy w karierze. Ravens muszą wykorzystać drzemiący w nim potencjał, szczególnie po takim występie, który doda mu większej pewności siebie.
Co dalej?
Baltimore z bilansem 4-4 zdają się być interesującą drużyną w walce o, przynajmniej, Dziką Kartę. Szczególnie, że ich kalendarz staje się coraz bardziej przyjazny. W następnym tygodniu czeka ich wyjazd do Tennessee (mając 10 dni odpoczynku), następnie tydzień wolnego, aby po nim podjąć Packers bez Rodgersa oraz Texans i Lions na własnym stadionie.
Dolphins takiego szczęścia nie mają. W przyszłą niedzielę podejmą u siebie Oakland Raiders, następnie wyjadą do Carolina i znów wrócą do Miami oczekując Tampy Bay. Kolejne trzy tygodnie będą stawały pod znakiem New England Patriots, z którymi będą mierzyć się dwukrotnie.
- Super Bowl LIII: Historia pewnej znajomości… - 1 lutego 2019
- Super Bowl LII: U.S. Bank Stadium, czyli architektoniczna perełka - 30 stycznia 2018
- NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football - 14 grudnia 2017
- NFL 2017: Cowboys jakich znamy i pamiętamy - 1 grudnia 2017
- NFL 2017: Eagles nadal na czele, hit kolejki spełnił oczekiwania - 29 listopada 2017
Mnie zastanawia czemu przy okazji ataku Alonso nie było kary dla nikogo z ekipy Ravens. Wyraźnie zaatakowali gracza Miami.