Ryszard Szaro to pierwszy Polak, który pojawił się na boiskach NFL. Pojawił się znikąd, a jednak uczelnie i media oszalały na jego punkcie. Jego historię można podsumować jednym zdaniem: pojechał do Ameryki za chlebem, a został jej bohaterem.
Jego matka przyszła na świat w 1920 roku w Ameryce, jako szóste dziecko. Niestety, z powodu kłopotów rodzinnych (ojciec był alkoholikiem) wraz z matką uciekli do Polski, a konkretnie do Czyżowa nad Wisłokiem. Ryszard urodził się 7 marca 1948 roku w Rzeszowie. Od dziecka interesował się sportem. Najlepszy był w rzucie oszczepem -bił rekordy Polski już w wieku 13 lat. Świetnie grywał również w palanta. Nie mniej chętnie grał w piłkę nożną, dzięki której później, jego „nogi” były warte miliony. Do Ameryki wyjechał w wieku 13 lat wraz z rodzicami, którzy wyjeżdżając, poświęcili swoją karierę dla dzieci. W Polsce, ojciec Ryszarda, był szefem oddziału ZUS-u. W Ameryce skończył jako windowy w wieżowcu, należącym do firmy ubezpieczeniowej. Jego matka znalazła sobie pracę, jako sprzątaczka w Rockefeller Center. Za granicą miał rodzinę, więc nie był osamotniony w wielkim, jak na niego, świecie. Uczęszczał do St. Franklin’s Prep High School na nowojorskim Brooklynie. I to właśnie tam, jego kariera zaczęła się rozwijać. Zaczęto zauważać, jak dobrym jest kopaczem i jak dobrym zawodnikiem może stać się w przyszłości. W 1944 roku ustanowił, niepobity do dzisiaj rekord stanu Nowy Jork, 164 punkty w jednym sezonie (21 przyłożeń, 25 podwyższeń za jeden punkt, 2 podwyższenia za 2 punkty, trzy kopnięcia z pola za 3 punkty).
Pewnego dnia wrócił ze szkoły do domu, a na stole leżało kilkadziesiąt kopert adresowane na jego nazwisko. Były to oferty od takich uczelni jak: Harvard, Yale, Princeton, Darmouth. „New York Post” (nowojorska gazeta) zaczął spekulować, do jakiej uczelni wybierze się popularny Rich. Jednak, gdy dzwoni do ciebie Robert Kennedy, (brat zamordowanego Prezydenta USA) i namawia abyś wybrał jego uczelnię, nie możesz zadecydować inaczej. Szaro, ot tak, zaczął studiować na Harvardzie, choć Polonia Green Point (Polski zespół piłkarski w USA) oferowała mu 60 tys. dolarów rocznie. Jego współlokatorem został Dick Rockefeller (tak, to TEN Rockefeller, spadkobierca rodzinnej fortuny). Dziś, stoi w jednym rzędzie z takimi absolwentami jak: Georgem W. Bushem czy Barackiem Obamą.
Tak pisały o nim gazety w ówczesnym czasie – wycinek artykułu z „New York Times”, 27 listopada 1966 – „Sześć miesięcy po tym jak Ryszard Szaro zaczął biec z piłką w ręku zamiast ją kopać, telefon w domu jego rodziców w obskurnej polskiej części Brooklynu dzwoni z irytującą wręcz częstotliwością. Wszyscy chcą rozmawiać z Richiem ale jego zazwyczaj nie ma w domu. Jego rodzice powiedzieliby dzwoniącym, że Richie jest na treningu footballu albo gra w siatkówę, lub kopię w piłkę nożną, ewentualnie trenuje billard, poleruje swoją rakietę tenisową lub podnosi ciężary. Niestety dzwoniący, trenerzy i absolwenci wyższych szkół, nie rozumieją polskiego. Przy okazji, pewnie nawet nie wiedzą, że Ryszard był jednym z najlepszych juniorów w zjeździe na nartach w swoim kraju, kapitalnie strzela do rzutek, gra w trudną grę zwaną tenis stołowy i jest niezmordowanym kolarzem. Wiedzą jedynie, że jest w szkole St. Francis jednym z najlepszych studentów z chemii i historii i oczywiście znakomitym half-backiem”.
Szaro był zawodnikiem uniwersalnym. Grał na pozycjach running backa, kickera, puntera i cornerbacka. Czego chcieć więcej?! Był zawodnikiem, o którym trenerzy w NFL do tej pory mogli tylko pomarzyć. Jednak nikt nie postanowił pozyskać go z Draftu. – Po studiach na Harvardzie nie miałem za bardzo co ze sobą zrobić. Byłem trochę w Paryżu, pracowałem też jako export manager w firmie Colgate, jeździłem sobie po świecie. Zarabiałem kupę kasy – 30 tys. dolców rocznie. W końcu wróciłem do USA i pomyślałem, że pogram sobie w futbol. Poszedłem do Bostonu, do Patriotsów, i oświadczyłem: „chcę kopać!”. Wtedy w klubach szukano europejskich zawodników. Ale i tak miałem niezłą pewność siebie. Na tę pozycję zawsze jest pięćdziesięciu chętnych – opowiada Rich. Próbował sił w New England, Oakland Raiders, a nawet Filadelfii. Jednak odnalazł się dopiero w New Orleans Saints.
Zadebiutował 12 października 1975 roku w meczu z Green Bay Packers. „Święci” przegrywali 17:19 i na 3 sekundy przed końcem, Szaro wszedł na boisko, aby wykonać field goala. Tylko wspomnę, że wcześniej, w tym samym meczu, nie trafił. Wziął rozbieg, strzelił i… stadion oszalał! Kibice obwołali go bohaterem. W swoim pierwszym sezonie zagrał w 11 z 14 meczów. Zaliczył 10 udanych prób z 16 zagrań. Następny sezon całkowicie należał do Rysia. Trafił 18 z 23 strzałów występując we wszystkich 14 spotkaniach i nie tylko miał najwyższą skuteczność w lidze, ale i został obwołany najlepszym kickerem w całej lidze! Grał w jednym zespole z Archie Manningiem, ojcem Peytona i Eli’ego. W meczu z Cleveland Browns, jako pierwszy kopacz w NFL zdobył field goala z obu nóg! W meczu w Seattle trafił, aż 5 field goali z czego jedno z 53 jardów!
Początek końca jego kariery to rok 1979, kiedy w pierwszej rundzie Draftu, Saints wybrali nowego kickera – Russella Erxlebena. Rich nie mógł pogodzić się z takim wyborem i przeniósł się do New York Jets. Tam zagrał w jednym spotkaniu, z powodu odnawiającej się wciąż kontuzji stopy. Później spróbował swoich sił jeszcze w Falcons, jednak nie sprostał oczekiwaniom. Tak o to, po zaledwie pięciu sezonach, jego kariera w NFL dobiegła końca. – Trochę po sobie zostawiłem. Parę rzeczy, których nikt nie zrobił wcześniej. – przyznaje Szaro. W 1982 roku sprzedawał luksusowe skóry z baranów od firmy z Hiszpanii. Po roku 1987 zajął się importem i exportem z linii Nowy Jork – Europa wschodnia. Sprowadzał co się dało: wódkę, prince polo, linoleum. W tamtych czasach to były same rarytasy. Sprowadził również rolki, dzięki czemu stały się one u nas popularne, tak samo jak łyżwiarstwo.
Jest pierwszym Polakiem, o którym w Ameryce było głośno. Miło jest wspominać człowieka, który mimo, iż początkowo nie znał się na futbolu amerykańskim, jest częścią jego historii.Pokazuje, że każdy może stać się sławnym, nawet przypadkowo. Jest żywym przykładem, że marzenia się spełniają. Może być wzorem dla młodszego pokolenia i potwierdzeniem słów Mikołaja Reja, iż „Polacy nie gęsi, swój język mają”. Dziś ma 65 lat, mieszka na warszawskim Mokotowie i ma się świetnie. Ma 22 lata młodszą żonę z Ukrainy oraz córkę, która jest modelką. Udziela się w PLFA, a w 1991 roku chciał zorganizować zjazd piłkarzy NFL, jednak stadion nie spełniał wymogów. Śledzi obecne rozgrywki w USA i stara się promować ten sport w naszym kraju.
W następnym artykule przedstawię wam historię Czesława Marcola. Również uzdolnionego nad wyraz kickera, który podbił Amerykę, jedynie kopiąc w piłkę. W Ameryce do dziś jest pamiętany i doceniany.
Kuba Kaczmarek
- Super Bowl LIII: Historia pewnej znajomości… - 1 lutego 2019
- Super Bowl LII: U.S. Bank Stadium, czyli architektoniczna perełka - 30 stycznia 2018
- NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football - 14 grudnia 2017
- NFL 2017: Cowboys jakich znamy i pamiętamy - 1 grudnia 2017
- NFL 2017: Eagles nadal na czele, hit kolejki spełnił oczekiwania - 29 listopada 2017