Na to czekaliśmy cały sezon i już pierwsze spotkanie nas nie zawiodło. Jeśli tak mają wyglądać playoffs w tym sezonie, to nie mam nic przeciwko. Wielkie emocje i walka do ostatnich sekund. Wzloty i upadki po obu stronach oraz niezwykła determinacja. To już nie są przelewki. Panuje tylko jedna zasada: Win or Go Home!
Time to shine
It’s a playoff time, baby! Nie ma miejsca na pomyłki, tutaj panuje tylko jedna zasada: Win or Go Home! Pierwszy mecz tegorocznych rozgrywek postseason to mecz Indianapolis Colts vs. Kansas City Chiefs. Drużyna z Kansas w sezonie regularnym była przez niektórych przymierzana do Super Bowl, jednak eksperci obstawiali wygraną gospodarzy, czyli Colts. W ostatnim spotkaniu tych drużyn to właśnie oni wygrali. Chiefs nie mają dobrych wspomnień z postseason (siedem ostatnich porażek), choć ten sezon jest inny. To przecież oni przez długi czas byli niepokonaną drużyną! Oczywiście kalendarz rozgrywek był im przychylny. Jednak porzućmy wszystkie statystyki to przecież playoff.
Kibice gości już w pierwszym posiadaniu mieli powody do zmartwień, bo Jamaal Charles (największa gwiazda zespołu, człowiek, który „ciągnął” ten statek za sobą) musiał opuścić boisko. Jak później się okazało kontuzje z góry były przypisane na konto KC. Za Charles’a wszedł młody Knile Davis, który dotrwał do czwartej kwarty i również opuścił boisko z powodu kontuzji kolana. Większe problemy zaczęły się gdy Alex Smith stracił Donnie Avery’ego, a w drugiej połowie defensywa straciła CB Brandona Flowersa… I jak tu grać? – można spytać.
Mimo wszystko w pierwszej połowie niespodzianki nie było. Alex Smith rozdawał piłki jak chciał, był w jakimś niesamowitym transie. Za to Indianapolis jakby zżarła trema: pełna chaosu i niepewności w swojej grze. WR Donnie Avery przyłożył po podaniu na 79 jardów, a Dwayne Bowe złapał podanie na 63 (gdzie defensywa?)! Można powiedzieć, że Chiefs w pierwszej połowie zdeklasowali rywala. Wynik 31-10 nie wlewał w serca kibiców wielu nadziei. W internecie zaczęły się głosowania: „Czy Colts mają jeszcze szansę na wygranie tego meczu?” – ponad 90% osób odpowiadało, że nie. Szczerze powiedziawszy, po tym co widziałem w pierwszej połowie, również nie dawałem dużych szans gospodarzom.
Nie wiem, co stało się w szatni, ale musiały paść ostre słowa, bo druga połowa to coś NIEWIARYGODNEGO! Pomimo, że trzecia kwarta rozpoczęła się od jeszcze jednego przyłożenia dla gości i mieli oni 28 punktów przewagi, to Andrew Luck i spółka wzięli się do roboty. Nic dziwnego skoro drużyna z Kansas była tak zdziesiątkowana kontuzjami. O ile gościom te kontuzje wyszły na złe, to gospodarzom jak najbardziej, na dobre. Greg Toler nie mógł zaliczyć tego meczu do udanych, gdyż kompletnie nie potrafił pokryć Bowe’a, czy Avery’ego. „Na szczęście” dla drużyny opuścił boisko z powodu kontuzji pachwiny i defensywa znacznie się poprawiła. Jednak mecz uratowali na spółkę Luck + T.Y. Hilton. Andrew zaczął grać jak Alex Smith w pierwszej połowie, a Hilton odbierał podania jakby był weteranem. 13 złapanych podań i 224 jardów to drugi najlepszy wynik w historii NFL, w playoffach. Mogę powiedzieć jedno: chłopie, graj tak dalej! Słowa uznania można też kierować do Lucka, który obdarzył dużym zaufaniem swojego kolegę i dał mu szansę, żeby się pokazał. On sam popisał się wielkim kunsztem i refleksem, gdy zgarnął piłkę po fumble swojego RB i dał drużynie przyłożenie. Oczywiście pierwsza połowa w jego wykonaniu była słaba, jak nie tragiczna (3 INT), ale gdy doprowadzasz swoją drużynę do zwycięstwa po 28 punktowym comebacku (drugi najdłuższy comeback w historii NFL), to nie ma to najmniejszego znaczenia. Co jeszcze złożyło się na zwycięstwo Colts? Na pewno złapanie piłki przez WR Bowe’a, ale wyjście jedną nogą po za boisko w ostatniej akcji spotkania.
Mimo, że to pierwszy mecz zaryzykuję stwierdzeniem: to najlepszy mecz w tym roku, w postseason. Długo nie zapomną go kibice Colts, jak i Chiefs. Ci drudzy doznali 8 porażki z rzędu w playoff (choć nie zagrali wcale złego meczu), a Ci pierwsi zyskali ogromną przewagę mentalną przed kolejnym spotkaniem z Denver lub Patriots. Jak powiedział Cuck Pagano do swoich zawodników po meczu: „My dopiero zaczynamy”. Pytanie, które się nasuwa to: Czy Kansas City będą chcieli zatrzymać Andy’ego Reida? W końcu doznał porażki, gdy wydawało się to niemożliwe. Jednak jak będzie, zobaczymy… Tak, czy inaczej, jeśli chcecie przekonać swoich znajomych do tego sportu: pokażcie im ten mecz!
The Road Trip Continues
Przed meczem New Orleans Saints vs. Philadelphia Eagles wiele mówiło się o porażkach “Świętych” na wyjazdach. W historii playoff nie wygrali jeszcze nigdy na terenie rywala, a i w sezonie regularnym słabo się prezentowali. Wszyscy Ci, którzy spisywali ich na straty musieli po tym meczu pluć sobie w brody. Saints udowodnili, że mogą zagrać bardzo dobry mecz na wyjeździe i wyjechać z Philadelphii jako wygrani.
Pierwsza połowa opierała się głównie na defensywie obu drużyn. Wiadome jest, że Saints w tym elemencie gry są lepsi od Eagles,
choć Ci skutecznie się bronili. QB Drew Brees rzucił 2 INT, ale defensywa dawała mu czas na wejście w mecz. Kluczem do tego było zatrzymanie LeSean McCoy’a i to im się udało. Średnio puszczali go na około 4 jardy (21 ataków, 77 jardów), a to właśnie gra dołem miała być domeną Eagles. Śmiało można stwierdzić, że koordynator defensywny Saints, Rob Ryan kontynuuje rodzinną tradycję. Eagles nie wygrali żadnego meczu w playoff , gdy to stanowisko obejmował jego ojciec, Buddy Ryan. Co ciekawe w statystykach Brees jest gorszy od Nicka Folesa. Rozgrywający gości rzucał ze skutecznością 20/33 i zdobył 1 TD i 2 INT, a drugi miał skuteczność tą samą 23/33 ale zdobył 2 TD i 0 INT. I tutaj do gry wchodzi RB Mark Ingram (18 biegów, 97 jardów i TD). Raczej nikt nie stawiał na to, że może zagrać czołową postać w zespole. Mało tego, nie uwierzyłbym gdyby ktoś powiedział mi, że zagra lepiej niż McCoy. Zawodnik, który raczej do tej pory zawodził poprowadził drużynę do zwycięstwa grając swój najlepszy mecz w NFL. Szkoda tylko, że potrzebował na to tyle czasu, ale jak to mówią: „Lepiej późno niż wcale”. Shyne Graham to jednak najważniejsza postać tego wieczoru. Wynik był otwarty do końca spotkania, bo zwycięskie punkty padły 3 sekundy przed końcem spotkania. Tutaj należą się słowa uznania dla Drew Breesa, który umiejętnie wykorzystał czas w ostatnim drivie. Graham zagrał tylko w dwóch meczach – week 16, 17 – i jeszcze trzy tygodnie temu nie grał w futbol. Jednak to on wyszedł 3 sekundy przed końcem spotkania i dał „Świętym” pierwszą wygraną w playoff na wyjeździe i przetrwanie w postseason, przynajmniej do kolejnego meczu z Seattle Seahawks.
To nie był najgorszy mecz w wykonaniu Eagles. Potrafili przecież wrócić przy wyniku 20-7 do 24-23. Nick Foles grał dobrze, a o-line dawała mu spooro czasu na rozegranie piłki. No właśnie, w porównaniu do Breesa to miał tego czasu, aż za dużo. Tutaj już wychodzi doświadczenie i rutyna, dlatego Foles nie wygrał tego meczu. To był pierwszy sezon dla trenera „Orłów”, Chipa Kelly’ego i nie był to zły sezon. Wszedł do playoff i zagrał przyzwoity mecz. Kibice w Philadelphii mogą być zadowoleni z progresu drużyny w stosunku do roku poprzedniego (z 4-12 do 10-6). Teraz trzeba skupić się na wygrywaniu w playoff na własnym boisku. Przyszłość Eagles zapowiada się obiecująco. Mają dobrego trenera i rozgrywającego. Teraz muszą dobrze wykorzystać ten offseason i wejść silniejszym w następnym sezonie.
Jeśli chodzi o następny mecz Saints z Seattle. Jeśli zagrają tak samo dobrze w defensywie i grze biegowej to mają szansę zaistnieć. Jeśli jednak to był tylko „jednorazowy wybryk”, to może być kiepsko. Jednak o tym przekonamy się w następnej rundzie.
- Super Bowl LIII: Historia pewnej znajomości… - 1 lutego 2019
- Super Bowl LII: U.S. Bank Stadium, czyli architektoniczna perełka - 30 stycznia 2018
- NFL 2017: Niewzruszone pożegnanie z Thursday Night Football - 14 grudnia 2017
- NFL 2017: Cowboys jakich znamy i pamiętamy - 1 grudnia 2017
- NFL 2017: Eagles nadal na czele, hit kolejki spełnił oczekiwania - 29 listopada 2017
Luck pokazał klasę. Chiefs mi trochę szkoda bo jednak kontuzje były bolesne, Charles, Flowers a jeszcze w czwartej kwarcie wypadł z kontuzją Justin Houston. W każdym razie słowa uznania, zwłaszcza dla Alexa Smitha, jeszcze rok temu wielu go skreślało. Co do QB jeszcze tak z innej beki, nikt nie wspomina że Cutler przedłużyl z Bears kontrakt o 7 (!) lat 😉 Osobiście wątpie czy on tyle będzie grał, zważywszy że jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu skończy 31.
Szkoda ekipy z Kansas. Drużyna uznawana za największą niespodziankę sezonu zasadniczego, odpada już po pierwszym meczu w PO. Jednak trzeba przyznać, iż w tym spotkaniu wygrała drużyna lepsza.
A odnośnie Cutlera. Dziwnie wygląda sytuacja w której kibice Packers bardziej cieszą się z podpisanej umowy przez Jay’a, niż fani Bears.
https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/q71/1485076_447906988644455_1820910875_n.jpg
zamiast hasla -black hawk dawn- mamy bears down i to przez najblizsze 7 sezonow !!!! a co do kansas znowu odpadla druzyna lepsza i bardzuej kompletna ktora przegrala przez kontuzje !!! KLATWE kontuzji przelamia pats bo maja w odroznieniu od chiefs dobrego trenera ktory potrafi poustawiac naewt slabych zawodnikow tak by … napierda..li ile wlezie…!!!
Kontrakt dostał długi, nie potrzebnie taki długi ale decyzja słuszna. Nie ma w tym momencie lepszego wyjścia, w drafcie nie widać zawodników, którzy stanowiliby wartość dodaną, przynajmniej nie odrazu i to samo we free agency. Miejmy nadzieje że Bears dobrze rozegrają offseason, wzmocnią defensywę w drafcie i za rok ocenimy przydatność Cutlera, kiedy przyjdzie mu prowadzić zespół będący jednym z kandydatów do SB.
Dlugosc kontraktu nie ma tu znaczenia, gdyz kontrakty w NFL nie sa w 100% gwarantowane. W przypadku Cutlera zagwarantowane ma tylko 3 lata, a potem jest opcja przedluzania go co roku o ile Bears beda tego chcieli. Wiec nie 7 lat a praktycznie 3 za 54 banki.
A warto wspomnieć że poza Cutlerem kontrakty przedłużyli jeszcze Tim Jennings, Matt Slauson i Robbie Gould, zawodnicy bardzo ważni na swoich pozycjach. Jeszcze trzeba przedłużyć Meltona, Tillmana, Wrighta, Hestera i Jamesa Andersona i spokojnie czekamy do fa i draftu 🙂
kibicuje bears ale cutler to zgrana karta wzmocnic defensywe i poszukac mlodego qb za ktorym pojdzie druzyna bo wydaje mi sie ze pod cutlerem chicago nic juz zwojuje podczas najblizszych kilku sezonow