Kto by pomyślał, że mecz ekip z NFC West będzie wywoływał takie zainteresowanie kibiców. Niepokonani do tej pory Cardinals przyjechali do domu Rams, aby pokusić się o kolejne zwycięstwo. Gospodarze, także w dobrych humorach przystępowali do spotkania, po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad innym rywalem z dywizji, Seattle Seahawks.
No i jak przystało na gospodarzy, Rams postanowili pokazać już w pierwszym drivie, że nie będzie się łatwo grało przyjezdnym. Niespełna dwie i pół minuty wystarczyło Samowi Bradfordowi na zdobycie przyłożenia po akcji górą. Już chyba teraz można przyznać, że sposób w jaki złapał piłkę w tym drivie, WR Rams, Danny Amendola zasługuje na top 5 najlepszych chwytów w tym tygodniu. Szybki początek meczu i na tablicy wyników po stronie St. Louis widnieje „7”.
To, że Kevin Kolb wybiegnie w podstawowym składzie mogliśmy być pewni. Jard po jardzie zdobywane boisko, krótkie podania pozwoliły dojść drużynie Cardinals na taką odległość, że uderzeniem na bramkę, celnym zresztą, popisał się Jay Feely. Jeżeli chodzi o punktowanie i zmianę wyniku po stronie ekipy z Arizony, to byłoby na tyle.
Druga kwarta, to przede wszystkim gra punt za punt. Jedyne punkty były autorstwa, MVP (wg. Stevena Jacksona) na chwilę obecną w Rams, kickera Greg Zuerleina, który popisał się 53-jardowym, celnym uderzeniem na bramkę.
Mniej więcej w połowie tejże kwarty boisku musiał opuścić najlepszy reciver gospodarzy, wspomniany już przeze mnie wcześniej, Danny Amendola. Kibice na pewno zapamiętają frustracje 26-latka w skutek, której ucierpiał kask zawodnika. Gracz nie pojawił się już na boisku.
Trzecia kwarta, to festiwal niecelnych podań rozgrywających i w dalszym ciągu puntów. Najbliżej zdobycz punktowej był Bradford i spółka, ale przytomnie zachował się w swoim polu punktowym CB, Patrick Peterson, który w fantastyczny sposób przechwycił podanie zaadresowane do skrzydłowego Rams.
Widać, że gra górą obu rozgrywającym nie wychodziła. Kolb był pod straszną presją frontseven Rams i musiał uwijać się jak w ukropie. Był albo sackowany, albo ratował się wyrzuceniem piłki za boisko. Rams, z kolei zaczęli czwartą kwartę od kilku zagrań dołem, by gdy tylko nadarzyła się okazja podać piłkę do Chrisa Givensa, który po 51-jardowej akcji zdobył TD.
Mecz zakończył się wynikiem: Cardinals 3 – 17 Rams
Nie takiego przebiegu spotkania spodziewali się kibice z Arizony. Świetnie grająca dotychczas defensywa miała i w tym meczu górować na przeciwnikiem. Pojedyncze błędy w kryciu sprawiły, że to Rams wyszli z meczu zwycięsko. Na uwagę zasługuje niemoc w ofensywie gości. Kolb zdobył 289 jardów i ani razu nie był w stanie obsłużyć swojego kolegi z ekipy reciverów, aby ten zdobył TD. Gra w akcjach dołem nie istniała. Zaledwie 45 jardów uciułanych, nie napawa optymizmem. Ciekawy, także jest fakt, że aż do 10 kolegów adresował swoje podania Kolb. Nawet taka różnorodność nie była w stanie zaskoczyć defensywę Rams.
A skoro o niej mowa. 9 sacków to bardzo dobry wynik. OL Cardinals była podziurawiona jak ser szwajcarski. Gracze frontseven Kozłów robili co chcieli. Jak nie udało się sackować Kolba, to byli od tego typu zagrania o włos i QB Arizony był powalany mocnym uderzeniem na murawę. Po jednym z tego typu zagrań, Kevin Kolb musiał konsultować się z lekarzem w sprawie stanu zdrowia żuchwy.
Bradford, co prawda nie może pochwalić się prawie trzystujardową zdobyczą, ale ugrał 2TD, mogły być 3 gdyby nie wspomniany powyżej świetny INT Petersona. Fatalna skuteczność podań, bo zaledwie 1/3 znalazła swojego adresata nie mogła napawać optymizmem. W przeciwieństwie do Cardinals, w teamie Rams dobrze funkcjonowała gra dołem, Jackson do spółki z Richardsonem wybiegali ponad 110 jardów, co na ten mecz było wystarczającą ilością aby być lepszym od przeciwników.
Mieli wygrać bez problemu Cardinals, a wygrali Rams. NFC West z dywizji najsłabszej, zaczyna przekształcać się w jedną z najciekawszych.
foto: Kolb był strasznie poniewierany podczas meczu (źródło: www.kitsapsun.com)