W najbliższą sobotę KS Devils Wrocław rozegra ostatni w tym roku mecz na Stadionie Olimpijskim. Liderzy tabeli w siódmej kolejce Topligi zmierzą się ze znajdującymi się trzy miejsca niżej Kozłami Poznań. Przeciw sobie zagrają dwaj zdobywcy nagrody MVP sezonu z dwóch ostatnich lat.
Gospodarz: Devils Wrocław (5-1)
Gość: Kozły Poznań (2-4)
Data i godzina: 19 maja, 13:00
Stadion: Stadion Olimpijski przy ulicy Ignacego Jana Paderewskiego 35, Wrocław
Liga: Topliga
Bilety: 20zł normalny, 12zł ulgowy
Diabły są obecnie jedną z najlepszych drużyn ligi. Niektóre dane wskazują na to, że może nawet najlepszą - najwięcej punktów zdobytych, najmniej punktów straconych. Po przegranej z Seahawks w pierwszej kolejce (ta porażka spowodowała, że mimo lepszego bilansów małych punktów, to Jastrzębie prowadzą w tabeli – dzięki zwycięstwu w bezpośrednim meczu) podopieczni Kennetha Poole'a nieustannie odnoszą zwycięstwa. Dwa tygodnie temu zakończyli serię meczów bez porażki Warsaw Eagles, a w ten weekend pokonali po raz drugi AZS Silesia Rebels różnicą 59 punktów, przy okazji notując czwarte w sezonie spotkanie „na zero” w defensywie. Ich obrona traci średnio zaledwie 11 punktów na mecz. Niemal dokładnie tyle, ile w ataku zdobywają Kozły.
Goście z Poznania swoje ofensywne statystyki zaczęli poprawiać dopiero niedawno, gdy do zespołu dołączyło kilku amerykańskich graczy. Miesiąc temu, bez nich w składzie zespół z Wielkopolski musiał uznać wyższość wrocławian, którzy w trzeciej kolejce sezonu wygrali na wyjeździe 34:0. Podpisanie umów z Markiem Philmorem, Deante Battlem i Demetriusem Eatonem nieco zmienia sytuację i sprawia, że przed rewanżem Devils muszą mieć się na baczności. - Ten zespół staje się lepszy z każdym treningiem. Gracze tutaj uczą się naprawdę szybko. Pracujemy ciężko, czego pierwsze efekty już widać. Dobrą okazją do pokazania całej lidze, jaki postęp wykonaliśmy będzie mecz we Wrocławiu - zapowiada Battle.
Obrońca i jednocześnie jeden z running backów Kozłów będzie traktował ten mecz szczególnie. Podobnie jak inni Amerykanie w szeregach poznanian grał przecież wcześniej w The Crew i pamięta dolnośląskie pojedynki derbowe, z ubiegłorocznym SuperFinałem VI na czele. - Rywalizacji Crew-Devils po prostu nie da się zapomnieć. My o niej pamiętamy, mimo że pojedynek z zespołem ze ścisłej czołówki jest już sam w sobie wyjątkowym wydarzeniem - dodaje. Dodatkowym, powiązanym z derbami Dolnego Śląska, smaczkiem będzie też pojedynek obu rozgrywających. Naprzeciw siebie staną przecież zwycięzcy nagrody dla Najbardziej Wartościowego Gracza (MVP) z lat 2010 i 2011!
- Mark Philmore, to niekwestionowana gwiazda PLFA – komplementuje rywala, Krzysztof Wydrowski. Generał ofensywy wrocławian swój tytuł MVP wywalczył w 2010 roku w drodze po niego wyprzedzając właśnie Amerykanina (który wtedy, przekornie, zaczął określać się mianem „MP3”). Tytuł mistrzowski i derby Wrocławia przypadły wtedy w udziale Diabłom. - Mecze przeciwko Markowi zawsze były zacięte i wyrównane, ale Devils ze mną w składzie zawsze wychodzili z nich zwycięsko. Podobnie musi być też tym razem – dodaje Wydrowski.
Philmore swoją nagrodę indywidualną odebrał z kolei za sezon 2011, w którym występował na swojej nominalnej pozycji skrzydłowego. Nie miał sobie równych, a jego The Crew zrewanżowało się rywalom zza miedzy, pokonując ich w derbach, a później też w finale. Wydrowski w żadnym z tych spotkań nie brał jednak udziału, bo z powodu problemów zdrowotnych pauzował przez cały sezon. Teraz, po prawie dwóch latach przerwy obaj panowie spotkają się na murawie po raz trzeci.
Który z nich poprowadzi swój zespół do wygranej? Faworytem są zdecydowanie gospodarze, ale Kozły pojawią się na Stadionie Olimpijskim w bojowych nastrojach. - Nie oszukujemy się: to będzie trudne spotkanie, ale każdy z nas ma zamiar zagrać tam o zwycięstwo - podkreśla Battle. Dla gości będzie to dobra szansa na podreperowanie fatalnego bilansu meczów z wrocławianami (4:1 na korzyść Devils) i przede wszystkim zdobycie w meczu z nimi... pierwszych punktów od trzech lat.
Źródło: PLFA/ Devils