Michael Oher (Baltimore Ravens) nie został co prawda Rookie Of The Year, ale może nadal zdobyć inną nagrodę: Oscara - przynajmniej pośrednio.
"The blind side", filmowa opowieść o życiu futbolisty Ravens niespodziewanie znalazła się wśród nominacji do najbardziej prestiżowej nagrody w świecie kina (ma szansę na dwie statuetki: Najlepszy film i Najlepsza pierwszoplanowa rola kobieca).
"To szaleństwo, zawsze byłem gościem, który oglądał sporo filmów, ale żeby mieć możliwość obejrzenia filmu o samym sobie? To niesamowite, nigdy się do tego nie przyzwyczaję." - przekonywał Oher.
Jako gracz linii ofensywnej Oher nie chce wychodzić przed szereg i woli kiedy uwaga wszystkich skupiona jest na kimś innym. Zresztą, sam nie wybrał się nawet na oficjalną premierę filmu, bo był zajęty przygotowywaniami do meczu z Colts w sezonie zasadniczym:
"Zobaczyłem go dopiero kilka dni później. Poszedłem na niego z kilkoma kolegami z drużyny i chyba wszystkim się podobał."
I nie żałujesz, że nie skorzystałeś z okazji przejścia się po Hollywoodzkim, czerwonym dywanie?
"Nie, nie, ani trochę. Jestem futbolistą - to jest to, co kocham robić przede wszystkim."
Co ciekawe Oher nie miał nawet okazji poznać swojej filmowej, przybranej matki - Sandry Bullock, ale jak zapewnia "na ekranie spisała się naprawdę dobrze".
Okazuje się rónież, że Quinton Aaron, aktor, który wcielił się w Ohera w filmie, nigdy nie pracował z liniowym Ravens, żeby przygotować się do roli.
"Myślę, że pewnie korzystali głównie z książki (bestsellera o tym samym tytule, pióra Michaela Lewisa) i moich nagrań z czasów college'u."
Własna interpretacja Aarona, to jeden z punktów, w których film różnił się od prawdziwej historii Ohera:
"To nie byłem ja, tam, na ekranie, to naprawdę nie byłem ja. Ale to mimo to, to świetna historia. Po pierwsze, ja gram w futbol już od ósmej klasy. Zawsze rozumiałem ten sport. Więc właściwie różnice w filmie wiązały się właśnie z aspektem futbolowym mojego życia."
Życia, które może być inspiracją dla innych?
"To wszystko było jak wielkie marzenie. Z takim pochodzeniem jak moje, to była długa droga, żeby dojść na ten poziom. Mój pierwszy rok w NFL też był świetny."
A film? Jak go oceniasz?
"Ani razu nie zdarzyło mi się pomyśleć, że moje życie mogłoby stać się podstawą interesującego filmu. Jestem bardzo skupionym człowiekiem. Jako gracz, liczyłem na to, że futbol zaprowadzi mnie tam, gdzie chciałem dojść, pozwoli mi spełnić moje marzenia."
"Ale... film? Sami wiecie..." - dodaje oher i wzrusza ramionami.
Liniowy Ravens woli raczej wyróżnić innych. Zapytany o swoją ulubioną postać w filmie odpowiada bez zastanowienia: "S.J Touhy, mój przybrany młodziutki brat. Świetna robota, to mój człowiek."
Pytany o Super Bowl Oher typował wygraną Colts. Jak już wiemy, pomylił się. A jakie ma przewidywania względem szans filmu na Oscara? "Poza nominacją dla Sandry Bullock nie wiem jeszcze nawet w jakich kategoriach właściwie ten film jest nominowany." - przyznał jeszcze na gorąco Oher.
Jedno jest pewne: nie szukajcie go wzrokiem na czerwonym dywanie.
Źródło: allheadlinenews.com