Dwie z nich do walki poprowadzą zawodnicy, którzy swoją pierwszą i chyba też drugą młodość mają już za sobą, i dla których mogą to być ostatnie mecze w karierze.
Jak zwykle na tym etapie dojdzie do pojedynków drużyn, które miały o tydzień więcej odpoczynku niż ich rywale, co wcale nie musi oznaczać przewagi.
Przewagą na pewno będzie to, że 3 z 4 spotkań rozgrywane będą w halach, które zwłaszcza w playoffs potrafią być niewyobrażalnie głośne i utrudniające życie (komunikację ze światem) quarterbackom rywali.
New Orleans Saints - Arizona Cardinals (sobota, 22.30)
Potencjał ofensywny obu drużyn, a także ultraofensywne nastawienie, może spowodować, że będziemy świadkami kosmicznego wyniku, który może zakręcić się w granicach 100 punktów (pewnie skończy się 7-6, albo coś w tym stylu).
Problemem Saints jest to, że ich świetnie funkcjonująca maszyna ofensywna zacięła się 30 listopada zeszłego roku i od tamtego czasu Brees i spółka mają ewidentnie "pod górkę".
Jeszcze większym problemem ekipy z Superdome jest to, że ofensywa Cards tydzień temu wyglądała rewelacyjnie. Nawet brak Anquana Boldina nie wpłynął na siłę ataku drużyny z Arizony. Darren Sharper i jego koledzy z secondary muszą znaleźć sposób na powstrzymanie Larry'ego Fitzgeralda - jeżeli im sie to nie uda, Saints będą w opałach, tym bardziej, że ich ofensywa nie będzie już ich najlepszą obroną - no chyba, że przez ostatnie dwa tygodnie Brees i reszta formacji ofensywnej odnajdą formę, która gdzieś wyparowała po fantastycznej wygranej z Patriots.
Mimo, że większość ekspertów mimo wszystko stawia na Saints, mój typ: Cardinals.
Indianapolis Colts - Baltimore Ravens (sobota, 2:00)
Jeżeli Patriots nie byli tak słabi jak niestety zanosi się, że jednak są - to Colts mogą być w poważnych tarapatach.
Świeżo upieczony MVP sezonu regularnego (całkowicie zasłużenie jak dla mnie) Peyton Manning musi wyciągnąc wnioski z tego co zgotowali Ravens Brady'emu tydzień temu. Jeżeli nie będzie podejmował błyskawicznych decyzji i automatycznie reagował na ustawienie defensywy Ravens, będzie miał problemy. Ray Lewis, Terrell Suggs i Jarrett Johnson, mogą zamienić ten wieczór w koszmar quarterbacka Colts.
Ravens nigdy nie wygrali z Colts w playoffs, ale identyczną liczbę zwycięstw mieli z Patriots. Colts trzykrotnie w ciągu ostatnich 20 lat odpadali z playoffs po wolnym weekendzie wild card.
Jeżeli tylko Joe Flacco zacznie grać przynajmniej przyzwoicie, to running game i znak firmowy Ravens czyli ich defensywa mogą sprawić wielką niespodziankę i wyeliminować najlepszą ekipę regularnego sezonu razem z najlepszym zawodnikiem w lidze.
Nie może zapominać, że po drugiej stronie mamy Peytona Manninga, który jeżeli tylko otrzyma wsparcie defensywy (jej głownym zadaniem będzie zatrzymanie Rice i oddanie kontroli nad meczem swojemu quarterbackowi) jest w stanie pokonac każdą nawet najlepszą defensywę w footballu.
Mój typ: Ravens!
Minnesota Vikings - Dallas Cowboys (niedziela 19.00)
Wszystkie oczy zwrócone bedą na no. 4. Na zawodnika, który w wieku 40 lat zanotował prawdopodobnie najlepszy regularny sezon w swojej karierze (ale nie tak prawdopodobnie jak jednemu browarowi wydaje się, że jego piwo jest prawdopodobnie najlepsze na świecie - tylko na serio). Favre jeszcze nigdy nie miał takich statystyk, dwa tygodnie bez meczu potrzebne były mu jak nikomu innemu w tej lidze w tym momencie.
Nie wiem czy takie historie zdarzają sie tylko w amerykańskich filmach, a jeśli nawet to przecież to w końcu najbardziej "amerykańska" ze wszystkich lig zawodowych, ale Favre prowadzący Vikings do Super Bowl to byłoby wydarzenie bez precedensu.
Favre nigdy nie wygrał z Cowboys w playoffs, Cowboys są w tej chwili razem z Chargers w największym gazie spośród całej "ósemki", która nie ma wakacji. Defensywa Cowboys w ostanich 4 tygodnia traciła średnio 7 punktów na mecz, DaMarcus Ware i Anthony Spencer sieją w ostatnim czasie spustoszenie w szeregach wszystkich O-line. Tony Romo wreszcie wygląda na człowieka, który może poprowadzić Cowboys do wielkich rzeczy.
Pasjonująco zapowiada się ten pojedynek, myślę, że przy dwóch naprawdę wyrównanych ekipach, decydujące znaczenie może mieć running game, wszystkie oczy będą skupione na rozgrywających, i tutaj pojawia się miejsce dla Petersona i z drugiej strony dla Barbera i Jonesa.
Peterson nie będzie miał już lepszej okazji by udowodnić, że nie skończył się na Kill 'em all na Brecie Favrze.
Mój typ: Vikings
San Diego Chargers - New York Jets (niedziela 22.30)
Czy to koniec "cinderella story" dla rookie coacha, rookie QB i rookie RB ?
NY Jets są tą ekipą, która spokojnie może grać kartę pt. No-one belive in us", na której wiele zepsołów dojechało nawet do Super Bowl - choćby zeszłoroczni Cardinals.
Jets do zwycięstwa potrzebują running game, która potrzyma Philipa Riversa za linią boczną tak długo jak tylko będzie się dało. Jeżeli Rivers tylko pojawi się na boisku, to wraz z korpusem receiverów, na pokrycie których przydałoby się przynajmniej trzech Darrellów Revisów oraz LT i Sprolesem, jest w stanie zmiażdżyć Jets - pod warunkiem, że oczywiście w ciągu wolnego tygodnia, niesamowita "chemia" w ofensywiem Chargers gdzieś nie wyparowała.
Każdy postseason ma jakąś rewelację - rewelacja nie polega na odpadnięciu w Divisional Round, ale myślę jednak,że wycieczka do Miami ekipy z Nowego Jorku zakończy się w San Diego.
Mój typ: Chargers
P.S. Jakoś tak dziwnie się składa, źe moje typy w pełni zgadzają się z moimi sympatiami na ten weekend, wiem, że to nienajlepszy pomysł na typowanie zwycięzców, ale co tam, po tym jak w zeszły weekend Bill Simmons nie trafił żadnego z 4 typów, nie boję się kompromitacji.
A propos w zeszły weekend gdybym nie wisiał pół dnia za oknem i walczył z anteną satelitarną, to miałbym czas na napisanie analogicznego tekstu przed wild card ... i trafiłbym tylko wygraną Cardinals !