W futbolu dotychczas wyróżniało się dwa różne typy rozgrywającego - bardziej powszechny „pocket", grający dużo w miejscu, liczący na utrzymanie „kieszeni" i skupiający się przede wszystkim na podaniach. Drugi z nich był tzw. „scramblerem", a więc quarterbackiem, który co prawda potrafił w razie konieczności zamiast podania, zdecydować się na bieg, ale zdarzało się to tylko w niektórych sytuacjach i raczej nie czyniło zdobywania jardów po ziemi jego głównym zadaniem. Można w tym miejscu przywołać przykład chociażby Vince'a Younga, który po świetnej karierze w Texasie został zawodnikiem Tennessee Titans. Po udanym pierwszym sezonie i wielkich nadziejach związanych z jego stylem gry jego kariera praktycznie legła i czeka na odrodzenie, a słuch powoli po nim ginie. Chociaż trzeba otwarcie przyznać, że nawet i VY nie był nigdy przedstawicielem takiego rodzaju gry rozgrywającego, z jakim mamy do czynienia obecnie.
Przyjęło się określanie QB jak Field General, główno dowodzącego swoimi oddziałami formacji ofensywnej. Jego zadaniem ma być przede wszystkim rozdzielanie piłek do różnych skrzydłowych, wybieranie akcji, jaką zagrają, odpowiednia kontrola i stabilizacja serii ofensywnych. W przypadku drużyn grających up-tempo, no huddle, zdarza się nawet, że musi czasem zastąpić trenera w szybkiej selekcji odpowiednich zagrań. Dlatego też tak wielkie kariery i tak wspaniałe statystyki posiadają typowi przedstawiciele powyższego określenia jak Tom Brady, Peyton Manning, Eli Manning czy Drew Brees. Teraz zmienia się to coraz bardziej.
Zaczęło się od promowania stylu dużej ilości biegów wykonywanych przez quarterback'a, wprowadzanego najpierw w NCAA, w Nevadzie (Colin Kaepernick), potem podchwycone przez lwią część drużyn akademickich, by wspomnieć chociażby o Baylor (Nick Florence, a wcześniej RGIII, czy Texas A&M (Manziel). Z początku jedna z kolejnych sztuczek, tak często granych w rozgrywkach studenckich, przerodziła się w zmianę także roli rozgrywającego na boisku. Teraz ma on nie tylko podawać, zajmować się prowadzeniem swojej ofensywy, podaniami i mądrym decyzjami, ale być kompleksowym, wielozadaniowym zawodnikiem, potrafiącym zamienić się czasami nawet w najlepszego running backa swojej drużyny. Przebłyski takiego stylu fundował nam już w zeszłym sezonie chociażby Tim Tebow w Denver Broncos, czy momentami Alex Smith z San Francisco 49ers. Jednak dopiero obecny rok pokazał, jak bardzo staje się on popularny.
Nieprzypadkowo Robert Griffin III, przyćmił wybranego o numerek wcześniej Andrew Lucka, a Colin Kaepernick wygryzł ze składu Alexa Smitha. Nie bez kozery również to właśnie Johnny Manziel otrzymał nagrodę dla najlepszego uczelnianego gracza minionego roku, a Jordan Lynch z Northern Illinois już jest nazywany największym skarbem ekipy Huskies. Kibice bardzo lubią taki właśnie styl grania, bo jest on niewątpliwie efektowny, potrafi oszukać defensywę i przynieść niesamowite zagranie, wspominając chociażby 50-jardowy bieg po przyłożenie w wykonaniu wspomnianego już Kaepernick'a w spotkaniu przeciwko Miami Dolphins. Jeżeli jednak spojrzymy na wyniki obecnego sezonu, będziemy musieli przyznać, że ofensywa double-option nie przynosi rezultatów, jakich wszyscy by oczekiwali.
Popatrzmy chociażby na zestaw drużyn, które w tym roku przystąpiły do fazy playoffs. W ich gronie wyróżnimy z pewnością dwie, a góra trzy drużyny, w których szeregach możemy znaleźć QB w stylu nie tyle nawet scrambler, co jako atakującego biegiem, jako drugą bronią. Są to oczywiście Washington Redskins (którzy zresztą już odpadli) i San Francisco 49ers. Do tego grona możemy ewentualnie zaliczyć jeszcze Seattle Seahawks, chociaż osobiście przychylam się do opinii, że Russel Wilson należy bardziej do kategorii rozgrywających, którzy bieg rozpoczynają tylko wtedy, kiedy sytuacja tego wymaga, albo istnieje poważna okazja. Tak więc spośród 12 drużyn jest to naprawdę niewielki odsetek. Zobaczmy nawet na BCS Championship Game - tak obaj rozgrywający reprezentowali stary styl, typowe utrzymywanie się w „pocket".
Za mało jest jeszcze quarterbacków grających ofensywnie dwie opcje (bieg i podania) - powie ktoś. Owszem, jeżeli spojrzymy na ogólny skład NFL, trzeba przyznać, że zdecydowanie dominują rozgrywający „tradycyjni", do tego grający w doskonałych drużynach, mający tym samym więcej pola do popisu. Niemniej tenże argument przemawia także za rozwiązaniami dotychczasowymi - bowiem gdyby faktycznie granie nowinkami opłacało się, to każdy trener decydował by się na nie jak najprędzej. Tymczasem nawet w NCAA nie wszyscy się na to decydują, tym bardziej w National Football League. Słabość i problemy z posiadaniem rozgrywającego, który obok podań, jest bardzo dużym zagrożeniem po ziemi zostały obnażone bardzo niedawno w spotkaniu Washington Redskins przeciwko Seattle Seahawks. Każdy doskonale mógł zaobserwować jak wielkie problemy z rozgrywaniem akcji ofensywnych mają Czerwonoskórzy. Wynikało to przede wszystkim z tego, że Griffin III miał kontuzję kolana, niemniej widzieliśmy doskonale, że bez jednej ze swoich podstawowych broni w arsenale, RG III stanowi o bez mała ponad połowę mniejsze zagrożenie. Nie jest to przecież rozgrywający, który potrafi podać niesamowicie precyzyjnie (jak Drew Brees), z bardzo mocną siłą i dokładnością „down field" (jak Ben Roethlisberger), czy nawet dysponujący świetną pracą nóg na wąskim obszarze „pocketu" (jak Tony Romo). Jego siłą było dotychczas ciągłe zagrażanie potencjalnym biegiem, wybieganiem z „kieszeni" i próbą ewentualnego wyszukania blisko znajdującego się receivera. Gdy zabrakło zdrowego kolana, zabrakło też umiejętności podań. A przecież chociażby wspomniany Big Ben nawet z kontuzją stopy potrafił prowadzić swoich Pittsburgh Steelers do zwycięstw.
Zgodzę się oczywiście, że ciężko nie darzyć sympatią zawodników i drużyn, które posiadają w swych szeregach efektownych quarterbacków, potrafiących oszukać w nietuzinkowy sposób obronę rywala. Jak pokazuje jednak miniony sezon, mimo nowej fali i ogólnych zachwytów, wyniki mówią co innego. Wygląda bowiem na to, że z generała nie da się zrobić komandosa do zadań specjalnych, czy szeregowca od wszystkiego. Rola quarterbacka od zawsze była inna i to na niej skupiają się dotychczas trenerzy. Oczywiście, nie wyklucza to możliwości ewentualnych biegów rozgrywających w celu osiągnięcia znacznych nawet korzyści w jardach, ale nie powinno się raczej robić z tego drugiej, a nawet czasem najważniejszej broni, swojego field general'a. We wszystkim trzeba przecież zachować umiar i odpowiednią równowagę. A jeżeli chcemy być dobrzy we wszystkim, to zazwyczaj nie jesteśmy doskonali w niczym. Griffin pokazał, że bez swojego running game nie reprezentuje sobą poziomu nie tyle playoffów, ale nawet zawodnika z drużyny aspirującej do wyższych celów. Ciekaw jestem kariery Manziela, choć w jego wypadku wszystko zweryfikują dopiero boiska National Football League.
Chociaż, dopiero przyszłość pokaże, czy double-threat quarterback jest przyszłością pozycji rozgrywającego, czy tylko raczej przejściową modą...
Wojciech Augusiewicz
1. Peyton Manning, Drew Brees czy Tom Brady to najlepsze przykłady rozgrywających, którzy swoje nazwiska i wielką renomę wyrobili sobie, dzięki fantastycznej umiejętności podań i dowodzenia drużyną na boisku / espn.go.com
2. Gdy zabrakło możliwości biegowych u kontuzjowanego Roberta Griffina III, okazało się, że jest tygrysem bez zębów - pierwsza próba długiego podania w wykonaniu zakończyła się prostym przechwytem rywali. / bleacherreport.com