Niestety dla kibiców drużyny Indianapolis Colts, drużyna jest konsekwentna w przegrywaniu kolejnych spotkań. Zespół, który jeszcze dwa lata temu zagrał w Super Bowl przciwko Saints, dziś plasuje się na samym dnie ligowej tabeli. Po 11 meczach sezonu zasadniczego bilans ekipy Colts wynosi 0-11.
Główną przyczyną tej tragicznej wręcz postawy zespołu ze stanu Indiana jest nieobecność kontuzjowanego Peytona Manninga. Quarterback odniósł kontuzję szyi i przed rozpoczęciem sezonu stało się jasne, że nie zagra on już w 2011 roku. Wszyscy fani Colts drżeli na wieść o tym, ale chyba żaden z nich nie dopuszczał do siebie myśli, że ten sezon będzie aż tak słaby w wykonaniu ich ulubionej ekipy. Manning przeszedł 3 operacje w ciągu 19 miesięcy i są niewielkie szanse, by zobaczyć go na boisku jeszcze w tym sezonie. Nie wydaje się jednak, by trenerzy i zarząd drużyny ryzykowali jego zdrowie. Pojawiają się też jednak głosy, że kontuzja doprowadzi do zakończenia jego kariery.
Absencja rozgrywającego nie jest jedyną z jaką muszą sobie radzić Colts. Poza grą są również tight end Dallas Clark, wide receiver Anthony Gonzalez, guard Ryan Diem, a dopiero niedawno uraz wyleczył Joseph Addai. W poprzednich latach Indianapolis Colts radzili sobie z takimi problemami, ale od 13 lat nigdy nie musieli grać bez Peytona Manninga. Bywały mecze, w których to on niemal w pojedynkę dawał Colts zwycięstwa, choć musiał podawać do mało znanych receiverów. Manning to czterokrotny zwycięzca nagrody MVP, rekordzista drużyny Colts pod względem ilości zwycięstw, jardów poprzez podania, prób podań, celnych podań i ilości przyłożeń. Wystąpił dla Indianapolis w pierwszym składzie 208 razy z rzędu w sezonie regularnym, a 227 doliczając play-offy. Pod jego wodzą Indianapolis Colts zanotowali tylko 2 sezony, w których odnieśli mniej niż 50% zwycięstw. Od 2002 do 2010 notowali dwucyfrową ilość zwycięstw, z czego w latach 2003 - 2009 było to co najmniej 12 zwycięstw. W tym czasie ekipa z Indianapolis 9 razy z rzędu występowali w fazie play-off, wygrała rekordową ilość 115 meczów w sezonie regularnym w ciągu ostatniej dekady, zwyciężała w Super Bowl XLI i dotarła do Super Bowl XLIV. Manning uosabiał to, co najlepsze w historii Colts. Kiedy okazało się, że w sezonie 2011 go nie zobaczymy wielu zadawało sobie pytanie z jaką drużyną będziemy mieć do czynienia. Jedynymi quarterbackami, którzy w niej pozostali byli Curtis Painter, Dan Orlovsky i pozyskany tuż przed początkiem sezonu weteran Kerry Colins. Było pewne, że awans do play-offów będzie rzeczą trudną, ale czy niemożliwą? Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna.
Ofensywa Colts należy w tym sezonie do najsłabszych. Zdobywa średnio tylko 13,6 punktu na mecz (30. wynik w lidze), 280 jardów (31.) z czego 181 podaniami (28.) i 99 akcjami biegowymi (26.). Marazm ofensywy podkreśla fakt, że przyłożenie Donalda Browna w meczu 12 weeku z Carolina Panthers było pierwszym ofensywnym przyłożeniem drużyny w całym listopadzie! Curtis Painter wyszedł jako starter w 8 meczach. Zanotował w nich 6 przyłożeń i 9 przechwytów, celnie podawał w 53,4% prób, 5 razy zaliczył fumble, jego rating to jedyne 66.6.
Niestety dla kibiców drużyny z Indianapolis, ofensywie "wtóruje" defensywa drużyny. Colts pozwalają przeciwnym drużynom zdobywać średnio aż 29,7 punktów na mecz - najwięcej w lidze. Ponadto mają przedostatnią defensywę przeciwko biegowi w lidze - gorszą mają jedynie St. Louis Rams.
Wydaje się, że z taką grą drużyna pewnie zmierza po niechlubny wynik 0-16. Do końca sezonu Colts zmierzą się jeszcze z New England, Baltimore, Tennessee, Houston i Jacksonville. Jedyną realną szansą na zwycięstwo wydaje się być ten ostatni mecz. Drużyna z Jacksonville do końca sezonu będzie grać z tymczasowym trenerem i debiutantem Blainem Gabbertem na pozycji rozgrywającego. Gdyby tak się jednak nie stało to drużyna Colts dołączyłaby do Detroit Lions z sezonu 2008 pozostając bez zwycięstwa w całym sezonie regularnym.
Pocieszeniem dla fanów Colts może być to, że drużyna zmierza po pierwszy wybór w przyszłorocznym drafcie. Jest to poważna decyzja do podjęcia dla zarządu Indianapolis. W drafcie "do wzięcia" będzie Andrew Luck z uniwersytetu Stanford. Mówi się o nim, że to najlepszy QB w NCAA od czasów Peytona Manninga. Jest niemal pewne, że Luck zostanie wzięty z numerem 1. Jeśli jedynka przypadnie Colts, będą musieli się poważnie zastanowić, czy zabezpieczyć swoją przyszłość i w jaki sposób to zrobić.
Eksperci twierdzą, że Luck jest najlepiej przygotowanym na grę w NFL rozgrywającym od lat. Jednak pozostaje też kwestia Manninga, który podpisał latem 2011 pięcioletni kontrakt. O możliwości wyboru Lucka w drafcie wypowiedział się Bill Polian, wiceprzewodniczący klubu, który rozmawiał o wybraniu rozgrywającego w pierwszej rundzie z samym Manningiem. Polian stwierdził - "Jeśli będzie to odpowiednia osoba, a musi być to odpowiednia osoba, wtedy będzie czas by podjąć tę decyzję. Peyton i ja rozmawialiśmy o tym i on nie ma z tym problemu" - dodał Polian. Nie użył przy tym żadnych nazwisk, ale i tak wiadomo było, że chodzi o Lucka. Gdyby utalentowany rozgrywający dołączył do Colts, mielibyśmy symboliczne przekazanie warty i zmianę pokoleniową.
To jednak wydarzy się dopiero po zakończeniu tego sezonu, choć większość kibiców Indianapolis Cotls wolałaby, by dobiegł on końca jak najszybciej. Już teraz zarząd musi myśleć jak rozwiązać fatalną sytuację. Sezon 2011 można już spokojnie spisać na straty, pozostaje tylko ratowanie reputacji i nie doprowadzenie do bilansu 0-16. Na pewno jasnym punkcikiem w tym sezonie byłby powrót Peytona Manninga na choćby jeden mecz, ale czy to wszystko się wydarzy, pokaże czas.