Jestem zdumiony. Naprawdę. Informacja o fuzji dwóch najlepszych polskich klubów, która pojawiła się w jednym z najpoważniejszych sportowych mediów na Dolnym Śląsku, przeszła bez echa... tego oficjalnego.
Źródło: Facebook.
„Słowo Sportowe portalem plotkarskim, to smutne”, „nawet nie grają, a ekscytują się bardziej od nas”, „totalne bzdury”. Mniej więcej w taki ton uderzały komentarze, zamieszczane na jednym portalu społecznościowym. Facebook stał się oficjalną witryną klubów futbolowych. To smutne. W całej tej sytuacji określanej przez Devils i Crew jako farsa, największe faux pas popełnili właśnie oni sami. Jeśli temat unii obu ekip jest wierutną bzdurą, to dlaczego nadal po prawie dwóch tygodniach nikt tego nie zdementował?
A) Bo do fuzji dojdzie
B) Bo Facebook jest ważniejszy od strony oficjalnej
C) Kluby skutecznie podgrzewają atmosferę i zainteresowanie
D) Komuś zabrakło kompetencji
W każdym bądź razie zaistniała sytuacja szokuje tym bardziej, gdyż prezes The Crew – Jakub Głogowski – jest wykwalifikowanym PR-owcem. Jeśli Załoga przyjęła taktykę nie informowania o niczym, to nie świadczy to dobrze o samej organizacji. To samo tyczy się Devils. W normalnym świecie każdą opublikowaną o dużej wadze: plotkę, półprawdę, kłamstwo, wyszperaną tajemnicę (niepotrzebne skreślić), odpowiednio komentują osoby odpowiedzialne za kontakty z mediami. Szczególnie, że plotka jest jak hydra: po ucięciu jednej głowy, zaraz powstają dwie następne.
Stałym elementem sportowego życia jest symbioza ze środkami masowego przekazu i nikt tego nie zmieni. Facebook jak każda inna strona internetowa o podobnym profilu, może kiedyś upaść albo nie dotrze do każdego. Witryny oficjalne zawsze przetrwają, chyba że z premedytacją odeśle się je w niebyt, tak jak ma to miejsce w polskim futbolu.
Tak na marginesie. Dobrze, że ludzie ekscytują się bardziej od samych zainteresowanych. To znaczy, że futbol znaczy dla kogoś coś więcej i szuka jakichkolwiek informacji związanych z tą dyscypliną. Zamiast się z tego cieszyć, ktoś znów ma problem. To smutne.
Polski Al Davis
Lowell Hussey przypomina mi Ala Davisa. Różnica wieku i kilogramów jest dość istotna, ale podejście środowiska futbolowego i kibiców do nich, jest nadzwyczaj podobne. Davis stworzył potęgę Oakland Raiders i jako jeden z nielicznych, otwarcie w latach 70-80, prowadził wojnę z komisarzem NFL Petem Rozelle i ją wygrał. Davis to chodząca, żywa legenda NFL, choć ostatnie lata jego działań nie należały do udanych i prędzej otrzyma od fanów na Wielkanoc zbuka, niż pachnącą pisankę.
Tak samo jak Hussey. Oczywiście skala działania jest całkowicie inna, lecz nie ulega wątpliwości, że to amerykański biznesmen jest jednym z większych wizjonerów w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego. Zainwestowane pieniądze (jak twierdzi 2 mln złotych) w rozwój futbolu oraz liczne pomysły, dzięki którym futbol zaistniał w mediach, pozwoliły mu stać się osobą rozpoznawalną w całym kraju. Teraz Hussey prawdopodobnie prowadzi otwartą wojenkę z członkami własnego klubu i osobami związanymi z The Crew. Upadek ze szczytu?
W niedawno udzielonym wywiadzie, Hussey mocno skrytykował Głogowskiego, co oznacza że być może stracił rzeczywisty wpływ na działania w klubie i jest powoli odsuwany na boczny tor. Nie jest tajemnicą, że Hussey zmaga się z problemami finansowymi, a działalność w The Crew na pewno wielkich zysków nie przyniesie. Z tego względu ewentualna fuzja we Wrocławiu ma sens – Załoga szuka ratunku i pragnie działać z Devils. Być może szaleńcza hipoteza ale bez oficjalnego stanowiska obu ekip, możemy wymyślać każdego dnia nowe teorie bliższe lub dalsze prawdy. Niemniej, zmiany nas czekają i to już niedługo, o czym wspomniała mi niedawno Agnieszka Kucharska, rzecznik prasowy należącej do Husseya firmy Superbol. W Crew ma dojść do ważnych zmian w zarządzaniu klubem i za jakiś czas opinia publiczna zostanie o tym poinformowana. No to czekamy.
Plusy dodatnie, plusy ujemne.
(Nie)doszłe przymierze we Wrocławiu z pewnością zmieniłoby diametralnie sytuację w PLFA. Idealnie obrazuje to sonda na naszym portalu.
- 39% osób odpowiedziało, że fuzja, to szansa na zaistnienie w europejskich pucharach i większą popularność futbolu. W takim wypadku gridiron wypłynąłby na większe wody i być może pozyskał fanów i większe pieniądze nie tylko w skali mikro, ale przede wszystkim makro. Puchary to większa szansa na regularne transmisje telewizyjne i rozpoznawalność amerykańskiej odmiany futbolu.
- 34% stwierdziło, że ta decyzja doprowadzi do wielu lat dominacji Wrocławian i zdecydowanego obniżenia atrakcyjności PLFA. W tym przypadku fuzja nie daje gwarancji na dobre wyniki i większą stabilność finansową Gigantów Wrocław. Natomiast, z pewnością przez kolejne 10 lat mistrzostwo do Wrocławia trafiłoby 9 razy i zredukowało liczbę drużyn, niechętnych do otrzymywania batów, a co za tym idzie – mniejszej frekwencji na trybunach.
Gigantyczna decyzja
Obecna sytuacja dotycząca fuzji przypomina nastolatka, który trzyma kwiatek i urywa płatek po płatku szepcząc pod nosem: Fuzja? Nie fuzja? Fuzja? Nie fuzja? Tak pewnie będzie jeszcze przez jakiś czas. W końcu mamy mało popularny sezon ogórkowy i o czymś trzeba pisać. A ten temat wróci. Jak nie teraz. To za rok. I w latach następnych też.
Fot. Piotr Bera
napisz do autora: piotr.bera@nfl24.pl
