Bezpieczny futbol
Jestem zdumiony zaskoczeniem wywołanym nowym kodeksem sędziowskim. Futbol amerykański przede wszystkim kojarzy się z NFL, więc dążenie do przyjmowania zasad panujących w zawodowej odmianie tej gry jest rzeczą całkowicie normalną.
Od kilku lat za Oceanem przywiązuje się coraz większą wagę do politycznej poprawności i zwiększenia bezpieczeństwa graczy. Nie bezpodstawnie. Bez krzty zawahania można wysunąć tezę, że futbol jest brutalnym sportem. Ba, przez amerykańskich naukowców jest porównywany do pola bitwy na prawdziwej wojnie.
Często zastanawiałem się jak to możliwe, że poza akcją futboliści nie skaczą sobie dalej do gardeł. Powód jest prosty: surowe przepisy.
Rygorystyczny regulamin dotyczący popularnych cieszynek czy zachowania zawodników ma na celu uspokojenie sytuacji panującej na murawie. Futbol w Stanach to sport dla całych rodzin piknikujących pod stadionem, na trybunach, parkingach i przed telewizorami. Futbol przede wszystkim ogląda mnóstwo dzieci, naładowanych agresją podczas oglądania tej bitwy toczącej się w ramach różnych regulaminów. Cytując klasyka: oczywistą oczywistością jest, że najlepiej sprzedają się dwie rzeczy: krew i seks. Tego drugiego w futbolu nie uświadczymy ale pierwszego jest pod dostatkiem, co skrzętnie wykorzystuje telewizja pokazując w zwolnionym tempie i stu powtórkach potężne uderzenia obrońców. Skrajnym przykładem telewizyjnej ekstazy była akcja z meczu Filadelfia Eagles – Indianapolis Colts, po której Austin Collie runął na ziemię jak kłoda. Dlaczego o tym piszę? Bo to telewizja spowodowała wprowadzenie licznych i nowych zasad bezpieczeństwa do gry - łącznie z ostatnimi dotyczącymi kickoffu. Kamery oraz mikrofony efektowe wychwytują wszystko co dzieje się na boisku. Władze NFL boją się tego co same wytworzyły. Dążąc do zaistnienia w telewizji, a co za tym idzie w futbolowym świecie, często jedyną możliwością pokazania się jest nadmierne epatowanie siły – zwłaszcza w formacji defensywnej, przyćmionej z oczywistych powodów przez ofensywne gwiazdy. Zwiększająca się agresywność zawodników w pojedynczych zagraniach doprowadza do absurdalnych, nie powiększających bezpieczeństwa graczy przepisów (znów ten nieszczęsny kickoff). Touchback w każdym wznowieniu gry i tak niczego nie zmieni. Jedyna modyfikacja polega na tym, że zlikwidowano element gry przypominający starcie dwóch kawalerii pędzących z maksymalną prędkością, w celu całkowitej neutralizacji przeciwnika. Jedna akcja (co z tego, że szalenie ważna – patrz przykład niedołęstwa San Diego Chargers) w telewizji mniej. W kolejnym sezonie dojdzie do kolejnych urazów, a Rada Mędrców usunie z futbolu np. punt (kolejna możliwość pojawienia się groźnych urazów). Być może niektórzy z was pomyślą, że całkowicie odszedłem od tematu PLFA. Nic bardziej mylnego.
Jak już wspomniałem wcześniej, futbol w USA to sport wybitnie rodzinny. Tak samo kreuje się go w Polsce, w opozycji do piłkarskich chuliganów. Gromady nowych interesantów, pewnikiem po meczu futbolu myślą o jednym: na trybunach jest bezpiecznie, a biorący udział w wydarzeniu sportowcy i trenerzy zdyscyplinowani. A to wszystko dzięki przepisom pozwalającym utrzymać w ryzach tak podniecającą i wyczekiwaną (ze strony widza i zawodnika) agresję. Paradoks? Niekoniecznie. Widzowie są tak naładowani adrenaliną oglądając futbolistów, że większej dawki nie potrzebują. Nowe przepisy Wydziału Sędziowskiego, zapobiegają przede wszystkim zachowaniom najbardziej zwiększających przepływ krwi w żyłach zawodników. Poniżenia, wyśmiania i otwartego wezwania do indywidualnej wojny pomiędzy danymi graczami. Na pewno wielu z nas pamięta różne wydarzenia z czasów szkolnych, gdzie nie było nic gorszego na lekcji wuefu, niż widok napuszonego, a zarazem największego rywala, w walce o prymat i szacunek w klasie. Być może nowe przepisy są niepotrzebne z tego względu, że w naszej lidze jak dotąd obeszło się bez większych incydentów. Rozgrywki są amatorskie i być może nigdy nie ulegnie to zmianie. Z drugiej strony nie oznacza to, że do każdego meczu podchodzi się tak jak do gierki w parku z kumplami.
Ale może lepiej dmuchać na zimne? Ewentualna chryja może zniechęcić potencjalnych miłośników dyscypliny do następnego przyjścia na mecz. A może się mylę… Koniec końców futbol w Stanach nigdy nie osiągnął tak wielkiej popularności jaką cieszy się aktualnie. Chyba jednak tam się nie mylą.
PS: na sambę po przyłożeniu pozwolenie mogło zostać.
Już niedługo, coraz bliżej…
Za tydzień startuje długo wyczekiwany sezon. Przed zespołami ostatnie treningi i sparingi. Cele przedsezonowe różne. Jedni chcą się utrzymać – Bielawa Owls ma przed sobą długą drogę po tęgim laniu od Devils. Inni pokazać pazur – Lowlanders i Kozły. A jeszcze inni udowodnić swoją wielkość. - Główny cel na zbliżający się sezon to powrót do playoffs. Miners muszą po słabym roku 2010 udowodnić, że wciąż należą do elity PLFA i jestem pewien, że drużyna jest gotowa aby pokazać futbolowej Polsce grę na najwyższym poziomie. – Powiedział rzecznik prasowy mistrzów Polski z 2009 roku, Dawid Biały. Po fatalnym poprzednim sezonie Miners pragną powrócić do elity i z podniesionym czołem konkurować z Warsaw Eagles czy wrocławskimi drużynami. Miners do sezonu podchodzą po zwycięstwie 20:13 nad czeskimi Brno Alligators. Za tydzień siłę Górników sprawdzą niedoceniani, gdyńscy Seahawks.
Zagraniczny kierunek w przygotowaniach obrali także inni. Lowlanders mieli zmierzyć się z Żubrami Mińsk, lecz Białorusini nie otrzymali wiz i mecz ostatecznie nie doszedł do skutku. Również drugoligowcy chcą mierzyć swoje siły z przedstawicielami innych nacji. Już 27 marca Husaria Szczecin rozegra w Niemczech mecz z Eberswalder Warriors.
Dwie minuty to naprawdę nie jest dużo. Właśnie tyle potrzebujecie na napisanie komentarza bądź wiadomości e-mail. Wymiana informacji, komentarzy (choćby niepochlebnych) zaowocuje w przyszłości lepszymi tekstami. Nie ograniczajcie się do jednego forum i prostego facebooka. Jeszcze niedawno w ankietach przeprowadzonych na stronie pisaliście o zbyt małej ilości informacji dotyczącej rodzimej ligi. Gracie dla fanów, my piszemy dla czytelników. Dajcie wyraz swoim emocjom i myślom pisząc na adres: piotr.bera@nfl24.pl
Sprostowanie dot. informacji nt. dzierżawy stadionu KS Bielawianki, zawartych w tekście „Dolnośląski finał”.
Stadion KS Bielawianka już od dawna nie jest stadionem klubu piłkarskiego. Stadion ten należał do władz miasta, a teraz do OSIR-u, który wynajmuje go chętnym klubom.