Morderstwo i samobójstwo - tak według domnienań wyglądały okoliczności śmierci Steve'a McNaira, byłego gwiazdora ligi NFL.
Ciało 36-letniego mężczyzny z kilkoma postrzałami głowy zostało znalezione w jego mieszkaniu. Obok leżały zwłoki 20-letniej kobiety, przyjaciółki sportowca, z jednym postrzałem. Przy niej - pistolet.
Policja w Nashville na razie jest wstrzemięźliwa w spekulacjach na temat okoliczności tragicznego zdarzenia. Przedstawiciel miejscowej władzy, Don Aaron, w specjalnym oświadczeniu dla prasy poinformował: "W tym momencie nie znamy jeszcze okoliczności, w jakich doszło do śmierci tych osób. Odpowiedni departament policji prowadzi śledztwo w tej sprawie. Śledczy są na miejscu zbrodni i sprawdzają całe mieszkanie".
Lokalna prasa szybko jednak wysnuła przypuszczenia o morderstwie i samobójstwie, do których mogło dojść w mieszkaniu McNaira, a których sprawcą mogła być przyjaciółka futbolisty.
Zawodnik miał w regionie bardzo duże poważanie, a w mieście status bohatera. W zawodowej lidze futbolu amerykańskiego NFL występował przez 13 sezonów. Sportową karierę zakończył raptem w zeszłym roku. Najwięcej lat spędził grając dla Tennesee Titans.
W sezonie 1999 McNair poprowadził swój zespól do wielkiego finału Super Bowl, w którym drużyna doznała porażki z St. Louis Rams. Wspólnie z Peytonem Manningiem został wybrany MVP ligi w roku 2003.
Amerykanin był znany z działalności charytatywnej na terenie Nashville.
Derrick Mason, kolega z drużyny Baltimore Ravens, w której McNair zakończył karierę, na wieść o tragicznej śmierci powiedział: "
"Steve był bardzo radosnym człowiekiem. Ja nawet nazywałem go "Smile" (Uśmiech). Zawsze był uśmiechnięty i nigdy nie odmawiał pomocy nikomu, kto jej potrzebował. Znałem go od 13 lat i mogę powiedzieć, że był najmniej samolubną, najszczęśliwszą i najbardziej przyjacielską osobą jaką spotkałem w życiu" - wspominał Mason.
McNair zaledwie miesiąc temu otworzył restaurację w Nashville. Na wieść o jego śmierci kibice Titans zebrali się na stadionie LP Field oddając hołd oraz zostawiając pożegnalne kartki i kwiaty.
Źródło: Eurosport.pl / własne