Na zakończenie spotkań 12. tygodnia w NFL, przyszło zmierzyć się ekipom, którym mówiąc delikatnie, w tym sezonie nie wiedzie się najlepiej. Newton i drużyna Panter grają bez błysku, jak to miało miejsce w poprzednim sezonie, a Orły chyba przymierzają się do jednego z wyższych numerów w Drafcie 2013.
Najważniejszą informacją przedmeczową było desygnowanie do pierwszego składu, aż pięciu debiutantów w drużynie gospodarzy. Goście przystąpili do spotkania bez większych braków kadrowych.
Podopieczni Andy’ego Reida postanowili zacząć mecz od mocnego uderzenia i od razu chcieli pokusić się o przyłożenie. Nick Foles rozdzielał piłki odpowiednio do skrzydłowych, czy też oddawał futbolówkę do jednego z debiutantów, który później okazał się głównym motorem napędowym akcji ofensywnych gospodarzy.
Mowa o Bryce’ie Brownie. Warto zapamiętać nazwisko bo może jesteśmy świadkami narodzin jednej z gwiazd na pozycji biegacza.
Wszystko szło dobrze do 18 jarda. Eagles musieli zadowolić się jednak tylko FG.
Goście nie pozostawali długo dłużni. Cam Newton i jego koledzy z ofensywy, w równe pięć minut zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu i wyszli na prowadzenie. Po krótkim drivie Orłów, który zakończył się puntem, przyjezdni w bardzo podobny sposób jak przed kilkoma minutami zdobyli kolejne przyłożenie. Można sobie zadać pytanie, gdzie byli zawodnicy secondary gospodarzy? Dwie akcje łudząco do siebie podobne, różniące się odległością od end zone, a wykończone w ten sam sposób, co niejako dawało pstryczka w nos koordynatorom defensywy drużyny z Miasta Braterskiej Miłości.
Druga kwarta, to obraz zgoła odmienny. Tym razem stroną punktującą byli gospodarze, a przyjezdni mogli tylko obserwować jak ich przewaga topnieje. Jedną z popisowych akcji tej odsłony meczu był 65-jardowy bieg na TD, w wykonaniu wyżej wspomnianego debiutanta, Bryce'a Browna.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem: Panthers 14 – 15 Eagles
"Powrót Supermana"
Druga część spotkania, to już przede wszystkim popis gry Newtona. Dwa przyłożenia zdobyty w charakterystyczny dla siebie sposób, z czego pierwsze to popis akrobacji w powietrzu, a drugie to wykorzystanie bloku kolegów z OL.
Drużyna gości dorzuciła jeszcze prawidłowo wykonany FG, a gospodarze odpowiedzieli tylko jednym przyłożeniem w wykonaniu Bryce Browna. 21-latek z Collegu Kansas State zaliczyłby ten mecz do bardzo udanych, bo 2 TD i 178 jardów nie każdemu debiutantowi, który otrzyma szansę na grę od pierwszych minut, udaję się zdobyć. Skazą na występie biegacza Orłów są dwa fumble jakich się dopuścił, co skutkowało stratą piłki na rzecz przeciwników.
Mecz zakończył się wynikiem: Panthers 30 – 22 Eagles
Strata po raz pierwszy, strata po raz drugi i strata po raz trzeci.
Podsumowując, wygrała drużyna, która popełniła zdecydowanie mniej błędów własnych. Do tego dochodzi odpowiednia dyspozycja Newtona i spółki. 306 jardów zdobytych górą, 2 TD po akcjach podaniowych, do tego dochodzą 52 jardy zdobyty dołem, co sprawia, że 23-letni drugoroczniak, był najlepszym biegaczem swojej drużyny. No i 2 TD zdobyte osobiście.
Po drugiej stronie, Nick Foles z zerowym dorobkiem punktowym i ze 119 jardami zdobytymi po akcjach górą. Brown nie mógł wygrać meczu indywidualnie, był czołową postacią ofensywy Orłów, ale bez wsparcia kolegów z ekipy skrzydłowych, nie jest w stanie wiele ugrać w pojedynkę.
Zwycięstwo przyjezdnych raczej z tych „na otarcie łez”, bo sezon już jest stracony i jedyne co można zrobić dla swoich kibiców, to zakończyć go wygrywając jak najwięcej się uda.
Eagles z Vickiem, czy bez Vicka zaczynają sięgać dna. Sezon można uznać, także za stracony.
Autor: Tomasz Piątek
foto: Bryce Brown - nowa gwiazda, czy jednorazowa eksplozja umiejętności?