Tak jak miało to już miejsce w tym sezonie, futboliści Orłów grali bez wiary w umiejętności swoje i swoich kolegów. Po raz kolejny szwankowała obrona piłki, przechwyty i straty. Vince Young, tegoroczny nabytek z Titans po raz 3 miał szansę poprowadzić Orły pod przedłużającą się nieobecność Micheala Vicka. Niestety scrammbler z University of Southern California rzucił 4 przechwyty, jeden z nich został bezpośrednio zamieniony na punkty przez linebackera Seahawks Dawida Hawthorna. Aby podkreślić fatalną decyzję rozgrywającego, należy powiedzieć, że stało się to podczas podania typu screen, na poziomie ligi zawodowej takie zagrywki się już raczej nie zdarzają... Nie wszystkie interceptions jednak można przypisywać Youngowi. Jeden z przechwytów wyniknął przez niesfrasobliwość Riley'a Coopera, który przepuścił całkiem nieźle zagrane podanie. To padło łupem Brandona Brownera, który przebiegł z piłką 55 yardów. W tym sezonie Young legitymuje się aż 8 przechwytami w 3 występach.
W drużynie Orłów nie ma niestety zbyt wielu jasnych punktów. W tym meczu napewno był nim LeSean McCoy. Właściwie jako jedyny nie rozgrywa słabych spotkań, przez cały sezon dźwiga na swoich barkach ciężar gry formacji ataku. Fakt faktem, idealnie pasuje do schematu preferowanego przez Andiego Reida, jednak widać wyraźnie, że potrzebuje on wsparcia silnego power RB oraz dobrego tight enda nastawionego na stawianie bloków. Ogólną mizerię ataku, który stracił resztki swojego ognia wraz z kontuzją Vicka, dopełnia słabiutka postawa obrony. Linia ofensywna Jastrzębi zdominowała grę. Pozwoliło to na świetny występ Marshawna Lyncha, który zaliczył łącznie 148 yardów i 2 TD, z czego 90 yardów już w pierwszej połowie, co jest do tej pory najlepszym jego występem. Lynch swoją agresywną grą uwidocznił wszystkie błędy obrońców Eagles. Koronnym przykładem była 15. akcja w której właściwie każdy z defensorów mógł powalić running backa Seahawks, jednak ten mimo wszystko znalazł się w end-zone. Drugi jego TD to popis szybkości. 40 jardowy bieg i chwilę później Lynch melduje się w end-zone po raz drugi. Tym razem nawet nietknięty. Obrona nie była w stanie znaleźć żadnej odpowiedzi na grę dołem. Za to ekipa trenerska z Seattle wiedziała co zrobić, aby Beast-Mode Marshawna nie skończył się przedwcześnie. Po dobrej akcji Lynch musi dostać garstkę Skittelsów. To pozwala mu grać na arcy-wysokim poziomie. Wynik podwyższali również Tarvaris Jackson i Golden Tate. Zwłaszcza reciever Hawks popisał się znakomitym chwytem po 11-yardowym podaniu. Jackson natomiast mimo braku spektakularnych przyłożeń, może śmiało być dumnym ze swojej gry. Jego rating to 137.0, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze (w meczach, w których QB wykonał ponad 15 podań).
Podsumowując, Seahawks rozegrali kompletny mecz, chyba najlepszy w tym sezonie. Zwycięstwo w pełni zasłużone, do tego w pięknym stylu. Pete Carroll i spółka dali kibicom to co im się należało. Eagles natomiast wciąż rozczarowują, drużyna kreowana na Dream Team na stałe zagościła już na Dameshekowskiej Shame Island i można śmiało powiedzieć, że wyspa jest już w pełnym władaniu Orłów. Stawia to trenera Andiego Reida w bardzo ciężkiej sytuacji, kibice głośno domagają się jego zwolnienia. Prawie równie głośno jak pozbycia się z drużyny DeSeana Jacksona, którego postawy nie będę komentował. Jedno jest pewne, Eagles mają fatalną atmosferę w szatni, nie poprawia tego fatalny bilans. W Filadelfii muszą nastąpić zmiany szybkie i spektakularne - wszystko teraz w rękach włodarzy. Seahawks po takim występie na pewno podbudowali się po ostatniej przegranej z Redskins. Pomoże to powalczyć w meczu z nierównymi Rams. Jastrzębie są na drugim miejscu w NFC West, liczą się w wyścigu o Play-Offs. Czy są do tego przygotowani pokażą najbliższe mecze.
Foto: Marshawn Lynch był nie do zatrzymania
Źródło: własne
Autor: Sew