UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim - Artykuły: Simply the Best. Czyli kto zostanie MVP?
Nazwa użytkownika
Hasło

Zapamiętać?
Zapomniane Hasło?
Szukaj:


Reklama

  Ostatnie artykuły
Ostatni artykuł:
"Targowisko" czas zacząć!!!

Polecamy również:
- No Huddle: Futbol amerykański, a rywalizacja międzynarodowa
- 2013 Mock Draft 1.0 - Tomasz Piątek
- 2013 Mock Draft 1.0 - Paweł Śmiałek
- 2013 Mock Draft 1.0 - Michał Gutka
- No Huddle: Odbić się od dna
Więcej artykułów znajdziecie TUTAJ

Facebook

UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_articles'
  Simply the Best. Czyli kto zostanie MVP?
To był sezon łamania rekordów, wielkich nadziei, wielkich zaskoczeń, ale i wielkich rozczarowań. Co prawda przed nami jeszcze trochę rozwiązań w sezonie regularnym, jednak wyścig po tytuł Most Valuable Player of the Season zbliża się już ku końcowi.

Kto go otrzyma? Opinii jest tyle, ilu kibiców, gdyż każdy z pewnością może wskazać swojego faworyta i uzasadnić to kilkoma względami. Bo tak naprawdę nagroda MVP zawiera w sobie bardzo wiele kryteriów – od wymiernych statystyk, po ciężkie do określenia parametry jak prowadzenie drużyny i tym podobne. Dlatego tak ciężko jest wybrać któregoś z wielu wspaniałych zawodników, którzy zaprezentowali się nam w mijającym sezonie. Postaram się przybliżyć kandydatury moich osobistych faworytów, z których część pokrywa się zapewne z ogólnymi oczekiwaniami, natomiast nie omieszkam też postawić na trochę zaskoczenia.



1. Peyton Manning

Najbardziej pewny faworyt do tytułu MVP i składa się na to wiele czynników. Świetny pod względem samych statystyk (4335 jardów, 68,1 % skuteczności podań, 35 TD), co klasyfikuje go w samej czołówce najlepszych rozgrywających NFL. Nie jest to zaskakujące biorąc pod uwagę kartę zawodnika, jednego z najbardziej doświadczonych i niesamowicie uznanych graczy. Poprzedni sezon był dla niego katastrofą, gdy Colts uplasowali się na ostatnim miejscu w łącznej klasyfikacji, z raptem dwoma zwycięstwami na koncie. Już mówiono o końcu Peytona, a wybuchu kariery młodszego brata Eli’a, który wygrywał Super Bowl z New York Giants. Starszy z rodzeństwa jednak nie zrezygnował, zacisnął zęby, zmienił środowisko i powędrował do Denver Broncos, gdzie oczekiwania były wielkie – musiał przecież zastąpić Tima Tebowa i jego długą listę cudów. Kibice z Kolorado z pocałowaniem ręki wzięliby powtórkę z rozrywki, czytaj doprowadzenie Broncos do playoffów w ogóle. Tymczasem Manning przerósł ich oczekiwania wielokrotnie i z drużyny niezłej, dowodzonej przez Tebowa zrobił drużynę wielką, genialną w ofensywie, której prawie nie sposób zatrzymać. Od zawsze odnosiłem wrażenie, że cała Tebowmania była grubo przesadzona, a sam zainteresowany – zdecydowanie przecenianym i samolubnym graczem (na marginesie swoim zachowaniem wydaje się to potwierdzać u boku Rexa Ryana), przez którego naprawdę dobra ofensywa nie rozwijała w pełni swoich skrzydeł. Dopiero Peyton w pełni wykorzystał umiejętności tak świetnych skrzydłowych jak Demaryius Thomas, Brandon Stockley czy Eric Decker. I właśnie przede wszystkim za zdolności przywódcze i mądrą grę oraz wykorzystywanie ogromnego doświadczenia to Manning powinien być numerem 1 w walce o koronę MVP.

2. Adrian Peterson

To miał być kolejny długi, pełny niepowodzeń sezon Vikings. I byłby, gdyby w drużynie z Minnesoty nie było takiego zawodnika jak Adrian Peterson. Jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy running back w historii całej NFL, bijący rekord za rekordem i już zbliżający się do pobicia wyniku wszechczasów w liczbie jardów wybieganych w całej karierze. Statystyki porażają – 1898 jardów na chwilę pisania tego artykułu, ze średnią równą 6 jardów zdobytych na próbę – wyższą ma jedynie CJ Spiller, ale on miał o połowę mniej okazji do biegania, więc jego statystyki nie są tak wymierne. Na chwilę obecną nie ma chyba silniejszego, a przy tym sprawniejszego i lepiej unikającego zatrzymań zawodnika. Na swoich barkach dźwiga całą ofensywę Wikingów, która bez niego praktycznie nie funkcjonuje. Tym większe słowa uznania należą się właśnie Petersonowi, że potrafi bez mała sam (i myślę że nie przesadzam w tym ani trochę), dociągnąć drużynę do playoffów. Niekwestionowany lider z genialnym sezonem – naprawdę solidny konkurent Peytona Manninga.

3. Tom Brady

Część krytyków lidera New England Patriots mówi, że „z takimi receiverami to każdy potrafi”. Fakt, nie da się zaprzeczyć, że ofensywa Pats jest niesamowicie mocna, ale i najlepsza armia bez dobrego dowódcy nie zdziała wiele. Historia podobna jak z Peytonem Manningiem. Obaj panowie QB starego typu – gra w pocket, spokój, dokładne podania – naprawdę miło patrzy się na tak świetnych graczy w erze, gdy quarterback bardzo często staje się kolejnym biegaczem. Największym atutem Toma Brady jest z pewnością jego solidność – czy się wali, czy się pali na nim zawsze można polegać i wiadomo, że zrobi swoje. Świetne statystyki i bardzo duża dokładność (tylko 8 interception w ciągu całego sezonu, na równi z Rodgersem, gorszy tylko od Griffina III). Nie ma wątpliwości, że prowadzenie tak wybitnej linii ofensywnej wymaga niesamowitych umiejętności, a Tom pokazuje je nieprzerwanie z sezonu na sezon. I właśnie ze względu na swoją pewność, dokładność, doświadczenie, umiejętności i to już od lat powinien być jednym z czołowych kandydatów do tytułu MVP.

4. Calvin Johnson

Detroit niesamowicie zawiodło w tym sezonie, ale Megatron był jednym z niewielu jasnych punktów w drużynie Lwów. Typowy go-to-guy dla Matthew Stafforda, zawsze wiadomo, że w jego kierunku można posłać podanie, a on z dużym prawdopodobieństwem je złapie. I nie minę się z prawdę jeśli napiszę, że to właśnie Johnson kreował sporo ponad połowę zagrożenia defensywnego Lions. A to wszystko gdy to właśnie na niego rywale zwracali podwójną uwagę, mając w pamięci powodzenia duetu Stafford-Johnson w zeszłym roku. Bił rekordy, czym w ogóle wyróżnił w jakiś sposób mierny sezon drużyny z Michigan. 1892 jardy zdobyte w całym sezonie, z czego grubo ponad 120 na mecz – to wyróżniło go jako najlepszego receiver’a w całej NFL w minionym roku. Ciężko jest co prawda zawodnikom przegranych drużyn walczyć o tytuły indywidualne, bo ich występy muszą siłą rzeczy przejść niedostatecznie zauważone, ale co by było z Lions bez Megatrona? Czy w ogóle daliby radę odnieść chociaż jedno z 4 wygranych? Szczerze wątpię, dlatego za sam fakt wzięcia ogromnej części ofensywy na swoje barki Calvin Johnson zasłużył na wyróżnienie. Dziękować musi mu też Matt Stafford, bo przecież gdyby nie kolega z numerem 81 to ten sezon nie skończył by się dla niego jako średnio udany, ale jako tragiczny.

5. JJ Watt & Aldon Smith

Piszę o nich razem, gdyż są to gracze niesamowicie podobni – i biorąc pod uwagę parametry gry, jak i wpływ, jaki mają na linię defensywną odpowiednio Houston Texans i San Francisco 49ers. Mimo, że pierwszy z nich jako defensive end, a drugi linebacker, obaj zasłynęli w tym roku fantastyczną postawą, dzięki której mogą wywierać niesamowitą presję na rozgrywających rywali. Efekt? 20.5 sack’a w wykonaniu Watt’a, 19.5 Smitha. Jeżeli dodamy, że obaj panowie to dopiero drugoroczni zawodnicy, robi to jeszcze większe wrażenie. Trzeba przecież sporo czasu, by dostosować się do ciężkich warunków gry w NFL, a tym panom udało się to bardzo szybko i to w jak wielkim stylu. Zdecydowanie czołowe postaci swoich formacji defensywnych dzięki ich agresywności i walce o każdy jard. Ponadto, Watt jest również wielkim liderem wśród zawodników poza boiskiem, ma doskonały charakter przywódczy i dlatego pełni tak ważną rolę w Houston Texans. Niestety, zawodnicy formacji defensywnych tylko dwukrotnie otrzymali nagrodę MVP (Alan Page i Lawrence Taylor), a szkoda, bo przecież jak wiadomo „offence wins games, defence wins championships”.

6. Tony Romo & Andrew Luck

Na sam koniec muszę napisać o panach, którzy są bardzo niedoceniani w NFL, aczkolwiek ich rola, moim zdaniem, jest na tyle duża, by warto było zwrócić na nich uwagę. Romo – najbardziej chyba krytykowany rozgrywający w całej NFL, wyrzuca mu się sporą liczbę INT, niedokładność, skłonność do popadania w złe serie. Tymczasem on gra, jak grał, od dłuższego już czasu dla Dallas Cowboys, drużyny bogatej, z dużymi aspiracjami i mimo, że drużyna zawodzi (choć może nie w tym sezonie), to on tkwi dalej na swym stanowisku. Powód? Wielki lider, świetny dowódca. Naprawdę, wystarczy popatrzeć na jego sposób gry – zero paniki, świetna praca nóg, do końca szuka rozwiązania podaniem. Jestem nawet skłonny stwierdzić, że gdyby dostał do dyspozycji taką ofensywę, jaką mają Patriots, to dzisiaj pisałbym o nim jako murowanym kandydacie do korony MVP. Tymczasem z całym szacunkiem dla Deza Bryant’a, Jason’a Witten’a czy Miles’a Austina, ale to właśnie Romo wyciska z nich 110% możliwości. I to głównie dzięki niemu Cowboys liczą się ciągle w walce o playoffy. To jest właśnie jeden z tych przypadków, gdy o jakości i przydatności gracza świadczy więcej jego postawa, aniżeli statystyki.
Andrew Luck natomiast ma za sobą przedziwny sezon. Zaczynał jako numer 1 draftu, wielka nadzieja, następca samego Peytona Manninga w Indianapolis Colts. Zaczął nieźle, ale został bardzo szybko przyćmiony przez innego rookie-QB Roberta Griffina III, który nie grał wcale wiele lepiej, ale dużo bardziej widowiskowo. I paradoksalnie im lepiej grał Luck, tym mniej się o nim mówiło. Tymczasem wykonał tytaniczną robotę, doprowadził Colts do playoffów, pozwolił kibicom odetchnąć po stracie Manninga i pokazał, jak wiele talentu jest w tej drużynie. Świetny rozgrywający, bardzo dojrzale i mądrze grający, świetny lider. Po cichu, bez robienia wielkiego show zastąpił jednego z najlepszych rozgrywających w historii NFL i dał nadzieje, na powrót do świetności drużynie z Indianapolis. Zasłużył z pewnością na wyróżnienie indywidualne po tym sezonie.
Szczerze współczuję tym, którzy będą odpowiedzialni za przyznanie nagród indywidualnych, bo przy takiej mnogości odpowiednich kandydatów, żaden wybór nie będzie do końca uczciwy. Na pewno zwycięzca nie będzie odstawał wiele od pokonanych.
Ale reszta i tak przyjmie drugie miejsce po… amerykańsku – czyli jako pierwszego przegranego.

Foto:
1. Peyton Manning jest jak wino - im starszy tym lepszy /Foto : msn.foxsports.com
2. JJ Watt swoją grą zszokował wszystkich w NFL /sports-kings.com


Autor: Wojciech Augusiewicz

Forum

Reklama

Ankieta
Czy drużyna Baltimore Ravens wejdzie do playoffów w nadchodzącym sezonie po takich roszadach w składzie?

Raczej nie

Tak

Nie

Raczej tak


INSERT command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_online'
Aktualnie online
· Gości online: 0

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 963
· Najnowszy użytkownik: Cycu

Polecane Strony
Współpracujemy z:
PZFA.PL
Radio eLO RMF
Kraków Football Kings
Statua Sportu

Polecamy strony:
Cougars Szczecin
Europlayers
Lakros.me
Wyniki

Chcesz rozpocząć współpracę z naszym portalem? Napisz na redakcja@nfl24.pl

Kopiowanie jakichkolwiek tekstów lub materiałów ze strony bez zgody administratorów jest zabronione
UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'