Za nami już 1/4 sezonu regularnego w NFL. Czwarta niedziela z najlepszą futbolową ligą świata nie była tak zaskakująca jak w week 3, ale emocji na pewno nie zabrakło. Można jednak nazwać ją kolejką formacji specjalnych. Kopacze i returnerzy byli w tym tygodniu na świeczniku. Zapraszam na podsumowanie czwartego tygodnia rozgrywek 2012 w National Football League.
Skuteczność aż do bólu
Przed sezonem wśród faworytów do Super Bowl w konferencji NFC często wymieniano 49ers. Drużyna znad zatoki po dwóch tygodniach była najlepszą w lidze, ale w trzecim tygodniu porażka z Vikings pokazała pewne słabości czerwono-złotych. Ekipa Jima Harbaugh zrehabilitowała się jednak w pełni w meczu czwartej kolejki z New York Jets. Defensywa i formacja specjalna zespołu z San Francisco zagrała koncertowo, wymuszając kolejne straty na ofensywie Odrzutowców z Nowego Jorku.
Carlos Rogers zamienił jedną z nich na 51-jardową akcję powrotną po odzyskaniu fumble. Całe spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem 34:0, a ofensywa Niners wybiegała ponad 200 jardów. Po stronie Jets meczu nie dokończył Santonio Holmes, powodem była kontuzja stopy.
Podobnie grają również Houston Texans. Przede wszystkim świetna obrona, a w ofensywie balans pomiędzy atakiem górą i dołem. Teksańczycy dwa przechwyty zamienili na TD po akcji powrotnej. Kolejny świetny mecz zagrał J.J. Watt. Dwa sacki i pięć zatrzymań to dorobek liniowego z Houston.
Jeśli Watt podtrzyma swoją fantastyczną formę z pierwszej części sezonu, to na koniec rozgrywek widzę go wśród faworytów do nagrody Defensive Player Of The Year. Stylem gry mi przypomina Justina Smitha, świetnego DE z San Francisco 49ers. W ataku drużyny z Teksasu Matt Schaub rzucił dwa podania na touchdown, a Arian Foster wybiegał 86 jardów i również zameldował się w polu punktowym. Po stronie Titans na plus wreszcie Chris Johnson. Pierwszy raz w tym sezonie CJ2K przekroczył granicę 100 jardów w meczu i to przeciwko bardzo dobrej formacji defensywnej. Rozgrywający Tennessee, Jake Locker, odniósł uraz ramienia i zastąpił go Matt Hasselbeck.
Innym faworytem do Super Bowl była przed sezonem drużyna New England Patriots. Pod wodzą Billa Belichicka i Toma Brady'ego Pats ostatni raz mieli bilans na minusie ponad dziewięć lat temu. Porażki z Cardinals i Ravens były jak zimny prysznic dla drużyny z przedmieść Bostonu. Mecz przeciwko rywalom z dywizji, Buffalo Bills, jawił się jako ten, który po prostu trzeba wygrać. Do przerwy górą byli jednak gracze Bawołów. Ryan Fitzpatrick i Scott Chandler rozmontowali obronę Patriotów i zdobyli dwa przyłożenia. Na początku trzeciej kwarty Fitzpatrick zdobył trzecie przyłożenie i wynik w tym momencie brzmiał 21:7 dla Bills.
Tom Brady nie mógł sobie pozwolić na trzecią porażke z rzędu i ofensywa Patriots wrzuciła najwyższy bieg. Sześć serii ofensywnych z rzędu dało przyłożenia dla ekipy z Nowej Anglii. Buffalo odpowiedziało jednym i mecz zakończył się wynikiem 52:28 dla Patriots. Ofensywa Patriots pokazał dobrą grę biegową. Stevan Ridley i Brandon Bolden wybiegali trzy przyłożenia, a na trzy podał Brady. Do łask powrócił Wes Welker, który złapał aż dziewięć piłek od rozgrywającego Patriots.
Pojedynek desperatów
Spotkanie Green Bay Packers z New Orleans Saints zawsze może przynieść wiele punktów. Tym razem obie drużyny były bardzo zdeterminowane, by wygrać. Saints zaczęli od trzech porażek i byli w bardzo trudnej sytuacji. Packers przegrali już dwa mecze, w tym w skandalicznych okolicznościach w Seattle. Nie zmienia to jednak faktu, że w Green Bay nie dzieje się najlepiej.
Packers po raz pierwszy w tym sezonie zdobyli punkty w pierwszej kwarcie. James Jones złapał podanie od Aarona Rodgersa i zameldował się w end zone. Drew Brees odpowiedział przyłożeniem do Marquesa Colstona. Do przerwy oglądaliśmy jeszcze trzy przyłożenia i Packers prowadzili 21:14.
W drugiej połowie obudzili się Saints. 13 punktów z rzędu w trzeciej i czwartej kwarcie dało Świętym lepszą pozycje w końcówce spotkania. Rodgers i spółka gonili wynik i na kilka minut przed końcem meczu wyszli na prowadzenie 28:27. Święci potrzebowali kopnięcia z pola, aby wygrać.
Drive ofensywny drużyny z Nowego Orleanu wyglądał bardzo dobrze, ale zatrzymał się na linii 21 jardu, co oznaczał, że Garrett Hartley będzie próbował kopać z 38 jardów. Przy próbie okazało się, że któryś z graczy Saints przytrzmywał rywala i próba musiała być powtórzona z 53 jardów. Wtedy jednak liniowi Packers wystartowali zbyt wcześnie i Saints zostali przysunięci do przodu o pięć jardów. Hartley wyraźnie zdekoncentrowany tymi przerwami nie trafił ostatecznej próby z 48 jardów i to Packers zwyciężyli.
Wielki mecz zagrali obaj rozgrywający. Drew Brees zdobył trzy przyłożenia, a Aaron Rodgers aż cztery. Dla Breesa to 47. mecz z rzędu, w którym podaje na przyłożenie, co wyrównuje rekord NFL ustanowiony przez Johnny'ego Unitasa. W Nowym Orleanie nikt jednak nie spodziewał się czterech porażek na start i niektórzy powoli spisują sezon Świętych na straty.
W meczu Chargers i Chiefs właściwie ciężko było przewidzieć, co sięwydarzy. Obie drużyny grają chimerycznie i nie potrafią ustabilizować formy. Chiefs tydzień temu w niezłym stylu ograli Saints, a wcześniej zaczęli od dwóch wysokich porażek. Chargers odwrotnie, najpierw dwa spotkania wygrali, a później słabo wypadli w week 3. Tym razem wygrali zawodnicy z San Diego. Chiefs mieli aż pięć strat w pierwszej połowie i nie mogli podnieść się po fatalnym początku.
Swoje spotkanie wreszcie wygrał Peyton Manning. Tym razem rozgrywający Denver Broncos nie musiał gonić wyniku w końcówce spotkania. Oakland Raiders zagrali słabiej niż tydzień temu przeciwko Steelers. Manning podawał ze znakomitą skutecznością 30/38 na 338 jardów i trzy przyłożenia. Defensywa Broncos powstrzymała Darrena McFaddena do zaledwie 34 jardów dołem. To ważne, bo w trzech ostatnich meczach przeciwko Denver, biegacz Raiders notował średnio 150 jardów.
Wielka rywalizacja
Mecz New York Giants z Philadelphia Eagles zapowiadał się jako kluczowy pojedynek w kwestii awansu do playoffów z dywizji NFC East. Zwycięzca tego spotkania przejmował rolę lidera w niej. Przed meczem z tunelu Eagles wyszedł Brian Dawkins, były safety tej ekipy, który motywował swoich dawnych kolegów, a kibice zgotowali mu owacje na stojąco.
Spotkanie było bardzo wyrównane. Przez pierwsze trzy kwarty obie drużyny wymieniały ciosy i Eagles prowadzili 13:10. Eli Manning zanotował interception w polu punktowym, co okazało się bardzo ważne dla późniejszego przebiegu spotkania. W czwartej kwarcie Alex Henery kopnął za trzy punkty i wyprowadził Orły na prowadzenie 16:10. Eli Manning i Giganci z Nowego Jorku potrzebowali przyłożenia żeby wyjść na prowadzenie. Dobry drive ekipy Toma Coughlina zakończyło podanie Manninga do Beara Pascoe, który zdobył TD. Eagles mieli jednak wystarczająco dużo czasu, żeby odzyskać prowadzenie. Michael Vick grał mądrze i nie próbował grać ryzykownie. Przy goal line nie udało się jednak zdobyć przyłożenia i po raz kolejny niezbędny okazał się Alex Henery.
Giants przegrywali dwoma punktami i mieli mało czasu na wygranie meczu. Seria kar dla cornerbacków Eagles przysunęła Gigantów bardzo znacząco do dobrej okazji do kopnięcia z pola. Wtedy jednak Ramses Barden, skrzydłowy nowojorczyków, odpychał Nnamdiego Asomughę i Giants dostali 15-jardową karę. Do 54-jardowego kopnięcia podszedł Lawrence Tynes, a na zegarze było 10 sekund. Tynes wziął rozbieg, kopnął i chybił obok prawego słupka. Okazało się jednak, że chwilę wcześniej o czas poprosił Andy Reid. Euforia na Lincoln Financial Field ucichła,a Reid być może żałował swojej decyzji. Tynes podszedł do powtórzonego kopnięcia, ale i tym razem nie trafił.
Kibicom i zawodnikom Eagles spadł kamień z serca. Drużyna z Filadelfii wygrała 19:17 i jest liderem w dywizji NFC East. LeSean McCoy wybiegał 123 jardy dla Orłów, a DeSean Jackson złapał sześć podań na 99 jardów i przyłożenie. Po stronie Giants Domenik Hixon godnie zastąpił Hakeema Nicksa, złapał sześć podań na 114 jardów. Obrona Eagles musi jednak uważać na częste kary dla swoich cornerbacków, bo limit szczęścia może się wyczerpać.
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę:
- Detroit Lions są pierwszą drużyną od 72 lat, która w dwóch meczach z rzędu dała przeciwnikom zdobyć przyłożenie po co najmniej jednej akcji powrotnej po kickoffie i jednej po puncie. Tydzień temu formacja specjalna Titans zdobyła w ten sposób dwa TD, a w tym tygodniu byli to Vikings. Wikingowie wygrali 20:13 i prowadzą w NFC North z bilansem 3-1, co oznacza, że już wyrównali zeszłoroczną ilość wygranych spotkań.
- Atlanta Falcons 4-0. Sokoły na pięć sekund przed końcem wykonały zwycięskie kopnięcie z pola, które pogrążyło Panthers. Ostatni raz kiedy Falcons zaczęli tak dobrze, ich sezon zakończył się awansem do finału NFC. Było to osiem lat temu. Matt Ryan już chyba wskoczył do elity rozgrywających w NFL. Myślę, że jest to kandydat nawet na MVP w tym sezonie. Panthers nie dali rady, mimo że Cam Newton zdobył łącznie trzy przyłożenia.
- Arizona Cardinals również z bilansem 4-0. Tym razem w zaciętym spotkaniu słabsi od ekipy z przedmieść Phoenix okazali się Miami Dolphins. Delfiny prowadziły już 13:0, ale Kevin Kolb zagrał niezłą końcówkę. Podania na TD do Larry'ego Fitzgeralda i dwa razy do Andre Robertsa dały ekipie Cardinals 21 punktów. Miami odpowiedziało jednym przyłożeniem i podwyższeniem za dwa punkty i oglądaliśmy dogrywkę. Tam wybawicielem okazał się Jay Feely, który trafił między słupki. Dolphins drugi tydzień z rzędu przegrywają po dogrywce. Cardinals mają najlepszy start od 38 lat, kiedy jeszcze w St. Louis, drużyna zaczęła sezon od bilansu 7-0.
- BenJarvus Green-Ellis najpierw miał serię 550 biegów bez fumble, którą zakończył tydzień temu, a w tej kolejce dołożył kolejną stratę piłki. Jego Bengals wygrali jednak spotkanie przeciwko Jaguars.
- Krytykowany Ryan Tannehill, rozgrywający Dolphins, rzucił na 431 jardów i przez większą część meczu jego drużyna dominowała nad Cardinals. Młody QB ma ogromny potencjał i jeśli zarząd ekipy z południowej Florydy mądrze otoczy go dobrymi graczami, to Tannehill spełni pokładane w nim nadzieje ósmego gracza Draftu.
- W kolejnym meczu, którego wynik leżał w nogach kopacza było starcie Redskins i Buccaneers. Billy Cundiff trafił jednak swoją próbę dla Czerwonoskórych i Robert Griffin III odniósł swoje drugie zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie.
- Greg Zuerlein, kopacz Rams, jednego dnia pobił dwa rekordy w długości kopnięcia z pola w swojej drużynie. Najpierw trafił z 58 jardów, a niedługo później z 60 jardów. Rams pokonali Seahawks 19:13. Inny kopacz - debiutant, Blair Walsh z Minnesoty, nie trafił pierwszy raz w tym sezonie po dziewięciu z rzędu celnych próbach.
- Tylko w dwóch dywizjach nie ma żadnej drużyny z ujemnym bilansem. Pierwsza to NFC East i niwielu pewnie to dziwi. Druga to NFC West i to może być mała niespodzianka. Choć tak naprawdę bilans Seahawks nie powinien wynosić 2-2, lecz 1-3, ale odkąd mamy już profesjonalnych sędziów to nie ma sensu narzekać.
- Ciekawostka: Od początku sezonu 2012 zawsze jest tak, że jak jeden z braci Manningów wygrywa swój mecz, to drugi z braci przegrywa. W tym tygodniu górą Peyton.
Wszystkie wyniki niedzielnych spotkań (gospodarze na drugim miejscu):
Carolina Panthers - Atlanta Falcons 28:30
New England Patriots - Buffalo Bills 52:28
Minnesota Vikings - Detroit Lions 20:13
Tennessee Titans - Houston Texans 14:28
San Diego Chargers - Kansas City Chiefs 37:20
San Francisco 49ers - New York Jets 34:0
Seattle Seahawks - St. Louis Rams 13:19
Miami Dolphins - Arizona Cardinals 21:24 (OT)
Oakland Raiders - Denver Broncos 6:37
Cincinnati Bengals - Jacksonville Jaguars 27:10
New Orleans Saints - Green Bay Packers 27:28
Washington Redskins - Tampa Bay Buccaneers 24:22
New York Giants - Philadelphia Eagles 17:19
BYE WEEK: Colts, Steelers
Autor: Michał Gutka
Zdjęcia:
1. J.J. Watt to jeden z najlepszych młodych liniowych w NFL. (caller.com)
2. Garrett Hartley nie dał swojej drużynie pierwszej wygranej w tym sezonie. (sports.yahoo.com)
3. DeSean Jackson w geście triumfu podnosi dłoń po TD dla Eagles. (sports.yahoo.com)