Każdego dnia pytanie „czy warto”? Każdego dnia chwile zwątpień...
Ale dość tego górnolotnego gadania. Jasne, że było warto codziennie siadać przed komputerem, szperać w internecie i dzwonić w różne zakątki naszego kraju. Finał na Narodowym rekompensuje nawet rachunek telefoniczny. Już w ten weekend, cytując Tomasza Zimocha, „powącham zapach szczęścia, piękną woń, jak rzepaku na wiosnę, jak rzepaku w maju - teraz wyczuwalną na Stadionie Narodowym”.
To jest nasze święto, wczujmy się w nie i odrzućmy na bok chciałoby się rzec: typowo polskie biadolenie. Czy aż tak wielkie znaczenie ma to, że w mini-serii dokumentalnej na TVN Turbo oglądamy najczęściej

Powiedzenie „w kupie siła” jest tak trafne jak jeszcze nigdy. Oczywiście, że istnieją spory i waśnie, których nie powstydziłby się Kargul z Pawlakiem, ale dla wspólnego dobra naszym zadaniem jest powtarzanie jak krowie na rowie, że to przeogromny sukces. Nie łudźmy się, niedociągnięcia będą na pewno, ale to frycowe zawsze trzeba zapłacić. W 2009r. jako wrocławski wolontariusz śledziłem z bliska Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet w naszym kraju. Czasem najadłem się tyle wstydu, że wystarczyło mi na kolejne pół roku. Zeszłoroczny finał w Bielawie zorganizowano znacznie lepiej, niż siatkarskie Euro we Wrocławiu. Przy takiej wierze i nakładzie środków po prostu musi się udać. Wyobraźcie sobie europejskie i amerykańskie portale internetowe pławiące się w zachwytach i zdumieniu, że nad Wisłą tylu ludzi przychodzi na tak piękny obiekt, w celu obejrzenia jak 22 przypakowanych facetów w zbrojach biega za skórzanym jajkiem. Cudownie.
Ja jestem dumny z tego co osiągnęliście. Chwalę się na prawo i lewo, że finał trafi na Narodowy. W takim momencie mina laików nie odróżniających rugby od futbolu amerykańskiego jest bezcenna.
Nie ma znaczenia to, że muzyka nie ta, kotlet zbyt miękki na tailgate party. Poczujcie tę woń i zapach szczęścia, bo to może być piękny początek tłustych futbolowych lat. Albo początek recesji i powrót na wrocławskie Niskie Łąki.
Pasjonaci z wszystkich miast łączmy się! Albo nie róbmy nic, bo ta Warszawa i tak się wszędzie wpieprza.
Foto: archiwum
napisz do autora: piotr.bera@nfl24.pl