Nie, nie mam przez to na myśli

Osobiście zawsze jednak należałem do osób, które wolą docierać do przyczyn i pozbywać się problemu przed jego wystąpieniem. NFL zamiast robić podobnie po prostu idzie po linii najmniejszego oporu. Właśnie dlatego dyskutuje o rozszerzeniu sezonu regularnego o dwa dodatkowe spotkania, niemal na moment przed tym jak dochodzi do takich scen, jakie mieliśmy okazję oglądać podczas minionego weekendu. Dziś natomiast rozmawia się o karach i zawieszeniach próbując zignorować to, że wszystko uległo zmianie. Każdy kto oglądał NFL Draft Combine przez ostatnie 3-4 lata musiał zauważyć, że ci chłopcy są z roku na rok coraz więksi, szybki, bardziej skoczni i zwrotni. Gra przyspiesza, rośnie siła uderzeń, a wraz z nimi ryzyko kontuzji. Dwóch z ukaranych graczy to DB - najlżejsi z obrońców, a mimo to doprowadzili do tak poważnych obrażeń. Dziś nie trzeba już LB żeby wysłać kogoś na ławkę. Dosłownie każdy zawodnik jest w stanie tego dokonać. To niebywała zmiana, która niesie ze sobą potworne konsekwencje. Nadal jednak szkoli się tych graczy w taki sam sposób jak ich dziadków. Sam przerabiałem te treningi, od pierwszego do ostatniego dnia słysząc by schodzić nisko i uderzać w górę. Skrzydłowych uczy się później by reagować na takie rzeczy. Przyciśnij piłkę do ciała, złóż je tak jak tylko potrafisz i przyjmij uderzenie. Problem pojawia się wtedy kiedy głowa takiego WR znajduje się zbyt nisko. Nie muszę chyba mówić, że dwa kaski zderzają się wtedy z potworną siłą?
Byli gracze niejednokrotnie komentując brutalność dzisiejszych zawodników mówią o tym, że każdy może się dostosować do nowych reguł. Nie mogę powiedzieć żebym się nie zgadzał. Warto jednak pamiętać o jednym prostym fakcie - jeśli uczysz się czegoś przez 10-15 lat, nie zmienisz tego w przeciągu tygodnia.
W ślad za zawodnikami idzie również sposób w jaki gra się w futbol amerykański. Prawda jest taka, że to właśnie wzrost popularności gry górą doprowadził do wyeksponowania takich zagrań. Przy akcjach biegowych kaski uderzają o siebie niemal przy każdym wznowieniu i nikt nawet nie śmie nazwać tego przewinieniem. Kiedy jednak tak często QB ma okazję podać daleko do przodu wszystko zmienia postać rzeczy. Czas na podjęcie decyzji to sekundy. Nikt nie jest w stanie zastanawiać się wtedy ile potrzebuje zawodnik na odwrócenie się i zauważenie rywala, albo jak wysoko będzie jego głowa.
Niestety w takich akcjach istnieje wiele czynników, które praktycznie uniemożliwiają sędziemu właściwą ocenę. Już nawet nie będę pytał na jakiej podstawie arbiter jest w stanie stwierdzić jak silne jest uderzenie i czy to faktycznie przesadna brutalność.
Ostatnia sprawa istotna w tym sporze to popularne w takich sytuacjach obarczanie winą. Wiele osób twierdzi, że to po prostu kolejny sposób na zwiększenie swobody ofensywy, uatrakcyjnienie gry, przyciągnięcie większej ilości fanów. Zawsze byłem bardziej skupiony na obronie i nie będę tego ukrywał twierdząc, że jest w tym sporo racji. Prawda jest taka, że wszystko opiera się tu na tym jak brutalna jest defensywa. Nikt jednak nie poświęcił ani sekundy temu jak spory udział w wylądowaniu poza boiskiem mieli sami skrzydłowi. Co mam przez to na myśli? To, że przynajmniej dwóch sytuacji z minionego weekendu można było uniknąć.
DeSean Jackson i Mohamed Massaquoi zrobili podobny błąd w akcjach przeciwko strefie. Na poniższym zdjęciu znajduje się scena z meczu Eagles - Falcons. Doskonale widać na nim co powinien zrobić w tej sytuacji skrzydłowy.

Innymi słowy, zatrzymać się w zaznaczonym polu i czekać na podanie. To standardowy ruch w przypadku strefy. Krycie dalszych części boiska tworzy spore puste przestrzenie w odległości 10-15 jardów od linii wznowienia. Eagles wybrali w tym wypadku idealną zagrywkę - cross w wykonaniu Jacksona pozwolił mu bez trudności dotrzeć do zaprezentowanej na zdjęciu luki w obronie. Niestety skrzydłowy zamiast zatrzymać się i otrzymać podanie od QB znajdującego się pod presją, postanowił zaryzykować. Krótko mówiąc złapać piłkę w biegu i ruszyć dalej pomimo faktu zdobycia ponad 10 jardów. Takie sytuacje są niebezpieczne przede wszystkim dla zawodników ofensywy. DB cofając się w strefie doskonale widzi gdzie wędruje piłka. Pozwala mu to dotrzeć do rywala nim ten w ogóle zdoła odwrócić głowę. Właśnie to było przyczyną tragicznych w skutkach zderzeń.
O ile w sytuacji, do której doszło w meczu Steelers - Browns czasu na analizę krycia było mniej, więc nie jest to tylko wina skrzydłowego, o tyle uraz Jacksona miał miejsce przede wszystkim z jego winy. Dostał wystarczająco dużo czasu by stwierdzić, że przypisany mu CB nie ruszył za nim, a zaczął cofać się do krycia strefowego. Wolał jednak grać agresywnie, tak on, nie Daunte Robinson, który zrobił dokładnie to czego uczy się i wymaga od zawodnika grającego na tej pozycji.
Prawda jest taka, że w tej chwili można by równie dobrze zacząć dyskusję na temat polityki ligi, która odgrywa w tym sporze sporą rolę. Wciąż mam jednak nadzieję, że zostanę mile zaskoczony i nie skończy się na kolejnych karach pieniężnych oraz zawieszeniach. Ta sprawa jest znacznie głębsza niż się wydaje, nadal chodzi tu jednak o ludzkie zdrowie. Futbol amerykański był popularny kiedyś i będzie taki zawsze. Nieważne jak wiele znajdzie się w nim długich podań, uderzeń kończących się dźwiękami w stylu "uh" i "ah" oraz wielu innych rzeczy. Przede wszystkim trzeba skończyć z tą stronniczością w osądach, szukać winnych po obu stronach boiska i zacząć wreszcie pracować nad prawdziwym rozwiązaniem. To zawsze będzie brutalny sport, a jego reguły nigdy nie będą bez luk. Nadal to jednak tylko sport.
Piotr Kuśnierzowski
piokus@nfl24.pl