Na Mercedes-Benz Stadium zagrzmi! Do Atlanty przyjeżdżają Święci, a drużyny te rozdziela coś niezwykle ważnego na tym etapie rozgrywek – awans do fazy pucharowej. To właśnie ona jest kluczowym powodem, dla których warto będzie położyć oko na nadchodzącym widowisku.
Na samym wstępie należy otwarcie przyznać, że Sokoły dość zawodzą w tym roku. Po zeszłorocznym finaliście i jego wpadce z finiszu rozgrywek każdy spodziewał się znacznie więcej niż niekończącej się gonitwy za resztą, nieoczekiwanie dominującej, stawki w Dywizji. Mowa oczywiście o Panthers oraz Saints, za którymi Falcons nadal podążają i walczą o życie.
Po gościach dzisiejszego meczu chyba nikt nie spodziewał się tak dobrych rezultatów. Wszyscy wiedzieli do czego zdolny jest Drew Brees, ale reszta zespołu nigdy nie potrafiła go wesprzeć i spełnić marzeń, jakim było realne włączenie się do walki o tytuł. W tym roku przewodzą w NFC South i mogą sprawić sporą niespodziankę, jeśli wszystko, do końca, pójdzie po myśli Seana Paytona.
Spoglądając na ostatnie pięć starć między tymi markami to przeważnie Falcons wychodzili zwycięsko w tej rywalizacji. Ostatnim razem w Georgii Saint wygrali 3 stycznia 2016 roku, co w dzisiejszym footballu wydaje się być przepaścią pokroju wielu tysięcy lat świetlnych. Fani Sokołów z pewnością będą gorąco wspierać swych ulubieńców, choć debiutancki sezon na najnowocześniejszej klasy arenie sportowej z pewnością nie będzie zapamiętany entuzjastycznie. Trwają kolejne mecze, a ekipa Dana Quinna nie wygląda zbyt stabilnie. Bilans spotkań 7-5 dla tego zespołu może być jedynie powodem do wstydu.
Football amerykański już niejednokrotnie udowodnił swoim sympatykom, iż statystyki często na nie wiele się zdają. Może częściej pomagają w środku, bądź na początku, trwania rundy zasadniczej, ale nie w jej końcówce. To właśnie tutaj zaczyna decydować psychologia, a także każdy zyskany lub stracony jard. Margines błędu jest na tyle mały, że czasem można stracić wszystko w jednej sekundzie, a nawet ostatniej. Falcons mając na uwadze swoje doświadczenia podczas zeszłorocznego meczu o Super Bowl, nie chcieliby znów zaznać tego samego uczucia. Będą też chcieli podnieść się po ostatniej porażce, jakiej doznali w starciu z Minnesota Vikings. Z kolei Święci mają wszystko w swoich rękach, lecz wygrana z dywizyjnym rywalem i zeszłorocznym finalistą ma zawsze priorytetowy charakter. Takie zwycięstwa budują morale zespołu, a co za tym idzie, fundamenty do osiągania wielkich sukcesów.
Wracając do wcześniej wspomnianych statystyk, obie drużyny straciły podobną ilość punktów, a przepaść zaczyna się w ofensywie. Drew Brees we współpracy z Michaelem Thomasem, Tedem Ginnem Juniorem, czy też Brandonem Colemanem stanowią postrach dla wielu ligowych defensorów. W dodatku idealny sezon zaliczają również biegacze – Mark Ingram oraz Alvin Kamara, którzy w sumie zdobyli 14 przyłożeń. Warto wspomnieć, że ten drugi radzi sobie również wyśmienicie podczas gry górą, gdzie zdobywa kolejne przyłożenia i jardy.
Po przeciwnej stronie pola bitwy sytuacja w ofensywie wygląda gorzej niż przed rokiem. 32-letni Matt Ryan nadal radzi sobie dobrze z podaniami, ale cała formacja atakująca nie jest już tak skuteczna. Głównym motorem napędowym pozostaje fantastyczny Julio Jones, ale nie można cały czas opierać się na jednym graczu. W zdobywaniu pola, rozgrywającego, wspomagają też Mohamed Sanu i Austin Hooper. Ważnym elementem gry Falcons nadal pozostają biegacze, czyli Devonta Freeman oraz Tevin Coleman, choć obaj również nie wspominają sympatycznie ubiegłorocznego finału.
Podsumowując – dość ciężko będzie mi wskazać tutaj faworyta, ale pokuszę się o stwierdzenie, iż zwycięstwo bardziej należy się Świętym. Odpoczynek Sokołów od fazy pucharowej będzie niczym kubeł zimnej wody wylany na ich gorące głowy. Może i to sprawi, że w przyszłym sezonie ujrzymy ich takimi, jakich chcieliśmy widzieć w tym roku. Saints wracają na salony, a do tego potrzebne im kolejne zwycięstwa dające stabilną formę. Dlatego to właśnie ich typuję na zwycięzców dzisiejszej batalii.
Spotkanie będzie transmitowane na kanale Eleven Sports 2, o 2:25 czasu polskiego.
- NFL 2017: O chwałę lub blamaż na Mercedes-Benz Stadium - 7 grudnia 2017
- NFL 2017: Na dworze króla błazna - 30 listopada 2017
- NFL 2017: Thanksgiving Day pod znakiem narastających niewiadomych - 23 listopada 2017
- NFL 2017: O sensie TNF podczas spotkania w Pittsburghu - 16 listopada 2017
- NFL 2017: Plaga kontuzji przewodnim motywem Cardinals – Seahawks - 10 listopada 2017
Kolejne spotkanie dające przedsmak post-seasonu 🙂
Święci mają więcej argumentów, aczkolwiek przy starciu drużyn tej klasy każdy wynik jest możliwy. Na korzyść Atalanty przemawia fakt, że są pod presją i będą bardziej zmobilizowani.
Na szczęście zaczynam pracę jutro ok. 13 więc od rana obejrzę pełny broadcast na gamepass.Mam nadzieję, że spotkanie będzie wyrównane do samego końca.
Dla Falcons to jest jeden z meczów o wszystko, Saints mają pewien limit błędu dlatego stawiam na gospodarzy. Sytuacja w NFC jest zagmatwana, ciężko typować kto awansuje. Biorąc pod uwagę moich faworytów: Seahawks,Cowboys i Lions wygrana Saints byłaby im tutaj na rękę więc ich wygrana też mnie nie zmartwi 🙂
Obejrzałem pełną transmisję i mecz bardzo wyrównany:
– concassion protocol dla Kamary po pierwszej akcji spowodował, że Saints stracili sporo atutów i gra biegowa nie była taka zróżnicowana,
– kluczowa była kara za holding przy 1st i 20 yards, która spowodowała first down w drivie, w którym Falcons zdobyli przyłożenie i wyrównali mecz
– interception tuż przed końcem, trochę na siłę, ale wcześniej w meczu Atalanta miała 3 interceptionw w trzech drivach i w jednym straciła przyłożenie.
Mecz ciekawy i dla konferencji dobrze się stało, że Falcons wygrali
Dobre spotkanie, Falcons to wyszarpali jak się spodziewaliśmy. Ryan 3 INT, błędne decyzje, własciwie był o krok od 4 INT ale pomylił się obrońca Świętych. Atlanta wygrała dzięki dobrej defensywie, zatrzymali gości na małej liczbie punktów i to ich uratowało.
Tam było przewinienie i nawet jakby obrońca złapał, to by sędzia cofnął akcję.
I jeszcze kara dla trenera Świętych. Kto wie czy mając 20 kilka sekund i szansę na ostatnią akcję nie doprowadziliby do dogrywki.
Co powiecie o karze na zakończenie 2 kwarty za nietrzymanie line of scrimmage, która odebrała Saints 3 punkty z kopnięcia? Brak tych punktów okazał się bardzo ważny.Nawet amerykańscy komentatorzy wydawali się zaskoczeni przepisem o niecofnięciu zegara w tym przypadku.
Jedyne wyjaśnienie, że był to błąd ofensywy a nie mieli timeoutu, to dlatego nie cofnęli czasu.