SALARY CAP

Pamiętacie początki swojej NFL-owej pasji? Zastanawialiście się kiedyś, czemu wielkie gwiazdy ligi graja w zespołach, które z roku na rok ciągną się w ogonie? Drapaliście się w głowę, czemu zespoły, które obdarzyliście szczególnym zainteresowaniem, wykonują ciężkie do zrozumienia pod względem sportowym ruchy kadrowe? A może łamaliście sobie głowy nad tym, czemu właściciele klubów, wśród których raczej próżno szukać kogoś, kto nie jest miliarderem, nie położą na stół grubych milionów i nie skupią w jednym teamie największych gwiazd? Salary cap – śledząc NFL na pewno o tym słyszeliście, ale dla większości z Was wciąż pozostaje to temat niezrozumiały. Nie oszukujmy się, jest on niezwykle skomplikowany, pełen zawiłości i umownych kruczków. Dlatego też drużyny mają w swych szeregach specjalne zespoły złożone z analityków finansowych i prawników, którzy maja w szufladach projekcje i strategie na kilka lat w przód. Wszystko analizowane i zmieniane na bieżąco, w porozumieniu z General Managerami i trenerami. Rozczaruje Was, nikt z nas nie pozna pewnie wszystkich zawiłości salary cap, nawet ja ze swym finansowym wykształceniem i wieloletnim już doświadczeniem dochodzę do chwil, gdy gubię się we wszystkich zmiennych, które biorą pod uwagę analitycy i którymi dzielę się z kibicami w mediach społecznościowych. Chciałbym się jednak z Wami, drodzy Kibice, podzielić swoja wiedza. Dlatego też w tym oraz kolejnych artykułach, które mam nadzieje powstaną podczas szalonego dla mnie sezonu zimowo-audytowego, postaram się przybliżyć Wam podstawowe zasady działania salary cap oraz po krotce zanalizować sytuacje poszczególnych zespołów. Mam nadzieję, ze po przeczytaniu niniejszego tekstu nie będziecie mieć już wątpliwości jak funkcjonuje salary cap, jaki wpływ na niego ma draft i free agency, dlaczego zespoły obcinają lub restrukturyzują kontrakty. Nie ukrywam, ze okres pomiędzy końcem rozgrywek, a początkiem draftu jest dla mnie niesamowicie fascynujący i z prawdziwa pasja sledze to, jak poszczególne zespoły lawirują by ostatecznie zbudować jak najmocniejszy zespół i jednocześnie przestrzegać wszelkich finansowych reguł. Ostrzegam, ostateczny tekst okazał się długi, ale spokojnie możecie przeczytać go miedzy rybą po grecku, a serniczkiem.

Czym w zasadzie jest salary cap? Przekładając na język polski, jest to maksymalny pułap wynagrodzeń, który zespół może wydać w danym sezonie na pensje swoich graczy. Od razu wiec rzuca się w oczy, ze jest to mechanizm zasadniczo inny niż np. Zasady finansowego Fair Play, które nieudolnie próbuje wprowadzać UEFA. Władze piłkarskie powiązały bowiem zasadę równości, z tym, ze klubowe wydatki na transfery i pensje graczy powinny być proporcjonalnie wysokie do generowanych przez dany klub przychodów. W istocie sprowadza się do prostej zasady – bogaty może więcej. Czujecie lekki rozdźwięk z dumna nazwa “Financial Fair Play”? Salary cap obecny jest niemal w każdym amerykańskim sporcie. Zasady, choć różne, maja jednak ten sam cel – stworzenie jak najrówniejszych reguł rywalizacji. Pomyślcie o tej koncepcji – czy można stworzyć ligę, którą daje równiejsze szanse niż mechanizm, który daje klubom te sama kwotę do rozdysponowania? Salary cap, wraz z drugim ważnym elementem wyrównywania szans – draftem, w którym najsłabsze zespoły mają prawo wyboru w pierwszej kolejności, sprawia, ze ligowy układ sił podlega cyklicznym zmianom, a kibice nawet najsłabszych drużyn mają w sercach nadzieję, że ich ukochany klub za kilka lat będzie walczył o wysokie lokaty.

Pierwszy salary cap NFL wprowadziła w roku 1994 i wynosił od dokładnie $34.6 milionów. Obecnie obowiazujący cap, sformułowany został w Collective Bargaining Agreement (CBA) podpisanym przez stowarzyszenie zawodników NFLPA oraz właścicieli klubów zrzeszonych w NFL. Powyższy dokument nie jest niczym innym niż porozumieniem na linii pracodawca-pracownik, które odnosząc na polskie realia można porównać z układem zbiorowym pracy. Na dużym marginesie, gdyż jest to temat na zdecydowanie inny artykuł, obecny CBA obowiązuje do roku 2020 i już powoli rozpoczynają się przymiarki do negocjacji nowej umowy, które może sporo zmienić w lidze jaka znamy obecnie. Co dzieje się gdy władze ligi i zawodnicy, reprezentowani przez swoje stowarzyszenie, nie dojdą do porozumienia? Mamy do czynienia wtedy z tzw. Lockoutem – terminem tez zaczerpniętym wprost z amerykańskiego prawa pracy, czyli przestojem w pracy zakładu. Odnosząc to na realia profesjonalnej ligi, rozgrywki zostają wstrzymane do czasu zakończenia negocjacji. Pamiętacie lockout NBA w 2011? Na pewno tak, bo efektem było wstrzymanie rozgrywek i skrócenie sezonu. O tym, ze NFL tez miało swój lockout w 2011 niewielu kibiców słyszało. Odbył się on w tzw. Offseasonie (marzec-lipiec) więc rozgrywki nie ucierpiały w zadnym stopniu. Wypracowanie nowego CBA to mozolny i niezwykle skomplikowany proces. Nazwijcie mnie cynikiem, można negocjować kwestie bezpieczeństwa graczy, pomoc medyczna dla emerytowanych zawodników itd., ale kością niezgody jest tylko jedno – podział kasy.

Jak wspomniałem wcześniej, koncepcja salary cap w sportach amerykańskich przybiera różne formy. W NFL zastosowano tzw. sztywne progi, tzn. maksymalny pułap wydatkowy jest jasno określony i przekroczenie go wiąże się z karami dla klubu. Zasadniczo różni się to np. od NBA czy MLB gdzie występują sytuacje pozwalające zespołom na przekroczenie progu. Co równie interesujące, NFL nakłada na kluby nie tylko sztywny sufit, ale także sztywna podłogę, która nakłada na kluby minimalna kwotę, którą muszą wydać na kontrakty graczy (cash spend). W obecnie obowiązującym CBA jest to 88.8% na sezon obecny i 90% na przyszłe lata. Zanim ktoś krzyknie, że kluby posiadające kilkadziesiąt milionów wolnego miejsca nie spełniają tych wymogów, wyjaśniam, ze zasada ta analizowana jest w cyklu 4 letnim, czyli obecnie na lata 2017-2020. Druga istotna kwestia, to różnica pomiędzy “cap hit” a “cash spend”. Tu wchodzimy już  w jeden z podstawowych problemow w zrozumieniu zawiłości salary cap. Wyrzućcie na zawsze z głowy połączenie przelewu kasy, którą klub wypłaca danemu zawodnikowi na konto, a wpływem tego kontraktu na salary cap, czyli tzw. Cap hit. Pójdę na skróty i użyje przykładu znalezionego w internecie, który doskonale obrazuje te różnice.

RG Kevin Zeitler’s Contract, Cap Hits Per Year

Year Base Salary Signing Bonus Roster Bonus Total Cap Hit
2017 $6,000,000 $2,400,000 $0 $8,400,000
2018 $10,000,000 $2,400,000 $0 $12,400,000
2019 $10,000,000 $2,400,000 $0 $12,400,000
2020 $10,000,000 $2,400,000 $0 $12,400,000
2021 $12,000,000 $2,400,000 $0 $14,400,000
Total $48,000,000 $12,000,000 $0 $60,000,000

Powyższy kontrakt bazuje na absolutnie podstawowej strukturze. Zawodnik podpisuje umowę z klubem, na dzień dobry na jego konto wpłacane jest $12M. Jest to zawodnik o ustabilizowanej pozycji, który w zamierzeniu ma być starterem, więc dorzucanie mu roster bonusu jest słabo mobilizujące. Roster bonus wypłacany jest zawodnikom, którzy dostana się do ostatecznego składu na sezon. Największe znaczenie ma dla graczy, których podpisuje się na okres przedsezonowy by zmotywować ich do solidnej pracy na treningu. Często kluby też dokładają roster bonus dla ustabilizowanych graczy jako dodatek, bo bonus ten naliczany jest w roku, w którym zostanie wypłacony, a nie jednorazowo jak np. signing bonus. Każda kwota wypłacona jako signing bonus, w tym wypadku $12 banieczek, jest gwarantowana. Co to oznacza? A no tyle, ze zawodnik dostaje kasę i klub pod zadnym pozorem nie prawa zadać jej zwrotu. Absolutnie jedna z najważniejszych zasad salary cap mówi, ze na potrzeby cap hit signing bonus rozdzielany jest równomiernie na wszystkie lata kontraktu.  Przy czym CBA określa, ze maksymalnym okresem na jaki rozłożyć można signing bonus jest 5 lat. W praktyce oznacza to, ze cap hit każdego z 5 lat kontraktu będzie powiększany o $2.4M z tytułu wypłaconego bonusu ($12M podzielone na 5 lat kontraktu = $2.4M). To wszystko dodawane będzie do pensji podstawowej (base salary), która także widzicie powyżej. Tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii – base salary nie musi być w pełni gwarantowane. Ba, w ogromnej większości przypadków nie jest. Konstrukcja kontraktu może być przeróżna – np. część base salary może być gwarantowana na wypadek kontuzji. Ciekawym rozwiązaniem jest także zdobywanie gwarantowanego base salary w określonym roku kontraktu, o ile gracz wciąż jest w zespole. Kontrakt Toma Brady’ego dla przykładu, co roku zdobywa taka gwarancje w pierwszym dniu nowego sezonu ligowego. Wrzutka na marginesie – Cousins dostał od Vikings kontrakt w pełni gwarantowany. On ma spokojną głowę, bo jeśli będzie grał słabo lub nie daj Boże przytrafi mu się coś podobnego jak Alexowi Smithowi, kasa na koncie się zgadza. Przyznacie wiec, ze Vikings podjęli mocne ryzyko. Większość zespołów jest bardziej ostrożna i stara się skumulować jak najwięcej gwarantowanej base salary na w pierwszych trzech latach kontraktu. Wiecie o co rozbiły się negocjacje Steelers z Bellem? O te gwarantowana kasę własnie. Bell oczekiwał solidnego przelewu na dzień dobry i sporo gwarantowanej kasy, którą zabezpieczyłaby go np. w przypadku groźnej kontuzji czy spadku formy, które u starzejących się RB zwłaszcza, są dużym ryzykiem. Czy kwota gwarantowana jest także w przypadku, gdy zawodnik prawym sierpowym znokautuje narzeczona (Ray Rice) czy pijany rozkręci małą borutke z jeszcze bardziej pijana laska (Kareem Hunt). Odpowiedz jest prosta – tak, kontrakt jest gwarantowany. Z tego właśnie powodu Ravens wpadli w niezłe bagienko po całej aferze Rice’a. Wracając szybko do roku 2012, Rice wybiegał ponad 1,300 jardów, 15 TD i łącznie ponad 2,000 scrimmage yards. Przyznacie, ze produkcja nie w kij dmuchał. Ravens, co zrozumiale zaoferowali mu spory kontrakt – $40M za 5 lat. Co ważniejsze jednak, wypłacono mu ogromny jak na RB $17M bonus. Jasno widać, ze klub wiązał z nim długoterminowe plany. Plany te potwierdzają się dodatkowo w kolejnym roku, gdy klub dorzuca mu kolejne $7M opcjonalnego bonusiku.  Skok do 2014, Rice zrobił co zrobił, klub wywala go na kopach, ale w księgach wciąż wisi wypłacony mu bonus, który rozliczany jest jak pamiętacie równomiernie przez całość kontraktu. Rice kasy, którą już dostał na konto nie odda, ale klub wciąż nalicza jego bonus jako swój cap hit.

Od każdej zasady jest tez wyjątek – w NFL nosi on nieoficjalna nazwę “ the Barry Sanders rule”. Zasada ta mówi, iż klub ma prawo zażądać zwrotu wypłaconego bonusu od gracza, który po otrzymaniu pieniędzy zdecydował się zakończyć karierę z powodów innych niż zdrowotne. Rozumiecie sytuacje? Dostajecie na konto kilkanaście milionów bonusiku i nagle nie chce Wam się wstać z łóżka, lepiej siedzieć w swoim wielkim domu i używać życia ile wlezie. Swego czasu próbował zrobić taki manewr właśnie Barry Sanders, genialny RB, który w 1997 roku podpisał 6-letni kontrakt z Lions i przytulił $11 banieczek bonusu. Dwa lata później stwierdził, ze może lepiej rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady. Ostatecznie ta bezprecedensowa sprawa skończyła się w sadzie, izawodnik oddać musiał Lwom $5.5 miliona.

Teraz z kolei spójrzmy jak rozkłada się cash spend kontraktu Zeitlera:

RG Kevin Zeitler’s Contract, Cash Spends Per Year

Year Base Salary Signing Bonus Roster Bonus Total Cash Spend
2017 $6,000,000 $12,000,000 $0 $18,000,000
2018 $10,000,000 $0 $0 $10,000,000
2019 $10,000,000 $0 $0 $10,000,000
2020 $10,000,000 $0 $0 $10,000,000
2021 $12,000,000 $0 $0 $12,000,000
Total $48,000,000 $12,000,000 $0 $60,000,000

Co roczny base salary działa tak samo jak w przypadku cap hit, ale różnica tkwi w wypłaconym bonusie, który w całości zaliczany jest do roku, w którym owy bonus wypłacono na konto gracza. Mam nadzieje, ze ten prosty przykład pozwoli Wam zrozumieć te fundamentalna różnice miedzy cap hit, który jest sztuczna liczba używana jedynie do kalkulacji całościowego capu danego zespołu, a cash spend, który jest niczym innym jak realnym przelewem gotówki.

Wracając wiec do sufitu i podłogi, o których wspomniałem wcześniej. Sufit, który powstrzymuje kluby przed kontraktowaniem gwiazd na potęgę bazuje na cap hit. Podłoga z kolei, bazuje na realnie wypłaconej graczom gotowce. Spróbujmy spojrzeć na te subtelna różnicę, w punktu czysto biznesowego. Liga, wprowadzając podłogę, broni się przed sytuacja, w której właściciel lub potencjalny inwestor, który chce przejąć klub, wpadnie na pomysł, ze oto całkowicie nie obchodzi go aspekt sportowy – zatrudni najtańszych graczy, którzy nie mogą zahaczyć się w zadnym zespolei klub przebimba tak sobie powiedzmy 5 lat. Właściciel do kieszeni skasuje sobie grube miliony z praw telewizyjnych, reklam, sprzedaży koszulek i gadżetów. Źle to wygląda prawda? Właściciele NFL to biznesmeni, miliarderzy, którzy doskonale rozumieją co dzieje się za kulisami sportowej rywalizacji. Nakładając ten wymóg podłogi, bronią się przed ordynarnym psuciem ich wspólnego biznesu, a także dają kibicom choćby pozory gwarancji, ze kasa, która kibice różnymi strumieniami wpłacają do klubu, idzie na sportowy rozwój w krótszej lub dłuższej perspektywie. Poniżej dorzucam projekcje podłogi na obecnie obowiązujący okres:

Figuring Out the 89% Floor

Year Salary Cap Notes
2017 $167.00 million Confirmed
2018 $177.20 million Confirmed
2019 $190.00 million Estimated
2020 $200.00 million Estimated
Total Cap $734.20 million
89% Floor $653.44 million (Minimum Spending Requirement)

Jeśli ciekawi Was także w jakim miejscu jest klub, któremu kibicujecie, dodaje cahs spend poszczególnych klubów za 2017: 

Zwróćcie proszę uwagę na jak różnych biegunach są niektóre zespoły. Dallas, Chiefs, Jets czy Colts które jasno widać wciąż odczuwają piętno starych kontraktów na swoim salary cap, i dlatego nie wydaja w tym momencie gotówki na duże nowe bonusy i kontrakty. To zaczną robić w kolejnych latach, bo po prostu są do tego zobligowane. Na przeciwnym biegunie zespoły, które sporo zainwestowały w nowe kontrakty, wypłaciły bonusy, ściągnęły drogich wolnych agentów. Nie oznacza to, ze ich salary cap zalany jest pod korek. Pamiętajcie, ze oznacza to tylko, ze wypłacili zawodnikom kasę. Ich bonusy rozkładają się na przyszłe lata. Nie wchodzą w przesadne szczegóły, wysokie % mogły być np spowodowane mocna oferta dla nowych graczy, których skuszona wysokimi bonusami na dzień dobry.

Ok, skoro podłogę mamy omówioną, kilka słów o suficie. Formuły stojące za jego kalkulacja są tak zawile, że naprawdę nie podejmuje się w żadnym stopniu by je wytłumaczyć Dla jasności, wspomnę jedynie, że największy wpływ na ostateczny cap maja przychody ligi, które jak wiadomo z roku na rok rosną. Jeśli ktoś będzie z Wami podejmował dyskusje o tym jak bardzo liga i kluby ucierpiały przez aferę Kaepernicka, protesty itd, to wskażcie mu rosnący z roku na rok salary cap. To jest papierek lakmusowy , który wskaże Wam czy biznes ligi i właścicieli kreci się w dobrym dla nich kierunku. Na szczęście dla nas wszystkich, liga oficjalnie ogłasza dość wąski przedział, który bazuje na obecnie dostępnych danych finansowych. Ledwie tydzień temu, oficjalnie ogłoszono, ze salary cap na przyszły sezon wyniesie pomiędzy $187 a $191.1 milionaOstateczny sufit poznamy w okolicach marca 2019. Brzmi prosto, prawda? No nie do końca, bo CBA przewiduje cały szereg dodatkowych czynników, które wpływają na indywidualny salary cap danego zespołu. Upraszczając sprawę, każdy startuje z tego samego pułapu, ale w zależności od decyzji klubu z poprzednich lat, bazowy sufit jest modyfikowany (adjusted) w gore lub w dol, w efekcie czego każdy klub posiada swój własny sufit. Ok, czuje, ze część z Was musiała przeczytać to kilka razy, wiec zanim zgubie Was do końca podam dwa najbardziej typowe przykłady tych adjustmentow, które mam nadzieje rozjaśnią sytuacje:

  • Carry over adjustment – Kluby, które nie wykorzystały w danym sezonie całego dostępnego dla nich salary cap, maja prawo przenieść wolne środki na kolejny sezon. Zasada ta premiuje kluby, które zdecydowały się na solidna i bolesna przebudowę. Aby skorzystać z tej możliwości, klub musi zawiadomić ligę o wysokości kwoty, którą planuje przenieść na kolejny rok do 14 dni przed startem nowego sezonu ligowego. Warto tez wspomnieć, że zasada ta była jedną z głównych reform wprowadzonych w CBA podpisanym w 2011 roku.
  • Net incentive adjustment – o ile carry over może jedynie zwiększyć sufit drużyny, o tyle ten adjustment to broń obusieczna. Kluby maja prawo i stosują to bardzo często, by w kontraktach zawrzeć różnego typu zachęty dla graczy (incentives). Co może być zachęta? Przeróżne rzeczy – liczba TD, wybiegane jardy, liczba sacków, awans zespołu do play off czy nawet utrzymanie odpowiedniej wagi (tak, mówimy o Was Kelvinie Benjaminie i Eddie Lacy ;).  Zachęty wpisywane przez kluby do kontraktów dzielą się zaś na dwie grupy : Likely to be earned (LTBE) – czyli takie, które i klub i zawodnik uważają, że raczej zostaną spełnione oraz Not Likely to be Earned (NLTBE), które spełnić ciężej, ale przeważnie wiążą się z większą kwota bonusa. Załóżmy, ze Steelers wpisują A.Brownowi malutki incentive, że złapie co najmniej 3TD w ciągu roku. Z dużą doza prawdopodobieństwa można stwierdzić, ze raczej Antonio te 3TD złapie. Klub wskazuje wiec, które z jego zachęt uważa za prawdopodobne, a które nie. O co chodzi w tym całym ambarasie? Zachęty LTBE doliczane są do salary cap zespołu na dany rok, tzn. Klub mówi, ze nasi gracze kosztują nas w tym roku 160 banieczek i, o ile wszystko pójdzie jak zakładamy, dostana 1 milion w zachętach.  Załóżmy wiec, ze Brown ma fatalny sezon lub kontuzje i nie łapie 3TD. Klub ma prawo powiększyć swój przyszły cap o milion, który naliczono im rok temu, a który ostatecznie nie został wypłacony zawodnikowi. Działanie zachęt NLTBE jest zgoła odmienne. Klub nie dolicza ich do swojego salary cap w danym sezonie, ale jeśli zawodnik spełni warunki, incentive ten wypłacany jest mu na konto po zakończeniu sezonu, a cap hit naliczany jest do kolejnego roku. Skoro kasa płynie na konto zawodnika po zakończeniu sezonu, nawet jeśli zespół zdecyduje się rozwiązać umowę, gracz i tak ma już przelew na koncie, a zespół zalicza na do swego przyszło sezonowego salary cap. Dla przykładu, Eric Weddle, S Ravens, ma od 3 lat wpisany w kontrakcie $1 milion bonusu, jeśli klub awansuje do play offów. Sytuacja dla Erica o tyle bolesna, ze 2 lata temu to jego nieudany tackle pozwolił Steelers wygrać mecz, który wyrzucił Ravens z miejsca w play off. Ten tackle kosztował go wiec dokładnie $1 milion dolarów. Swoja droga, nie uważacie, ze wpisanie awansu do playoff jako NLTBE dużo mówi o oczekiwaniach klubu na dany sezon? Ravens niemal co roku toczą walkę o odrobinę miejsca w swoim salary cap, wiec wpisanie tego jako NLTBE ma ich przypadku sens. Niemniej jednak, wygląda odrobinie dziwnie.

Poza powyższymi, istnieje cały szereg innych adjustmentow, które kluby doliczają lub odliczają od swojego salary cap. Dla potrzeb niniejszego artykułu nie będziemy wchodzić w szczegóły, ale jeśli ktoś z Was zainteresował się tematem, może spokojnie znaleźć projekcje danych zespołów w internecie.

Skoro kwestie sufitu mamy już omówiona, przejdźmy do innej podstawowej kwestii. Kto w zasadzie wlicza się do salary cap zespołu? Od razu wyjaśnię – do salary cap liczone są jedynie pensje zawodników. Pensje trenerów, General Managera, lekarzy, asystentów i całej pozostałej masy ludzi zatrudnionej w zespole nie są brane tu pod uwagę. Dodatkowo, NLF wprowadziło dla zespołów pewne uproszczenie w trakcie okresu przedsezonowego, tzw. Rule of 51. W myśl tej zasady, jedynie 51 zawodników z najwyższymi cap hit wlicza się do salary cap. Powtórzę jeszcze raz – zasada obowiązuje jedynie w okresie przedsezonowym, tj. od marca do dnia przed pierwszym spotkaniem sezonu regularnego. Po drugie, wlicza sie tu jedynie graczy w obecnym rosterze, czyli cap hit graczy nie będących już w zespole (dead money) nie może być zaliczony jako jeden z top 51, ale dead money doliczane jest dodatkowo do sumy cap hit tej 51-ki.  Pod zasadę 51 nie wchodzą także gracze będący na liście graczy kontuzjowanych (IR lub PUP), nawet jeśli ich cap hit dalby im miejsce w top 51. W dniu poprzedzającym pierwszy mecz ligowy, pod salary cap zalicza się graczy z IR i PUP oraz cały practice squad (max 10 graczy). Miejcie wiec z tylu głowy, ze jeśli Wasz team ma przed sezonem X wolnego miejsca, to powinniście od tego odjąć co najmniej $5M, które niechybnie “zje” zakończenie Rule of 51 we wrześniu. Jeśli na IR lub PUP znajdują się wysoko opłacani gracze, wpływ zakończenia tej zasady będzie jeszcze bardziej odczuwalny. Teamy mogą jednak dość precyzyjnie określić jaka kwota będzie dodana, wiec ich ruchy biorą to pod uwagę. Dlaczego liga w ogóle wprowadziła te zasadę? Pamiętajcie, ze w okresie przedsezonowym składy zespołów dosłownie puchną do ok 90 graczy, którzy pracują w trakcie okresu treningowego. Zmieszczenie całej 90-tki pod salary cap byłoby niemożliwe, a pamiętajcie, że kluby musza być ciągle w zgodzie z tym limitem.

Jakie konsekwencje niesie ze sobą przekroczenie salary cap? Sytuacja taka ma miejsce bardzo rzadko. Liga przede wszystkim nie wyrazi zgody na podpisanie/zmianę kontraktu, który spowoduje przekroczenie sufitu. Klub otrzymuje od ligi zawiadomienie o przekroczeniu progu I ma 7 dni na zmiany w swych kontraktach, by ponownie znaleźć się pod kreska. Jeśli sytuacja nie zostaje naprawiona, liga uważa, ze kontakt, który spowodował przekroczenie sufitu nie ma mocy prawnej, a na klub nakładane są dodatkowe sankcje, np. odebranie wyborów w kolejnym drafcie.

Skoro przy drafcie już jesteśmy, obecnie obowiązujące CBA określa także zasady podpisywania umów z pierwszorocznymi graczami. Jest to ogromne usprawnienie względem poprzednich CBA, które nie regulowały tej kwestii, w efekcie czego młodociane gwiazdy domagały się kosmicznie dużych kontraktów zanim zagrali swój pierwszy oficjalny mecz. Obecnie każda z drużyn jest w stanie dość precyzyjnie określić ile miejsca w swoim salary cap powinna zarezerwować na rookies, na podstawie miejsca w drafcie i liczby przysługującej im pickow. Kontrakty podpisywane przez wchodzących do ligi zawodników oparte są na jasno określonych widełkach, wiec możliwości negocjacji zawodników sprowadzają się jedynie do tego ile z tej kasy chcą dostać jako signing bonus. O te właśnie kwestie kilka lat temu boje z Chargers toczył Joey Bosa, a w tym roku z Bears Roquan Smith. Sytuacja i tak o niebo lepsza niż dekadę temu, gdy kluby już od pierwszego dnia po drafcie musiały siadać do długich negocjacji z agentami, którzy nawkładali młodym gwiazdorom do głowy niestworzonych opowieści. Gracze na tzw. Rookie contracts są dla klubu stosunkowo bardzo tani. Draft bowiem daje szanse pozyskania naprawdę niesamowicie utalentowanych graczy, których wkład sportowy jest nieporównywalnie większy niż ich salary cap hit. Im “droższa” pozycja, tym bardziej w drafcie pożądana. Dlatego też na pierwszy ogień idą przeważnie Qb, LT czy DE/OLB, gdyż te pozycje są zdecydowanie najlepiej opłacane w lidze. Warto tez wspomnieć, ze dla graczy wybranych w 1 rundzie klub zastosować może tzw. 5th year option, który zasadniczo przedłuża ich rookie contract z 4 standardowych lat na 5. Opcja ta jest nieodwoływalna i decyzja należy tu jedynie do klubu, czyli zawodnik po 4 latach, któremu klub zakomunikował, iż chciałby go zatrzymać na kolejny rok, nie ma prawa odmówić gry. W tym wypadku pensja za 5 rok gry jest niemal w pełni gwarantowana (wiemy już co to oznacza), a jedyna opcja niewypłacenia kasy jest kontuzja zawodnika. W zależności tez od numeru, z którym w 1 rundzie wybrany został dany gracz, wysokość jego kontraktu podlega różnym zasadom kalkulacji. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale jeśli Wasz klub zdecyduje się skorzystać z 5th year option, na pewno znajdziecie mnóstwo szczegółów, które wyjaśnia Wam jak wyliczone zostało wynagrodzenie danego gracza.

Wspomniałem, ze kontrakty podpisane przez rookies bazują na określonych z góry widełkach. Widełki takie nie obowiązują w przypadku graczy z dłuższym stażem. CBA określa minimalna wysokość kontaktu dla graczy, w zależnosci od liczby sezonów spędzonych w lidze. Obecne minimalne wynagrodzenie waha się od $480k dla rookie do $1.015 miliona dla gracza, który spędził w lidze 10 lub więcej sezonów. Górna granica kontraktu teoretycznie nie obowiązuje, ale pamiętajcie, ze nad każdym zespołem wisi widmo ogólnego salary cap, wiec jeśli zespól próbuje zapłacić ogromne pieniądze gwiazdorowi, to gdzieś indziej koszty te trzeba przyciąć.

A skoro o przycinaniu kosztów mowa oznacza to, ze doszliśmy do tematu chyba najbardziej istotnego w okresie lutowo-kwietniowym. To wtedy zespoły czyszczą swoje składy z zawodników, którzy zawiedli lub po prostu których kontrakty są już zbyt duże, by można je zmieścić pod salary cap. Myślę, że w tym miejscu warto wyjaśnić kilka podstawowych pojęć, które będą przewijać się w dalszej części tego artykułu.

Pewnie większość z Was wie, ze zawodnicy, których kontrakt z danym zespołem wygasa po zakończeniu obecnego sezonu nazywani są wolnymi agentami (free agents).  Czy wiecie jednak, ze CBA dzieli free agents na 4 podgrupy?

  • Unrestricted free agents (UFA – zapamiętajcie proszę te skróty, bo będę nimi sporo operował) – zdecydowanie najliczniejsza grupa, która co roku wchodzi na rynek. To gracze, którzy maja w swoim sportowym CV co najmniej 4 sezony spędzone w lidze (accrued seasons). Aby zawodnikowi zaliczyć sezon doświadczenia, musi on spędzić w rosterze zespołu co najmniej 6 tygodni. Gracze ci maja nieograniczone prawo negocjowania z klubami po otwarciu okresu, który dla uproszczenia nazwijmy oknem transferowym. Okno to otwiera się co roku w okolicach polowy marca i nie zamyka się w zasadzie aż do końca ligi. W praktyce jednak najlepsi gracze znikają z rynku bardzo szybko, w tzw. Pierwszej fali free agency. Po niej następują kolejne fale, gdy z rynku znikają kolejni gracze. W teorii wiec okno otwarte jest aż do końca sezonu, ale w praktyce znalezienie dobrego wolnego agenta, gdy sezon ruszy jest bardzo ciężkie.
  • Restricted free agents (RFA) – ta grupa graczy musi mieć na koncie co najmniej 3 sezony spędzone w lidze. Pamiętajcie, ze omówiliśmy już draft I wiemy, ze zawodnicy wybrani w drafcie podpisują kontrakty na 4 lata (z opcjonalnym piątym rokiem dla wyborów 1-rundowych). Jeśli wiec gracz zaliczany jest do restricted free agents, z dużą pewnością można więc założyć, ze nie został on wybrany w żadnej z rund draftu i otrzymał od swego zespołu kontrakt krótszy niż 4 letni lub został wybrany w drafcie, ale z różnych powodów (kontuzje,kłopoty z prawem) nie był w składzie wystarczająco długo by zaliczono mu sezon. Gracze ci posiadają, jak sama nazwa mówi, ograniczone (restricted) prawo zmiany pracodawcy, choć maja prawo prowadzenia negocjacji z innymi zespołami. Na czym polega owo ograniczenie? Po pierwsze, klub nakłada na każdego ze swych RFA tzw. Tender, który określa poziom kontroli sprawowany przez klub nad swoim zawodnikiem. Jako minimum, tender zapewnia obecnemu pracodawcy możliwość wyrównania oferty złożonej przez inny klub i w tym wypadku zawodnik nie ma prawa odmówiż obecnemu zespołowi, o ile zdecydował się on na wyrównanie oferty. Klub możne nałożyć także na swego RFA wyższe tendery, które określają rundę draftu jaka trzeba za danego gracza zapłacić. Wysokość pensji jaką otrzymają gracze, na których nałożono tender określona jest jasno w CBA.  W sezonie 2019 1-rundowy tender warty będzie ok. $4.4miliona, 2-rundowy wart będzie ok. $3.1 miliona. Przekładając to na życiową sytuacje – klub oferuje swojemu RFA 1-rundowy tender, czyli zapłaci mu za kolejny rok $4 miliony base salary. Jeśli inny klub zdecyduje się złożyć ofertę temu graczowi, musi liczyć się z tym, że będzie tez musiał oddać za tego gracza swój wybór w 1-rundzie draftu. Szczególnym rodzajem tender jest tez tzw. Original round tender, który stosuje sie jedynie dla RFA wybranych w drafcie. Jeśli gracz wybrany został w np. 6 rundzie, to za podpisanie umowy z tym graczem należy oddać jemu obecnemu pracodawcy swój 6-rundowy wybór w kolejnym drafcie. Koszt original round tender w 2019 prognozowany jest na ok $2 miliony. Warto tez wspomnieć, ze okno, w którym zespoły mogą oferować kontrakty RFA jest krótkie i zamyka się na początku maja każdego roku. Po przekroczeniu tego terminu, RFA negocjować mogą już tylko ze swoim zespołem, który zaoferował im tender. Każdy zaoferowany tender natychmiast wliczany jest w ogólny salary cap danego zespołu, wiec zespoły, które po 2 miesiącach free agency wciąż musza szukać oszczędności często decydują się na zaoferowanie swym RFA kontraktów niższych niż tendery, ale zawierających wypłatę gwarantowanego signing bonus. Klub w tej sytuacji ma zdecydowana przewagę w negocjacjach, gdyż RFA nie ma już prawa negocjować z innymi zespołami. Tender nie jest tez w zadnym wypadku gwarantowany, wiec zawodnik może zostać obcięty i stać się UFA nie dostając przy tym żadnych pieniędzy. Potencjalny bonus  daje wiec tym graczom gwarancje otrzymania pieniędzy, nawet jeśli zostaną obcięci podczas obozów przygotowawczych do sezonu. Pamiętajcie, ze w większości przypadków nie mówimy tu specjalnie majętnych graczach, wiec otrzymanie $300k czy $500k często skłania ich do podpisania umowy znacznie poniżej tenderu.
  • Exclusive rights free agents (ERFA) – gracze z dwoma sezonami doświadczenia. Podobnie jak RFA, w większości gracze, którzy nie zostali wybrani w drafcie. Od UFA i RFA różni ich przede wszystkim fakt, ze nie maja możliwości swobodnego negocjowania z innymi klubami. Jedyne na co mogą liczyć to otrzymanie od swojego zespołu tendera na minimalna kwotę przysługującą zawodnikom z ich doświadczeniem. Konstrukcja ta premiuje kluby, które decydują się dodawać do składu graczy nie wybranych w draftcie. Ochrona w postaci ERFA daje klubom czas na spokojne rozwijanie tego typu graczy bez obawy, ze inny zespół podkradnie gracza.
  • Street/other free agents – nie, nie chodzi tu o kolesi złapanych na ulicy, których swym magicznym okiem wypatrzył nagle scout. Grupa ta odnosi się do graczy, którzy zostali obcięci przez swoje zespoły (cut). Co różni te grupę od UFA? Dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze, jako ze trafiają oni “na ulice” po obcięciu przez swoje zespoły, mogą od razu podjąć negocjacje z nowym pracodawca. W ich przypadku nie obowiązuje wiec pojecie okna transferowego. Po drugie, podpisanie kontraktu z graczem, który został obcięty, nie jest liczone do tzw. Compensatory pick formula. Kolejne trudne pojecie? Koncept jest naprawdę prosty. Liga, chcąc niejako zrekompensować zespołom tracącym dobrych UFA, którzy zdecydowali się kontynuować karierę gdzieś indziej, oferuje im możliwość dodatkowych wyborów w kolejnym drafcie. Są to taz. Compensatory pick, które w zależności od wysokości kontraktu podpisanego przez odchodzącego UFA, mogą dać zespołowi dodatkowe picki w rundach od 3 do 7. Łącznie liga rozdaje 32 dodatkowe picki, a jeden team może ich maksymalnie otrzymać 4 w danym roku. Picki te przyznawane są za 32 najistotniejszych UFA, których liga ogłasza po zakończeniu sezonu. Formula wedle której zespoły otrzymują picki jest prosta – dla przykładu: team stracił 3 UFA, którzy załapali się do tej 32-ki, a podpisał jednego UFA z innego zespołu. Otrzyma wiec 3-1=2 picki. Formula ta odnosi się jednak jedynie do UFA, a zatrudnienie gracza obciętego przez inny zespół nie wpływa na otrzymanie compensatory picks. Szczególnymi mistrzami wykorzystywania dodatkowych pickow sa Ravens i Packers, choc ostatnie 2 lata pozwalają stwierdzić, ze inne zespoły przykładają do tego coraz większą wagę. Warte podkreślenia jest także, że zespoły mogą od 2 lat handlować miedzy sobą otrzymanymi dodatkowymi pickami, co we wcześniejszych latach było zakazane.

Zanim gracze zespołu, którym kończą się kontrakty wejdą na rynek free agency, zespoły podejmować mogą szereg działań by ich u siebie zatrzymać. Najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście podpisanie nowego kontraktu. Jak pokazuje ligowa praktyka, często nie jest to jednak aż tak proste. CBA dało wiec teamom kilka mechanizmów, które odpowiednio użyte mogą uchronić klub przed utrata swych największych gwiazd. Poczynając od 19 lutego 2019, kluby maja prawo oznacząc swych graczy tzw. Tagami. Maksymalny czas obowiązywania tagu to jeden sezon.W NFL funkcjonują w zasadzie 3 tagi:

  • Transition tag – klub oferuje graczowi pensje, która stanowi uśredniona wartość 10 najwyższych kontraktów na tej pozycji. Co istotne, gracz pomimo nałożenia na niego taga, może negocjować z innymi zespołami, a jeśli otrzyma ofertę to jego obecny klub ma możliwość wyrównania jej. Nałożenia na UFA transition taga, tworzy z niego w zasadzie RFA. Podobnie jak w przypadku tendera dla RFA, gdy obecny klub zdecyduje się wyrównać ofertę, zawodnik nie ma wyboru i musi zostać ze swym obecnym zespołem. Na koniec dodam jedynie, ze klub może skorzystać jedynie z jego transition tag w danym sezonie, o ile nie nałożył na innego gracza tzw. Franchise tag.
  • Exclusive franchise tag – przeznaczony dla największej gwiazdy zespołu, która niedługo wejdzie na rynek jako UFA. Jest to w zasadzie roczny i w pełni gwarantowany roczny kontrakt, którego wysokość określona jest jako wyższa z: średniej z 5 najwyższych kontraktów na tej pozycji lub 120% poprzedniego kontraktu zawodnika. Nałożenie na gracza franchise tag w zasadzie wiąże go z obecnym klubem na kolejny rok. Zawodnik, na którego nałozono ten tag, nie ma możliwości negocjacji z innymi teamami.
  • Nonexclusive franchise tag – Lżejsza i przez to bardziej ryzykowna odmiana franchise tag, która tworzy z UFA mocno podrasowana wersje RFA. Pensja zaoferowana graczowi jest taka sama jak w przypadku exclusive franchise tag. Zawodnik może jednak negocjować z innymi zespołami, a jeśli któryś zdecyduje się złożyc mu ofertę, to obecny klub ma oczywiście prawo ja wyrównać. Jeśli odmówi wyrównania oferty, de facto godząc się na odejście gracza, otrzymuje od zespołu przejmującego go dwa 1-rundowe picki. Przyznacie, ze cena jest dosś wysoka. Tag ten jest stosowany jednak dużo częściej niż wersja exclusive, bo większość zespołów po cichu liczy pewnie, ze ktoś te dwa 1-st roundery im zaoferuje.

Ok, omówiliśmy już po krotce co dzieje się z graczami, którym kończą się kontrakty, jak zespoły mogą starać się ich zatrzymać. Teraz pomówmy o sytuacjach, gdy zespoły zmuszone są pozbywać się swych graczy. Nie bez kozery gracze rozwijają NFL jako “Not For Long”. Ta liga, to przede wszystkim biznes i miejsca na sentymenty dość mało. Zwłaszcza gdy to miejsce na sentymenty w zasadzie równa się miejscu pod salary cap. Główną i w zasadzie ostateczna bronią klubu jest obcięcie zawodnika. Obciąć go można w zasadzie z trzech powodów: niewystarczające umiejętności, kontuzja lub inne wybryki (sex, drugs & MMA) oraz salary cap własnie. Obcinając gracza klub liczyć się musi przede wszystkim z tzw. Dead money, czyli kwota która pomimo, iż gracz jest usuwany z zespołu wciąż będzie obciążać salary cap teamu. Czemu się tak dzieje? Wróćmy do początku artykułu, gdy rozmawialiśmy o gwarantowanych pieniądzach i bonusach wypłacanych graczom. Tym razem także posłużę się życiowym przykładem – Joe Flacco. Wszystkie ptaszki, nie tylko kruki w Baltimore, ćwierkają, ze Joe po sezonie pożegna się z zespołem. Obecna umowa Flacco podpisana została w 2016 roku. Jako, ze było to przedłużenie jeszcze obowiązującej umowy, nowe miliony doliczono do nierozliczonej części poprzedniej umowy. Spójrzmy jak ona wyglądała:

Mega umowa Flacco podpisana zaraz po wygraniu Super Bowl w lutym 2013 roku. Idąc od lewej, base salary powyższego kontraktu działa standardowo, w przypadku obcięcia gracza nie jest ono gwarantowane, wiec stanowiłoby oszczędność zespołu (cap savings). $29M signing bonusa, podzielono na 5 lat, co przypominam jest maksymalnym dopuszczalnym przez CBA okresem. Zwróćcie proszę uwagę, ze jedynie ten bonus określony został jako kwota gwarantowana. W praktyce jednak, wysoki bonus na dzień dobry daje graczowi wielka gwarancje, ze klub szybko się go nie pozbędzie. Jeśli Ravens zdecydowaliby się obciąć go w którymś momencie, cały nierozliczony bonus pozostałby w salary cap Ravens jako wspomniane już dead money. Zwróćcie także proszę uwagę na sprytny zabieg, który zastosowali Ravens by obniżyc cap hit Flacco we wczesnych latach tego kontraktu. Zaoferowali mu oni opcjonalny bonus, który teoretycznie nie był gwarantowany, ale w praktyce można było go jako taki traktować. Wg zapisów kontraktu, Flacco otrzymał w 2014 roku przelew opcjonalnego bonusa na $15M, który rozliczono równomiernie na pozostałe 5 lat kontraktu, czyli po $3M rocznie. W kolejny roku, Flacco dostał kolejny przelew bonusa, tym razem na $7M, które podzielone na 4 lata daje dodatkowe $1.75M rocznie.  Agent Flacco wiedział, ze Joe przez dobre kilka lat będzie dla Ravens graczem niemożliwym do obcięcia. Poszedł, wiec na rękę teamowi i nie zażądał $51M signing bonusa, które rozłożono by po $10.2M rocznie na 5 lat. Zgodził się, by Flacco otrzymał najpierw $29M, a potem dwa kolejne bonusy. W efekcie cap hit Flacco wyniósł Ravens w 2013 roku jedynie $5.8M z tytułu bonusa, a nie $10.2M. Więcej miejsca pod capem Ravens mieli tez z tego tytułu także w 2014 roku. Ważna uwaga – niewypłacony jeszcze bonus opcjonalny nie jest gwarantowany i nie wliczałby się do dead money przy potencjalnym obcięciu Joe. Sprawdźmy zatem kalkulacje, które macie po prawej stronie powyższej tabeli. Załóżmy, że Ravens obcinają Flacco w 2016 roku – nie musza wypłacać mu wiec jego $18M base salary i stanowi to ich cap saving. Jako dead money naliczyć jednak musza dwa lata signing bonus 2x$5.8M=$11.6M oraz 3 lata nierozliczonego jeszcze bonusa opcjonalnego 3x$4.75M= $14.25M. Łączne dead money przy obcięciu Joe w 2016 roku = $11.6M + $14.25M = $25.85M, więc obcięcie Flacco nie dość, że nie oszczędziłoby Ravens miejsca w salary cap, a wręcz przeciwnie – rozwaliłoby go w drobny mak.

Dla przypomnienia, Flacco podpisał w 2016 roku przedłużenie powyższego mega kontraktu. W ramach nowego kontraktu otrzymał $40 milionów signing bonus, $44 miliony jako pensja gwarantowana. Zapisy poprzedniego kontraktu na lata 2016 I 2017, które wciąż nie zostały rozliczone, pozostały w salary cap Ravens.

Analizę znów zacznijmy od base salary, w którym znów nie ma nic ciekawego – gwarantowana była jedynie pensja za 2016 rok. Nowy signing bonus $40M dzielony znów na maksymalnie dopuszczalne przez CBA 5 lat = $8M rocznie. Pamiętajmy też, że na lata 2016 I 2017 wciąż Ravens naliczyć musza poprzedni signing bonus, czyli po $5.8M na rok, co łącznie daje nam $13.8M. Przedłużenie umowy nie zawierało żadnych nowych opcjonalnych bonusów, wiec w powyższej tabeli widzimy jedynie $4.75M ze starej umowy naliczane w latach 2016-2018. Wiemy już jak działa kalkulacja dead money i cap savings. Szybki rzut oka na prawa stronę tabeli i jasno widać, ze 2019 to w zasadzie pierwszy rok, gdy obcięcie Flacco wiązać się może z dead money, które można (choć z trudem) przełknąć. Jeśli Ravens obetną go przed 1 czerwca, oszczędzą $10.5M. Skąd wzięło się to $10.5M? W 2019 roku Joe ma zarobić $18.5M base salary i dodatkowo naliczenie $8M bonusu, co daje łącznie $26.5M. Przy obcięciu, nierozliczona część bonusu, czyli 2 lata po $8M zostaje natychmiast zaliczona do salary cap. Ravens zamiast zaliczyć $26.5M jako cap hit, zalicza jedynie $16M, co dam im $10.5M oszczędności. Przypominam po raz kolejny, ze cap hit to wirtualne pieniądze. Jeśli analizować to w kontekście prawdziwej gotówki, to Joe przy obcięciu nie dostanie na konto w 2019 roku jedynie (taa, jedynie) $18.5M, bo bonus, który Ravens wciąż rozliczają, już dawno dostał na konto.

Część z Was za pewne zastanawia się jeszcze co dokładnie oznacza data 1 czerwca (zapisana w amerykańskim systemie jako 6/1), o której wspomniałem powyżej. Jest to data niezwykle istotna z perspektywy salary cap. Jest to umowna granica, która zmienia sposób kalkulacji dead money, gdyż dzieli potencjalne dead money po równo na obecny i przyszły sezon. Znów wróćmy do Flacco, jeśli Ravens zdecydują się obciąć go po 1 czerwca 2019, maja prawo zaliczyć polowe z $16M dead money jako cap hit w kolejny roku. Wiec zamiast $26.5M cap hit w 2019 z Joe składzie, mogą obciąć go i wliczyć do 2019 salary cap jedynie jeden rok jego nierozliczonego bonusu, tj. $8M. Cap savings w 2019 roku skoczyło wiec z $10.5M do $18.5M. Za drugie $8M bonusa Ravens będą musieli już zapłacić w swym salary cap w przyszłym roku.

Przejdźmy do kolejnie szalenie ciekawej kwestii. Czy zauważyliście, ze obcięcie Flacco (cut) i jego przehandlowanie do innego zespołu (trade) wiążą się dokładnie z tymi samymi kwotami cap savings i dead money? Nie, to nie jest przypadek. Flacco nie ma już w swym kontrakcie żadnej kwoty gwarantowanej w base salary. Z perspektywy salary cap, obcięcie i trade maja dokładnie te same konsekwencje dla salary cap zespołu. Uwierzcie mi, skończyłem już moja walkę z wiatrakami na forach kibiców Ravens I nie mam zamiaru dłużej tłumaczyć im tej kwestii. Jeśli macie z tego artykułu zapamiętać jedną rzecz, niech to będzie właśnie to. Przehandlowanie gracza nie jest żadna magiczna sztuczka, która nagle oczyści salary cap z przestrzelonych kontraktów. Gdyby tak było, to miałby miejsce przedziwny handel, w którym zespoły z dużą ilością miejsca byłyby chętne odkupić “złe” kontrakty od innych zespołów np w zamian za jakiś dodatkowy wybór w drafcie. Ok, zanim ktoś zakrzyknie “przecież to własnie zrobili 2 lata temu Browns, odkupując z Houston Osweilera”, już śpieszę z wyjaśnieniem. Klub może skusić do siebie dobrego gracza oferując mu w zasadzie dwie formy kontraktu: a) kontrakt z dużymi bonusami wypłacanymi na początku, jak to widzieliśmy u Flacco; b) kontrakt bez luz małymi bonusami na początek, ale z solidnymi gwarantowanymi kwotami w base salary. Opcja a) jest dużo korzystniejsza z perspektywy zawodnika. Daje mu dużą gwarancje bycia “nieobcinalnym”, a gwarantowana kasa zostaje mu wypłacona z góry. Opcja b) korzystniejsza jest dla teamu, bo gwarantowana kwotę można rozłożyć wedle własnego uznania a nie naliczając równomiernie jak bonus, czyli w praktyce skupić ja we wczesnych latach kontraktu, by w razie czego moc obciąć gracza w roku 3,4 lub 5. Na opcje b) decydują się głównie zawodnicy nie mający statusu wielkich gwiazd, którzy nie posiadają aż tak wielkiej dźwigni w negocjacjach i którym tego typu rozwiązanie narzuca niejako team – wypisz wymaluj Osweiler przechodzący do Houston. Oto jego kontrakt:

$12M bonusa, który rozłożono na 4 lata. Jak już wiemy, z tego Houston się już wymigać nie mogą. Spójrzcie jednak na base salary i kwoty gwarantowane. W 2016 roku, Brock dostał gwarancje $9M (base salary i formalność do spełniena w postaci roster bonus). W 2017 dostać jednak miał w pełni gwarantowany base salary w sporej kwocie $16M. Gdyby Texans zdecydowali się obciąć go, w dead money poszłaby cala base salary oraz dodatkowo 3 lata nierozliczonego bonusa, czyli $16M+$9M=$25M. W przypadku trade’u, nowy zespół przejmuje gracza wraz z jego base salary. Wszelkie bonusy zostają w starym teamie i dlatego w przypadku Flacco cut i trade daje te same rezultaty. U Osweilera ten mechanizm pozwolił jednak Texans zaoszczędzić $16M, które mieli mu zapłacić. Łyknęli przy okazji także $9M dead money, ale jak już pisałem – od tego nie dało się wymigać. Przypadek Osweilera, choć bardzo ciekawy, nie zdarza się jednak często. Doszło tam bowiem do dziwnego zbiegu zdarzeń, gdy dość duży kontrakt dla UFA okazuje się totalnie przestrzelony już po pierwszym roku i team podejmuje decyzje, by wszelkimi środkami ratować z niego ile się da. W praktyce zespoły starają się jednak oceniać kontakt w perspektywie dłuższej niż jeden sezon. Gdyby Texans zatrzymali go jeszcze rok, mogliby sami obciąć go w 2018 oszczędzając $15M, a zostając z jedynie $6M w dead money.

Ok, dochodzimy już niemal do końca, wiec zostańcie ze mną na omówienie ostatniego przypadku. Jestem gotów założyc się o ostatni kawałek serniczka, że obiło się Wam o uszy, że zawodnik zrestrukturyzował swój kontrakt. To można uznać, było tematem mojej pierwszej krucjaty na internetowych forach Ravens. Wśród kibiców panuje bowiem mylne przekonanie, ze jeśli gracz zgodził się na restrukturyzacje swego kontraktu, to wspaniałomyślnie zgodził się na obniżenie swych zarobków. Nie, nie w lidze Not-For-Long. Obniżenie zarobków (pay cut) zdarza się od wielkiego dzwonu i na drobne obniżki godzą się przeważnie podstarzałe gwiazdy, które zarobiły już sporo siana, a przez obniżkę cementują w zasadzie swój status legend klubu i miejscowej społeczności. Można tez powiedzieć, że na permanentnej promocji gra także Brady, którego cap hit jest od lat niewspółmiernie niski w stosunku do produkcji. Gdy ma się jednak żonę-supermodelkę, która przynosi do domu więcej hajsu niż Tom, można sobie na taki mały ukłon w kierunku teamu pozwolić 😉 Wracając więc do restrukturyzacji – co to właściwie jest. Cóż, jest dokładnie tym, co wskazuje nazwa – zmiana struktury kontraktu. Jak można zmienić strukstructureraktu? Najprościej poprzez zamianę base salary na bonus, który rozłożony zostanie na kolejne lata. Jestem pewny, ze spodobał Wam się przykład Flacco, więc rzućmy okiem jak można by zrestrukturyzować jego kontrakt. Analiza ta dokonana była przed startem obecnego sezonu – base salary Flacco w 2018 roku wynosi $12M. Załóżmy, że Ravens decydują się zamienić $11M na bonus. Co na to Joe? Z jego perspektywy nie zmienia się nic. Miał dostać na konto $12M i tyle dostanie, tylko ze $1M jako base I $11M jako bonus. Dla Ravens zmieniłoby to jednak sporo:

Już tłumaczę co zaszło. Zamiast $12M base salary, Ravens zaliczyliby jako cap hit jedynie ¼ z $11M bonusa, czyli $2.75M. Pozostałe 3 lata kontraktu powiększone zostałyby o $2.75M. Widzicie wiec, ze restrukturyzacja jest rozwiązaniem mocno doraźnym, które daje chwilowy oddech w obecnym roku, ale pcha więcej kasy w przyszłość, przez co późniejsze obcięcie gracza staje się jeszcze trudniejsze. W omawianym przypadku Joe dostałby na konto dokładnie tyle samo kasy przed I po restrukturyzacji. Bardzo często w efekcie restrukturyzacji zawodnik dostaje wręcz na konto więcej gotówki niż wg pierwotnego kontraktu. Do tego większość kibiców uważa go za dobrodzieja, który sam sobie od ust odjął by dać salary cap teamowi – żyć nie umierać.

Wiem, ze mocno się rozpisałem. Siadając do pisania tego artykułu nie przypuszczałem, ze nabierze on aż takich rozmiarów. Ciężko mi jednak w mojej ocenie usunąć coś z niego, by nie odbyło się to bez szkody bez omawianego tematu. Mam nadzieje, ze moje wypociny choć odrobinę rozjasniły Wam czym jest i jak fukncjonuję salary cap I gdy w marcu rozpoczną się ruchy kadrowe, będziecie mogli wyłuskać z nich coś więcej niż lakoniczne komunikaty teamu. Jeśli macie pytania odnośnie salary cap, coś wciąż nie jest dla Was jasne – zapraszam do dyskutowania. Gdy wróce w styczniu z urlopu mogę włączyć się do dyskusji.  

Mariusz Chodubski