UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim P1F: Słowem komentarza
Dodane przez Pedro dnia Maj 17 2010 13:42:20
W tym tygodniu moje zadanie było całkiem proste. Pojawiło się wiele kontrowersyjnych dyskusji, tematów i tak dalej.
Dlatego uznałem, że jako osoba, która regularnie stara się pisać o tym co w lidze i jej pobliżu. Powinienem się do nich ustosunkować.
Po Pierwsze Football nie może być od tak zawieszone w przestrzeni i nawet jeśli z lekkim opóźnieniem z uwagi na ukazywanie się tego cyklu tylko w poniedziałki. Kilka kwestii wymaga okraszenia komentarzem.

Mam przez to na myśli głośną ostatnimi czasy aferę dopingową.
Będzie także co nieco o wybrykach członków Hali Sław i kontrowersyjnej dyskusji dotyczącej możliwości wydalenia ich z tego zaszczytnego grona. Połączę to po części z krótkim tekstem dotyczącym tego czym jest charakter dla zawodnika w dzisiejszej lidze.
Poruszę też kwestię finału, który ma odbyć się w 2014 roku na nowym boisku New York Giants i Jets.
Na koniec natomiast niespodzianka - tak by nie skończyło się na tym, że nie ma nic specjalnie ode mnie. Na chwilę obecną mogę zdradzić tylko, że będzie to podsumowanie wszystkiego co do tej pory przyniósł off season.

***


Nieważne czy jako kibic, czy osoba, która z zawodowego punkty widzenia z mediami ma sporo do czynienia, zawsze jestem zaskoczony tym w jakim kierunku zmierza "to wszystko". Zawodowy sport zaczyna powoli przypominać reality show. Kamery zdają się być wszędzie, co natomiast wiąże się z tym, że wszystkie przewinienia zostają błyskawicznie wyłapane. Nie mija nawet dłuższa chwila nim zostają puszczone w medialny obieg, który nie umyka chyba nawet osobom chcącym za wszelką cenę go uniknąć. Trudno dziwić się zatem tym wszystkim akcjom, które polegają na kształtowaniu wizerunku sportowca jako osoby moralnie nienagannej. Tak, tak, mam tu na myśli znane wszystkim pojęcie "role model". Dziś stawia się znak równości między tym co na i poza murawą. Nieważne czy weźmiemy tu za przykład draft, kontrakty czy transfery. Do jakich komentarzy by nie zajrzeć, zawsze możemy przeczytać w kilku pierwszych zdaniach o czymś związanym z osobowością danego gracza.

Osobiście nigdy nie byłem wielkim fanem takiego stanu rzeczy. Generalnie nie jestem zwolennikiem coraz "delikatniejszego" podejścia do tego sportu i tego, że pieniądze w takim stopniu zmieniają coś co tak uwielbiam. Niestety, nazywamy to życiem.
Jasne charakter jest ważny. Pozwólmy jednak tym graczom być ludźmi. Stara prawda, że ideały nie istnieją doskonale tu pasuje.
Niestety rzeczywistość jest inna. Coraz częściej zdarza nam się oglądać sztuczne występy przed kamerami, bezsensowne ględzenie, pięciokrotne przepraszanie organizacji i fanów, czy cokolwiek innego. Brakuje mi w tym szczerości, no ale o tym trochę więcej potem.

Do czego zmierzam?

Do tego, że jak pokazuje historia - charakter jest przereklamowany.
Jak wiele minęło od kiedy to duet Ben Roethlisberger i Santonio Holmes zdobył dla swojego klubu mistrzowski tytuł? Dziś obaj są zawieszeni. Jeden opuścił Pittsburgh. Drugi w komentarzach pod praktycznie każdym artykułem na liczących się zagranicznych stronach nazywany jest gwałcicielem.
Ile znaczył Plaxico Burress dla mistrzowskich Giants? Jasne to obrona dała tej drużynie wygraną w Super Bowl. Nie można jednak negować jego ogromnego wkładu. Szaleństwa w barach z bronią w ręku póki co zakończyły jego karierę. Dalsza stoi pod znakiem zapytania, głównie ze względu właśnie na charakter. Unikalne warunki fizyczne i umiejętności zdają się schodzić na dalszy plan.
Randy Moss to kolejny sztandarowy przykład problematycznej osobowości. Szkoda, że po pytaniu "Gdzie byliby bez niego New England?" zostaje tylko bezradnie rozłożyć ręce.

W czym tkwi zatem sukces? Powiedziałbym, że w takim zgraniu charakterów między zawodnikami i przede wszystkim trenerami, by przyniosło to możliwie jak najlepsze efekty. Zawsze zdarzają się gracze, którzy stwarzają problemy i tacy będą pojawiać się tak długo jak istnieje ta liga. Jakoś trzeba sobie z tym radzić. Byleby tylko nie poprzez zmuszanie tych ludzi do siedzenia w przedszkolach z książką o kocie w butach, czy innych krasnoludkach. To naprawdę nie prowadzi do niczego.

***


Równie dobrze mógłbym to umieścić w przykładach do poprzedniego tekstu. Można jednak powiedzieć, że to całkowicie inna klasa charakterów i zasług.

Ostatnimi czasy wiele mówi się o trwającym procesie Lawrence Taylora. Dla tych, którzy są na bakier z historią NFL małe przypomnienie. Mówimy tu o zawodniku grającym na pozycji linebacker, który nie tylko doprowadził swoich Giants do dwóch mistrzostw i zdobył trzy tytuły najlepszego obrońcy. Przede wszystkim mowa tu o człowieku, który całkowicie zrewolucjonizował grę defensywną w tym sporcie. Przez całą swoją karierę oraz wiele lat po jej zakończeniu zmagał się z problemami jakie stwarzał jego charakter. Kokaina, alkohol i częste korzystanie z usług domów publicznych. Można powiedzieć, że to prawdziwy przykład tego jak można żyć na krawędzi.
Dziś jest oskarżony o gwałt na nieletniej dziewczynie. Trudno stwierdzić jak się to skończy i w jakikolwiek sposób oceniać postępowanie Taylora bez ostatecznego wyroku. Dlatego na chwilę obecną zwyczajnie się przed tym powstrzymam.

LT wyciągnął na światło dzienne jeszcze jedną osobę i ciągnącą się za nią sprawę. Inny członek Hali Sław, który w chwili obecnej odsiaduje karę dziewięciu lat pozbawienia wolności - O.J. Simpson. Niegdyś fenomenalny biegacz Buffalo Bills. Podobnie jak Chris Johnson członek dość ekskluzywnej grupy RB, którzy przekroczyli granicę 2000 jardów.

Oba te nazwiska zapoczątkowały dyskusję dotyczącą możliwości wykluczenia pewnych osób z Hali Sław ligi NFL. Na chwilę obecną jest to niemożliwe. Powód jest prosty - trafia się tam za dokonania na boisku (i jak nie twierdzić, że charakter jest przereklamowany).
Spytany o to czy usunąłbym któregoś z tego grona. Bez chwili wahania odpowiedziałbym, że nie. Oczywiście jest granica i obaj panowie ją przekroczyli. Niemniej jednak zarówno jeden jak i drugi byli jednymi z najlepszych w historii tego sportu. Skoro natomiast nadal mówimy tu o sportowcach, a nie wzorach do naśladowania ...
Obaj pracowali ponad normę i jeśli jakiekolwiek zasługi przyznano im na tej podstawie. Negowanie tego na całkowicie innej byłoby bynajmniej nieuczciwe.

Wiem, że Amerykanie bywają zbyt przeczuleni pod pewnymi względami. Boję się tylko, że niedługo wszystkim zawodnikom z poprzedniego tekstu będą chcieli odebrać mistrzowskie pierścienie. Może uznacie, że przesadzam i może faktycznie tak jest. Po prostu gdzieś trzeba wreszcie wcisnąć hamulec i by nie zrobić tego za późno, lepiej zdecydować się na to już teraz.

***


Chociaż we wstępie do poprzedniego P1F zdarzyło mi się napisać, że wspominanie o aferze dopingowej i Brianie Cushingu mijałoby się z celem. Z uwagi na ponowne głosowanie dotyczące nagrody dla najlepszego obrońcy wśród pierwszoroczniaków, tłumaczenia samego zainteresowanego i resztę kontrowersji. Zwyczajnie trudno mi pominąć ten temat z czystym sumieniem.

Powoli staje się to jakąś tradycją w przypadku tej nagrody. Shawne Merriman, Julius Peppers i wreszcie Cushing. Dla wszystkich skończyło się to w dokładnie taki sam sposób. Mimo wszystko nadal miast zdecydowanych kroków - odebranie nagrody każdemu kto w jakikolwiek sposób złamie zasady. Organizuje się powtórne głosowania. Wszystko tylko po to by ostatecznie słuchać dość niepoważnych tłumaczeń.

Jasne, liga też zawiniła w tym wypadku. Procedury są prawdę powiedziawszy kiepskie. Brakuje sensownego rozwiązania czy to w przypadku testowania, czy ostatecznego karania winnych złamania zasad dotyczących dopingu. Wspomniane już wcześniej media wywierają presję, która wymusza na władzach podejmowanie decyzji nierzadko zbyt szybko i po zbyt krótkim namyśle. Cała organizacja tego głosowania wydała mi się pełna chaosu, którego w przypadku tak poważnej nagrody i kwestii być nie powinno.
Podczas gdy to chyba najlepszy moment by wreszcie ogłosić, że następny przypadek będzie związany z ostrzejszymi sankcjami. Ta sprawa wymaga dokładnego przeanalizowania i natychmiastowych zmian. Choć chyba brakuje mi już optymizmu, by się ich spodziewać.

Wcześniej wspominałem o braku szczerości. Dlaczego wracam do tego właśnie w tej części? Wystarczyło raz obejrzeć wywiad z Cushingiem po ponownym przyznaniu mu nagrody DROY, by dobrych kilka razy usłyszeć, że nie przyjmował żadnych anabolików i nie ma pojęcia jak te znalazły się w jego organizmie. Dla mnie to gorsze tłumaczenie niż twierdzenie, że wzięło się je kilka razy by wrócić do formy po kontuzji, czy coś w ten deseń.
Trudno mi zachować szacunek do takich osób i muszę przyznać, że większą sympatią darzyłbym gracza, który zwyczajnie by się przyznał. Każdy chce być najlepszy, a szczególnie dla pierwszoroczniaka liga to ciężka szkoła życia. Dlatego trudno w tym wypadku czuć się wielce zaskoczonym widząc, że ktoś nagina zasady by zwyczajnie nadążyć. Ostatecznie jeśli popełnia się jednak błędy, czy nie lepiej zwyczajnie się do nich przyznać? Skrucha potrafi czynić cuda i nawet jeśli wywołana przez specjalistów od public relations, to nadal jest lepiej widziana niż tak niewiarygodne tłumaczenia.

Odnoszę wrażenie, że w tym konkretnym wypadku zwykła szczerość byłaby też z korzyścią dla samego gracza Texans. W końcu nie wykryto u niego samych sterydów tylko środki, które służą maskowaniu ich obecności. Więc nawet gdyby przyznał, że świadomie przyjmował cokolwiek. Przecież nie byłoby to takie straszne.

***




Super Bowl to moment przełomowy dla każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych. Skupiam się tylko na tym kraju bo mimo wszystko poza jego granicami nie uderza on w osoby praktycznie w ogóle nie zainteresowane NFL. Podczas gdy tam można być 70 letnią babcią na emeryturze, 7 letnim dzieckiem, czy przedstawicielem szeroko pojętej klasy średniej. Nie masz szans nie usłyszeć o tym meczu, choćby i reklama miała pojawić się w przerwie podczas wieczornej bajki.

Co jeszcze zabawniejsze. W całym tym przedstawieniu tak naprawdę niewiele ze sportu. Jeśli chodzi o poziom i emocje przeważnie dwie ostatnie rundy poprzedzające finał stanowią znacznie lepsze widowisko.

Super Bowl to z reguły dość zachowawcze spotkanie. Oczywiście zawsze pojawi się w nich ktoś taki jak Sean Peyton, James Harrison, czy David Tyree. Wtedy będziemy mogli oglądać analogicznie nieoczekiwane zagrania, najdłuższą akcję w historii finału i piłki łapane chyba w najbardziej nietypowy sposób.
Ilekroć nie rozmawiałbym jednak ze znajomymi mieszkającymi w Stanach. Rzuca mi się w oczy, że mowa tu bardziej o wydarzeniu przypominającym święta, niż jakąkolwiek sportową imprezę. Liczy się rodzina, miło spędzony czas, umilany o dziwo nie przez mecz, a reklamy, liczne plotki i koncert w przerwie.
Trochę tak jak podczas Bożego Narodzenia. Nawet jeśli nie każdy rozumie po co i dlaczego. Zawsze pojawi się przy stole by spędzić czas w rodzinnym gronie. Równie dobrze można więc nie mieć zielonego pojęcia o co chodzi z tymi liniami na boisku, ani dlaczego ktoś postawił bramki do góry nogami.

Nic zatem dziwnego, że Super Bowl przeważnie odbywa się w miejscach gdzie o słońce nie trudno. Floryda, Kalifornia, Arizona, Texas. To właśnie tam rozegrane zostało 8 z 10 ostatnich finałów. Pozostałe dwa to Detroit i Nowy Orlean, który słynie z jednego z najlepszych osłoniętych obiektów sportowych na świecie.

Tymczasem wraz z wielkim boomem, który wywołuje nowy stadion w mieście Giants i Jets (wart 1.6 miliarda dolarów). Coraz częściej pojawiają się głosy o rozegraniu właśnie tam tego "najważniejszego meczu". Skąd całe to zamieszanie? Mówimy tu o stanie Nowy Jork, w którym pogoda na przełomie stycznia i lutego niewiele różni się od tej znanej nam z własnego doświadczenia. Właśnie to budzi największe kontrowersje.
Moje zdanie w tej sprawie? Nie mogę się doczekać by to zobaczyć.

Pewnie, można się spierać. Mimo wszystko nie natknąłem się na żaden rozsądny argument, którym można by po prostu zanegować możliwość rozegrania takiego meczu.

Istnieje obawa o niechęci fanów do oglądania rozgrywek w takich warunkach. Tylko, że mówimy tu o największej metropolii świata, pełnej fanatyków tego sportu, którzy za nic nie przepuszczą takiej okazji. Do tego są to ludzie przyzwyczajeni do kibicowania w nieprzyjemnych warunkach. Zresztą w pobliżu są też fani Steelers, Eagles, Patriots, czy Redskins, którzy nie mają w zwyczaju narzekać na pogodę i z pewnością chętnie zajmą wolne miejsca na stadionie. Nawet jeśli nie zagrają na nim ich ulubione kluby

Drugi argument na "nie" to wpływ pogody na umiejętności zawodników. Pewnie, że właśnie tak będzie to wyglądało. Tylko czy tego samego nie można powiedzieć o każdym innym meczu? Nawet o finale konferencji, który przecież może być rozegrany absolutnie wszędzie. Przykładów nie trzeba szukać daleko, bo wystarczy wspomnieć pamiętny rajd Giants. Jednym z ich przeciwników byli wtedy Packers pełniący honory gospodarzy. Jeśli mam być szczery, był to według mnie jeden z najlepszych meczy tamtego sezonu. Oczywiście pogoda miała w tym swój udział i jeśli ma w taki sposób wpłynąć na finał rozgrywek, to jestem gotów podpisać się pod tym obiema rękami.
Krytycy wielkiego widowiska śmiało mogą spojrzeć na poprzedni sezon i mecz New England Patriots - Tennessee Titans. Śniegu było tam tyle, że piłka nierzadko znikała pod białym puchem. Sześć przyłożeń rozgrywającego Pats otworzyły jednak wszystkim oczy i nawet pomimo słabej gry ich przeciwników, taki wyczyn w tych warunkach trudno przemilczeć.

Gdyby zestawić to z faktem, że będzie to pierwsze tego typu wydarzenie w historii i z całą pewnością taki rynek jaki oferuje Nowy Jork przyniesie lidze krociowe zyski. Naprawdę trudno negować atrakcyjność takiego rozwiązania.
Wciąż byłbym daleki od przypuszczania, że otworzy to takim miastom jak Pittsburgh czy Washington szansę na goszczenie u siebie finalistów. Jakby jednak do tego nie podejść. Wyjątkowość tego wydarzenia tym bardziej przemawia za wzięciem go pod uwagę.

***


Nieważne czy dotrwaliście tutaj przedzierając się przez moje teksty, czy zwyczajnie przeskoczyliście od razu na sam koniec zbyt ciekawi tego co przygotowałem.
Pora na zapowiedzianą niespodziankę.

Ostatnio poproszono mnie o stworzenie jakiejś kolumny, w której podsumowałbym to co wydarzyło się w trakcie tegorocznej przerwy. Z uwagi natomiast na fakt, że zawsze staram się brać wasze opinie i prośby pod uwagę, pomyślałem jak można by to zorganizować. No i ostatecznie urodziło się to co zobaczycie poniżej.

Być może nie każdy znajdzie tu coś dla siebie. Tych niestety muszę przeprosić - może innym razem. Tymczasem do rzeczy.
Tak naprawdę ten ważniejszy - pierwszy okres na podpisywanie wolnych agentów i draft mamy już za sobą. Poza kilkoma bardziej kosmetycznymi zmianami wiele się już więc nie wydarzy. Z czystym sumieniem mogę więc nieco wybiec w przyszłość. Czyli po prostu zaprezentować wam zwycięzców poszczególnych dywizji. To chyba najlepszy sposób by pokazać czy wszelkie działania przyniosły zamierzony skutek, czyli oczywiście zapewniły wygraną.

AFC East - New England Patriots
Być może to dla wielu zaskoczenie, zwłaszcza patrząc na to jak wiele zrobili Jets i Dolphins. Walka będzie bez wątpienia zacięta. Niemniej jednak nie widzę Jets powyżej dziesięciu zwycięstw z uwagi na chociażby zawieszenie Santonio Holmesa i konieczność wdrożenia się kilku naprawdę kluczowych graczy. Z drugiej strony forma Marka Sancheza i Shonna Greene to dla mnie nadal duży znak zapytania. Będę szczery - nie zdziwiłaby mnie nawet lepsza pozycja Miami w tej dywizji. Jeśli Chad Henne szybko zgra się z taką gwiazdą jak Brandon Marshall i obrona będzie funkcjonowała tak jak wygląda to na papierku. Naprawdę mają szansę zaskoczyć.
Dlaczego zatem Patriots? Bynajmniej nie z uwagi na ostatnie krytykowanie postawy zespołu przez ich rozgrywającego. Bill Belichick z całą pewnością postara się by obrona znowu prezentowała się wyśmienicie. Liczę też na powrót do świetnej formy duetu Brady - Moss. Tom powinien znowu odzyskać pewność siebie, której pozbawiła go kontuzja. Randy będzie natomiast zmotywowany czekającym na niego kontraktem.

AFC North - Pittsburgh Steelers
Teraz pewnie mnie zlinczujecie za to, że odezwał się we mnie fan. W żadnym wypadku. Z jednej strony Bengals to nie drużyna, która słynie z trwałej formy i nie wydaje mi się, żeby mieli wielkie szanse powtórzyć zeszłoroczny sukces. Z drugiej Ravens oczywiście wzmocnili się poprzez dodanie trochę talentu do swojej grupy skrzydłowych, no ale ...
Przede wszystkim jakoś nie mogę uwierzyć, że Anquan Boldin zdoła wytrzymać bez żadnej kontuzji, a to znowu zmusi Baltimore do jednowymiarowej gry. Ponadto problemy z secondary połączone z sytuacją ich gwiazdy Eda Reeda czynią ich podatnymi na ataki ze strony niezwykle młodych i przede wszystkich piekielnie szybkich skrzydłowych Steelers. Co natomiast słychać w Pittsburghu? Powrót do dominującej gry dołem zdaje się być niezwykle łatwy. Po pierwsze zewsząd słyszę o ogromnym postępie w tego typu zagrywkach duetu liniowych Colon - Kemoeatu. Rashard Mendenhall po świetnym poprzednim sezonie (ponad 1000 jardów pomimo dominacji gry podaniem) i wzmocnieniu linii ofensywnej oraz dodaniu świetnego power backa poprzez draft, cóż - trudno nie spodziewać się po nim znacznie więcej.
Oczywiście zabraknie Bena Roethlisbergera. Niemniej jednak Dennis Dixon - bo to jego upatruje na zastępstwo ich podstawowego QB. Powinien sobie świetnie poradzić z uwagi na podobne do Big Bena umiejętności zdobywania jardów nie tylko poprzez podanie ale i bieg.

AFC South - Indianapolis Colts
To chyba oczywiste. Odmłodzeni Titans w moim odczuciu nie znajdą się wyżej niż na trzecim miejscu w tej dywizji. Texans są natomiast na drodze ku pierwszym play offom. Nadal to jednak nie ta sama liga co zeszłoroczni uczestnicy Super Bowl. Powrót Anthony Gonzaleza czyni z Peytona Manninga jeszcze większe zagrożenie. Fenomenalny duet Reggie Wayne - Dallas Clark wspierany właśnie przez Gonzaleza i na pewno jeszcze lepszych niż rok temu Austina Colliego oraz Pierre Garcona. Prawda jest taka, że obawy o to do czego będzie zdolna ta ofensywa są uzasadnione. Do tego fenomenalne front seven zostało uzupełnione świetną rezerwą, która pozwoli utrzymać starterów w należytej formie. Zapowiada się kolejny rajd Podków. Kto wie, być może uda im się nawet raz jeszcze wywalczyć mistrzostwo konferencji.

AFC West - San Diego Chargers
Broncos może i idą moim zdaniem w dobrym kierunku (podobnie zresztą jak Chiefs). Raiders natomiast wreszcie zaczęli działać jak drużyna, która chce wygrywać, a nie tylko wyrzucać pieniądze w błoto. To nadal Chargers są jednak dominującą siłą w tej dywizji i co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Mogę zaręczyć, że ich gra górą będzie prezentować się jeszcze lepiej niż przed rokiem. To tylko pomoże Ryanowi Matthewsowi wejść w tempo NFL i pokazać się ze świetnej strony już podczas pierwszego roku.
Generalnie najciekawsze będzie tu starcie o drugie miejsce. Istnieje bowiem szansa na play offy. Z pewnością wiele osób ucieszy się widząc tam ponownie naszego rodaka. Nie ukrywam, że jestem jedną z nich.

NFC East - Dallas Cowboys
Dla wielu pewnie bez niespodzianki. Choć trzeba przyznać, że w nadchodzącym sezonie liczba niewiadomych w przypadku tej dywizji jest rekordowa. Więc o ile to już z całą pewnością nie "grupa śmierci", można powiedzieć, że oglądanie tego co będzie się tam działo da fanom wiele zabawy.
Przede wszystkim nikt tak naprawdę nie wie jak będą prezentować się odmłodzeni Eagles. Widzę tu kilkuletni spadek formy - bardzo częsty w przypadku takich zmian. Mimo wszystko ta drużyna jest tak wypełniona talentem, że naprawdę można spodziewać się niemalże wszystkiego.
Druga kwestia to oczywiście Redskins. Jeśli ostatecznie drama związana z Albertem Haynesworthem znajdzie rozsądne rozwiązanie. Mają szansę być jedną z lepszych defensyw w lidze. Jeśli więc atak pod przewodnictwem Donovana McNabba wspieranego grupą doświadczonych biegaczy, z których każdy może nagle wystrzelić, będzie funkcjonował przynajmniej na przysłowiowym poziomie. Bez wątpienia z tym trenerem i tym ramieniem, które do niedawna ciągnęło Eagles. Nie można sobie pozwolić na skreślanie ich przed rozpoczęciem sezonu.
No i na końcu Giants, którzy pokazali już, że nawet z pozycji największego underdoga mogą zajść na sam szczyt. Wzmocnili secondary i to nadal chyba najbogatszy zespół jeśli chodzi o talent w obu liniach, co wciąż jest niezwykle kluczowe w tym sporcie.
Mimo wszystko Dallas, bo ich atak zapowiada się naprawdę fenomenalnie. O ile oczywiście linia ofensywna wytrzyma tempo i nie posypie się gdzieś po drodze.

NFC North - Green Bay Packers
Nie będę ukrywał - jestem ogromnym fanem tego co robią Packers. Bardzo młodzi i bardzo utalentowani. To w dużej mierze nie ich forma przyczyniła się jednak do tej zaszczytnej pozycji. Bardziej chodzi tu o ich rywali. O ile Bears i Lions podążają w dobrym kierunku, o tyle tylko Vikings są w stanie realnie zagrozić faworytom. Prawda jest taka, że nawet jeśli Brett Favre wróci, trudno mi uwierzyć, że zdoła utrzymać formę z poprzedniego sezonu. Wiek, kontuzja i sam fakt, że Brett to Brett. Wszystko to sprawia, że na pewno nie będzie w stanie w takim stopniu wpływać na ostateczny wynik zespołu. Czego rezultatem według mnie będzie właśnie drugie miejsce w dywizji.
Aaron Rodgers jest natomiast potwornie dobry, a wiek pozwala mu nadal czynić postępy. W defensywie natomiast większe doświadczenie we wprowadzonej przed rokiem formacji 3-4. Bez wątpienia nadal świetna kondycja secondary też robi swoje (choć to przydałoby się odmłodzić). Gdzieś na boku można też upatrywać przewagi Green Bay w problemach linii defensywnej Vikings.

NFC South - New Orleans Saints
Przyznam, że miałem tu spory dylemat. Z jednej strony popularny kac związany z mistrzostwem może nieco zaniżyć ich formę. Z drugiej Falcons, którzy z całą pewnością wykorzystają każdą szansę, która im się nadarzy. Zapowiada się naprawdę ciekawa walka, z której to właśnie Święci powinni wyjść zwycięsko. Mimo wszystko to nadal Drew Brees i spółka. Nawet jeśli Matt Ryan, Michael Turner i reszta już w tym sezonie doczekają się wielkiej formy, która gdzieś tam na nich czeka. Myślę, że i tak będą mieli problemy z prześcignięciem mistrzów. Nawet jeśli według mnie w trakcie tego off season zrobili znacznie więcej dobrego.
Istnieje spora szansa na niespodziankę i bardzo zacięta walka o play off.

NFC West - San Francisco 49ers
Równie dobrze mogą pojawić się tu wskrzeszeni przez trenera Carolla Seahawks. Być może nawet z tymi wszystkimi stratami nadal dominować będą Cardinals. Na Rams nie liczę. Stawiam natomiast na San Francisco. To po pierwsze defensywa, a po drugie znacznie większe zgranie w porównaniu do rywali tkwiących w przebudowie.
Z jednej strony ludzie nadal narzekają na ich problemy z obecnym QB Alexem Smithem. Niegdysiejszy numer jeden draftu póki co nie spełnił oczekiwań. Niemniej jednak trudno było spodziewać się tego w tej drużynie jeszcze parę lat temu. Dziś jest zupełnie inaczej z oczywistego względu. Teraz ma wszystko czego potrzeba by w pełni się rozwinąć. Przede wszystkim linia ofensywna, która wskoczyła poziom wyżej z tegorocznymi wyborami z pierwszej rundy. Do tego Frank Gore to nadal dominujący biegacz i bez wątpienia pokaże na co go stać jeśli uniknie kontuzji. Oczywiście to nie wszystko, bo Michael Crabtree i Vernon Davis to osoby, na których spokojnie można oprzeć grę podaniem. Do tego już w poprzednim sezonie dało się wyraźnie zobaczyć, że między tymi trzema zawodnikami istnieje świetna komunikacja. Jest też oczywiście fenomenalny trener, który w razie konieczności będzie w stanie postawić każdego do pionu.

Gdyby ktoś jednak miał inne zdanie. Zachęcam do komentowania i oczywiście pisania do mnie wiadomości. Możecie być pewni, że odpiszę na każdą.

Piotr Kuśnierzowski
Pedro@nfl24.pl