UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.23' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim P1F: Starcie gigantów
Dodane przez Pedro dnia Kwiecień 19 2010 08:43:49
Muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony ilością nadesłanych do mnie wiadomości. Poprzedni artykuł, a konkretnie trzej panowie: Ndamukong Suh, Gerald McCoy i Russell Okung oraz pozycje, które przypisałem im tydzień temu, wzbudziły mnóstwo kontrowersji. Innymi słowy zaowocowało to masą pytań, zarzutów i teorii, które według was są słuszniejsze niż moja. Oczywiście niczego nie neguje i nie twierdzę, że jestem autorem jedynego słusznego scenariusza. Mock draft to w dużej mierze loteria i zwykłe przypuszczenia. Mój jednak starałem się opierać na faktach, więc dalej trzymając się tej metody poniżej zamieszczam dodatkowe argumenty. Ogólnie rzecz biorąc w dalszej częśći P1F znajdziecie cztery teksty.

Pierwszy to porównanie dwóch najlepszych DT nadchodzącego draftu. Dowiecie się dlaczego moim zdaniem (choć znajduje się w zdecydowanej mniejszości) McCoy jest lepszy od Suha na tym etapie.
W drugim przedstawię argumenty przemawiające za wybraniem przez Detroit Lions Okunga zamiast, któregoś z wyżej opisywanych zawodników.
Trzeci to rzut oka na rynek transferowy. Konkretnie będzie mowa o skrzydłowych, którym przyszło zmienić kluby w przeciągu trwającego offseason.
Ostatni to kilka plotek i krótki tekst, który również może niektórych zainteresować.

Więc bez przeciągania, jedziemy z tym koksem.

***


Wszyscy wiemy jaką potęgą jest zawodnik Nebraski. Jego warunki fizyczne wzbudzają podziw każdego kto ma okazję patrzeć na to co robi na boisku. Pod tym względem z całą pewnością góruje nad swoim "rywalem" z Oklahomy. Z drugiej strony McCoy dysponuje techniką, która czyni go praktycznie gotowym do gry na profesjonalnym poziomie. Jak więc porównać tych dwóch graczy i jednoznacznie stwierdzić, który jest teoretycznie lepszy?

Przyznam się szczerze, że przed napisaniem tego artykułu przejrzałem wszystkie mecze z ligi uniwersyteckiej, które udało mi się znaleźć. Oczywiście mowa tu o tych zawierających występy obu opisywanych członków linii defensywnej. Było tego do kupy kilka godzin i choć będę musiał zrobić sobie teraz długą przerwę od oglądania tego sportu, naprawdę było warto. Choćby tylko po to by móc jednoznacznie stwierdzić, że Suh również posiada niemałe umiejętności jeśli o aspekt techniczny chodzi. Ponadto muszę powiedzieć, że obaj doskonale czują grę. Innymi słowy McCoy częściowo traci przewagę jaką daje mu technika. Dlaczego więc nadal uważam właśnie Geralda za lepszego?

Czas spędzony przed materiałem filmowym pozwolił mi również zorientować się co do tendencji obu panów. To oczywisty fakt, że każdy takowe posiada i nierzadko potrafią one ostatecznie zadecydować nie tylko o tym, z którym numerem ktoś zostanie wybrany. Mogą również wpłynąć na całą nadchodzącą karierę. Wystarczy spojrzeć na Tima Tebowa. O nim jednak więcej informacji trochę później. Z drugiej strony rok temu w pierwszej rundzie został wybrany Clay Matthews, który w minionym sezonie aż 10 razy dopadł rozgrywającego rywali. Dlaczego o nim wspominam? Przed draftem długo dyskutowano o tym, że na początku każdej akcji opuszcza ręce, co kosztuje go kilka cennych sekund. Jak się okazało w żaden sposób nie przeszkodziło mu to w grze na najwyższym poziomie.

Jak to się ma do analizowanych graczy? Zdecydowanie nie można mówić tu o jakichś niepożądanych zachowaniach. Bardziej o tym w jakim ustawieniu każdy czuje się lepiej i w jaki sposób działa kiedy rozpoczyna się akcja.
Przede wszystkim Suh woli ustawić się dosłownie twarzą w twarz z ofensywnym liniowym. Głównie dlatego tak doskonale spełnia swoją rolę. Dzięki niesamowitym warunkom fizycznym i temu w jaki sposób umieszcza dłonie na ciele rywala (to absolutnie poziom NFL), jest zdolny zwyczajnie staranować oponenta. Trudno o takich, którzy są w stanie mu na tym polu dorównać, co owocuje tak świetnymi opiniami. Z drugiej jednak strony nie można nie zdawać sobie sprawy z faktu, że NFL to nie NCAA. Tu naprzeciw zawodnika Nebraski stanie dużo większy przeciwnik i może okazać się, że bez atutu siły Suh przestanie być tak skuteczny.
McCoy szczyt efektywności osiąga atakując przestrzeń między zawodnikami linii ofensywnej. Wystarczy obejrzeć pierwszy z brzegu zbiór najlepszych jego zagrań i od razu widać dlaczego. Pierwszą rzeczą jest to co w języku angielskim określa się słowem "slap". Tłumaczy się dosłownie jako klepnięcie, ale to akurat może być mało przydatne początkującym fanom tego sportu. Mianowicie chodzi o uderzenie dłonią w ramię rywala, które ma wytrącić go z równowagi. To pierwszy etap, po którym świetna praca nóg pozwala mu ominąć przeszkodę i dopaść rywala. QB, RB - to w tym wypadku już mniej istotne. W obu sytuacjach sprawdza się doskonale . Najważniejszy jest jednak fakt, że jak widać nie potrzebuje do tego ogromnej siły, bo tą niespecjalnie się popisał chociażby podczas wyciskania sztangi. Dodatkowo ta cecha pozwala mu świetnie funkcjonować nie tylko jako defensive tackle, ale również end.

Innymi słowy większa uniwersalność McCoya, niepewność co do efektywności siły Suha w NFL i mimo wszystko nadal odrobinę lepsza technika gracza Oklahomy. Stawia go moim zdaniem ponad Ndamukongiem, który uważany jest za najlepszego DT w tegorocznym naborze. Choć jak widać nie przez wszystkich.

***


Część argumentów pojawiła się już tydzień temu przy opisie drugiego wyboru. Nie będę się zatem powtarzał co do tego, że dla Lions priorytetem powinno być chronienie swojej zeszłorocznej inwestycji - Matthew Stafforda. Szczególnie jeśli mówimy o dywizji, do której dołączył kolejny fenomenalny pass rusher w postaci Juliusa Peppersa. Wyższość OT nad DT również mogę sobie chyba odpuścić. O kontuzji Suha również mogliście już przeczytać.Więc o czym jeszcze mam zamiar pisać? W końcu nie chcę przecież zmuszać was do czytania nudnych, powtarzanych dwa razy wypocin. Jeśli nadal zastanawiacie się czy brnąć w to dalej, chciałbym was uspokoić. Poniżej nie znajdziecie niczego, o czym bym już wspominał.

Zacznę od tego, na co może wielu z was nie zwraca uwagi. Mimo wszystko jest to podstawowa sprawa jeśli chodzi o funkcjonowanie w drafcie i generalnie NFL. Mówimy tu w końcu o wartych setki milionów dolarów firmach, które również podatne są na wszystko to co określa się w ekonomii prawami rynku. Te natomiast zmieniły się diametralnie jeśli chodzi o sytuację członków linii defensywnej. Rok temu swój ogromny kontrakt podpisał Albert Haynesworth burząc całkowicie porządek, który zakładał rozgrywających jako najlepiej opłacanych graczy na boisku. Jeśli nadal myślicie, że nie ma to żadnego wpływu na tegoroczny draft, cóż - mylicie się. Granica została przesunięta i wybrany tak wysoko Suh z całą pewnością zażyczy sobie ogromnego kontraktu. Chciałbym przypomnieć, że jeszcze przed "wyczynem" obecnego zawodnika Redskins. Najwyższy kontrakt dla DT opiewał na mniej o praktycznie połowę - 50,5 miliona dolarów. Rok temu Tyson Jackson wybrany z 3 numerem zgodnie z podpisaną umową przez 5 sezonów ma zarobić 57 milionów dolarów.
Jakby na to nie spojrzeć Lions decydując się na Suha będą zmuszeni wskoczyć na drugie miejsce, za oczywiście Washington Redskins. Jeśli chodzi o ranking drużyn wydających najwięcej na kontrakty dwóch środkowych członków linii defensywnej. Przyjmując oczywiście, że zawodnik Nebraski zarobi około 60 milionów dolarów, co jest bardziej niż prawdopodobne. Bardziej byłbym skłonny uwierzyć w około 70 milionów. Innymi słowy to tragedia. Zwłaszcza jeśli uwzględni się poważną kontuzję i spojrzy na argument zamieszczony niżej.

Sprawa jest prosta. Z czystej ciekawości sprawdziłem jak wygląda sytuacja DT wybranych w ciągu ostatnich 10 lat. Żeby trzymać się tej ładnej, okrągłej liczby zdecydowałem się na 10 ostatnich draftów. Nie zgadniecie jakie wnioski pozwoliło mi to wyciągnąć. No ale może po kolei coby potrzymać was trochę w niepewności.
Oto panowie, których konkretnie mam na myśli: B.J. Raji (2009 - Green Bay Packers), Glenn Dorsey (2008 - Kansas City Chiefs), Sedrick Ellis (2008 - New Orleans Saints), Amobi Okoye (2007 - Houston Texans), Dewayne Robertson (2003 - New York Jets), Kevin Williams (2003 - Minnesota Vikings), Ryan Sims (2002 - Kansas City Chiefs), John Henderson (2002 - Jacksonville Jaguars), Gerard Warren (2001 - Cleveland Browns), Richard Seymour (2001 - New England Patriots) i Corey Simon (2000 - Philadelphia Eagles).

Mamy jedenaście nazwisk. Faktycznie nie wiemy jak potoczą się losy zeszłorocznego wyboru Packers, choć zapowiada się nieźle. Nie można też negować talentu Kevina Williamsa i Richarda Seymoura. Ci zawodnicy to klasa sama w sobie i trudno o takich, którzy mogliby to zakwestionować. No ale idźmy dalej. Dorsey zmienił pozycję na DE. Robertson został najpierw wytransferowany do Broncos, a potem przez nich obcięty. Sims - mam średnie pojęcie kim on w ogóle jest. Warren skacze z klubu do klubu i nigdzie tak naprawdę wiele nie robi, a to w końcu 3 numer! Simon skończył karierę po 8 sezonach. Ellis, Henderson i Okoye to wartościowi zawodnicy, ale nie na pierwszą rundę, a już na pewno nie na top 10.
Innymi słowy z naszej cudownej jedenastki możemy wybrać dwóch DT, których wybór ostatecznie okazał się słuszny. Nie wiem jak wy, ale ja wolałbym przy tym prawdopodobieństwie celnego trafienia, wybrać się z tymi 60 milionami do kasyna. No albo wybrać kogoś kto jest dużo pewniejszy, czyli oczywiście Russella Okunga.

***


Będę szczery, ten offseason jest fenomenalny. To natomiast przekłada się przede wszystkim na to, że wreszcie w okresie pomiędzy samymi meczami jest co robić. Z drugiej strony następne w porównaniu do tego będą wydawały się tym nudniejsze. Jak to mówią - każdy kij ma dwa końce. Są transfery naprawdę wielkich zawodników i wybryki gwiazd NFL poza boiskiem. Za chwilę czeka nas natomiast jeden z najlepszych naborów w lidze i to do tego w całkowicie nowej formule (teraz potrwa trzy, a nie dwa dni), będzie zatem tym więcej wymian pickami na "ostatnią chwilę". Tym samym trudno być absolutnie pewnym co do posunięć danych drużyn.
No ale P1F to ostatnimi czasu właściwie tylko draft, co również można powiedzieć o tym artykule. Dlatego w tej części chciałbym nieco zmienić tematykę. Innymi słowy pomówić o zawodnikach, którzy już w lidze są i którzy w przeciągu ostatnich kilku tygodni zmienili kluby. W tym konkretnym przypadku chciałbym pomówić o skrzydłowych.

Nie ma co się oszukiwać, NFL staje się ligą preferującą podanie nad bieg. Myślę, że ostatecznie coraz więcej drużyn i tak będzie trzymała się solidnej gry dołem. Kiedy ci najlepsi QB odejdą na zasłużoną emeryturę i prawdopodobnie nie będzie miał kto ich zastąpić, wtedy wszystko wróci do normy. Zwyczajnie obecnie mamy okazję oglądać spore nagromadzenie niesamowitych rozgrywających i skrzydłowych. No ale póki co jest jak jest, a zaistniała sytuacja sprawia, że sprawdzony i utalentowany WR jest na wagę złota. Prawdopodobnie dlatego kluby decydują się nawet na ogromne ryzyko, byleby tylko wzmocnić swoją ofensywę.

Anquan Boldin i Donte Stallworth trafili już w zasadzie jakiś czas temu do Baltimore Ravens. O drugim nawet nie chcę wiele mówić. Jakkolwiek chciałbym być w tym miejscu bezstronny i rzeczowy. Zwyczajnie trudno mi napisać cokolwiek o człowieku, który pijany powoduje wypadek, w którym ginie człowiek. Co natomiast z Boldinem? Prawdę powiedziawszy to również niezbyt pewna inwestycja. Wielu z was może się ze mną nie zgodzić, ale czy Arizona naprawdę pozbyłaby się go gdyby prezentował dla nich dużą wartość? W zasadzie do wymiany dążono już od dwóch sezonów i wszystkie strony muszą być niezwykle szczęśliwe, że nareszcie im się udało. Patrząc natomiast na to co dzieje się na rynku transferowym. Trzeba przyznać, że cena też okazał się przyzwoita dla klubu z Arizony. Wracając jednak do samego zawodnika. Boldina pamiętam doskonale z play off sprzed dwóch lat, kiedy naprawdę niewiele brakowało, by rzucił się z pięściami na swojego koordynatora ofensywy. Oczywiście nie zdarzyły mu się tak poważne incydenty jak swojemu nowemu koledze. Tylko czy naprawdę nadal młody Joe Flacco nie będzie odczuwał jakiejś presji z jego strony? Czy w gruncie rzeczy cała szatnia jej nie odczuje? Na pewno nikt nie mówi tam głośniej niż Ray Levis, czy Ed Reed. Niemniej jednak zawodnik tego pokroju może popsuć nawet taką chemię, jaką mają gracze z Baltimore. Dodatkowo mówimy tu o skrzydłowym, który zaliczył tylko jeden sezon z kompletem meczy, a było to w 2006 roku. Więc już jakiś czas temu. Dlaczego o tym piszę? Prawda jest taka, że Boldin nie jest niesamowicie szybki. Bazuje na swojej przewadze fizycznej, która pozwala mu utrzymać się przy piłce po otrzymaniu podania. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że w oczywisty sposób przekłada się to na większe prawdopodobieństwo urazu. Zestawmy to z wiekiem - 29 lat i można dojść do prostego wniosku, że opiewający na 28 milionów dolarów czteroletni kontrakt może jeszcze się odbić (10 milionów gwarantowane).

Trzymając się porządku chronologicznego dochodzimy do bardzo głośnego - zwłaszcza w obecnej sytuacji Steelers - transferu Santonio Holmesa. Nigdy nie ukrywam, że jestem fanem drużyny z Pittsburgha, więc tym mocniej to odczułem. No ale mnie zostawmy z boku. Bardziej interesuje mnie to co przyniosą najbliższe dwa sezony New York Jets. Na chwilę obecną Santonio obowiązuje jeszcze kontrakt, który podpisał jako rookie. Ten natomiast wygaśnie po roku. Nie ma co się oszukiwać, zawodnicy nie są głupi i kiedy przychodzi do grania o pieniądze. Znajdują w sobie dokładnie tyle talentu, ile większość osób słusznie oczekuje od nich na co dzień. Nawet zawieszony na cztery najbliższe spotkania, z całą pewnością nie będzie opuszczał ośrodka szkoleniowego Jets. Z całą pewnością zrobi też wszystko by poza boiskiem nie rzucić na siebie choćby cienia podejrzeń w jakiejkolwiek sprawie. Tylko po to, by za rok nowojorczycy przyjęli go z otwartymi ramionami i nowym kontraktem. Nie zdziwię się jeśli faktycznie tak to się skończy. Co będzie później? Przede wszystkim mówimy tu o Nowym Jorku. Naprawdę trudno o takich, którzy byliby w stanie przejść obok wszystkich tych rozrywek, jakie oferuje to miasto. Nie zdziwcie się więc jeśli za jakieś dwa lata znowu usłyszymy o tym lubiącym stwarzać problemy skrzydłowym. No a hej, przecież mówimy tu o człowieku, którego jedno przewinienie dzieli od zawieszenia na cały sezon. Rex Ryan, czyli obecny trener Jets, sporo więc ryzykuje z sympatii do tego gracza. Ta podyktowane jest prawdopodobnie przede wszystkim faktem, że dwukrotnie pozbawił go wygranej w samej końcówce meczu. Chodzi mi oczywiście o sezon 2008-2009, kiedy Ryan był jeszcze koordynatorem defensywy w Baltimore Ravens. Popatrzmy chociażby na wspomnianych już Steelers, którzy za wybryki swoich zawodników (w tym też Holmesa) zostali już ukarani grzywną wynoszącą 200 000 dolarów. Jets choć póki co nie widzą problemu w wydaniu połowy miliona na alimenty Antonio Cromartiego. Mogą szybko przekonać się, że cena budowania drużyny w pośpiechu bywa bardzo wysoka.

Na końcu oczywiście najbardziej aktualny transfer. Czyli Brandon Marshall i jego zamiana górskiego Denver, na słoneczne Miami. Doprawdy zazdroszczę mu tej zmiany. Zazdroszczę też 24 milionów dolarów, które ma zagwarantowane. Tyle tylko, że pojawia się pytanie. Co tak naprawdę spowodowało, że Dolphins mają aż tyle pewności w stosunku do swojego nowego nabytku? Nie będę kwestionował jego umiejętności. Dla mnie to w tej chwili najlepszy skrzydłowy w lidze. Larry Fitzgerald, Andre Johnson, Reggie Wayne, czy Calvin Johnson to również czołówka NFL, ale po tym co widzę patrząc na Marshalla. Muszę stwierdzić, że spokojnie jest ponad nimi. Mówię tu o człowieku, który zaliczył trzy sezony z rzędu z ponad setką przejętych podań i ponad tysiącem zdobytych jardów. Naprawdę trudno o takich, którzy zdolni byliby utrzymać swoją grę na takim poziomie. Co więcej udało mu się to nie tylko z Cutlerem, ale i Ortonem. Złapanie piłki jedną ręką to dla niego nic nowego, do tego jego warunki fizyczne sprawiają, że zwyczajnie nie można go nie podwoić. Oczywiście patrzę tylko na to co na boisku, a wiadomo, że nie tylko za to się płaci. Mimo wszystko to nie talent czyni z Marshalla cel reporterów, a jego zachowanie poza boiskiem. Pamiętam jeszcze nie tak dawno temu Tony Sparano - aktualny trener Miami wypowiadał się na temat szansy pozyskania byłego skrzydłowego Broncos. Śmiało twierdził wtedy, że ktoś taki nie pasuje do jego drużyny. Kto wie, być może do tej wymiany doszło za jego plecami? Chyba nie muszę mówić jakie mogą być tego konsekwencje? Dość niska cena (drugi wybór w nadchodzącym i przyszłorocznym naborze) mogła okazać się zbyt kusząca, by pozostawić ostateczną decyzję w rękach szkoleniowca. To jednak zwykłe przypuszczenia. Lepiej trzymać się faktów, a te są takie: 26 lat, problemy poza boiskiem, góra pieniędzy i słoneczne Miami. Marshall może twierdzić, że skończył ze swoim niedojrzałym zachowaniem. Tylko czy nie słyszeliśmy tego już zbyt wiele razy? Moim zdaniem jedyną drużyną, która faktycznie skorzystała na tej wymianie są San Diego Chargers, którzy nie muszą się już martwić o takiego zawodnika w swojej dywizji. Przy okazji brawa dla Dolphins za skonstruowanie takiego kontraktu. No ale to właściwie temat na inny artykuł.

***


Na końcu kilka uwag, charakterystyk i obiecane wcześniej słowa dotyczące Tima Tebowa. Zacznę od tego ostatniego, bo jak wiecie (albo i nie) jestem fanem QB z Florydy i liczę na to, że w końcu pokaże wszystkim na co go stać. Oczywiście jak tylko ktoś wreszcie go wybierze i da mu szansę pograć.



Jestem też fanem Jona Grudena i kiedy tylko dowiedziałem się, że we współpracy z ESPN prowadzi "QB camp", na który zaprasza najlepszych rozgrywających przystępujących do tegorocznego draftu. Od razu postanowiłem zdobyć wszystkie możliwe materiały. Szczęśliwym trafem uczestnictwo Tebowa mam sfilmowane od początku do końca. Wnioski? Jego postęp jest ogromny. Poczynając od tego, że piłka trzymana jest dużo wyżej i zostaje wypuszczona dużo szybciej. Warto też wspomnieć o tym jak pracują łokcie przy rzucie. Poprawna mechanika zakłada nie opuszczanie całej ręki i robienie przysłowiowego "młynka". Profesjonalni QB starają się podczas każdego rzutu trzymać łokcie w jednej linii i stopniowo zwiększać dystans między nimi. Generalnie sprawia to, że piłka nieco opada, ale nie na tyle by znacząco opóźnić jej wypuszczenie. To Tebow opanował w rekordowym czasie. Prócz tego jego seven step drop wygląda wręcz fenomenalnie. Świetne tempo, rytm i balans. Koniec z plątaniem się o własne nogi i kiepską grą znajdując się bezpośrednio za centrem. Nie ukrywam, nadal można nad czymś popracować, ale to akurat tyczy się każdego. Tym co pewnie szybko go zaboli to fakt, że jak dla mnie stoi za wysoko. Innymi słowy mógłby bardziej zginać kolana. Niby nic, ale mięśnie napinane w taki sposób przez cały mecz mogą zacząć drętwieć, a to też niebezpieczne dla rozgrywającego.
Jestem praktycznie pewien, że jego nazwisko pojawi się w drugiej rundzie. Choć może wynika to tylko z tego, że jak wspomniałem jestem jego fanem. Niemniej jednak nawet według zestawień niektórych ekspertów Colt McCoy znajduje się na chwilę obecną za nim.

Co dalej? Ploty, ploty, ploty.

Coraz głośniej mówi się, że Philadelphia Eagles chce wskoczyć do pierwszej piątki draftu i pozyskać Erica Berry z Tennessee. Bez wątpienia safety, a raczej jego brak to dla nich problem. Natomiast zawodnik tego pokroju może od samego początku i bez większych kompleksów choć częściowo zasłonić dziurę pozostawioną przez Briana Dawkinsa. Orły posiadają pięć wyborów w pierwszych trzech rundach. Innymi słowy mają czym walczyć o zainteresowanie Cleveland Browns, czy Kansas City Chiefs. Szczególnie ci drudzy powinni być zainteresowani. W tak niesamowitej klasie draftu, bez problemu znajdą wartościowych graczy poza pierwszą piątką.

Washington Redskins zdają się być w martwym punkcie. Wspominany już wcześniej Albery Haynesworth ma zdecydowane opory przed grą na pozycji nose tackle w nowo wprowadzanej formacji 3-4. Z drugiej strony obie drużyny, które wyraziły choćby cień zainteresowania, czyli Detroit Lions i Tennessee Titans, póki co milczą. Nie ma co się dziwić, nadal do spłacenia czeka opasły kontrakt obrońcy. Kto wie być może władze klubu ze stolicy postanowią wreszcie zapłacić mu pozostałą część gwarantowanej sumy - 20 milionów dolarów, by wyniósł się z miasta. Jakkolwiek chory byłby to ruch, w tym szalonym okresie wszystkiego można się spodziewać.

Sporo wiadomości dotyczących zawieszenia Bena Roethlisbergera, do którego dojdzie. Co do tego jestem pewien. Nieważne czy ostateczną decyzję podejmie komisarz ligi, czy też władze klubu. Pytanie co do tego ile miałaby ewentualnie potrwać jego nieobecność to już jednak zupełnie inna kwestia. Do tej pory liczyłem na jakieś dwa mecze. W chwili obecnej patrząc na wszystko co dzieje się wokół tej organizacji, a także osoby ich rozgrywającego. Nie zdziwi mnie nawet kara zakładająca absencję przez cztery spotkania (klub nie może nałożyć dłuższej kary). Chyba, że faktycznie dojdzie do jakiegoś transferu i nie będzie to już problem władz Steelers. Tak czy siak, zostaje nam czekać.

Być może szalona teoria z mojej strony. Terrell Owens w Seahawks? Wpadło mi to ostatnimi czasy do głowy i jakby się zastanowić to nie musi być wcale taka szalona wizja. Nate Burleson opuścił Seattle, a w nieco bardziej utalentowanym otoczeniu niż Buffalo Owens może jeszcze pokazać na co go stać. Rynek wolnych agentów też nie prezentuje się jakoś oszałamiająco jeśli o skrzydłowych chodzi. Moim zdanim Seahawks powinny spróbować swoich sił i nie dać Terrellowi powodu do rozpaczy.

Prezydent klubu z Cleveland Mike Holmgren w jednym wywiadzie stwierdził, że jeśli miałby wymienić się swoim numerem, to tylko w celu pozyskania naprawdę utalentowanego rozgrywającego. Draft już niedługo, czy więc jest szansa na ewentualne rozmowy Browns - Rams? Sam Bradford z całą pewnością cieszy się z zainteresowania jego osobą. Tylko kto przy zdowych zmysłach chcę przy obecnych kontraktach pakować się do pierwszej piątki? Cóż, drużyny z końca ligi, a więc tym samym z początku draftu, w dużej mierze swą pozycję zawdzięczają szalonym pomysłom właścicieli.

Tyle w tym tygodniu. Po więcej zapraszam już w następny poniedziałek.
Pedro@nfl24.pl - Masz pytania, życzenia, pretensje, pomysły, cokolwiek - pisz.

Piotr Kuśnierzowski