UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
Kiedy znajdziemy się na zakręcie...
Dodane przez bartman7 dnia Grudzień 02 2009 23:13:36
Zamiast Święta Dziękczynienia, mieliśmy w tym trwającym od czwartku tygodniu Święto Trzech Króli: Manning, Brees i Favre wraz z ich Colts, Saints i Vikings bezsprzecznie "panują" w NFL.
Nie ma w tej grupie niestety miejsca dla Toma Brady'ego i jego Pats.
Dzięki Colts i Saints pierwszy raz w historii mamy dwa teamy z bilansem 11-0.
Week nr 12 w NFL Zaczął się od 3 jednostronnych pojedynków w Święto Dziękczynienia, ale później było juz tylko lepiej i na brak emocji nie mogliśmy narzekać.
1. Przypalony indyk.
Nikt kto nie jest fanem Cowboys, Packers i Broncos nie mógł być zadowolony poziomem czwartkowych spotkań.
W dwóch z trzech spotkań można było przewidzieć taki przebieg zdarzeń tzn. bardzo jednostronne widowiska, ale porażka wydających się - po ostatnim zwycięstwie nad Falcons - wracać do formy NY Giants 26-6 z Denver Broncos (a zwłaszcza jej rozmiar) była sporą niespodzianką.
Denver Broncos wreszcie przełamali fatalną passę, bohaterem spotkania był Elvis Dumervil, który dwukrotnie powalił na ziemię Eli Manninga, zanotował 3 tackles i spowodował fumble.
Broncos nie odzyskali straconego tydzień temu prowadzenia w AFC West, ale z bilansem 7-4 zajmują bardzo dobrą pozycję w walce o wild card, a przy tym mają tylko jeden mecz straty do Chargers. Co ciekawe pokonani przez nich Giants również nie są na straconej pozycji i jeżeli tylko przypomną sobie, że dwa lata temu byli najlepszą ekipą w NFL, również możemy ich zobaczyć w playoffs.
Łatwe zwycięstwa Cowboys nad Raiders oraz Packers nad prowadzonymi przez grającego "bez jednej ręki" rozgrywającego Lions, umocniło tych pierwszych na pozycji lidera NFC East, a drugim dało miejsce premiowane w chwili obecnej "dziką kartą".
2. The Saints are coming.
W najbardziej oczekiwanym pojedynku tego tygodnia New Orleans Saints pokonali wniesamowitym stylu New England Patriots 38-17.
Dla Saints, którzy od dawna nie grali w meczu, który przyciągałby taką uwagę futbolowego świata, był to pojedynek o zyskanie szacunku i respektu (którego jakimś cudem mimo bilansu 10-0 nie zyskali w takim wymiarze jak powinni) oraz o odpowiedzenie sobie na pytanie czy jesteśmy w stanie wygrywać "takie" pojedynki.
Chyba nikt już nie wątpi w klasę ekipy z Nowego Orleanu i w to, że są w stanie wygrać z każdym. Saints rozbili Pats.
Drew Brees po raz 5 (na 5 spotkań) pokonał w bezpośrednim pojedynku Toma Bradyego (dwukrotnie w collegu), czy jest drugi QB na naszej planecie, który może się pochwalić takim bilansem?
5 TD Breesa, 3 w trakcie jednej kwarty, co nie udało się nikomu w historii występów przeciwko drużynom prowadzonym przez Billa Belichicka. Brees ośmieszył secondary Pats (choć może to cornerbacks i safeties Pats zrobili to sami), znajdował wolnych skrzydłowych kiedy tylko chciał.
To, że atak Saints grał jak grał, nie dziwi nikogo, ale na jeszcze większą uwagę zasługuje to co "wyprawiała" defensywa Saints, z której ekipa z Superdome nie słynęła nigdy (przynajmniej od czasu gdy oglądam NFL).
Brady nie miał ani sekundy wytchnienia, passing game Pats wyparowało. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem równie słaby występ Brady'ego, nie pamiętam kiedy komuś udało się zatrzymać rónwocześnie Randy Mossa i Wesa Welkera - myslałem, że to jest niewykonalne - Saints wyprowadzili mnie z błędu. Wyprowadzili mnie z błędu dzięki fantastycznej grze weteranów Sharpera i "rezerwowych" McAllistera i McKenziego.
W przeciwieństwie do komentatórów ESPN nie byłem zdziwiony tym, że panowie, których nazwiska zaczynają się od "Mc" potrafią tak grać (w Maddenie pierwszym free agentem, ktorego nabyłem do Pats był właśnie były CB Ravens - szkoda, że BB na to również nie wpadł).
Ale jestem zdziwiony co Ci dwaj zawodnicy robili tak długo na "bezrobociu". Zeszli z ceny wraz z upływem czasu, czy wszyscy GM w NFL mają problemy ze wzrokiem?
Saints mają bilans 11-0 i poza Cowboys nie widzę żadnych chętnych do odebrania im perfect season, no chyba, że zrobi to Sean Payton, dając odpocząć swoim gwiazdom w ostatnich tygodniach. Zapytajcie Pats 2007 czy zamieniliby 16-0 na 3-0 w playoffs ?
Z drugiej strony Saints czują na plecach oddech Vikings, więc niewykluczone, że do końca będą musieli wygrywać.
3. Are the Pats done?
Patriots przegrali oba prestiżowe spotkania w tym sezonie - nie będą faworytami ani w ewentualnym pojedynku z Colts, ani w jeszcze bardziej ewentualny SB z Saints. Należy jednak pamiętać, że ani Giants 2007, ani Cardinals 2008 nie byli faworytami w żadnym z pojedynków w playoffs.
Faktem jest, że tak słabej defensywy ekipa z Foxboro jeszcze nie miała, pytanie czy stracili pewność siebie po tym jak nie zaufał im ich coach, czy Belichick już wtedy wiedział co w trawie piszczy i że obrona Pats nie jest w stanie zatrzymać ofensywy prowadzonej przez zawodników pokroju Manninga czy Breesa?
Jeżeli formacja defensywna Patriots się nie obudzi, to jedyną nadzieją będzie atak i jego 35 czy 40 punktowe zdobycze. Zła wiadomośc jest taka, że od wczoraj cała liga już wie, że ich (Brady'ego, Mossa i Welkera) również można i to w dodatku wszystkich naraz zatrzymać. Cała liga wie też dzięki Saints jak to zrobić, dobra jest taka, że na szczęście nie wszyscy mają ludzi zdolnych do wykonania tego planu.
Patriots awansują do playoffs - musieliby się bardzo postarać, żeby z niej nie wyjść, ale mam wrażenie, że w poniedziałkową noc mogliśmy być świadkami końca pewnej epoki.
Widzieliście kiedyś tych dwóch ludzi (zdjęcie u góry) stojących z tak bezradnymi i bezsilnymi minami?
BB nawet po meczu nie był "starym niedobrym" Billem - niespotykane dla niego po porażkach gesty w kierunku Breesa i coacha Paytona.
4. Favre nie zwalnia tempa.
Wiem, że obecną defensywę Bears z tą, która była dumą Chicago przez ostatnie lata łączą tylko te same koszulki, ale Favre znowu grał jakby na przeciwko siebie miał drużynę oldbojów.
Troy Aikman w trakcie meczu mówił, że rozmawiał z Favrem przed meczem, że grał przeciwko niemu przez wiele lat, że od 9 komentuje jego występy w TV i przyznał, że nie widzi żadnej różnicy pomiędzy 40-letnim Brettem, a tym z końca lat 90-tych!
Favre zanotował kolejne 3 podania na TD i gdyby w tej lidze nie grali akurat Manning i Brees byłby murowanym kandydatem do nagrody MVP.
Jego vis-a-vis, Jay Cutler ma już w tym sezonie 20 INT ! Zastanawiam się patrząc na przykład Cutlera, ale również na Casela (świetny w Pats, średni w Chiefs), czy to nie jest tak, że to nie QB decyduje o ofensywie, ale cała formacja i generalne umiejętności ofensywne drużyny?
Może Rex Grossman czy zwłaszcza Kyle Orton wcale nie byli/są tacy beznadziejni ?
5. Zawrzało w Steelers
Nawet nie tyle z powodu porażki z Ravens, która znacznie skomplikowała plany Steelers: obie ekipy mają ten sam bilans 6-5 co w świetle kolejnego zwycięstwa Bengals (8-3), którzy zaliczyli "sweep" całej dywziji i na dodatek mają kolejną zabójczą opcję w ataku w osobie LJ'a, ale z powodu wypowiedzi Hinesa Warda przed pojedynkiem z Baltimore.
Hines Ward poddał w wątpliwość uraz Bena Roethlisbergera i dodał - w największym skrócie - że szatnia jest 50/50 co do tego czy Big Ben powienien jednak zagrać w tak ważnym spotkaniu.
Ward jest twardzielem jakich mało - niektórzy twierdzą, że nie twardzielem, ale "dirty playerem", faktem jest, że jak na WR wyjątkowo nie stroni od ostrych i brutalnych starć.
Trudno przypuszczać na ile uraz głowy Big Bena był poważny, tym bardziej jakie jest ryzyko, że każde kolejne starcie z rozpędzonym 150 kilogramowym rywalem może zakończyć karierę rozgrywającego, ale jeżeli jeden z najbardziej doświadczonych zaowdników mówi o tym wprost, to nie świadczy to dobrze o atmosferze w szatni i nie wróży nic dobrego dla Steelers w tym sezonie.
Steelers przegrali, choć ich trzeci w kolejności QB, Dennis Dixon debiutujący w lidze zagrał biorąc pod uwagę kogo miał naprzeciwko siebie dobre spotkanie (1 podanie na TD, 1 rushing TD), jednak w dogrywce to właśnie jego INT odebrało szanse ekipie z Pittsburgha na zwycięstwo.
6. Remember the Titans
Wielki powrót Vince'a Younga. Titans wygrali 5 mecz z rzędu, a powrót do składu Younga, odmienił ekipę z Tenessee, tak samo jak odwrotna decyzja Jeffa Fishera o powierzeniu drużyny Kerry Collinsowi doprowadziła ich do rewelacyjnego występu w sezonie regularnym rok temu.
Historia Younga z tego sezonu przypomina scenariusz typowego amerykańskiego filmu sportowego, odstawiony na boczny tor młody gwiazdor, początkowo obrażony na cały świat, postanawia się nie poddawać, podpatrywać starszego doświadczonego partnera z drużyny, czekać na swoją szansę, a gdy ona przychodzi grać tak jak to wszyscy widzimy.
Oczywiście przychodzi ostatnia, decydująca akcja meczu i nasz bohater podaniem ostatniej szansy wygrywa mecz - w ilu filmach to widzieliśmy? Tym razem to nie był film, a mecz Tytanów z Arizona Cardinals.
Titans mają bilans 5-6 i mają tylko jeden mecz straty do miesjca premiowanego wild card.
Jeżeli mówimy o Titans nie możemy nie wspomnieć o Chrisie Johnsonie, który notuje niesamowity sezon i jeżeli utrzyma tempo i formę pobije chyba wszystkie indywidualne biegowe rekordy pojedyńczego sezonu w futbolu.