UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
No Huddle: O jeden krok za daleko?
Dodane przez Wojciech Augusiewicz dnia Styczeń 23 2013 20:17:31
Zarząd NFL, a w szczególności komisarz ligi Roger Goodell, powtarzają wielokrotnie, że bezpieczeństwo zawodników w czasie rozgrywania meczu jest dla nich najważniejsze. Priorytetowość tej polityki przejawia się we wszystkich zmianach wprowadzanych w ostatnich latach w przepisach. W ostatnich latach zwiększono przecież ochronę rozgrywającego, którego poza sackiem praktycznie nie można zbyt mocno uderzać, gdy znajduje się w „pocket”, wzmocniono kary za złapanie facemask, a także coraz więcej uderzeń na bezbronnego gracza jest karane 15 jardami. Wszystko to jest zrozumiałe i generalnie pochwalane, choć nie brakuje także głosów krytyki. Generalnie fanów i ekspertów łączy jednak wspólna obawa – jak daleko posunie się Goodell w zapewnianiu bezpieczeństwa zawodnikom i czy nie wpłynie to w końcu negatywnie na efektowność tego sportu.
Największe głosy obawy podniosły się po pomyśle, rzuconym przez Grega Schiano, trenera Tampa Bay Buccaneers, a podchwyconym później przez samego komisarza (zaznaczył to w wywiadzie udzielonym magazynowi Times). Dotyczy on usunięcia z meczu kickoffów po zdobyciu przyłożenia lub field goala i zamienienia tego w posiadanie piłki na 30 jardzie. Drużyna znajdowała by się w sytuacji czwartej próby i piętnastu jardów do przejścia. Mogliby zatem zdecydować się na Punt, albo próbę zdobycia kolejnej serii prób i utrzymania piłki. Goodell przyznał, że do rozstrzygnięcia jest jeszcze kilka spraw technicznych (jak na przykład czy będzie to zwykłu punt, czy coś w rodzaju safety punt – po tym pierwszym, z racji możliwości blokowania na Line of scrimmage zmniejsza się ryzyko kontuzji i uderzeń po returnie), ale sprawy mogą w najbliższym czasie przybrać obrót korzystny wprowadzaniu zmian.
Na sprawę usunięcia kickoffów można spojrzeć z dwóch stron. Z jednej oczywiście może to wzmocnić bezpieczeństwo zawodników (według badań to właśnie w czasie biegu powrotnego po wykopie dochodzi do największej liczby urazów i kontuzji), a także, szczególnie w końcowych fazach meczu, zdecydowanie zwiększyć emocje – drużyna przegrywająca łatwiej będzie mogła utrzymać posiadanie, niż obecnie w przypadku onside kick. Z drugiej gra straci jeden z jej, bez wątpienia, kluczowych elementów. Wielu trenerów, w tym między innymi Rex Ryan, który zdążył dać temu werbalny wyraz, bardzo docenia rolę kickoffów w meczu – potrafią one nie tylko odwrócić losy meczu w jednej chwili, dać drużynie niesamowitego kopa i motywację. Gdy ich nie będzie może zabraknąć emocji związanych z kilkudziesięciojardowymi returnami. Już teraz co prawda, po przesunięciu linii wykopu na 35 jard, zmniejszyła się też liczba biegów powrotnych, ale ciągle istnieje, choć w ograniczonej formie. Brak tego elementu zdecydowanie zmniejszy efektowność spotkania, a także emocje w nim obecne – poza niektórymi wyjątkami końcówek wyrównanych meczów, ale przecież nie zdarzają się one na okrągło. Mike Westhoff, trener formacji specjalnych drużyny New York Jets nie zawahał się nawet stwierdzić, że osoby które naprawdę kochają tę grę, nie powinny dopuścić do usunięcia z niej kickoffów.
Nie dziwi generalnie postawa władz NFL. Amerykański system prawniczy i sądowy jest brutalny i bezlitośnie egzekwuje należności i odszkodowania. Praktycznie każdy takowy pozew może zakończyć się wygraną, dlatego w ostatnich latach liczba byłych futbolistów pozywających NFL o odszkodowania wzrasta. Wystarczyło kilka wygranych spraw by stworzyć precedens – a ten jest wykorzystywany w całości. Chodzi tutaj głównie o obrażenia głowy, późniejsze bóle, związane z uderzeniami w trakcie spotkań. Większość z nich zdarzała się rzecz jasna w trakcie biegów powrotnych, gdyż to właśnie wtedy zawodnicy mają za sobą kilkudziesięciu jardowy bieg, są rozpędzeni i nie zawsze kontrolują trasę swojego biegu – co owocuje naprawdę silnymi uderzeniami. Westhoff jest jednak zdania, że i takie zdarzenia można wyeliminować z gry bez konieczności usuwania całej procedury wykopywania piłki. Wystarczy przecież zmienić system szkolenia zawodników, przeprowadzić specjalne, nadzorowane przez zarząd NFL, szkolenia w kierunku unikania niebezpiecznych zdarzeń, a także wzmocnienie kar i zwracanie na nie większej uwagi.
Trzeba przecież zauważyć, że bardzo udane implementacje przepisów pojawiły się w kwestii uderzeń na bezbronnych zawodników, uderzeń kaskiem w kask, czy bezsensownych ataków na rozgrywającego. Są one teraz dużo bardziej restrykcyjne niż niegdyś i mają zdecydowane uzasadnienie w praktyce – rozgrywający, jako osoba najmniej „opakowana” w ochraniacze ze wszystkich zawodników na boisku jest szczególnie narażony na uderzenia i niesione z tym potencjalne urazy i kontuzje. Trzeba go zatem tym bardziej chronić przed sfrustrowanymi rywalami, nie mogącymi zablokować podania, a wyżywającymi się na bezbronnej osobie quarterbacka, przewracając go brutalnie na ziemie, czy zwyczajnie uderzając.
Jak to często w życiu bywa pojawiły się także głosy przeciwne, o czym zresztą wspomniałem na wstępie, dodatkowej ochronie przysługującej zawodnikom na boisku. Twierdzą, że zmiękczają one grę, ułatwiają nieco symulowania, a także prowokują sytuację, gdy sędziowie popełniają błędy. Ileż to razy zdarzało się przecież, że uderzenie barkiem, czy też w klatkę piersiową zostawało przez arbitrów zakwalifikowane w kategorii „helmet-to-helmet” i ukarane stratą 15 jardów, albo przypadkowe zahaczenie o kratkę kasku rozgrywającego jako „roughing the passer”? Wypowiedział się o tym zresztą, anonimowo, jeden z członków sztabu szkoleniowego New England Patriots, twierdząc, że zawodnicy wiedzą przecież na co się piszą i nie powinni narzekać na to, jaka jest gra.
Cóż, chyba jednak mają. Uprawiając sport, nieważne czy z zasady bardziej brutalny, czy mniej, masz prawo wymagać swojego bezpieczeństwa. Szczególnie, że przepisy wprowadzane stopniowo przez kierownictwo NFL nie mają na celu zrobienie z zawodników „panienek” i „laleczek”, których, niczym czasami w piłce nożnej, nie sposób dotknąć, bo grozi to wykonaniem kilkumetrowego piruetu i jakże efektownego przewrotu. Chodzi tu o dużo poważniejsze sprawy, jak potężne czasami uderzenia kaskiem w głowę, czy zachowania, w których agresja nie przynosi żadnej dodatkowej korzyści. Błędne decyzje i czasem być może także nadmierne dbanie o bezpieczeństwo zawodników wynika tylko i wyłącznie z błędów arbitrów – a i tutaj ciężko jest mieć do nich czasem pretensje, biorąc pod uwagę, że wirze gry ciężko jest zawsze dostrzec, czy określone uderzenie było przepisowe, czy nie. Podstawową sprawą, w każdej dyscyplinie, musi być jednak bezpieczeństwo graczy, a jak mówią Amerykanie : „better be safe than sorry”, więc jak już się mylić, to lepiej w przesadnej obawie o zdrowie graczy.
Czy jednak usunięcie z gry kickoffów jest krokiem w dobrą stronę? Doceniając całą, dobrze zaplanowaną i przemyślaną politykę wzmacniania bezpieczeństwa zawodników w czasie meczu forsowaną przez Rogera Goodella, nie mogę osobiście oprzeć się wrażeniu, że to już byłby krok za daleko. Oczywiście, badania medyczne i naukowe pokazują w słupkach procentowo, iż najwięcej urazów idzie po wykopach – ale na tej zasadzie moglibyśmy zakazać sportu w ogóle, w końcu największa ilość kontuzji sportowych jest efektem jego uprawiania. O ile bowiem każdy poprzedni ruch, wzmacniający bezpieczeństwo, był nastawiony na zwalczanie zbędnej agresji na boisku, o tyle zlikwidowanie kickoffów takie nie jest – pod pretekstem ochrony ubywa nam jednego z najciekawszych i na pewno najbardziej widowiskowych elementów gry. Panie Goodell, jest wiele innych kroków, by i z tym zrobić porządek – nie uderzajmy od razu aż tak radykalnie, nie róbmy o ten jeden krok za daleko...
Wojciech Augusiewicz
1. Roger Goodell przychyla się do pomysłu usunięcia kickoffów w ramach zwiększenia bezpieczeństwa zawodników... / espn.go.com
2. ... "lubię kickoffy" odpowiada Mike Westhoff, uważając, że bez nich gra straci na swoim uroku./cbssports.com