UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Podsumowanie Monday Night Football
Dodane przez piontas dnia Listopad 06 2012 07:21:55
Na koniec 9 tygodnia zmagań z NFL byliśmy świadkami meczu Eagles z Saints. Czas na podsumowanie.


Treść rozszerzona
Ostatnie spotkanie rozgrywane w 9 tygodniu rozgrywek sezonu zasadniczego w NFL, to mecz dwóch ekip, którym mówiąc delikatnie, nie wiedzie się ostatnimi czasy. Obie z minusowym bilansem, można śmiało powiedzieć, że ekipa z Filadelfii jak i Nowego Orleanu stoi pod ścianą z napisem „zmarnowany sezon”. Zwycięstwo w tym meczu przedłuży nadzieję na awans do fazy playoff dla jednej z drużyn, ale najbardziej prawdopodobnym scenariuszem może być fakt, że ani Orłów, ani Świętych nie zobaczymy chociażby w fazie Wildcard.

Oczywiście najważniejszą informacją dla kibiców gospodarzy, był brak w składzie Darrena Sprollesa.

Goście zaczynali jako pierwsi od akcji ofensywnej. Wszystko szło dobrze do momentu trzech sacków pod rząd na Michaelu Vicku. Jako, że drużyna z Filadelfii nie grzeszy w zdobywaniu punktów, tak i w tym drivie nic nie udało się ugrać.

Po puncie, swój drive zaczęli Drew Brees i spółka. W przeciwieństwie do poprzedników, Saints grali bardzo szybko i po nieco ponad dwóch minutach wyniki na tablicy świetnej zmienił się pierwszy raz w tym meczu. Autorem pierwszych punktów w MNF był kicker gospodarzy, Garrett Hartley. 52-jardowe uderzenie na bramkę przyniosło trzy punkty i prowadzenie, którego Święci nie oddali już do końca.

Podczas następnego posiadania piłki przez Orły, Vick przestał kalkulować i grać ostrożnie, tylko starał się jak najszybciej przedostać ze swoimi kolegami z ofensywy pod pole punktowe przeciwników. Wszystko szło ładnie do momentu próby akcji 6 jardów przed enzone. Vick próbuje wykonać szybkie podanie na lewo od siebie do TE Brenta Celeka, lecz niestety dla przyjezdnych, piłkę przechwytuje Patrick Robinson, który zamienia „prezent” na 99-jardową akcję powrotną zwieńczoną przyłożeniem.



Chyba nikt nie był zdziwiony takim obrotem spraw. To normalne w tym sezonie, że podopieczni Andy’ego Reida zdobywają dużo jardów, że wszystko wygląda dobrze do momentu akcji w red zone przeciwnika.

Byliśmy świadkami kolejnej straty piłki przez gości i kolejnej zdobyczy punktowej po akcji powrotnej, czy to po przechwycie jak w tym przypadku, czy po fumble jak w innych spotkaniach.

Druga odsłona meczu, to zaledwie 3 punkty zapisane po stronie Eagles i 14 zdobytych punktów przez Saints.

Chris Ivory po 23-jardowej akcji dołem zameldował się w polu punktowym przyjezdnych, a Drew Brees może sobie odhaczyć kolejny mecz, w którym podaje na TD. Tym razem adresatem podania był Marques Colston.

Pierwsza połowa kończyła się wynikiem: Eagles 3 – 21 Saints. Nic nie wskazywało na poprawę gry przyjezdnych.

Druga część meczu zaczęła się bardzo obiecująco dla Orłów. Drive gospodarzy zakończyło fumble, które wymusił na przeciwniku Brandon Graham. Było, to o tyle ważne zagranie, ponieważ ofensywa Świętych była już na 9 jardzie przed polem punktowym przeciwników.

Chwilę po tym byliśmy świadkami popisowego zagrania duetu Vick-Jackson. 77-jarodwa akcja, której jak tlenu potrzebowali goście, dała nadzieję na wywiezienie korzystnego rezultatu z Nowego Orleanu.

Mało tego, po kickoffie znowu graczom gospodarzy przytrafiło się fumble. Takiego podarunku od formacji specjalnej Saints chyba nikt się nie spodziewał. Tylko niefrasobliwość w zagraniach ofensywnych sprawiła, że Eagles musieli zadowolić się 3 punktami po udanym uderzeniu na bramkę z pola.

Szczęście, a także umiejętności zawodników gości wlały nadzieję w serca kibiców. Jednak ostatni głos należał duetu Brees-Graham. Ostatnie punkty w tym meczu były zasługą 6-jardowego podania, którego adresatem był właśnie 25-letni zawodnik z pozycji TE.

Pod koniec trzeciej odsłony meczu byliśmy świadkami ciekawego rozwiązania w akcji powrotnej po kickoffie. Polecam obejrzenie powtórki, gdzie realizatorzy skupiają się na skrzydłowym Orłów, Riley’u Coopere. „Przyczajony” w swoim end zone zawodnik otrzymuje podanie, jak się później okazuje wykonane nieprawidłowo i gna przed siebie docierając do pola punktowego Saints. Punkty oczywiście są niezaliczone, a goście są zmuszeni do zdobywania boiska jard po jardzie.

Obraz meczu jak i wynik nie uległ już zmianie. Do końca spotkania oba teamy grały punt za punt.

Mecz zakończył się wynikiem: Eagles 13 – 28 Saints

Na uznanie zasługuje fakt, w jak równomierny sposób koledzy z formacji ofensywnej Świętych byli obsługiwani przez swojego QB. Na trzech zawodnikach [przyp. red – Ivory, Ingram, Thomas] opierała się gra w akcjach dołem. Pod nieobecność Darrena Sprollesa wychodziło to bardzo dobrze gospodarzom. W akcjach podaniowych, ulubionym celem był Jimmy Graham [przyp. red – 8 złapanych podań], co raczej nie może dziwić. Z rosłym TE ciężko sobie poradzić w pojedynkach powietrznych i każda piłka rzucona wysoko w kierunku 25-latka musiał paść jego łupem. Łącznie, aż do ośmiu różnych kolegów swoje podania kierował doświadczony rozgrywający.

Nie tylko ofensywa zasługuje na wyróżnienie, ale i defensywa zagrała bardzo dobre spotkanie. Vick była cały czas po dużą presją. Jak nie udał się sack, to QB Eagles był poniewierany poprzez silne uderzenia. Do tego dochodzi przechwyt zamieniony na TD.

Święci nie wyglądali w tym meczu jak drużyna, która ma jedną z najgorszych defensyw w lidze, wręcz przeciwnie.

Orły… Nic się nie zmienia od pewnego czasu. Im bliżej pola punktowego przeciwników, tym trudniej o zdobycz punktową. Vick robił co mógł, chociaż podziurawiona jak ser szwajcarski OL nie zapewniała odpowiedniej ochrony, McCoy przodował w akcjach dołem, tylko skrzydłowi nie potrafili zapanować na piłką i wypuszczali ją z rąk, jak chociaż by Celek tuż przed end zone, lub nie byli w stanie nawet chwycić futbolówki.

Obrona gra chimerycznie. Przeplata akcje fenomenalne z przewinieniami tak nieuzasadnionymi, że ręce opadają trenerom i kibicom Orłów, którzy zdecydowali się obejrzeć spotkanie.

Już teraz można wysnuć stwierdzenie, że drużyna z Miasta Braterskiej Miłości nie zakwalifikuje się do fazy playoff. No chyba, że będziemy świadkami cudu, a o nie bardzo ciężko.

Autor: Tomasz Piątek

foto: Michael Vick nie mógł dzisiaj liczyć na odpowiednią ochronę