UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.73' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
NFL 2011: Podsumowanie week 6 i 7
Dodane przez Piotr Bera dnia Październik 26 2011 23:38:49
Podsumowanie szóstego i siódmego tygodnia rozgrywek NFL.
Weekend nr 6 rozgrywek NFL za nami. To bardzo specyficzna kolejka spotkań, którą zapamiętamy nie tylko ze względu na ciekawe i zacięte mecze. Przede wszystkim to kolejka, po której kilka drużyn było zmuszonych do zmian personalnych w składach wyjściowych z powodu słabej gry graczy dotychczasowych pierwszoplanowych. Nie jest w tym nic dziwnego, że chodzi tutaj o rotację na pozycji najważniejszej w futbolu amerykańskim, pozycji od której zaczyna się cała gra, pozycji na barkach której spoczywa dobro drużyny. Mowa oczywiście o pozycji rozgrywającego. Ale od początku...
„Teraz tylko w górę...”
Takie słowa gościły w ustach graczy i trenera Philadelphii Eagles po meczu z drużyną ze stolicy USA. Czas najwyższy, ponieważ jeżeli Orły chcą powalczyć chociaż o fazę playoff to nie było lepszego momentu na wygraną. Teraz każda porażka będzie oddalać „Dream Team” (określenie, które już dawno wyszło z obiegu) od fazy, którą wieńczy mecz o Super Bowl.
Na wyróżnienie zasługuje na pewno dwóch graczy. Pierwszym jest Kurt Coleman grający na pozycji safety. Od 6 weekendu rozgrywek ten 23-letni gracz może pochwalić się aż 3 przechwytami w jednym meczu. Oczywiście jest to najlepszy dotychczas uzyskany wynik. W tym jednym meczu pobił trzykrotnie wynik INT z przedniego sezonu, który był dla niego debiutancki. Drugim graczem zasługującym w tym przypadku na „wyróżnienie” jest QB drużyny Redskins Rex Grossman. W jednym meczu zaliczył 4 INT i zero TD ! Wynik tak tragiczny, że trener nie wytrzymał i postanowił dać szansę drugiemu rozgrywającemu.
Grossmana zmienił John Beck. 30-latek zrobił więcej w przeciągu jednej kwarty, aniżeli Rex w przeciągu trzech. Pozytywny występ Becka skutkuje tym, iż wystąpi on na pewno w następnym meczu w roli startera. Co do innych wydarzeń na boisku. Vick musiał na krótką chwilę opuścić plac gry z powodu ostrego potraktowania przez gracza defensywy stołecznej drużyny. Vince Young, który dostał szansę na występ zakończył je po pierwszej wznowionej akcji. Piłka, którą podawał, trafił bezpośrednio w ręce CB DeAngelo Hall'a. Byliśmy świadkami bardzo sympatycznej sceny, kiedy to po przechwycie Hall udał się w stronę trybun i wręczył piłkę, którą złapał swojej mamie za co dostał matczynego buziaka.
Falcons wracają do gry
Przywykliśmy już do takiego stanu rzeczy, że drużynę Sokołów bardzo trudno jest pokonać na ich boisku, a raczej, że u siebie są niepokonani. W tej kolejce przekonała się o tym drużyna Panter, która zawitała do Georgia Dome. Wybrany z numerem 1 tegorocznego Draftu Cam Newton zaliczył kolejne przyłożenie meldując się bezpośrednio w polu punktowym przeciwnika wyprowadzając tym samym na prowadzenie swoją drużynę (17-14). Jednak na wiele się to nie zdało przy fenomenalnej czwartej kwarcie drużyny z miasta Coca-Coli. Falcons zdobyli 17 punktów co pozwoliło wygrać mecz 17 do 31. Gdyby nie INT jakie przytrafiło się Newtonowi właśnie w czwartej kwarcie mecz mógł się zakończyć zupełnie innym rezultatem. Tak to drużyna z Atlanty pozostaje w grze o playoffy, choć biorąc pod uwagę poprzedni sezon nie jest to już ta sama drużyna, która wygrywała pewnie mecz za meczem, a sam awans z dywizji będzie już wielkim sukcesem.
Mała zadyszka dwóch drużyn, które są rewelacjami tego sezonu?
Fenomenalni w tym sezonie Bills (bilans przed tym spotkaniem 4-1... kto by się spodziewał ?!) pojechali na mecz do Nowego Jorku, aby zmierzyć się drużyną Giants. Fitzpatrick i spółka ostrzyli sobie zęby na kolejną wygraną, a ich ofiarą po Patriots i Eagles mieli być właśnie Giants. Po pierwszej kwarcie mogliśmy brać w ciemno zwycięstwo drużyny z Buffalo. Zrobilibyśmy to zdecydowanie za szybko. Drużyna prowadzona przez młodszego z braci Manningów obudziła się i zaczęła odrabiać straty. Fenomenalny Ahmad Bradshaw zaliczył w tym meczu aż 3 TD. I tak jak w ataku dzielił i rządził 25-letni RB to w obronie wielką robotę wykonał Corey Webster, który zaliczył 2 przechwyty z czego jedno wykonane w czwartej kwarcie, które uniemożliwiło zdobycie punktów przez Bills. Mecz zakończył się wynikiem 24-27 dla gospodarzy. Mimo przegranej to drużyna prowadzona przez świetnie grającego w tym sezonie Ryana Fitzpatricka spisuje się bardzo dobrze i może jesteśmy świadkami jednej z większych niespodzianek tego sezonu.
Kolejną świetnie grającą drużyna w tym sezonie jest jak dotąd nie pokonana (do tej kolejki) drużyna Detroit Lions. W tym meczu byliśmy świadkami wszystkiego czego tylko możemy oczekiwać od dwóch drużyn z bilansami najlepszymi w swoich dywizjach. Napięcie jakie towarzyszyło do samego końca tylko potwierdza fakt, iż nie przez przypadek obie te drużyny znajdują się obecnie w bardzo dobrej formie. Alex Smith wyrasta na lidera swojej drużyny, a zimna krew jaką zachowuje w najważniejszych momentach meczu tylko nam to potwierdza (akcja z końca meczu i podanie na TD mówi samo za siebie). „Chemia” między Staffordem, a Megatronem sprawia, że ten pierwszy zalicza najlepszy sezon w swojej karierze, a drugi po cichu może liczyć na zbliżenie się do rekordu złapanych TD w jednym sezonie (po 5 kolejkach spotkań ma już ich 9). Calvin Johnson jednak nie zdobył żadnego TD mimo złapanych 113 jardów, a drużyna Lwów przegrała mecz (25-19) w dramatycznych okolicznościach, kiedy to Alex Smith postanowił zagrać vabank i podaniem do Delaniego Walkera przechylił szalę zwycięstwa na stronę 49ers. Mecz bardzo ciekawy, dramatyczny, ale został przyćmiony przez wydarzenie, które miało miejsce po ostatnim gwizdku sędziego. Doszło do ostrej wymiany zdań między trenerami obu drużyn przez co powstało zamieszanie jakiego więcej nie chcielibyśmy oglądać po czy też przed meczami NFL.
Mecz futbolu amerykańskiego w lidze NFL to 4 kwarty po 15 minut z czego pierwszą połowę meczu stanowi kwarta nr 1 i 2, a druga połowa to kwarty nr 3 i 4.
Taki słowa powinni powtarzać trenerzy i koledzy z drużyny Tony’emu Romo. To kolejny mecz, w którym doświadczony QB gra chimerycznie. Pierwsza połowa przyzwoita, gra na równym poziomie, aby w drugiej doszło do totalnego regresu. Przechwyty i fatalne w skutkach decyzje to domena 31-latka z 9 letnim doświadczeniem w NFL. O ile możemy czepiać się do rozgrywającego Dallas, to co mają powiedzieć kibice drużyny Patriots. Tom Brady nie jest już taki bezbłędny jak w poprzednim sezonie. Rzucił już dwa razy więcej przechwytów w tym sezonie do 6 weekendu, niż w całym poprzednim.
Wynik przyćmiła dobra postawa całej drużyny New England (W końcu futbol to gra zespołowa) i dopóki odnoszą zwycięstwa, to nikt głośno nie mówi o postawie Brady’ego w tym sezonie. Jak na razie nie ma powodów do obaw. Bilans 5-1 jest bardzo dobry i drużyna prowadzona przez Billa Belichicka pewnie zmierza po miejsce gwarantujące grę w PO.
W skrócie:
- New Orleans Saints przegrywają z Tampa Bay Buccaneers po fatalnym występie Drew Breesa. 3 przechwyty podane w jednym meczu przy zdobyczy 350 jardów to pierwszy taki wyczyn doświadczonego QB. Najbardziej kibiców Świętych zabolał z pewnością fakt, iż trzecie INT w wykonaniu ich ulubieńca padło w czwartej kwarcie co przesądziło o wyniku meczu 20-26. Należy odnotować fakt, że w wyniku urazu do jakiego doszło w pierwszej kwarcie meczu kontuzji doznał... trener drużyny Saints, Sean Payton. Cały mecz spędził z usztywnioną nogą siedząc na ławce za linią końcową boiska.
- Green Bay dalej pozostają bez porażki jako jedyna drużyna w tym sezonie. Drużyna Rams nie zagroziła nawet na moment drużynie prowadzonej przez pozostającego w świetnej formie Aarona Rodgersa. Packers wygrali mecz 3-24.
- Colts sięgają dna. Bez Paytona Manninga ta drużyna utracił mentalność zwycięzców i osobę, która stanowi opokę i zarazem przepustkę do wygranej w meczach z każdym przeciwnikiem. Z bardzo dobrej strony pokazuje się w tym sezonie Andy Dalton. Rookie w meczu z Colts zdobył 264 jardy i zaliczył jedno podanie na TD. Widać, że czuje się coraz lepiej na boiskach NFL i drużyna Bengals na pewno będzie miała z niego pożytek.
- Planowane zwycięstwo odniosła drużyna Stalowych nad Jaguarami. Ekipa prowadzona przez Big Bena już w pierwszej połowie uciekła na tyle punktów, że Blaine Gabbert i spółka nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
- O tym, że nie podajemy w stronę recivera znajdującego się pod opieką Darrelle'a Revisa nie mając 101% pewności na powodzenie się owego zagrania przekonał się Matt Moore. QB Miami fatalnie w skutkach zagrywał do swojego najlepszego WR z drużyny Brandona Marshalla co skutkowało tym, że wspomniany wcześniej CB (przez wielu uznawany za najlepszego obecnie grającego na tej pozycji) złapał dwa INT z czego jedno skończyło się 100- jardową przebieżką na TD. Jets mecz wygrali 24-6 i z bilansem (3-3) gonią w dywizji New England Patriots.
- Do kolejnej roszady na pozycji QB w trakcie meczu doszło podczas spotkania Bears z Vikings. Christian Ponder wprowadził świeżość do gry drużyny z Minnesoty co zaprocentowało tym, że jako starter wystąpi w przyszłym tygodniu rozgrywek. Niedźwiedzie wygrały mecz 10-39, a zdarzeniem godnym odnotowania jest kolejny return na TD specjalisty od tego typu zagrań i rekordzisty NFL zarazem, Devina Hestera.
Siódmy tydzień NFL obfitował w wiele niespodzianek, zwrotów akcji i najważniejszy debiut sezonu. Tim Tebow przejął stery w Denver Broncos i w 5 minut podbił serca fanów z Miasta na Wysokości Mili.
Tebow Time
Czas w NFL jednej z największych gwiazd w historii futbolu akademickiego w końcu nadszedł. Tim Tebow po raz pierwszy został starterem z rozsądku i wiary w przyszłość. Na Sun Life Stadium wybrał się też Urban Meyer – były trener Tebowa, który zrobił z niego supergwiazdę. Meyer tuż przed meczem udzielał swojemu ulubieńcowi ostatnich wskazówek, lecz one na niewiele się zdały. Przez 55 minut Tebow grał bardzo słabo, źle poruszał się w kieszeni i podawał równie niedokładnie. Chciałoby się powiedzieć: nic nowego. Ale ostatnie 5 minut wszystko zmieniły. Tebow doprowadził do dogrywki dwoma zagraniami na touchdown i rewelacyjnym biegiem podczas 2-point conversion. Może nie ma wyśmienitej techniki, ale serce do gry przewyższa wszelkie mankamenty. Na razie Tebow pozostanie zbawcą Denver. Zobaczymy jak długo.
Plaxico, Plaxico, Plaxico
Burress razy trzy. Kolejny syn marnotrawny NFL zagrał kapitalne zawody łapiąc cztery podania, z czego trzy zamienił na punkty. Występ Plaxico przeciw San Diego Chargers należy do tych, które tak kocha Hollywood. Jak dotąd jego powrót do futbolu po wielu miesiącach spędzonych za kratami nie należał do usłanych różami. Jets są krytykowani z każdej strony, a sam bohater tego akapitu w sześciu meczach uzyskał tylko dwa przyłożenia przy niewielkim wpływie na grę zespołu. Czyżby teraz wszystko miało ulec zmianie? Burress na pewno przyczynił się do poprawy gry Jets w red zone i w końcu powinien stać się pełnoprawną opcją w ataku dla Marka Sancheza. Szczególnie w sytuacji całkowitego pomijania LaDainiana Tomlinsona i przeciętnego sezonu Santonio Holmesa.
Rex Ryan może odetchnąć z ulgą. Pokonanie jednego z faworytów do gry w AFC Championship Game po 11-punktowym pościgu musi cieszyć. Z drugiej strony tęgą minę musi przybrać Norv Turner. Cokolwiek Chargers by nie robili, Philip Rivers i tak wszystko psuje. To naprawdę niebywałe.
Run DeMarco, run!
Forrest Gump po prostu biegł z piłką do przodu nie spoglądając do tyłu. Tego samego dokonał DeMarco Murray. Zaciągnięty z Oklahomy debiutant biegał z piłką jak natchniony bijąc rekord należący do legendarnego Emmita Smitha. 253 jardy w jednym meczu, to prawie tyle co wybiegał Chris Johnson w sześciu rywalizacjach (268 jardów). Oczywiście do takich wyczynów trzeba podchodzić z dystansem, ale ktoś pozbawiony talentu nie jest w stanie omijać rywali jak tyczki przez większą część meczu. Szczęście to też za mało. Inna sprawa, że lepiej od St. Louis Rams broniłaby armia terakotowa.
DeMarco Murray ma wielką szansę stać się wielką gwiazdą Cowboys na najbliższe kilka lat. Nie lubię rzucać pochwał na prawo i lewo, zwłaszcza po jednym występie. Ale jemu musi się udać. Ma od kogo się uczyć.
Witamy Londyn!
International Series Game znów odniósł oszałamiający sukces. Komentatorzy stacji FOX wręcz nie mogli nachwalić się żywiołowości 75-tysięcy fanów zgromadzonych na stadionie Wembley. Slogan „atmosfera jak na Super Bowl” dominuje podczas każdej wizyty najlepszych futbolistów w kraju popołudniowej herbatki.
Chicago Bears w roli gościa pokonali po naprawdę ciekawym meczu Tampa Bay Buccaneers. Niedźwiedzie prowadziły już 21-5 by dać się dogonić na odległość zaledwie trzech punktów. Widocznie przed czwartą kwartą Malcolm Glazer wykonał telefon do Raheema Morrisa, nie chcąc oglądać drugiej porażki swojego zespołu w ten sam dzień (wcześniej Manchester United należący do rodziny Glazerów dostał ciężkie lanie 1:6 od rywala zza miedzy – Manchesteru City).
Warte podkreślenia pierwsze przyłożenie Roya Williamsa w barwach Bears. Następne najwcześniej za trzy mecze. Williams od czasu przyjścia do Dallas Cowboys w 2008 roku zdobywa TD średnio co 3,3 spotkania.
Blamaż
Oakland Raiders, St. Louis Rams i Indianapolis Colts połączyło w tej kolejce jedno: katastrofalna gra. Jeśli jednak mam wybierać katastrofę katastrofy, to bez chwili zawahania wskazuje na Colts. Dwa lata temu po ciężkim boju przegrali w Super Bowl z New Orleans Saints. Teraz zostali zmiażdżeni przez ten zespół aż 62:7. Indianapolis bez Peytona Manninga to zupełnie inna drużyna, ale taki rezultat nie przystoi nikomu… Hej! Hej! Czy to jeszcze jest poziom NFL?
Każdy quarterback w Oakland Raiders nie ma ostatnio łatwego życia. Jason Campbell złamał obojczyk i już się nie pojawi na boisku w tym sezonie. Ba! Najprawdopodobniej czarno-srebrnego trykotu również nie przywdzieje. Jego miejsce zajął Carson Palmer, który na dzień dobry usiadł na ławce i spoglądał na beznadziejnego Kyle’a Bollera. 3 interception i szybka zmiana na Palmera. Efekt? Kolejne 3 przechwyty. Gorzej być już nie może. Z ciekawości zanalizowałem osiągnięcia wszystkich rozgrywających Raiders od 2004 roku – końca kariery Richa Gannona. Pod lupę wziąłem 10 zawodników.
Kerry Collins, Marques Tuiasosopo, Andrew Walter, Aaron Brooks, Josh McCown, Daunte Culpepper, JaMarcus Russell, Bruce Gradkowski, Charlie Frye i Jason Campbell.
Wynik: 113 TD, 125 INT i współczynnik rozgrywającego na poziomie 67,41. Indywidualnie quarterback z takim ratingiem byłby w tym sezonie ulokowany na 32 miejscu – tuż przed Matt’em Moore z Miami Dolphins. Więcej słów nie potrzeba.
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę.
- Atlanta Falcons wychodzą na prostą. Drugie z kolei zwycięstwo daje Sokołom bilans 4-3. Jednak pokonanie Detroit Lions w Ford Field, gdzie poziom hałasu dochodził do 113 decybeli zasługuje na dwa punkty. Michael Turner znów wielki. Absencja Julio Jonesa sprzyja Atlancie.
- Christian Ponder zagrał naprawdę dobry mecz. 219 jardów i po dwa przyłożenia oraz przechwyty może nie zachwycają, ale debiut przeciwko Green Bay Packers odebrałby nie jednemu weteranowi chęć do gry. Oglądanie go obok Aarona Rodgersa było czystą przyjemnością.
- Baltimore Ravens nie zdominują konferencji AFC przegrywając ze słabeuszami. Kruki w polu pozostawili Steelers, Texans, Jets, by przegrać z Titans i teraz 7:12 z Jaguars. Nawet jeden z liderów formacji defensywnej Baltimore, Haloti Ngata przyznał, że „nie wie co robiła ofensywa” w Jacksonville.
- Tony Gonzalez złapał w niedzielę podanie nr 1004. Tym samym TE awansował na drugie miejsce na liście wszechczasów w tej klasyfikacji. Wyprzedził takie sławy jak Crisa Cartera i Marvina Harrisona. Jerry’ego Rice’a nie dogoni. Ale przecież to tight end!
Foto:
1. Atlanta Falcons powraca na właściwe tory znów ciesząc się z gry
2. Za Peytonem Manningiem tęsknią wszyscy w Indianapolis
3. Tim Tebow w objęciach swojego mentora Urbana Meyera
Autorzy: Piontas/Piotr Bera