UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Pomeczowa konferencja prasowa
Dodane przez Piotr Bera dnia Lipiec 18 2011 23:53:04
Zapraszamy do zapoznania się z treścią i tematyką konferencji prasowej po VI SuperFinale w Bielawie, w którym The Crew Wrocław pokonali Devils Wrocław 27:26.


Treść rozszerzona
VI SuperFinał to z perspektywy futbolu amerykańskiego nie tylko ważne wydarzenie czysto sportowe. Poza wynikiem, nagrodami indywidualnymi i wielkimi emocjami sportowymi niemniej istotna była sama organizacja spotkania oraz potencjał marketingowy. Tematami pomeczowej konferencji prasowej były oba aspekty.

W konferencji prowadzonej przez prezesa Jędrzeja Stęszewskiego wzięło udział sześciu uczestników SuperFinału: Szymon Adamczyk (Devils), Dimos Spiropoulos (szkoleniowiec Devils), Mott Gaymon (Devils), Jakub Głogowski (The Crew), Mark Philmore (The Crew) oraz Jacek Wallusch (szkoleniowiec The Crew).


Era The Crew?

Wrocławska Załoga po raz trzeci z kolei zagrała w SuperFinale PLFA. Tym razem się udało. Ostatnie dwa Crew przegrywali, kolejno: z Silesią Miners i Devils Wrocław. Sytuacja ta nie umknęła uwadze Jacka Walluscha.

- Dzisiaj oficjalnie zamknęliśmy erę podobieństwa The Crew do Buffalo Bills [Bills grali w finale NFL w latach 1990-1994. Wszystkie przegrali – przyp. red.] – przyznał uśmiechnięty szkoleniowiec. - Czy będziemy w stanie podtrzymać zwycięską passę w następnym sezonie? Słyszałem, że kiedyś Kareem Abdul-Jabbar ręcznikiem zatkał usta trenerowi, który miał wypowiedzieć takie słowa. Widzę, że Mark [Philmore – przyp. red.] ma ręcznik. Obiecuje, ze będziemy się starać. W końcu jesteśmy stałym bywalcem finałów. Ale konkurencja nie śpi, liga jest z roku na rok co raz lepsza.

W obronie mistrzowskiego tytułu najprawdopodobniej nie pomoże już Piotr Szczepański. zawodnik formacji defensywnej planuje zawiesić buty i pady na kołku.

- Niektórzy zawodnicy kończą karierę od mistrzostwa w 2007 roku – skwitował sytuację prezes The Crew Jakub Głogowski. - Mam nadzieję, że tę passe podtrzymają i będą wychodzić co roku na boisko. Jednym z graczy, którzy odchodzą jest Piotrek Szczepański. Przychodzi w końcu wiek kiedy trzeba zająć się swoim życiem. Jednakże, wierzymy że pozostanie z nami.

Liczebność kadry meczowej w przyszłym sezonie jest głównym czynnikiem ewentualnej gry The Crew w europejskich pucharach.

- Trzeba mieć szeroki skład na ligę i puchar europy. Dzisiaj podczas finału nie było żadnej kontuzji, do tego w składzie było ponad 40 zawodników – ocenia sytuację Głogowski.

Prawdziwy thriller

The Crew sięgnęło po drugi tytuł w historii pokonując w arcyciekawym meczu rywali zza miedzy – Devils Wrocław. O losach spotkania rozstrzygnął niecelny field-goal wykonywany przez jednego z najlepszych kopaczy w lidze – Krzysztofa Wisa.

– Nie chciałbym drugi raz tego przeżywać. Na parę sekund wszyscy zamarli, trzymaliśmy się ramię w ramię. Nic nie mogliśmy zrobić tylko liczyć na łut szczęścia – opisał sytuację przybity Adamczyk.

Diabłom tego dnia szczęście nie sprzyjało, lecz na pewno nie zabrakło w ich szeregach woli walki. Po pierwszej połowie Devils przegrywali już 7:20 by wyjść na prowadzenie 26:20.

- W przerwie, gdy przegrywaliśmy 13 punktami, powiedziałem moim graczom, że jesteśmy warci więcej niż to, co pokazujemy na boisku. Zadziałało, bo w drugiej połowie zagraliśmy znacznie lepiej. Niestety zabrakło nam tej jednej akcji. Mimo tego jestem dumny ze swojego zespołu – komplementował zespół Spiropoulos.

Zupełnie inne nastroje panują w obozie The Crew. O tym jak smakuje zwycięstwo w PLFA wspominał Jacek Wallusch.

- Bardzo zależało mi na wygraniu tej ligi. od 3 lat poświęcam trochę życia dojeżdżając w każdy weekend z Poznania do Wrocławia. Przytrafiło mi się dużo nieprzespanych nocy i różnego rodzaju dziwnych schorzeń. Ale do stycznia będę w miarę spokojny. Natomiast, nie wiem czy tego powodu będą zadowoleni moi studenci.

Przyszłość futbolu

W sprawie organizacji samego finału głos zabrał Jędrzej Stęszewski. Prezes PLFA pochwalił Przemysława Klingera z Bielawy Owls oraz grupę wielu innych osób zaangażowanych w pracę nad prawidłowym przebiegiem spotkania.

- To co się tutaj wydarzyło przerosło oczekiwania burmistrza miasta Bielawy – stwierdził Stęszewski. - Perspektywy na przyszłość? Okaże się po rozmowie z telewizjami Sportklub i Ipla dotyczącymi oglądalności. Ponadto, będziemy starali się mocno przepracować okres miedzysezonowy. Celem jest transmisja na żywo jednego meczu w tygodniu. Mogę także powiedzieć, że w promocji finału mógł wziąć udział Sebastian Janikowski. Niestety ze względu na lokaut nie mógł nagrać filmiku promującego to wydarzenie. Janikowski miał zachęcić do oglądania meczów PLFA. W przyszłym roku będziemy mieć naprawdę duży argument w promocji finału.


Zapytany o dominację Wrocławia na futbolowej mapie Polski, Stęszewski odpowiedział, iż „miniony SuperFinał był najlepszym meczem w historii naszej ligi”. Z drugiej strony potwierdził, że „z perspektywy ligi nie jest dobrze gdy dominują zespoły z jednego miasta. W przyszłym sezonie takie drużyny jak Seahawks Gdynia, Warsaw Eagles, Dom-Bud Kraków Tigers będą mocno deptać po pietach Wrocławianom. Kto wie, może już niedługo mocny inwestor wesprze Silesię Miners”.

Prezesowi Stęszewskiemu wtórował Jacek Wallusch:

- Zgadzam się z tym całkowicie. Warto zwrócić uwagę na to, co grały drużyny kilka lat temu. W ofensywie I-formation, a w defensywie Cover 2. Dzisiaj mamy ludzi, którzy pomagają wywindować futbol na wysoki poziom, który wyrównuje się.

VII SuperFinał

Nie umilkły echa VI SuperFinału a już rozpoczęto przygotowania do następnego. Gospodarzem tego wydarzenia zostanie najprawdopodobniej Warszawa.

- Decyzje jeszcze nie zostały podjęte ale wysłaliśmy list intencyjny oraz wstępnie rozmawialiśmy z szefem Narodowego Centrum Sportu panem Kaplerem, odnośnie organizacji następnego SuperFinału na Stadionie Narodowym. Może wydawać się, że jest to przedsięwzięcie niebotyczne i bajeczne ale jest to możliwe. Stadion można dostosować do 20 tys. widzów. Oczywiście nie możemy liczyć, że zapełnimy 60 tys. miejsc. Na finał mistrzostw świata w Wiedniu przyszło ok. 20 tys. osób. Przy wygaszeniu górnych części trybun, stadion w Warszawie pomieści ok. 18 tys. Jeśli zapełnilibyśmy jedną trybunę - ok. 7-8 tys. miejsc - to odnieślibyśmy wielki sukces. Ale musimy liczyć na większą pomoc klubów w tym roku. Może to jedyne gorzkie słowa po tym finale ale niektóre kluby nie za bardzo pomogły w promocji finału – przedstawił działania PZFA Jędrzej Stęszewski.

Wielki zawodnik i wielki człowiek

Po prostu MVP sezonu. Mark Philmore.

- W ciągu 2 lat graliśmy z Devils 4 razy. Każdy mecz zakończył się różnicą jednego przyłożenia lub mniejszą ilością punktów. Dziękuje za możliwość gry tutaj i rozpowszechniania tej dyscypliny oraz za to, że mogę być częścią pierwszej transmisji telewizyjnej w Polsce. Grałem w futbol całe moje życie. W moim postanowieniu gry w futbol wspierała mnie moja rodzina. Moi kuzyni, wujowie przychodzili oglądać jak gram. Dzisiaj wszyscy wcześniej wstali, poszli do kościoła... chcę podziękować za to, że rodzina mogła być blisko, pójść do kościoła, usiąść przed komputerem i obejrzeć mecz. Kolejna szansa na grę jest wspaniałym uczuciem… dziękuje za to… Naprawdę to doceniam – nie ukrywał łez absolwent Northwestern University.

Philmore zapowiedział, że pozostanie na kolejny rok we Wrocławiu. Podobnie jak Mott Gaymon.

- Planuję wrócić na przyszły sezon i rywalizować z Markiem. Chcę grać najlepiej jak potrafię, rozwijać się jako gracz i trener. Trening, analiza taśm wideo to długotrwały proces. Dlatego chcę tu zostać i wierzę, że pan Philmore też wróci i za rok znów to zrobimy [awansujemy do finału – przyp. red.].


Notował Piotr Bera.

foto: Elwira Niedźwiecka