UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.135' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
No to pierwszy tydzień za nami.
Dodane przez Pedro dnia Wrzesień 15 2010 13:07:17
W związku z czym postanowiłem wreszcie wrzucić na stronę kilka rzeczy, które utkwiły mi w pamięci i to nad wyraz głęboko. Jak będziecie mieli możliwość przeczytać nieco dalej trochę tego było.
No ale czego niby można spodziewać się po takim fanatyku tego sportu jak ja, kiedy po tych wszystkich miesiącach oczekiwania wreszcie miał możliwość nie przespać kilku nocy, nie robiąc niczego poza oglądaniem meczy.
Zresztą, pewnie rozumiecie mnie na tyle dobrze, że zamiast ględzić bez sensu po prostu zostawię was z resztą tekstu. Na koniec życząc tylko dobrej zabawy przy czytaniu.
Treść rozszerzona
Wiem wiem. Długo kazałem czekać na jakikolwiek tekst z mojej strony i jakoś musiałem przeżyć wysyłanie w odpowiedzi na otrzymane maile informacji, że musicie jeszcze poczekać. Prawda jest taka, że podczas samego weekendu tak na dobrą sprawę obejrzałem cztery spotkania: Steelers - Falcons, 49ers - Seahawks, Jets - Ravens i Chiefs - Chargers. Nie należę do osób, które lubią pisać o meczu w oparciu o obejrzenie skrótów więc potrzebowałem jeszcze kilku dni na uzupełnienie informacji.
Muszę przyznać, że podobało mi się to co widziałem. Oczywiście to dopiero pierwszy weekend i trudno na jego podstawie rokować cokolwiek. Z drugiej strony nie może przecież przejść bez żadnego echa.
Nie wiedzieć czemu rzuciła mi się w oczy jedna rzecz. Siedem drużyn, które grały w zeszłorocznych playoffach zaczynają walkę o nadchodzące od przegranej. Fakt, Eagles, Jets, Vikings i Bengals stanowią z nich większość, a te zespoły uległy innym uczestnikom rozgrywek posezonowych. Tak naprawdę Jets są tu jedynym "poważnym" kandydatem do zdobycia Super Bowl, więc można to jakoś przemilczeć.
Inna historia tyczy się pozostałej trójki. Colts, Chargers, Cowboys to w połączeniu z wymienioną wyżej nowojorską franczyzą i Packers podstawowa piątka, która jest typowana do zdetronizowania Saints. Nowego Orleanu nie liczę nie dlatego, że nie widzę u nich szansy na powtórzenie zeszłorocznego sukcesu. Zwyczajnie nigdy nie biorę pod uwagę obecnych mistrzów w jakimkolwiek rankingu.
Wracając jednak do tematu.
Gdyby był to faktycznie tylko jeden z wielu meczy, nie byłoby jeszcze takiej tragedii. Przegrana z rywalem z dywizji jest już natomiast nieco poważniejszym problemem. Co najzabawniejsze Chargers i Cowboys ulegli zespołom, które jeszcze rok temu były najgorsze kolejno w AFC West (Chiefs) i NFC East (Redskins).
Nadal mogą wydarzyć się różne dziwne rzeczy, a do rozegrania pozostało jeszcze piętnaście meczy. Niemniej jednak takie porażki mogą kosztować sporo te zespoły. Szczególnie mowa tu o Cowboys, którzy mogą mieć poważne problemy zwłaszcza, że Giants pokazali się w pierwszym meczu ze świetnej strony i Colts, którym przyjdzie mierzyć się z Texans oraz Titans. Nie mówię, żeby było to dla mnie ogromne zaskoczenie. New York Giants uważam za jednego z faworytów do zdobycia Super Bowl, a Texans według mnie czeka pierwszy sezon, który skończy się nie wcześniej niż w playoffach.
Dodajmy do tego fakt, że sytuacja w NFC North nie jest wcale taka pewna po dość niepewnej grze Packers i kontuzji Ryana Granta. NFC West posiada nieoczekiwanego czarnego konia w postaci Seattle Seahawks, a AFC jak co rok będzie obfitowała w zażartą walkę do samego końca.
Widać warto było czekać tyle na rozpoczęcie tego sezonu.
***
Będę szczery, mam dość lekkie skrzywienie na punkcie DB. Spora prywata z mojej strony, no ale kto mnie zna ten wie, że Troy Polamalu to mój ulubiony zawodnik. Uwielbiam Eda Reeda nawet jeśli gra w rywalizujących ze Steelers Ravens itd.
Pewnie usiłujecie dojść co tak nagle wzięło mnie na zwierzenia. No więc sprawa jest prosta. Kiedy widzę, że w jednym naborze przychodzi dwóch tak utalentowanych graczy z tych pozycji jak Eric Berry i Earl Thomas trudno mi ten fakt przemilczeć. Obaj trafili do ligi w pierwszej rundzie i wierzcie mi, żaden z nich nie będzie pudłem.
Fenomenalny zasięg, technika, jak na pierwszoroczniaków doskonale orientują się też w zagrywkach i nie popełniają ogromnych błędów. Obaj wygrali swój pierwszy mecz, obaj nie zrobili więcej ponad powstrzymywanie zawodników przeciwnych ofensyw, ale robili to naprawdę dobrze. Berry zakończył mecz z pięcioma zatrzymaniami (drugie miejsce w zespole), Thomas czterema (piąte miejsce).
Jakkolwiek cieszy mnie możliwość oglądania kolejnych fenomenalnych graczy secondary, za długo siedzę w tym biznesie, żeby jednocześnie nie martwić się o to jak będą wyglądały ich kariery.
Kontuzje w tym wypadku to nic zabawnego. Zresztą nie ma chyba osoby na sali, która nie orientuje się w sytuacji Eda Reeda i Darrena Sharpera. Jeśli natomiast są tu gdzieś tacy, którym jakimś cudem to umknęło. Status obu to w tej chwili "niezdolny do uprawiania sportu". Trudno pozbyć się wrażenia, że nie brzmi to zachęcająco.
Oprócz nich jest też wielu innych. Po zeszłym sezonie wszyscy pewnie pomyślą o Polamalu, który rozegrał tylko 5 spotkań. Niewielu może jednak pamiętać, że Troy w sezonach 2006 i 2007 opuścił jeszcze łącznie 8 meczy.
Legendarny wręcz Brian Dawkins w swoich piętnastu sezonach tylko sześć razy uczestniczył we wszystkich szesnastu spotkaniach.
Jest też oczywiście Bob Sanders, który jak do tej pory nie ma na koncie żadnej "szesnastki". W ciągu ostatnich dwóch lat wyszedł na murawę jedynie osiem(!) razy. Tegoroczne rozgrywki również prawdopodobnie ominą zdobywcę tytułu najlepszego defensora w 2007.
W dzisiejszej lidze od grających na pozycjach safety wymaga się niemal wszystkiego. W dobie innowacyjnych zagrywek typu blitz i skomplikowanych formacji strefowych, bycie jednym z nich oznacza ciało z żelaza oraz co najmniej przyzwoitą inteligencję.
Wcale nie łatwy kawałek chleba. Warto więc docenić tych facetów.
***
Tak jeszcze na koniec kilka luźnych uwag odnośnie pierwszego weekendu spod znaku NFL:
Też uważacie, że wszystkie te niezwykle głośne transfery w wykonaniu Jets mają się nijak do straty takich graczy jak Alan Faneca i Kerry Rhodes? Ich atak dołem był ledwie widoczny. Do tego to secondary grało tragicznie. Generalnie trudno się temu dziwić. Nawet gdyby Darrelle Revis faktycznie był w zeszłorocznej formie to i tak oprócz niego jest tam tylko nadal uczący się systemu Antonio Cromartie i rookie Kyle Wilson. Bez pokazywania palcem i z szacunkiem dla Ravens. To właśnie ci dwaj goście pokonali Jets. Trzeba przyznać, że to przyzwoite osiągnięcie.
Jak dla mnie John Harbaugh pokazał Ryanowi dlaczego pokonał go w ich małym starciu o posadę trenera Ravens. Rex jest potwornie nieporadny kiedy nie wychodzi mu jedyna rzecz, którą robi w defensywie (blitz + indywidualne krycie). Ravens wielokrotnie pokonywali ich przy trzecich, długich wznowieniach i te wszystkie przewinienia. Mimo to Ryan uparcie unikał stref i używania głowy.
Chris Johnson chciał pokazać wszystkim, że przekroczenie granicy 2500 jardów w sezonie jest możliwe i chociaż przebiegł póki co aż 142 to nadal za mało. 2500 dzielone przez 16 spotkań daje średnio 156,25 w meczu. Troszkę mu jednak zabrakło.
W Arizonie pewnie zastanawiają się czy to Anquan Boldin jest tak świetny, czy to po prostu ta kaleka obrona Jets? Pewnie i faktycznie łamaliby sobie na tym pytaniu głowę gdyby nie fakt, że Steve Breaston pokazał się z tak świetnej strony.
Sam Bradford trafił w swoim pierwszym prawdziwym meczu na jedno z najgorszych możliwych secondary. Z takim duetem na pozycjach safety jak Adrian Wilson i wspomniany już wcześniej Kerry Rhodes rzucić do ich rąk tylko trzy przechwyty to nic takiego strasznego. Ostatecznie wyglądał dla mnie dużo lepiej niż chociażby Mark Sanchez.
No i jeszcze na koniec. Nie wiem gdzie leczył się Wes Welker, ale też wybiorę się tam przy okazji problemów z nogami. Świetna sprawa móc oglądać go wbrew tym wszystkim opiniom i domysłom w tak dobrej formie.
To by było na tyle. Do zobaczenia za jakiś czas, a tak przy okazji zapraszam do pisania na forum, komentowania i zasypywania mojej skrzynki mailami.
Piotr Kuśnierzowski
Pedro@nfl24.pl