UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
Największa gwiazda pre-season'u NY Jets
Dodane przez Adrian Fulneczek dnia Wrzesień 01 2010 16:28:13
Przeciętny tego lata Sanchez? Nowe nabytki: Holmes? Tomlinson? Nieobecny Revis? Nie, nie - nie chodzi o żadnego z graczy nowojorczyków. A więc trener! Rex Ryan? Ciepło, ale.... nie.
Niedawno jeden z komentatorów NFL Network, Jason La Canfora, pisał o ryzyku jakie wiążą się z wpuszczeniem przez zespół z NFL ekipy telewizyjnej na przedsezonowy obóz przygotowawczy. Argumentował, że Jets, główni bohaterowie tegorocznej edycji reality show HBO „Hard Knocks”, muszą ciągle prezentować się bardzo profesjonalnie, bo poza fanami, dokładnie przyglądają im się też wszyscy ligowi rywale (poza quarterbackiem Patriots, Tomem Bradym, który przyznał, że nie przepada za nimi więc nie będzie ich oglądał). Stawką jest tutaj reputację i szacunek. Swoją postawą – pisał dalej La Canfora – na jedno i drugie, po dwóch odcinkach „Hard Knocks”, zasłużył sobie już Rex Ryan, człowiek (mimo wulgaryzmów) stworzony do telewizji. W trzecim odcinku serii, moim zdaniem, wyprzedził go już jednak inny członek sztabu trenerskiego Jets, dodający temu programowi dodatkowy wymiar. Jest nim Mike Westhoff.
Westhoff, trener odpowiedzialny za special teams, jawi się w programie jako prawdziwy człowiek z żelaza. To określenie można zresztą traktować dosłownie, bo po operacji, którą przeszedł tocząc wygraną walkę z rakiem kości, ma w jednej z nóg trzy-częściową tytaniczną protezę. "Prawdopodobnie właśnie dlatego trenuję tak, jak trenuję, bo tak bardzo cieszę się, że w ogóle mogę tutaj być" – tłumaczy w „Hard Knocks”. Zawodnicy, którzy chcą zmieścić się w rosterze Jets na nowy sezon, zaczepiając się w drużynach specjalnych, nie mają z nim łatwego życia. Mike Tannenbaum, dyrektor generalny Jets, polecał nawet jednemu z nich, by przed końcem obozu dowiedział się o Westhoffie wszystkiego, najlepiej włącznie z tym, co ten lubi jeść najbardziej.
Bohater tego tekstu ma 62 lata; jako trener pracuje już od 1974 roku. Widział i przeszedł w życiu wiele, więc ma do niektórych spraw niespotykany u innych, rozbrajający dystans. Nieszczególnie przejmują go rozterki młodych graczy: „Wiem, że nie jest wam łatwo, ale musicie sobie poradzić z obciążeniami treningowymi. Na boisku po prostu kogoś mocno uderzcie – to przecież wasza praca. A reszta? Prooszę was, litości...”. Ciekawie przywitał też siedzących w sali kandydatów do gry w special teams: „(...) w ofensywie mają w tym roku pieprzoną drużynę gwiazd, a my tutaj? Kim jest ta grupa tutaj? Ja nie wiem, naprawdę nie wiem. Jesteście dla mnie znakiem zapytania”. Gdy zaczął szukać odpowiedzi na boisku, zrobiło się jeszcze ciekawiej; im bliżej końca obozu, tym ostrzej.
Jak słusznie zauważył lektor w „Hard Knocks”: dla graczy na krawędzi kadry Jets na nowy sezon, special teams nie jest najlepszą z możliwości, by się w niej znaleźć – to ich jedyna możliwość. O tym kto zostaje, a kto wylatuje, zadecyduje Westhoff. Jak więc czują się zawodnicy, którzy po nieudanym zagraniu słyszą od wściekłego trenera: „G..wno mnie obchodzi co masz do powiedzenia, nigdy dla mnie nie zagrasz!”? Zapewne nienajlepiej. To jednak jeszcze nic w porównaniu z tym, co przeżył 25-letni David Clowney, nominalnie wide-receiver, po błędzie w ustawieniu przy jednej z akcji na treningu: „Pójdziesz prosto do autobusu jeśli to zdarzy się w sobotę (w meczu przeciwko Panthers)! Prosto do autobusu! Obiecuję, że skreślę cię jeszcze na boisku!”. Słysząc to, stojący obok tight-end Matthew Mulligan, szeptał do kolegi: „Wyrzuci go ze składu jeszcze na murawie? A niech to, Westhoff naprawdę jest bezwzględny...”.
Wygląda jednak na to, że Westhoff, najwięcej wymaga od tych, w których widzi potencjał. Dlatego nie miał litości dla Clowney'a i dlatego – jak widać w kolejnej scenie – nie przebierając w słowach udziela reprymendy Mulliganowi: „słuchaj, jesteś dobrym graczem, silnym jak diabli, ale musisz przestać wyglądać na tak cholernie wykończonego – nie brałeś udziału w aż tylu akcjach, a wyglądasz jakbyś był martwy. Mam gdzieś, czy chorujesz na potrójną grypę azjatycką; kiedy cię potrzebujemy, nie możesz pozwolić temu gościowi przebiec obok siebie. Przecież to nie jest trudny blok, przestań: powinieneś był zabić tego dzieciaka”. Dla takich jak Mulligan, dobrze przyjmujących krytykę i chcących wyciągać z niej wnioski, Westhoff ma też porady. Przemawia wtedy z autentyczą troską w głosie, tak jak do wspomnianego tight-enda: „Matt, czasami to ważne dla nas wszystkich, żeby wiedzieć w czym jesteśmy, a w czym nie jesteśmy dobrzy. Ty nie jest Tonym Gonzalezem (bodaj najlepszy TE w historii, legenda Kansas Chiefs -przyp.red.), ale kogo to obchodzi? Potrafisz dobrze blokować, jesteś silny i twardy – graj tymi zaletami, reszta przyjdzie sama, nie przejmuj się nią. Odpręż się i rób swoje”.
Westhoff jest też często do bólu realistą. „Daj spokój, ta kontuzja powtarza się u tego dzieciaka ciągle; wyrzuć go, pozwól mu otworzyć budkę z pizzą na Bronxie i zostaw mnie w spokoju” - to jego odpowiedź na pytanie jednego z działaczy o ponownie kontuzjowanego line-backera Brashtona Satele. Cóż, trener special teams Jets nie owija swoich słów w bawełnę jeśli nie widzi dla kogoś przyszłości w futbolu. Gdy po rocznej przerwie, w sierpniu 2010, punter T.J. Conley po raz kolejny pojawił się na obozie Jets, Westhoff tak wspominał jego grę sprzed roku: „Conley, rok temu? Prooszę was... Oddałbym go wtedy za wolną nockę” - i tyle.
Czasami Westhoff bywa też wylewniejszy – dzieli się wtedy mądrościami innego typu. Podczas jednej z odpraw z grupą zawodników, którą się zajmuje, opowiedział im historię, którą jak przyznał, usłyszał w kościele: „Diabeł przenosił się z Nowego Jorku do innego miasta i wyprzedawał wszystko ze swojego biura. Nagle wchodzi jakiś facet i pyta, co mógłby kupić i co dotąd sprzedawało się najlepiej. Zniechęcenie – odpowiedział diabeł – bo gdy tylko ludzie zaczynają je odczuwać, wszystkie inne z moich narzędzi zaczynają działać... Panowie, nie staram się uratować waszych dusz - tłumaczył Westhoff - ale próbuję uratować wasze kariery. Kiedy zaczynacie być zniechęceni, wszystko inne szlag trafia. Zniechęceni, rozglądacie się i mówicie 'a w sumie, sam nie wiem...'. Później zauważacie, że nie jesteście już skupieni, nie wkładacie tyle siły co wcześniej w naukę i treningi, nie biegacie już tak szybko... I to wszystko tylko dlatego, że jesteście trochę zniechęceni. Więc, proszę bardzo, poczujcie się zniechęceni i będziecie mieć wtedy rację: pojedziecie do domu.”
62-letni Amerykanin jest trenerem, który bez wahania wytnie ze składu tych, dla których nie będzie widział w nim miejsca, ale wcześniej da im szansę, żeby jego decyzja mogła być możliwie uczciwa i uzasadniona. W „Hard Knocks” widać np. jak próbuje wycisnąć maksimum z najniższego wśród Jetsów, Larrego Taylora. „Dam ci dzisiaj dużo szans do gry. Daj z siebie wszystko, a wsadzę cię do swojej drużyny – nie masz przecież nic do stracenia” - mówił Taylorowi przed meczem z Giants. Gdy jednak młody receiver zawiódł jego zaufania kilkoma krótkimi akcjami powrotnymi po puntach w meczu z Panthers, Westhoff przekazał w jego obecności Ryan'owi: „lepiej zacznij szukać w gazecie punt returnerów”. Po kolejnej nieudanej próbie Taylora zastąpił już ktoś inny. W innej części meczu, okazało się za to, że wspomniany wcześniej David Clowney musiał wziąć sobie do serca słowa Westhoffa („wyślę cię prosto do autobusu!”), bo tym razem, po biegu dobrym torem, w porę dotarł do rywala, a chwilę później przechwycił wypuszczoną przez niego piłkę. Ot, przed-sezonowy sukces wychowawczy.
„Hard Knocks” AD 2010 to sukces komercyjny. Edycja z New York Jets, w związku z oczekiwaniami jakie się z tą drużyną wiąże, ich charyzmatycznym trenerem i zawodnikami, przypadła do gustu widzom w USA. Jak wpłynie na postawę Jets w NFL, to już temat na osobny tekst, ale parafrazując wniosek Jasona La Canfory dotyczący Rexa Ryan'a, mogę z całą pewnością powiedzieć, że „Mike Westhoff wygrał tym programem”. A właściwie, odwracając to: ten program wygrywa dzięki niemu. Oglądający go fani Jets, muszą wierzyć, że z takimi ludźmi w sztabie, ich drużyna rzeczywiście może w tym sezonie walczyć o najwyższe cele.
Źródło: plfa.pl