UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim No Huddle: Szanowny panie, Rexie Ryanie
Dodane przez Wojciech Augusiewicz dnia Styczeń 02 2013 16:29:49
Rex Ryan, trener New York Jets zwykł mawiać przed każdym sezonem, że jego drużyna jest zdecydowanie najmocniejsza, posiada najlepszych zawodników w całej lidze, do których nie umywają się pozostali. Z jednej strony wiadomo, że trzeba swoich graczy motywować jak najbardziej do walki o najwyższe cele, bo to jest przecież cel udziału w rozgrywkach. Z drugiej jednak… czy w jego przypadku zasadnym jest pompowanie balonika?



Po drugim z rzędu nieudanym sezonie (czytaj braku awansu nawet do playoffów) na Odrzutowce spadła gigantyczna fala krytyki. Od tragicznej postawy quarterbacka Marka Sancheza, przez fatalną grę całej drużyny, aż po niezrozumiałe przez kibiców działania personalne podejmowane przez sztab szkoleniowy. Jets, obok Eagles, zostali określeni największym rozczarowaniem sezonu. Bez wątpienia, nie grali zachwycająco, ale czy wina w tym wypadku spoczywa właśnie na zawodnikach i samym aspekcie ich boiskowej postawy? Czy problem nie leży gdzie indziej – w postaci Rexa Ryana…

Nie chodzi mi tutaj o jego umiejętności trenerskie, bo nie to jest największym problemem. Jego prawdziwa wina leży w niczym innym, jak w sztucznym pompowaniu balonika sukcesu. Drużyna prowadzona przez Ryana od 2009 roku zdobyła w dwóch pierwszych sezonach przepustki do playoffów, gdzie dwukrotnie dotarli daleko, bo aż do AFC Conference Championship, więc wrota do meczu o Super Bowl uchyliły się dla nich bardzo szeroko. Szansa została jednak dwukrotnie zaprzepaszczona. Były to jednak lata, w których do drużyny dołączył Mark Sanchez – i to jego okrzyknięto głównym architektem sukcesu. Spowodowało to wzrost mniemania o ogólnym poziomie zespołu z zielonej części Nowego Jorku, zarówno wśród kibiców, jak i wśród członków samej drużyny. Stąd właśnie sławne już, a przywołane na wstępie niniejszego artykułu, słowa Ryana, który deklarował niezachwianą wiarę w siłę swojej ekipy. Jak się okazało – znacznie się przeliczył.

Dlaczego pisałem o sztucznie nadmuchanym baloniku sukcesu? Ano, myślę, że po prostu Jets nigdy nie dorośli do roli wielkiej drużyny, ba, nigdy nią nawet nie byli, a sukcesy w latach 2009-10 były spowodowane raczej problemami rywali. Spójrzmy na samego Sancheza – jego QB Rating w tamtym czasie wyniósł odpowiednio 63 i 75.3, co jest porównywalne z osiągniętym w kolejnych dwóch latach wynikiem 78.2 oraz 67.9. Mark gra zatem tak samo, jak grał wcześniej, natomiast nie daje to już takich wyników jak wcześniej.

Problemem Jets okazały się zatem same sukcesy osiągane w poprzednich latach i powszechna opinia, dodatkowo podsycana przez Rexa Ryana, że to z pewnością jest team gotowy co sezon awansować do playoffów, a nawet spokojnie walczyć z najlepszymi o najważniejsze trofeum. Rok temu przyszło gorzkie przebudzenie, bo okazało się, że jednak sporo brakuje.

A przecież Odrzutowce, patrząc przez ogólny pryzmat zespołów w NFL, nie mają takiego znowu najgorszego okresu. W zeszłym sezonie skończyli z bilansem 8-8, w tym udało się ugrać 6-10.. Naprawdę jest sporo drużyn, które zaprezentowały się sporo gorzej. Spójrzmy nawet na Detroit Lions – to jest dopiero ekipa, po której, biorąc pod uwagę wyniki roku ubiegłego, spodziewano się naprawdę sporo. Tymczasem zawiedli na całej linii, mając bilans gorszy nawet od Jets. I co? Nie o tym jest głośno, a o rekordach Calvina Johnsona. Dlaczego? Bo nikt przed sezonem nie obiecywał złotych gór, ani nie deklarował samych wygranych. Ot, po prostu liczono na dobry sezon i tyle.

Ale co tam Lions, wystarczy spojrzeć na Saints. To od zawsze jest drużyna wypełniona fantastycznymi zawodnikami, w tym przede wszystkim z Drew Breesem, jednym z najlepszych quarterbacków w historii. Prawda, mieli problemy z defensywą jeszcze na początku sezonu z powodu „bounty scandal”, ale tak czy inaczej zaliczali się do grona ścisłych faworytów w wyścigu o Super Bowl. Sezon kończy się dla nich katastrofalnie (oczywiście jak na ich standardy), z bilansem raptem o jedną wygraną od Jets. Tymczasem to ciągle Odrzutowce są pod największym ostrzałem, zarówno ze strony kibiców jak i mediów.

To jest właśnie największy problem zespołu z Nowego Jorku. Z całym szacunkiem, ale jednak dosyć przeciętna drużyna zaliczyła dwa bardzo udane sezony. Po tym wszystkim oczekiwania poszły w górę, czemu nawet sam trener nie zaprzeczał, co po osiągnięciu wyników na swoim poziomie poskutkowało potężną krytyką. A tymczasem Jets poziomem nie odstają wiele chociażby od Titans czy Bills, którzy kończą sezon z podobnym bilansem. I właśnie tak powinno się patrzeć również na Odrzutowce.
Wieloletni trener piłkarskiego klubu AJ Auxerre Guy Roux przed każdym sezonem powtarzał : „Gramy o utrzymanie”. Tymczasem jego zespół co roku posiadał jeden z najsilniejszych składów i tytuł mistrza Francji był czasami przyznawany im przez kibiców jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Podejście szkoleniowca miało jednak pozytywne skutki – wiedząc, że w sporcie bywa przecież różnie, mimo posiadania naprawdę potężnej paczki zawodników, postanawiał zdejmować z zawodników trochę presji nakładanej na nich przez media i kibiców, co ostatecznie skutkowało spokojniejszą grą i zwycięstwami. Bo przecież zupełnie inaczej wychodzi się na murawę wiedząc, że przegrana to jeszcze nie koniec świata, a wygrana to nadal powód do radości, a nie czysty obowiązek.

Szanowny panie, Rexie Ryanie… Ucz się od starszych i bardziej doświadczonych trenerów, nawet z innej dyscypliny sportowej. Nie posiadasz bowiem nawet w połowie tak silnego składu, jak odpowiednio dla swojej dziedziny sportu posiadał Guy Roux, a deklarujesz sto procent więcej. Zamiary trzeba przecież mierzyć na własne siły, a dodatkowa presja nikomu nie sprzyja. Motywacja jest ważna, ale motywacja rozważna. Deklaracje o pewnych wygranych i najsilniejszym składzie mogą składać trenerzy New England Patriots, Denver Broncos czy Houston Texans – w ekipie New York Jets potrzeba innego podejścia. Podejścia, które poskutkowało w Minnesocie czy Seattle.

Chyba, że szanowny pan trener Ryan kolejny sezon chce znów spędzić pod gigantycznym ogniem krytyki, mimo, całkiem udanego jak na posiadany potencjał, sezonu.

Wojciech Augusiewicz

Foto:
1. Taki widok rozczarowanej ławki New York Jets nie należał w tym sezonie do rzadkości... /nj.com
2. Rex Ryan słynie z niewyparzonego języka na konferencjach prasowych / espn.go.com