UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Podsumowanie Thursday Night Football
Dodane przez piontas dnia Grudzień 14 2012 06:51:00
Zapraszam na podsumowanie TNF.


Treść rozszerzona
Należy śmiało powiedzieć, że 15 tydzień rozgrywek zapowiada się bardzo emocjonująco, a że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to zaczynamy meczem, w którym jedna drużyna walczy bezpośrednio o playoffy, a drugiej pozostało już tylko powalczyć o sympatię kibiców, która i tak została bardzo nadszarpnięta. Trafnie w swej zapowiedzi napisał Michał Gutka, na temat tej konfrontacji. Patrząc na kalendarz przed sezonem, mogliśmy śmiało stwierdzić, że czeka nas konfrontacja dwóch ekip, których celem minimum jest awans do fazy playoff. Rzeczywistość jest zgoła odmienna i TNF w tym tygodniu, to przede wszystkim przygrywka przed bardzo ciekawymi spotkaniami, które odbędą się w niedzielę.

Zmorą ekipy gospodarzy w tym sezonie, są straty jakich gracze ofensywy dopuszczają się podczas swoich serii zagrań. Nie inaczej było w tym meczu. Pierwszy drive prowadzony przez Nicka Folesa, szybkie podanie do Jeremy’ego Maclina i fumble. Podopieczni Andy’ego Reida nie zdołali nawet wyjść ze swojej połowy z piłką, a na boisku musiała się pojawić formacja defensywna Orłów.

Piłka w posiadaniu Bengals była nieco ponad trzy minuty i ten czas został wykorzystany przez Andy Daltona i jego kolegów z ofensywy maksymalnie jak tylko można był to zrobić. BenJarvus Greenn-Ellis wziął na siebie niemal cały ciężar tego drive’u i po 1-jardwoej akcji dołem zdobył TD.

Kolejne posiadanie piłki przez Eagles zakończyło się puntem i na domiar złego dla gospodarzy, graczom formacji specjalnej z Cincinnati udało się zablokować wybicie piłki przez puntera. Chwilę po tym zdarzeniu Dalton i spółka byli bardzo blisko zdobycia kolejnego przyłożenia, ale tym razem trzeba było zadowolić się uderzeniem na bramkę z pola i trzema punktami. Do końca pierwszej kwarty oglądaliśmy grę punt za punt.

Druga odsłona meczu wlała nadzieję w serca kibiców gospodarzy zgromadzonych na Lincoln Financial Field. Defensywa Bengals zaczęła popełniać proste błędy, co skutkowało oddawaniem jardów za darmo. Orły, korzystając z tych „prezentów” parły do przodu, czego skutkiem były pierwsze punkty zdobyte przez duet Foles-Cooper. Jak szło w ofensywie, to i defensywa grała bardzo dobrze. Dalton był cały czas pod dużą presją ze strony front7 gospodarzy, czego konsekwencją było fumble, jakie wymusił na młodym rozgrywającym Brandon Graham. Piłka znowu znalazła się w posiadaniu graczy Eagles. Tym razem udało się zdobyć trzy punkty po udanym 22-jardowym uderzeniu z pola. Pod koniec pierwszej połowy meczu, byliśmy świadkami niemal identycznej akcji jak ta opisana przeze mnie przed momentem. Drive przyjezdnych, Dalton rozgląda się za niekrytym skrzydłowym i tym razem szturm na rozgrywającego przypuszcza doświadczony Cullen Jenkins i DT wymusza fumble, po którym piłka znowu trafia w ręce graczy gospodarzy. Ostatnia seria ofensywna w pierwszej połowie, prowadzona przez Nicka Folesa, także nie przyniosła przyłożenia, a tylko udany FG.

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem: Bengals 10 – 13 Eagles. Wszystko wskazywało na to, że po przerwie ma nas czekać zażarta walka o zwycięstwo.

Początek drugiej połowy meczu był bardzo wyrównany. Obie ekipy bardzo dobrze broniły, co sprawiał, że regularnie na boisku pojawiały się formacje specjalne, do momentu rzucenia przechwytu przez rozgrywającego Orłów. Debiutant z Filadelfii, próbował posłać długie podanie do Jeremy’ego Maclina i piłka została złapana przez CB ekipy Bengals, Leona Halla. Chwilę po tej akcji, Andy Dalton przeprowadził drive zwieńczony osobistym meldunkiem w polu punktowym, przez co wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. To jednak nie koniec fatalnej serii zagrań gospodarzy.

Zaraz po wznowieniu gry przez przyjezdnych, Foles oddaje piłkę w ręce Bryce’a Browna, a ten po uderzeniu Carlosa Dunlapa, wypuszcza ją z rąk. Przytomnie w całej sytuacji zachował się Wallace Gilberry, który przechwycił bezpańską piłkę i po 25-jardowej akcji powrotnej po fumble zdobył punkty dla swojej drużyny.

Mało tego… po całym tym zajściu gracze Bengals wznowili grę od zagrania krótkiego kickoffu. Tym razem nie popisał się, próbujący łapać piłkę, jeden z graczy formacji specjalnej Orłów i piłka znowu znalazła się w posiadaniu gości.

Kolejna seria zagrań ofensywnych w wykonaniu Daltona i jego kolegów z formacji ofensywnej nie przyniosła przyłożenia, a udany FG.

W czwartej kwarcie byliśmy jeszcze świadkami zagrania duetu Dalton-Green (co raczej nie mogło dziwić nikogo), co oczywiście przyniosło punkty w postaci przyłożenia, młodego skrzydłowego. Swoją drogą Dominque Rodgers-Cromartie nie radził sobie przez cały mecz, z kryciem 24-letniego skrzydłowego Bengals.

Mecz zakończył się wynikiem: Bengals 34 – 13 Eagles. Nawet nie miał, kto wygwizdać tego wyniku ponieważ, już mniej więcej w połowie ostatniej kwarty meczu, stadiony był niemal pusty, a jedynymi uśmiechniętymi osobami zgromadzonymi na trybunach byli oczywiście kibice przyjezdnych.

Kolejna porażka Eagles i można śmiało powiedzieć, że Ekipa z Miasta Braterskiej Miłości mierzy w jeden z wyższych numerów w Drafcie 2013. Bengals musieli ten mecz wygrać i to zrobili, swoją drogą, osoby, które mają w swoich ligach fantasy defensywę z Cincinnati, mogą być bardzo zadowolone.

Autor: Tomasz Piątek

foto: Andy Dalton zdobywa punkty po 11-jardowej akcji dołem. (źródło: cincyjungle.com)